5 października 2018 10:54

Reinhold Messner: „Direttissima – zabijanie niemożliwego”

W 1968 roku na łamach pisma „Alpinismus” ukazał się artykuł „Direttissima – zabijanie niemożliwego” (tyt. org. Direttissima – Mord am Unmöglichen). Jego autor, Reinhold Messner, był jednym z najlepszych wspinaczy na świecie. Tekst 23-letniego wówczas Tyrolczyka, tłumaczony na wiele języków, odbił się szerokim echem w środowisku alpinistycznym.

Co ciekawe, tego ważnego dla rozwoju alpinizmu artykułu nie znajdziemy w Internecie w języku polskim. Dzisiaj nadarza się doskonała okazja, by ten tekst przywołać. Po 50 latach od jego opublikowania ukazała się bowiem książka pod tym samym tytułem, w której z tezami Messnera polemizuje plejada* wybitnych wspinaczy, wśród nich Marcin Tomaszewski i Marek Raganowicz. Teksty Marcina i Marka znajdziecie oczywiście u nas: Bolts, neverending Story… oraz Zdmuchnięcie plew.

Zapraszamy także do lektury oryginału. Czy Messnerowi udało się ocalić niemożliwe?

***

Direttissima – zabijanie niemożliwego

Co mam przeciwko idei direttissimy? – Nic, wręcz przeciwnie. Droga zmierzająca w prostej linii od podstawy góry do wierzchołka jest logiczna, jednak pod warunkiem, że góra na to pozwala. Ta linia istniała zawsze, jednak nierzadko rysa biegnie kilka metrów w prawo, a pierwsi zdobywcy mimo to idą dokładnie na wprost (oczywiście korzystając z nitów).

Artykuł „Direttissima – Mord am Unmöglichen”, do podtytułu redakcja wybrała cytat z tekstu – Zdecydowanie za dużo nitów i haków, zbyt mało wspinania, „Alpinismus”, 8/1968. Podpis pod rysunkiem brzmi: Mój Boże, ci pionierzy w erze direttissimy – 1968 – to byli jednak skrajnie nieodpowiedzialni, bez maszyny asekuracyjnej firmy „Spezl” … teraz wszystko jest takie proste i bezpieczne.

Obejść już się nie stosuje. „Trudnościom nie przeciwstawia się już ucieczki, lecz siłę” – mówi Paul Claudel. To samo twierdzą zwolennicy direttissimy, którzy – wchodząc w ścianę – wiedzą, że posiadany przez nich sprzęt pozwoli im pokonać wszelkie przeszkody. Rozmawiają więc o problemach, które tak naprawdę już nie istnieją. Czy góra mogłaby ich nagle zatrzymać? To pytanie wywołuje na ich twarzach jedynie uśmieszek. Te czasy już minęły! – (niestety). Niemożliwe we wspinaniu zostało zlikwidowane.  To skutek realizacji idei direttissimy. Sama idea direttissimy nie byłaby wcale taka zła, gdyby nie stała się najważniejszym celem we wszystkich odmianach działalności górskiej. Weźmy na przykład wspinacza, który wisi w środku ściany w ławeczkach. Skała po jego prawej i lewej stronie ma jednolicie żółty kolor, co świadczy o tym, że jest krucha. Tenże wspinacz wierci właśnie otwór pod nita powyżej ostatniego wbitego haka. Jest zmęczony, jednak nie chce dać za wygraną (ma jeszcze pięć dni urlopu). Hak za hakiem… wspinacz za nic nie chce zrezygnować, chce wymusić na górze swoją drogę, Nic ponadto.

Nit stał się czymś oczywistym. Zawsze ma się go w zanadrzu, na wypadek gdyby któregoś fragmentu ściany nie dało się pokonać w inny sposób. W dzisiejszych czasach „odważny” alpinista pozostawia sobie otwartą drogą ucieczki. Odwaga w postaci haków i nitów jest noszona w plecaku, a w razie potrzeby wyjmowana z niego wyciąg po wyciągu. Obecnie nie przechodzi się ścian, wspinając się, lecz pracuje się w nich dzień po dniu. Drogi pokonywane bez użycia techniki sztucznych ułatwień uchodzą za niebezpieczne, więc zapobiega się temu niebezpieczeństwu, osadzając niezliczoną ilość haków i nitów. Gdzie wola, tam droga – nie decydują już umiejętności, lecz czas i nity. Wynik jest godny uwagi: tyle i tyle dni, oraz sto razy tyle nitów i haków. Wycof jest postrzegany jako hańba, ponieważ każdy wie, że nity i cierpliwość pomogą rozwiązać każdy problem.

Artykuł w „Alpinismusie” został zilustrowany zdjęciem Toniego Hiebelera z Polski. Podpis brzmiał: Są jednak jeszcze direttissimy, na których naprawdę trzeba wspinać się klasycznie, drogi, które dające prawdziwą radość ze wspinania. Mam na myśli drogi zarówno w Alpach, jak i np. takie jak ta na zdjęciu, w Wysokich Tatrach (polska strona Tatr): południowa ściana Zamarłej Turni.

Czy rzeczywiście każdy? Każdy! Pozwolą również przejść każdą najbardziej dziką i szaloną direttissimę. Ściany stały się tablicami pamiątkowymi. Tyle, że kiedyś zapisywało się je, „używając” odwagi, dzisiaj używa się nitów. Czasy się zmieniają, a wraz z nimi pojęcia i wartości. Kiedyś pod pojęciem „bezpieczeństwa” rozumiano umiejętności i pewność, z jakimi wspinacz się porusza. Obecnie zostało ono zastąpione przez pojęcie „punktu asekuracyjnego” w postaci haka lub nitu. Umiejętności zespołu rosną wraz z liczbą biwaków. Odwaga wpinaczy tradycyjnych nazywana jest brawurą.

Kto zmącił tę krystalicznie czystą źródlaną wodę? Być może pierwsi, którzy weszli w ścianę, chcieli tylko zbliżyć się do granic swoich możliwości, obecnie jednak te granice zostały zatarte. Zaczęło się niewinnie. Dziesięć lat to krótki czas, lecz to wystarczyło, aby wymazać z alpejskiego słownika słowo „niemożliwe”.

Postęp?

Teraz po dziesięciu latach, obojętne jest, gdzie wbija się nity (i haki!) – czy to na nowych drogach, czy na starych. Ogólnie rzecz biorąc, teraz we wspinaniu jest o wiele za dużo nitów i haków, a zdecydowanie za mało wspinania.

Pojęcie niemożliwego zostało zlikwidowane. Każdy czyni sobie każdą drogę możliwą do przejścia.

Niektórzy dostrzegali to już wcześniej, a mimo to nadal wiercili (w linii spadku wierzchołka lub obok), i w pewnym momencie klasyczna wspinaczka przestała im się podobać. A jednocześnie związane z tym ryzyko i niepewność.

Jednocześnie głosili ideę direttissimy: nie trać czasu na klasyczne drogi. Naucz się wiercić. Naucz się posługiwać przyrządami samozaciskowymi. Jeśli chcesz odnieść sukces, naucz się przechytrzać górę wszelkimi dostępnymi metodami. Era direttissimy dopiero się rozpoczęła i każda góra czeka na swoją direttissimę – cierpliwie, to kwestia czasu, gdyż góra nie potrafi się obronić.

Robiłeś już tę direttissimę? Tak. Ale superdirettissimy jeszcze nie? Oceny wspinaczy dokonuje się według takich kryteriów. Dlatego wspinacze wbijają się w ściany i przechodzą drogi za wszelką cenę i z użyciem wszelkich możliwych środków, a następnie pytają innych: „Robiłeś już tę direttissimę?”. Ci, którzy nie są w stanie jej przejść i jeśli wypowiadają się przeciw temu trendowi, są wyśmiewani. Generacja direttissimy zwyciężyła. Bezrefleksyjnie pozbyła się wszystkiego, co niemożliwe. Kto się temu nie sprzeciwia, jest winny zabijaniu niemożliwego. Jeśli kiedyś wszyscy dostrzegą, że jednak czegoś we wspinaniu brakuje, okaże się że jest już za późno. Temat będzie pogrzebany zarówno dla teraźniejszości, jak i dla przyszłości.

Nie wszystko jednak stracone. Przyjdą inni. Będą robić zamieszanie na długo przez wejściem w ścianę i wszelkie argumenty będą nieskuteczne. Będzie powodować nimi zachłanność lub długi urlop i w efekcie ponownie zostanie rozwiązany kolejny, „ostatni” problem… Znów zostawią w schronisku zdjęcie ściany z wyrysowaną pionową linią i tuzinem punktów… A w ścianie kilkaset haków. I znów media będą informować o przezwyciężeniu niemożliwego. Skoro już dzisiaj trzeba myśleć o regułach, to jest bardzo źle. Jednak my, młodzi, nie chcemy alpejskiego kodeksu. „My chcemy przeżywać tam, w górze, takie dni, kiedy rankiem nie będziemy jeszcze wiedzieli, jaka nagroda czeka nas wieczorem.” Jak długo jeszcze będziemy mieli tę możliwość?

Moim zmartwieniem jest to, że zostaje zabijane piękno wspinania. Musi się coś stać, zanim niemożliwe zostanie pogrzebane. Z pomocą nitów i haków przebiliśmy się przez najdziksze i najstraszniejsze ściany, lecz następna generacja musi uwolnić się od tego nonsensu. Nauczyliśmy się wspinać w linii prostej, ci, którzy przyjdą po nas, będą szukać innych dróg na szczyt. Czas na zmianę. Musimy przywrócić granicę. Ona musi istnieć, gdy się do niej zbliżamy. Nie chcemy jej zlikwidować, nawet jeśli nigdy do niej nie dotrzemy!

W przeciwnym wypadku dokąd będziemy uciekli przed przytłaczającą nas codziennością? W Himalaje? W Andy? Jeśli wystarczy nam czasu i pieniędzy, to tak. Jeśli nie, pozostaną nam tylko Alpy. Dlatego ratujcie piękno wspinania. W przyszłości kroczcie ramię w ramię ze wspinaczami z przeszłości. Myślę, że oni byli na dobrej drodze.

Włóż buty wspinaczkowe i idź się wspinać. Jeśli idziesz z przyjacielem, zabierz linę i kilka haków na stanowiska. Ja już jestem w drodze i jestem gotowy na wszystko. Również na wycof, gdyby się okazało, że jakieś miejsce jest dla mnie niemożliwe do przejścia. Czy ktoś się ze mną wybiera? W takim razie chodźmy razem zdobyć szczyt, inną drogą.

Reinhold Messner
„Alpinismus”, nr 8/1968
Tłumaczenie Piotr Górka

Direttissima – Mord am Unmöglichen, 2018

Direttissima – Mord am Unmöglichen, 2018

*W książce oryginalnie wydanej po włosku  “Reinhold Messner l’assassinio dell’impossibile” (pod red. Luca Calvi i Sandro Filippini) swoje teksty opublikowali:

Bernd Arnold – Hansjörg Auer – Hervé Barmasse – Tommy Caldwell – Yvon Chouinard – Matteo Della deska Ella – Hazel Findlay – Mick Fowler – Maurizio Giordani – Alessandro Gogna – Yannick Graziani – Alex Honnold – Leo Houlding – Thomas Huber – Jost Kobusch – Igor Koller – Maryna Kopteva – Jurij Koszelenko – David Lama – Jacopo Larcher – Heinz Mariacher – Pierre Mazeaud – Simone Moro – Adam Ondra – Fabio Palma – Franco Perlotto – Boyan Petrov – Marko Prezelj – Paul Pritchard – Markus Pucher – Ivo Rabanser – Marek Raganowicz – Angelika Rainer – Tom Randall – Ermanno Salvaterra – Stephan Siegrist – Marcin Tomaszewski – Nicola Tondini – Christian Trommsdorff – Simon Yates – Barbara Zangerl – Maurizio „Manolo” Zanolla.




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum