22 października 2018 09:06

Próżność jest naszym najukochańszym grzechem, czyli „O życiu” Reinholda Messnera

22 sierpnia nakładem wydawnictwa Agora ukazała się kolejna książka Reinholda Messnera O życiu. Na początku doprecyzujmy tytuł: chodzi, rzecz jasna, o życie samego Messnera, jako że publikacja jest zbiorem jego esejów, refleksji i przemyśleń na temat własnej egzystencji. Wydaje się, że taka forma autobiografii ma szansę sięgnąć większej głębi niż chronologiczna faktografia. Czy tak się dzieje?

Messner na obecnym etapie życia, gdy jego sytuacja jest pod każdym względem ustabilizowana, snuje nostalgiczne i idealizujące wspomnienia z dzieciństwa, czyni gorzkie obrachunki ze swymi ideowymi przeciwnikami, surowo rozprawia się z mediami, biadoli nad rozwojem zachodnich społeczeństw jako drogą do upadku cywilizacji, a przede wszystkim wciąż na nowo przeżywa swój życiowy dramat – śmierć brata Güntera podczas zejścia z Nanga Parbat w 1970 roku – za każdym razem deklarując, że czyni to po raz ostatni.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że Messner potraktował tę książkę lekceważąco, nie zauważając zupełnie, iż jest ona rozwlekła, monotonna, że mnóstwo w niej powtórzeń, a nad całością ciążą arogancja i próżność autora. W trakcie lektury dowiadujemy się bowiem, że Messner samodzielnie stworzył styl alpejski i rozpropagował go w górach świata, także w górach najwyższych, zaś jego niezależna, pionierska i przywódcza postawa zapewniła mu wierne grono zazdrosnych o osiągnięcia i sławę krytyków, małodusznych przeciwników i zacietrzewionych w swym niesłusznym gniewie wrogów.

Wartościowe refleksje, kilka ciekawych portretów współczesnych wspinaczy, szczere wyznania i przemyślane wnioski życiowe przyprószone zostały nader obficie ciężkostrawną posypką w postaci zgryzot, cierpkich rozliczeń, pisanych – nomen omen – z perspektywy kogoś, kto stoi nie tyle obok, ile wyżej niż ludzie mu nieżyczliwi. Jest przy tym wszystkim Messner rozchwiany i mało konsekwentny wobec własnych deklaracji i postanowień, a ludziom, tudzież instytucjom mu nieprzychylnym, okazuje wręcz pogardę.

Nie jest dobrze, gdy dojrzałość wynikająca z wieku i stabilizacji czyni nas zgorzkniałymi lub gdy wykorzystujemy rozgłos zdobyty imponującymi osiągnięciami, by trwonić czas i energię na niewczesne rozliczenia. Messner popełnia oba te błędy jednocześnie. Tłumaczenie Krystyny Schmidt, skądinąd całkiem udane, mimo kilku wpadek, ujawnia całą zawiłość myśli Messnera, który raz po raz nawiązuje do wydarzeń, co do których rzutko deklarował milczenie i zaniechanie.

O samym wspinaniu jest w książce niewiele, gdyż, jak sam autor podkreśla, aktywność fizyczna była i jest dla niego projekcją ducha, myśli, nie zaś wartością samą w sobie. Nieliczne próby zachowania skromności („nie jestem ani silniejszy, ani odważniejszy, ani bardziej inteligentny od innych”) blakną w obliczu dominującej nad całością pychy. Dlatego też książka jest obrazem smutnym, choć jednocześnie prawdziwym. Polecam tę książkę tym, którzy mają dość cierpliwości, by szukać w niej odpowiedzi na pytanie: czy było warto tworzyć taki gorzki obrachunek?

Ilona „Księżniczka” Łęcka

Książa dostępna jest w księgarni wspinanie.pl.




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum