Eksperci o tragedii na Gurja Himal: to mogła być fala uderzeniowa
Kilka dni temu informowaliśmy o tragicznym wypadku pod Gurja Himal (7193 m) w Nepalu. Zginęła 9-osobowa grupa himalaistów. Okoliczności tego tragicznego wypadku są tajemnicze. Amerykański „Outdoor Journal” pokusił się o próbę ich wyjaśnienia.
Przypomnijmy, 12 października pod Gurja Himal zginęło 9 himalaistów (5 Koreańczyków i 4 Szerpów). To członkowie ekspedycji, która zamierzała wytyczyć nową drogę na ten siedmiotysięcznik.
Informowano o zniszczeniu bazy, ciała wspinaczy oraz sprzęt bazowy były rozrzucone na zboczu poniżej w promieniu 400-500 metrów. Zwłoki jednego z himalaistów odnaleziono w bazie. Dan Richards, szef Global Rescue, relacjonuje:
Baza wyglądała, jakby spadła na nią bomba.
Początkowo media informowały o osunięciu się ziemi, jednak nie potwierdzają tego ślady na miejscu zdarzenia. Wykluczano też lawinę – ciała wspinaczy nie były przysypane śniegiem.
Eksperci wypowiadający się dla „Outdoor Journal” wracają jednak do koncepcji lawiny. Miała ona nie przetoczyć się fizycznie przez obóz bazowy, ale wywołać falę uderzeniową, która dokonała tak ogromnych i tragicznych w skutkach zniszczeń. Bruce Raup, naukowiec z National Snow and Ice Data Center (NSIDC), mówi:
Burza śnieżna mogła spowodować nagromadzenie się niestabilnego śniegu na zboczach powyżej bazy, ten śnieg spadł w lawinie. Wiemy, że lawiny suchego śniegu i lodu pchają przed sobą powietrze, tworząc coś w rodzaju fali uderzeniowej, która może mieć siłę huraganu – siłe wystarczającą do zniszczenia obozu.
Ciała wszystkich himalaistów zostały już zabrane z miejsca wypadku. Koreańskie władze sprowadziły zwłoki swoich obywateli do ojczyzny. Wśród ofiar jest Kim Chang-ho, bardzo doświadczony wspinacz. Zdobywca wszystkich ośmiotysięczników bez korzystania z tlenu z butli. Nagrodzony Złotym Czekanem za wytyczenie nowej drogi na południowej ścianie Gangapurny (7455 m) w 2016 roku.
Mysza
Źródło: „Outdoor Journal”