9 października 2018 12:53

„Jak na Marsie”: Aldona Drabik o wejściu bez tlenu z butli na Manaslu

28 września Aldona Drabik weszła na Manaslu (8163 m). To dopiero drugie polskie kobiece wejście bez użycia tlenu z butli na ten ósmy ośmiotysięcznik Ziemi. Oto jej relacja.

Aldona Drabik na szczycie Manaslu (fot. A. Drabik)

Aldona Drabik na szczycie Manpaslu (fot. A. Drabik)

Bardzo ciężko jest znaleźć partnera wspinaczkowego i nie ukrywam, że ostatnio nie miałam szczęścia do nich w górach wysokich. A to dla mnie jest bardzo istotne – zaufany i odpowiedzialny drugi człowiek, z urlopem w tym samych czasie, podobną mocą, doświadczeniem i porozumieniem dusz.

Mojego Partnera z Manaslu poznałam w lipcu tego roku na stokach Muztagh Ata. To Sherpa z Nepalu, ale nie chcę pisać o nim tylko jako o Szerpie, bo jest dla mnie niezwykłym partnerem wspinaczkowym. Pierwszy raz rozmawiając z nim powiedziałam, że szukam kogoś na przyszły rok, na 8 tys., ale nie potrzebuję Szerpy do noszenia bagażu, tylko odpowiedzialnego i zaufanego partnera, który nie porzuci mnie w górach po 4 dniach pobytu w BC i nie wróci do domu. W 2015 roku zainspirowała mnie Kinga Baranowska, która wspinała się na GII z partnerem z Pakistanu, i w mojej ocenie był to doskonały zespół, który bardzo szybko i sprawnie zrealizował swój cel.

Lakpa Nurbu Sherpa tak mnie zauroczył, zachwycił  swoją wiarą we mnie, że 20 sierpnia zdecydowałam się ostatecznie kupić  bilet do Katmandu. Miałam elastyczny czas pracy, aklimatyzację i doświadczonego partnera z wejściami na szczyty w Himalajach, 9 x na Mt. Everest, Lothse, Makalu, 3x na Manaslu, Cho Oyu, Amma Dablam i wiele innych. Obawiałam się tylko, czy mój organizm wystarczająco zregenerował się po Chinach.

W drodze na Manaslu (fot. arch A. Drabik)

W drodze na Manaslu (fot. arch A. Drabik)

W bazie byliśmy 12 września i mogliśmy rozpocząć akcję górską, jednak do dnia odprawienia Pudży nikt nie mógł się ruszyć z bazy i szanując to dopiero 18 września wyszliśmy do obozu I, a następnego dnia do obozu II. Tego dnia pogoda zaczęła się zmieniać i wszyscy zaczęli schodzić do BC. Trochę wymusiłam wyjście do obozu III na nocleg, z uwagi na niezwykle krótkie okna pogodowe. Zakładając wspinaczkę bez tlenu, należało spać w obozie III. Nurbu zgodził się, zanocowaliśmy właściwie sami na 6800 m i rano o 5:00 zeszliśmy już we mgle i pogarszającej się pogodzie do BC.

Widok z drogi na szczyt Manaslu (fot. A. Drabik)

Widok z drogi na szczyt Manaslu (fot. A. Drabik)

Drugie okno miało pojawić się bardzo szybko, po naszym pierwszym wyjściu aklimatyzacyjnym do obozu III, dosłownie za 2 dni,  ja zaś nie chciałam wychodzić bez 2-3 dniowego restu. Zaproponowałam wyjście po reście do obozu I i następnego dnia do obozu III (nocleg), obóz IV+ (atak). Taka strategia dawała mi szansę na „zmieszczenie się” w bardzo krótkim oknie pogodowym. Zabraliśmy namiot, jeden śpiwór, jedną karimatę, minimalizując wagę.

Podczas ataku szczytowego, 28 września, wszyscy ruszyli z obozu IV, niemalże biegnąc. Wokół mnie wszyscy w maskach tlenowych z reduktorami, jakby z cykającymi wszędzie zegarami ustawionymi na  przepływ tlenu 4 litry/minutę. Jak na Marsie, wszyscy w maskach, mój partner również w masce, ze względu na bezpieczeństwo i „procedury”.

Korek na Manaslu (fot. Aldona Drabik)

Korek na Manaslu (fot. Aldona Drabik)

Bez tlenu poruszałam się zdecydowanie wolniej od innych. Bałam się, że Lakpa Nurbu zawróci mnie do obozu IV, z uwagi na moje tempo, ale on mnie wspierał. Powtarzał, że idę bez tlenu i dlatego nie biegnę, i abym się nie martwiła o nic, i że moje tempo jest super. Jak już wszyscy przebiegli, właściwie zostałam z nim sama na Górze i co chwilę zatrzymywałam się, próbując rozgrzać dłonie. Było bardzo zimno i wiało, co potęgowało ból. Powoli szłam w kierunku szczytu. Wyszło słońce. W końcu zobaczyłam tłum ludzi przed sobą, myślałam, że mam omamy, ale to był korek na szczyt, gdzieś ok. 6 rano, utrzymujący się przez 2 godziny. Na tak zwane plateau dotarliśmy między 9-10, tu napiłam się wody, posiedziałam chwilę i spytałam się Nurbu, czy ja w tym korku muszę stać, wskazując na właściwie niewielki już tłum ludzi . Uświadomił mi, że za 2-3 minuty jest szczyt i musimy tam dojść, więc wstałam i poszliśmy.

Aldona Drabik i Lakpa Nurbu Sherpa na Manaslu (fot. arch. A. Drabik)

Aldona Drabik i Lakpa Nurbu Sherpa na Manaslu (fot. arch. A. Drabik)

Właściwie to 10-dniowa akcja górska, na którą mogliśmy sobie pozwolić dzięki niezwykle długo utrzymującej się mojej aklimatyzacji z Chin. Na Muztagh Ata miałam 3 wyjścia: pierwsze obóz I, drugie obóz I i obóz II, trzecie wyjście atak szczytowy, dojście 1 sierpnia do wysokości około 6850 m, obóz III, nocleg (działałam sama), nagłe załamanie pogody i powrót do BC, i do domu, bez szczytu. Jestem bardzo szczęśliwa, że mój organizm tak pięknie zareagował na wysokość na Manaslu.

Manaslu będzie kojarzyć mi się z ogromną pracą Szerpów, włożoną w przygotowanie i zaporęczowanie drogi. Są ludźmi bardzo oddanymi, zaangażowanymi w pracę ze swoimi klientami, którzy na średnio 3-4 butlach już z obozu 3 docierają z sukcesem na szczyt. Jest i smutek, że tak niewielu prawdziwych wspinaczy pojawia się w takim miejscu.

Aldona Drabik

Aldona Drabik (fot. arch A. Drabik)

Aldona Drabik (fot. arch A. Drabik)

Moje doświadczenie górskie: kilka wejść na czterotysięczniki w Alpach, Kilimandżaro, Elbrus, Denali, Aconcagua, Gaszerbrum II do wysokości 7200 m z noclegiem.  Kursy letnie, zimowe tatrzańskie (czyli szału nie ma, bo są to drogi kursowe), plus właściwie wszystkie inne możliwe kursy szczególnie zimowe. Aż do zamęczenia moich wspaniałych kolegów instruktorów PZA, którzy już mnie nie chcą na tych kursach, bo uważają, że jestem wieczną kursantką. A ja z kolei uważam, że ustawiczne szkolenia obowiązują zarówno mnie w zawodzie jak i w górach. Szczególnie, że nie bywam, jak prawdziwy wspinacz w Tatrach co tydzień, więc staram się bywać co roku na obozach zimowych  KW Warszawa, organizowanych przez Paszcza i wspinać się  pod okiem doświadczonego i kulturalnego kolegi Bucka. Kiedyś całą zimę (2010/2011) spędziłam na wspinaniu z Dudusiem w Tatrach, wtedy przygotowywałam się na BP latem lub GII, i wtedy pomyślałam pierwszy raz o 8 tys., planując zrealizować marzenie o Karakorum. Jednak wtedy do wyprawy nie doszło.

Przybliżony schemat drogi normalnej z wariantem zakładającym założenie czterech obozów (fot. satoriadventuresnepal.com / Manaslu 2018 – profil FB)

[Od Redakcji] Pierwszą Polką na Manaslu była Kinga Baranowska w 2008 roku (wspinała się bez użycia tlenu z butli). Później szczyt zdobyły z użyciem tlenu z butli Anna Lichota (2014) i Joanna Całka (2017). Tego samego dnia co Aldona na wierzchołku Manaslu stanęły także Monika Witkowska i Joanna Kozanecka (korzystały z tlenu z butli).





  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    W artykule jest błąd [6]
    "Nie widziałam sensu wspinania bez tlenu". Chyba raczej z tlenem.…

    9-10-2018
    trek

    Partner Sherpa [1]
    Nurtuje mnie pytanie- ile płaci się partnerowi-Sherpie za przyjemność wspinania…

    9-10-2018
    ankai

    Szkolenia i trening przedwyprawowy. [1]
    Przypuszczalnie brak szczytu na Muztagh Ata , zaprocentował szczytem na…

    10-10-2018
    sztaba