25 września 2018 15:25

„Byłbym w stanie zaryzykować życie, żeby ją zdobyć” – Kazuya Hiraide o Shispare

Kazuya Hiraide i Kenro Nakajima odwiedzili lądecki festiwal, aby odebrać nagrodę Złotego Czekana za przejście swojej drogi na Shispare (7611 m) – Shukriya (2700 m, M6/WI5, szczyt – 22 sierpnia 2017 r.). W krótkiej przerwie pomiędzy festiwalowymi zajęciami Kazuya Hiraide opowiedział mi o swojej drodze przez góry, motywacji i planach.

Festiwal Górski 2018: Kazuya Hiraide, Kenro Nakajima odbierają Złotego Czekana za drogę Shukriya na północno-wschodniej ścianie i trawers szczytu Shispare (fot. Lucyna Lewandowska)

***

Gdy byłeś nastolatkiem, uprawiałeś lekką atletykę. Jak to się stało, że trafiłeś w góry?

Od dziecka zawsze przyjemność sprawiało mi odkrywanie. Dlatego w pierwszym okresie swojego życia próbowałem kolejno różnych dyscyplin lekkiej atletyki. Od zawsze wiedziałem, że to co sprawia mi największą przyjemność to moment przecięcia taśmy na mecie wyścigu.

Jednak kiedy miałem 20 lat, zrodziło się we mnie nowe marzenie. Przestało wystarczać mi to, że sprawdzałem się na stadionie, na zawodach. Zacząłem szukać nowego wyzwania, czegoś w czym mógłbym udowodnić, że również poza stadionem jestem najlepszy. Wtedy pojawiła się myśl o wspinaczce górskiej. Na mój wybór największy wpływ miał charakter wspinania jako sportu – tutaj wszystko zależy ode mnie: to ja decyduję, że idę w góry; to ja decyduję, z kim idę w góry; i ja decyduję, na jaką górę chcę iść. Sam mogę zmierzyć się z dowolnym wyzwaniem.

Rozumiem, że doceniasz wolność, jakiej można zaznać w górach. Dlaczego Twój wybór padł na trudne technicznie drogi w nieeksplorowanych regionach, a nie na przykład na pobijanie rekordów prędkości? 

Dla mnie decydujące jest to, że po każdym przejściu dostajemy mnóstwo informacji zwrotnych. To mnie motywuje. Podczas gdy naśladowanie, pójście tym samym tropem, obniża moją motywację. Chcę działać w taki sposób, aby pozostawić w górach swój ślad. Ponadto lubię moment znajdowania odpowiedzi – gdy wchodzę w nieznany mi obszar, w nieznany świat i go odkrywam.

Ale to oczywiście nie zdarzyło się od razu. Na początku zdobywałem doświadczenie na znanych drogach. Dopiero gdy poczułem się pewnie, zacząłem chodzić własnymi drogami.

W jaki sposób odnajdujesz nowe cele?

Na samym początku, gdy poznawałem góry, robiłem to tak: drukowałem sobie mapy i nanosiłem na nie już zrobione drogi – w niektórych miejscach pojawiały się na mapie białe plamy. Zacząłem do nich podróżować, żeby przekonać się, dlaczego nikt jeszcze tam nie działał. Oczywiście czasem okazywało się, że są to miejsca po prostu zupełnie niedostępne – człowiek nie byłby w stanie się tam wspinać z różnych powodów. Ale zdarzały się też miejsca takie jak Shispare, które najwyraźniej zostały przeoczone. Dla mnie od początku oczywiste było, że jest to ściana, na którą da się wejść. Dlatego ją obrałem za cel – to jest mój sposób.

To była chyba Twoja największa przygoda?

Tak. Shispare to dla mnie szczególna góra. Zdobyłem ją za trzecim podejściem, w sumie 15 lat od jej „odkrycia”. Te 15 lat prób, mierzenia się z tym wyzwaniem, to jest dla mnie wielki skarb i bardzo cenny czas.

Czy to znaczy, że gdybyś zrobił tę drogę w rok lub dwa, to satysfakcja byłaby mniejsza?

To, że trwało to aż 15 lat, multiplikowało tę satysfakcję. Shispare stała się górą, dla której byłbym w stanie zaryzykować życie.

Po spełnieniu wielkiego marzenia często trudno jest znaleźć nowe wyzwania, skupić się na nowym celu…

Więc następny cel musi być co najmniej taki sam. Coś, co będzie dojrzewało we mnie przez tyle lat, coś jeszcze lepszego. Myślę, że mój następny cel to góra, do której będę się przymierzał przez 20 lat (śmiech). Muszę znaleźć ścianę, która będzie dla mnie aż takim wyzwaniem.

Rozmawialiśmy o przecinaniu wstęgi na stadionie lekkoatletycznym. Nagroda Złotego Czekana jest swojego rodzaju odpowiednikiem, wstęgą w świecie alpinizmu. Czy to wyróżnienie jest dla Ciebie ważne?

Odpowiem w ten sposób: na pewno otrzymanie Złotego Czekana to ważny moment, taki kamień milowy. Ale spotkało mnie to w czasie, w którym tak naprawdę jestem jeszcze w trakcie poszukiwania swojego miejsca we wspinaczce. W pewnym sensie to zdarzyło się w międzyczasie.

Sam fakt otrzymania nagrody sprawił, że zatrzymałem się i zacząłem się rozglądać – zastanawiać, w jakim momencie teraz się znajduje. Na pewno wróciły też wspomnienia – szczególnie to jak straciłem partnerkę (przyp.red. Kei Taniguchi zginęła w 2015 r., a tragedia była olbrzymim ciosem dla alpinisty). Szczerze mówiąc, zacząłem też zastanawiać się, gdzie – jako alpinista – powinienem znaleźć się na końcu swojej kariery. W tym momencie odczytuję tę nagrodę jako zadane mi pytanie: Czy ty naprawdę chcesz się jeszcze wspinać? Co chcesz jeszcze zrobić? To tak jakby Złoty Czekan chciał mnie zlokalizować gdzieś w tej przestrzeni.

***

Duet znakomitych wspinaczy – Kazuya Hiraide i Kenro Nakajima (fot. Hiraide/Nakajima)

Alpiniście pogratulowałem bardziej samego przejścia niż otrzymanej nagrody. Jeśli jednak ma ona przyczynić się do poszukiwań własnej drogi i realizacji kolejnych celów, to trzeba chyba przyznać, że ma to swoją wartość.

Michał Gurgul




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum