22 sierpnia 2018 14:10

Z alpejskiej doliny – Achensee, czyli wspinanie dla każdego

Po raz kolejny udało nam się dotrzeć do austriackiego Tyrolu. Tym razem trafiliśmy w mniej oczywiste, jeśli chodzi o wspinaczkowe destynacje, miejsce. Naszym celem były rejony położone w okolicy jeziora Achensee. Ta przepiękna kraina dostarcza wielu wrażeń – od niezatłoczonych sektorów skalnych, znajdujących się w wyższych partiach gór, po atrakcje w postaci turystycznych szlaków dla każdego, czy bardziej wymagających via ferrat. A wszystko to z widokiem na turkusowe, wkomponowane w alpejską dolinę i okoliczne szczyty, jezioro Achensee.

Zachód słońca nad Achensee (Piotr Deska / DH Climbing)

Achensee położone jest pomiędzy dwoma pasami górskimi. Od wschodu graniczy z masywem Rofan, a od zachodu z Karwendel. Aby dotrzeć nad jezioro, należy opuścić autostradę A12 biegnącą doliną Innu w miejscowości Wiesing i skierować się północ, na Eben, a zaraz potem na Maurach, miejscowość położoną nad południowym brzegiem jeziora. Dla lepszej orientacji można dodać, że na tym samym węźle zjeżdża się również na Zillertal, który położony jest po drugiej stronie doliny Innu (na południu).

Achensee to akwen o powierzchni 719 ha (930 m n.p.m., długość 9 km, szerokość 1 km, głębokość 133 m), który jest największym zbiornikiem wodnym w Tyrolu, bywa też nazywany „Morzem Tyrolskim”. W jakimś stopniu można doszukiwać się krajobrazowych analogii ze znanym większości jeziorem Garda, ale szybko przekonacie się, że Achensee żyje swoim  życiem i oferuje unikalny klimat.

Widok ze szczytu Rofanspitze (fot. Achensee Tourismus)

Nad samym jeziorem znajdziecie plaże i wypożyczalnie sprzętów wodnych. Nie brakuje również statków wycieczkowych i promenad. Ale trzeba również dodać, że nie cała linia brzegowa Achensee jest zagospodarowana – duża część zachodniego brzegu schodzi dość stromo do wody. Akwen świetnie nadaje się do uprawiania wszelkich sportów wodnych – od pływania, poprzez kitesurfing i windsurfing, po żeglarstwo.

Widok z masywu Rofan na Achensee (fot. Achensee Tourismus)

Rofan i Karwendel to piękne alpejskie krainy. W folderach możecie znaleźć informacje o miejscach występowania dzikich gatunków – niezwykle ważne jest, aby zachowywać ciszę, tak aby nie narażać kozic, świstaków, głuszców, cietrzewi i pardw na niepotrzebny stres. Nie napotkacie zakazów ograniczających dostęp do tych miejsc, tym bardziej istotne jest Wasze zachowanie. Turyści i wspinacze powinni starać się pozostać na oznakowanych szlakach i trzymać się zaznaczonych w przewodnikach oraz mapach podejść pod górskie sektory i ściany.

Widok na Maurach i jezioro Achensee z górnej stacji kolejki Rofan Seilbahn (fot. wspinanie.pl)

Wspinanie w Achensee

Naszymi przewodnikami po wspinaniu w Achensee byli dwaj bracia, Thomas i Andreas Nothdurfterowie z Bergsport Achensee. Od dzieciństwa związani z tą krainą, spędzają większość roku na przewodnictwie w Karwendel i Rofan. W zimie oczywiście specjalizują się w skitourach i wspinaniu lodowym. Ich zadaniem było wprowadzenie nas w świat tutejszego wspinania, w którego rozwój bardzo się angażują, tworząc nowe drogi – jak choćby wielowyciągową Herzschlag Der Leidenschaft.

Wspinanie w Achensee koncentruje się głównie w masywie Rofan. Jednak wspinaczkowe rejony znajdziecie również w paśmie Karwendel. Z Maurach, przez Pertisau, można dotrzeć do doliny Falzthurntal, kulminującej szczytem Lamsenspitze – w okolicy czekają na wspinaczy dwa wielowyciągowe rejony: Klettergebiet Gramai i Gebiet Lamsenjoch.

Andreas Nothdurfter wprowadza nas w tajniki wspinania w Rofan (fot. wspinanie.pl)

Bracia Nothdurfterowie wybrali dla nas dwa najważniejsze rejony Rofan – rozległy Klobenjoch i kameralny Edelweisswand. Są one zlokalizowane w górnych partiach masywu, na wysokości ok. 1900 metrów. Aby się do nich szybko dostać, najlepiej jest skorzystać z  kolejki linowej Rofan Seilbahn (bilet góra-dół 20,50 euro). Na podejście z dna doliny (Maurach) do górnej stacji kolejki trzeba przeznaczyć około 2 godzin – szlak biegnie serpentynami (po godzinie można odpocząć w Buchaer Alm).

Wspinanie dla każdego!

Klobenjoch i Edelweisswand to propozycja wybrana z myślą o wspinaczach sportowych. Jednak w okolicy stacji końcowej Rofan Seilbahn można znaleźć kilka wspinaczkowych miejscówek, wśród których dominują dobrze ubezpieczone rejony przeznaczone dla dzieci i początkujących wspinaczy. Już przy samej górnej stacji kolejki dzieciaki mogą spróbować łatwych i niewysokich dróg – czeka na nich skałka (ogródek skalny Mauritzalm o wysokości nie większej niż 10 m), na której przygotowano 4 linie o trudnościach pomiędzy 2 a 3… Jak widać w Tyrolu każdy może się wspinać!

Ogródek wspinaczkowy dla dzieci Mauritzalm (fot. wspinanie.pl)

20 minut od kolejki znajduje się następny ogródek Grubastiege, tym razem z trochę wyższą skałką – 15 metrów, oferującą 7 dróg (od 2 do 5c). To nie koniec łatwych i przyjemnych propozycji. 30 minut od stacji zlokalizowany jest rejonik Grubaplatte z 8 drogami, biegnącymi po wyżłobionych płytach (do 5c). W podobnej odległości od kolejki czekają na początkujących dwie skałki Platzl – do 10 metrów, z trochę trudniejszymi drogami (od 3 do 6b).

Około 30 minut w dół od stacji kolejki (lub ok. 1 godzin z dołu) znajdziecie rejon Grauwand – wysokość 25 metrów, w sumie 29 dróg (2 drogi do 5b, 20 dróg do 6c+ i 7 dróg do 7b+), który charakteryzuje świetnej jakości wapień i południowa wystawa, pozwalająca na wspinanie także zimą. Nieopodal, niecałe 20 minut od stacji w dół (najpierw po stoku narciarskim), traficie na wystawiony na południowe słońce Chalet z 9 drogami – wysokość do 20 m (5 dróg do 6b i 3 drogi do 7b).

Prawie w samym Maurach zlokalizowany jest (10 minut od kempingu) Bärenkopf – wysokość od 15 do 45 metrów. W tym, położonym nad łąką Lärchenwiese, nowym rejonie znajdziecie 15 dróg w umiarkowanych trudnościach (w tym 8 do 5c i 7 do 6c).

Widok na południową ścianę Rotspitz (z krzyżem), fot. wspinanie.pl

Rofan – Rotspitz

Ściana Rotspitz wznosi się niedaleko górnej stacji kolejki Rofan. Szczyt jest jedną z pierwszych kulminacji grani, ograniczającej dolinę po lewej stronie. Mimo że ściana nie jest wysoka (jej wspinaczkowo-skalna część liczy niewiele ponad 100 metrów), od razu przyciąga wzrok. Być może przez podobieństwo – tak nam się skojarzyło, za profanację przepraszamy :) – z dolomitowymi Cimami. Rotspitz jest ciekawy również pod tym względem, że wspinaczom „oddaje” swoje 3 ściany – wschodnią (tę widoczną z kolejki), północną oraz południową.

Najciekawsza jest wschodnia ściana, na której biegnie 5 dróg – trzy najdłuższe mają po 5 wyciągów i oferują między 100 a 120 metrów wspinania – to Ostwand Rissweg 6a, Ostwand Direkter Weg 6a+ i Ostwand 2011 6c+. Zalecane jest zabranie 12 ekspresów i podwójnej liny. Uwaga – na Nürnberger Weg 6b na północnej ścianie oprócz 10 ekspresów należy wziąć friendy.

A oto rekomendacje od Thomasa: ściana południowa – Wahnsinnskante (6b, 6a+, 55 m); północna – Schattendasein (6c+, 6a+, 7a+, 40 m) i wschodnia – Rebitschkante (6a, 5c, 70 m).

Spacer do sektora Edelweisswand (fot. wspinanie.pl)

Rofan – Edelweisswand i Paradies

Ze stacji kolejki Rofan Seilbahn do Edelweisswand czeka nas ok. 30-minutowe podejście. Rejonik to jedna skała o wysokości dochodzącej do 30 metrów. Co istotne, jej wystawa jest południowa-zachodnia, więc miejsce świetnie nadaje się na wiosnę i jesień (a nawet zimę) – pod koniec maja momentami słońce przygrzewało za mocno. Wielką zaletą Edelweisswand jest jej lokalizacja – z dala od szlaku, w samym sercu gór, wśród alpejskiej roślinności i – zgodnie z nazwą – kwiatów. Miejsce naprawdę robi wrażenie i urzeka spokojem.

Jednak najważniejsze jest wspinanie. Skała oferuje 16 pasaży, o trudnościach od 6a+ do 8a. W pełnym słońcu – byliśmy w maju – dało się wspinać, ale w letnie miesiące może już być za ciepło. Choć oczywiście górska lokalizacja na wysokości blisko 2000 m szybko może zrobić swoje – wystarczy lekki wiatr i trochę chmur i wszystko wraca do normy.

Wspinanie w sektorze Edelweisswand – Michał na „Falsche Hoffnung” 7b+ (fot. Piotr Deska / DH Climbing)

Doświadczenie jakie nabyliśmy podczas naszych tyrolskich wspinaczek uczy jednego – wyceny są tutaj bardzo rzetelne, a wyzwania techniczne jakie oferują nawet pozornie łatwe drogi niemałe. Należy szczególnie „uważać” na linie biegnące lekko położonymi lub pionowymi płytami. Zachowując wszelkie proporcje – lepiej rozgrzewać się na lekko przewieszonych drogach niż płytkach :-) A wydawać by się mogło, że doświadczenie wyniesione z naszego, śliskiego wapienia powinno dawać przewagę. Nic bardziej mylnego – to w Tyrolu wspinają się tacy mistrzowie skały i zawodów jak Kilian Fischhuber, Jakob Schubert, czy Anna Stöhr. Ok, po tej dygresji, możecie śmiało spróbować Only Schwaz 6c (jako wymagającą rozgrzewkę), świetną Notruf 140 6c+, i nie mniej ładną, choć trudniejszą Falsche Hoffnung 7b+.

Wspinanie w sektorze Edelweisswand, po lewej widać niepozorny sektor Paradies – mała skałka poniżej góry (fot. wspinanie.pl)

Niedaleko od Edelweisswand znajduje się jeszcze jeden sektor, stanowiący dobrą alternatywę zwłaszcza w upalne dni. To zacieniony Paradies, gdzie przeważają trudne linie i projekty. Pod koniec maja skała była jednak mokra, w środku lata z pewnością powinno być sucho i przyjemnie.

Niewielkim blokiem skalnym, aczkolwiek pięknie usytuowanym pośród okolicznych głazów, jest Teufelswürfel. Znajdziecie na nim krótkie, ale trudne wspinaczki, takie jak choćby 17 und 4 8b, czy Seven eleven 8a+. To wyjątkowe miejsce zafascynowało naszego fotografa Piotrka Deskę (DH Climbing), do zorganizowania fotograficzno-wspinaczkowej sesji. Kancik o trudnościach 8a+ stanowił nie lada wyzwanie – wspinanie wspinaniem, ale ważny jest efekt, który możecie podziwiać na poniższym zdjęciu…

Coś dla miłośników fotografii wspinaczkowej – wspin na Teufelswürfel w obiektywnie Piotrka Deski (fot. DH Climbing)

Rofan – Klobenjoch

Z kolei, aby dotrzeć do Klobenjoch, musimy pomaszerować do następnej doliny – trawersujemy wygodnym szlakiem, biegnącym u podnóża Rotspitze (ciekawy cel na niedługie, ale jednak wielowyciągowe drogi – opis poniżej), aby osiągnąć schronisko Dalfazalm i dalej do podnóża widocznej ściany Klobenjoch (szczyt o wysokości 2041 m). Całe podejście zajmuje niecałą godzinę, które umilają widoki na rozciągające się w dolinie jezioro Achensee. Odcinek ze schroniska wiedzie ścieżką, która wije się wokół rozrzuconych na alpejskiej łące głazów, mijamy chatkę przywodzącą na myśl instagramowe obrazki à la Cabin Porn – oj, każdy chciałby obudzić się tutaj i ruszyć na wspin… Szkoda tylko, że to  wyjątkowe miejsce to baza licznych w tej okolicy myśliwych. Po południu słychać częste wystrzały.

Trzeba również wiedzieć, że Klobenjoch znajduje się na terenie prywatnym (sic!). Nie powoduje to problemów dostępowych, ale jak zawsze w takich sytuacjach, kiedy to wspinacze są gośćmi, trzeba dołożyć starań, aby zachowywać się spokojnie, nie zbaczać z wyznaczonych ścieżek, sprzątać po sobie etc. Jeśli ktoś planuje działalność eksploracyjną, to obowiązkowo powinien to uzgodnić z właścicielami Dalfaz Alm, i oczywiście z lokalnymi wspinaczami.

Piękna alpejska sceneria – podejście pod Klobenjoch (fot. Piotrek Deska / DH Climbing)

Z pewnością warto wybrać się pod tę rozległą ścianę – ma ona również do zaoferowania drogi wielowyciągowe, jest ich tutaj ponad 40. Świetnej jakości wapień i formacje – lekko przewieszone i pionowe płyty – zachęcają do wspinania. Na drogach nie brakuje dobrych chwytów, ale często bronią do nich dostępu miejsca boulderowe. Trudności większości wielowyciągówek oscylują wokół francuskiego stopnia 6 i 7 (najtrudniejsze wyciągi dochodzą do 7b+, 7c). Przewodniki sugerują zabranie 12 ekspresów i liny połówkowej. Długość dróg nie przekracza 4-5 wyciągów i wynosi ok. 90-100 m.

„Chatka marzenie” na podejściu pod Klobenjoch (fot. wspinanie.pl)

Thomas bez namysłu poleca wszystkim niezwykłą Hokus Pokus. Ta 4-wyciągowa wspinaczka to klasyk rejonu o trudnościach 6c, 7b, 6b, 6a (po koniec 3. wyciągu można pójść w lewo, wtedy na koniec czeka nas wariant Fidibus (15-metrowy wyciąg 7a). Patrząc na linię Hokus Pokus, trudno oprzeć się wrażeniu, że jest tam zdecydowanie trudniej niż 7b, ale jak zapewnił nas Thomas, droga biegnie przez teren o umiarkowanych trudnościach i z pewnością jest łatwiejsza niż wygląda… (nie dane nam było spróbować, więc wierzymy na słowo, mając nadzieję, że tu wrócimy!).

Warto rozważyć również wybór Gelbe Verschneidung (5 wyciągów: 7a+, 6b, 7a, 6c+, 5c) – świetne wspinanie w zacięciach. A także Flamme (3 wyciągi: 5a, 6a, 5c), którą charakteryzują duże odstrzelone płyty.

Takim pięknym wapieniem biegnie „Hokus Pokus” (fot. wspinanie.pl)

Klobenjoch to również wspinanie po drogach jednowyciągowych w trzech sektorach – „Tea for Two” (5 dróg do 7b, głównie 6-stki), „Agent Orange” (25 dróg od 5 do 8c+) i „Eiskeller” (ok. 12 dróg, od 5c do 8b+). Istotny jest sektor Eiskeller, w którym znajduje się turnia, jakby „doklejona” do masywu. Nazwa „lodownia” jasno wskazuje, że można tu znaleźć ochłodę w upalne dni (wystawa północna i zachodnia).

„Agent Organge” i „Eiskeller” zapraszają do podjęcia wyzwań z górnych rejestrów skali trudności. To nie dziwi, jeśli popatrzymy na nazwiska wspinaczy, którzy odcisnęli tutaj swoje piętno, jak choćby legenda wspinania w Tyrolu Gerhard Hörhager, czy często wizytujący to miejsce Niemiec Markus Bock. Jeśli chodzi o autorów dróg, to nie można również nie wspomnieć Hannesa Salvenmosera i Mike’a Ruttera, którzy zapisali na swoje konto wiele tutejszych dróg – od łatwych po pasaże 8b, jak choćby trzygwiazdkowe The B52’s 8b Ruttera z 2007.

Ściany sektora Eiskeller czekają na rozwiązanie kilku pięknie wyglądających projektów (fot. wspinanie.pl)

Ton sportowemu wspinaniu nadają na Klobenjoch Bock i Hörhager. To do nich należą najtrudniejsze realizacje, jak choćby mające wspólny start Almrausch 8c (Hörhager) i pierwsze 8c+ w Rofan Alptraum (Bock) z 2008 roku. Spoglądając na Alptraum trudno oprzeć się wrażeniu, że bardzo adekwatne są słowa Markusa, który przyrównywał urodę skały, samego wspinania i trudności linii do słynnej Biographie (L1 8c+) z francuskiego Ceüse.

Gerhard Hörhager na „Almrausch” 8c (fot. Michael Meisl)

O tym, że panowie nie powiedzieli ostatniego słowa, świadczą ich, wyglądające intrygująco, projekty. Notabene jeden z nich, należący do Gerharda, jest otwarty – może ktoś się skusi, wszak Rofan wciąż czeka na swoje pierwsze 9a!

Thomas Nothdurfter na „Air Dalfaz” 7c, sektor Eiskeller – Klobejnoch (fot. Piotrek Deska / DH Climbing)

Do „obowiązkowych” wspinaczek zaliczyć trzeba najpiękniejszy pasaż w tym stopniu trudności – „Verbohrter Typ” 7a (fot. Michael Meisl)

Do „obowiązkowych” wspinaczek zaliczyć trzeba najpiękniejszy pasaż w tym stopniu trudności – Verbohrter Typ 7a (Agent Orange). Szary, dobrze urzeźbiony wapień oferuje dobre tarcie, choć w cruxie można się trochę zdziwić wielkością chwytów i dalekimi sięgnięciami. Jednak droga miałaby z pewnością maksymalną liczbę gwiazdek w każdym europejskim rejonie. Kolejnym klasykiem polecanym przez Thomasa jest Stehaufmännchen 7a (na którym można zaliczyć piękną fotkę z widokiem na okoliczne szczyty i hale).

Kolejnym klasykiem polecanym przez Thomasa jest „Stehaufmännchen” 7a, Klobenjoch (fot. Achensee Tourismus)

Sam Thomas zaprezentował nam jedną z tutejszych 7c – Air Daflaz, biegnącą przewieszoną, północną ścianą Eiskeller. Mokre chwyty trochę utrudniały wspin, ale łatwo mogliśmy się przekonać, że pasaże w Klobenjoch mogą być bardzo efektowne.

Rofan – Streichkopf

Najdalszym sektorem Rofan jest Streichkopf. Na dotarcie do niego trzeba poświęcić około 70-80 minut ze stacji kolejki Rofan. Sektor zlokalizowany jest za Klobenjoch, na wysokości 2100 m i ma wystawę południowo-zachodnią. Najlepsze miesiące na wspinanie to okres od czerwca do października. Ten stosunkowo nowy sektor, bo otwarty pod koniec lat 2000, oferuje 17 dróg (i 3 projekty). Wysokość dróg waha się od 12 do 43 m, choć przeważają 20-, 30-metrowe linie. Główne spiętrzenie zaprasza mocnych wspinaczy – nie brakuje tu pasaży ósemkowych (od 8a do 8b+), jest ich w sumie 7 i każda z nich ma trzy gwiazdki.

Dolina Falzthurntal w Karwendel ze szczytem Lamsenspitze (fot. Achensee Tourismus)

Karwendel – Klettergebiet Gramai i Gebiet Lamsenjoch

Rejony znajdujące się w dolinie Falzthurntal w sąsiedztwie Lamsenspitze pozwalają posmakować alpejskiego wspinania. W Klettergebiet Gramai znajdziecie 12 dróg, z których najdłuższa ma długość ok. 1700 m i biegnie 1100-metrową Sonnjoch (2457 m). Autorami tej wspinaczki są Andreas i Thomas, nasi przewodnicy po Achensee. Thomas bardzo zachwalał Herzschlag Der Leidenschaft (7a+ , 6a+ obl.), którą poprowadzili w 2011 roku. Asekuracja jest na niej bardzo dobra – oprócz ekspresów, warto zabrać stoppery i camy, obowiązkowa jest również 60-metrowa lina podwójna. W tak wielką ścianę startujemy niemal prosto z auta – parking (przy Alpengasthof Gramai) dobrze widać na zdjęciach ze ściany. Świetna propozycja dla wygodnych, ale doświadczonych wspinaczy.

Droga braci Nothdurfterów startuje niemalże z parkingu (fot. T. i A. Nothdurfter)

Długości pozostałych dróg w Klettergebiet Gramai są różne – każdy może wybrać zarówno trudność, jak i odpowiednią dla siebie długość. Trudności sięgają od 5b do 7a, i wspomnianej wielkościanowej 7a+.

Droga braci Nothdurfterów „Herzschlag Der Leidenschaft” – 22. wyciąg (fot. A. i T. Nothdurfter)

Z kolei Gebiet Lamsenjoch oferuje wspinanie na okoliczne turnie i szczyty – prowadzą na nie różnorodne drogi, począwszy od tych historycznych, jak choćby Direkte 7 (lub 6- A0 legendarnego Hermanna Buhla) na Lamsenhüttenturm (2115 m).

Linia „Herzschlag Der Leidenschaft” (7a+ , 6a+ obl.) na Sonnjoch (fot. bergsteigen.com)

Dojście z parkingu przy Alpengasthof Gramai pod ścianę Lamsenspitze (2508 m) zajmuje ok. 90 minut, po drodze mijamy Lamsenjochhütte. Na sam szczyt Lamsenspitze możemy dostać się dwoma proponowanymi przez climbers-paradise.com drogami. Ich trudności nie są wygórowane – Nordostkante 4+ (4b, 12. wyciągów, 470 m, 1912 rok), Solo 40-ger 5+ (5a+, 11. wyciągów, 485 m, 1998 rok). Istnieje możliwość trudniejszego „wariantu” – Direkte Ostwand to 6 wyciągów o trudnościach do 6c+ (przy czym trudności są na trzech pierwszych), na końcu droga łączy się Nordostkante, którą można skończyć wspinaczkę na szczycie.

Dzień restowy, czyli krótka, ale wymagająca via feratta Dalfazer Wasserfall (fot. Piotrek Deska / DH Climbing)

***

Achensee dostarcza wielu wspaniałych miejsc do uprawiania wodnych i outodoorowych aktywności. Również każdy wspinacz powinien znaleźć coś dla siebie: dzieci, początkujący, miłośnicy alpejskiej, skalnej przygody, a także ci zaawansowani, szukający sportowych wyzwań. Wspinanie w rejonie – jak zresztą w całym Tyrolu – to także obcowanie z piękną, górską przyrodą. To element, który powoduje, że większość z opisanych miejsc ma niepowtarzalny urok i zachęca do powrotów.

Wyjazd do Achensee został jednogłośnie uznany za udany (fot. Piotrek Deska / DH Climbing)

Oczywiście nie odwiedziliśmy wszystkich miejsc – nasz wypad trwał za krótko. Zresztą do niektórych nie da się dotrzeć, lokalni wspinacze, jak z uśmiechem opowiedział nam Thomas, mają do „swojej” dyspozycji wiele secret spotów. Te schowane przed wspinaczkowymi turystami miejsca dają im wiele możliwości do eksploracji. Kto wie, może następnym razem bracia zdradzą nam dostęp do jakiegoś kolejnego urokliwego zakątka?

Piotr Turkot

***

To kolejny artykuł opisujący rejony wspinaczkowe Tyrolu, poprzednie znajdziecie tutaj:

Pomocne strony:

Literatura:

Podziękowania dla:

tirol-logo-tyrol

 




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum