Hansjörg Auer planuje przejść solo zachodnią ścianę Lupghar Sar West
Lupghar Sar West to siedmiotysięcznik położony w Karakorum w Pakistanie. Słynny austriacki alpinista Hansjörg Auer wyrusza jutro, by zdobyć ten szczyt solo. Podczas całej wyprawy towarzyszyć będzie mu tylko kucharz i kilku porterów.
Wspinaczka na Lupghar Sar West (7181 m) jest dla Hansjörga Auera naturalnym, kolejnym krokiem na jego „górskiej ścieżce”. Znamy go z wybitnych przejść alpejskich, klasycznych, lodowych, a także hakowych. To, co często charakteryzuje jego projekty, to właśnie styl solo. Zasłynął przejściem solowym sławnej Drogi przez Rybę na Marmoladzie. Przedstawialiśmy jego krótki portret filmowy, a także przerażające nagranie z jednego z jego wycofów.
W 2013 roku informowaliśmy o przejściu austriacko-szwajcarskiego zespołu w Karakorum. Auer stanął wtedy z towarzyszami na szczycie Kunyang Chhish East (7400 m). Alpiniści pokonali trudny technicznie teren, wyznaczając w stylu alpejskim nową drogę na dziewiczy siedmiotysięcznik.
Podczas wspomnianej wyprawy Hansjörg spostrzegł po raz pierwszy Lupghar Sar West. Jak mówi w krótkim wywiadzie dla Planetmountain, już wtedy zaplanował powrót do Karakorum.
Hansjörg będzie wspinał się zachodnią ścianą Lupghar Sar West. Towarzyszyć mu będzie wyłącznie kucharz i kilku pakistańskich tragarzy. W bazie pozostanie ich łącznie trójka.
Wspinaczka solo na siedmiotysięcznik to ryzykowny projekt. Hansjörg przyznaje, że nie wie, jak silną motywację będzie czuł, gdy stanie pod ścianą. Zapytany o różnice pomiędzy wspinaczką solo, a tą w zespole odpowiada:
Będzie to dla mnie kolejny krok. Sprawdzę, czy jestem w stanie przenieść moje solowe doświadczenie z Alp w góry wysokie. Ponadto wierzę, że jest spora różnica pomiędzy samotnym wyjazdem już z domu i solowaniem, a wyjazdem na wspólną wyprawę i pojedynczym samotnym wyjściem w góry. Czasami podczas wyprawy przez 80% czasu w zasadzie się nie wspinasz. Gdy jesteś z przyjaciółmi, łatwiej jest przetrwać ten wolny czas, który charakteryzuje się codziennym podejmowaniem decyzji. Teraz jednak nikt mi w tym nie pomoże, i według mnie to dodaje smaku tej wyprawie.
I dodaje:
Z pewnością będę czerpał przyjemność z intensywności przeżyć podczas wyprawy. I to jest to, co ciągle popycha mnie w kierunku nowych przygód. A będąc sam, będę się czuł jeszcze bardziej „wystawiony” na trudności wspinaczkowe, warunki pogodowe i same góry. Jestem bardzo ciekawy, czy będę się świetnie bawił, czy się przestraszę i po trzech tygodniach wrócę. To będzie dla mnie zupełnie nowe doświadczenie.
Michał Gurgul
źródło: planetmountain.com