Kiedyś mentalna walka, teraz szybka piłka – James Webb wraca na Dreamtime 8C
Trochę przez przypadek znalazł się w Cresciano James Webb. Początkowo planował dłuższą wizytę w Fontainebleau, ale zimowa aura wygoniła ekipę do Szwajcarii i dobrze się stało…, bo Amerykanin mógł wrócić na Dreamtime i dokończyć to, co zaczął cztery lata temu.
Dreamtime to dla Jamesa Webba jeden z wymarzonych boulderów i przy okazji wielki klasyk. O powrocie do Cresciano po latach Amerykanin napisał:
Cztery lata temu spędziłem niezliczoną ilość dni próbując tej linii i nigdy nie byłem w stanie poskładać ruchów. To była ogromna mentalna i fizyczna walka i wykańczało mnie to, że nie mogłem tego skończyć. Cztery lata później już z innej (wspinaczkowej) perspektywy byłem w stanie przejść boulder pierwszego dnia. Nie potrafię opisać słowami uczucia, kiedy stanąłem na topie, musiałem tam chwilę posiedzieć i zastanowić się, ile ten kawałek skały dla mnie znaczy(…).
Inna perspektywa w przypadku Amerykanina znaczy potężną dawkę wspinania – z najwyższej półki – na przestrzeni ostatnich lat. Dreamtime to już jego 15 problem 8C. W ubiegłym sezonie wpisał w końcu do kapownika pierwsze 8C+, Creature from the Black Lagoon w Chaos Canyon (Rocky Mountain National Park), robiąc jednocześnie trzecie przejście – pierwszy był Daniel Woods, drugi Dave Graham.
A jeśli chodzi o samo Dreamtime. Legendarny boulder to dzieło Freda Nicole’a. Nicole otworzył linię w 2000 roku, oceniając ją na 8C. Później trudności spadły do 8B+. Jednym z pierwszych, który obniżył oryginalną wycenę był Dave Graham, sam autor sugerował natomiast, że degradacja trudności związana byłą ze zbyt intensywnym czyszczeniem chwytów. Po latach wycena znów poszła w górę w wyniku oberwania się kluczowego chwytu.
Brunka
źródło: Fanatic Climbing