12 lutego 2018 18:13

K2 – Janusz Gołąb: „będziemy po prostu brać liny na plecy i poręczować coraz wyżej”

Ekipa pod K2 rozpoczęła wspinanie na drodze klasycznej, biegnącej Żebrem Abruzzi. Janusz Gołąb wraz Maciejem Bedrejczukiem wczoraj poręczowali pierwszy odcinek do obozu 1 – osiągnęli wysokość 5650 m. Dzisiaj udało nam się porozmawiać z Januszem o ostatnich wydarzeniach pod K2.

Janusz Gołąb w drodze do C1 na „Drodze Basków” (fot. Janusz Gołąb – 8a Team)

***

(Piotr Turkot, wspinanie.pl): Rozmawiamy już po podjęciu decyzji o zmianie Drogi Basków (Cesena) na drogę Żebrem Abruzzi. Czy rozważaliście jeszcze jakieś inne opcje?

Janusz Gołąb (Kierownik sportowy wyprawy na K2): Na drodze Cesena napotkaliśmy na niebezpieczeństwa obiektywne, które przechyliły szalę na naszą niekorzyść – Rafał [Fronia] dostał kamieniem, wcześniej został zraniony Adam [Bielecki], jego kontuzja wygląda naprawdę poważnie. W związku z tym Krzysiek [Wielicki] podjął decyzję o rezygnacji z drogi Cesena, chociaż byliśmy już wysoko. Latem byłem tam na siedmiu tysiącach i byliśmy już bardzo blisko miejsca, w którym zaczyna się łatwiejszy teren, wolny od kamieni. Oczywiście można było jeszcze rozważać tę opcję, zespoły mogły wcześniej wychodzić i być bliżej siebie. Niestety, kamienie uwalniają się także same, a nad tym nie mamy żadnej kontroli. Nie chodzi więc już tylko o to, że kamień leci spod nogi czy jest zrzucany przez linę. Krzysztof podjął decyzję o zmianie drogi i wysłał Denisa Urubkę na rekonesans pod wschodnią ścianę. Ale ostatecznie pozostaje nam droga Żebrem Abruzzi – jest ona w tym momencie najbardziej dostępna.

K2 z Concordii. 1. Żebro Abruzzi, 2. droga Basków, wariant do Żebra Abruzzi (fot. Janusz Kurczab)

Jak daleko od Waszej bazy znajduje się droga Żebrem Abruzzi? Założyliście tam już jakąś bazę wysunietą ABC?

Około półtorej godziny dalej niż wejście w Drogę Basków (Cesena). To jednak nie stanowi dużego problemu. Okazuje się też, że lodowiec, który tam prowadzi, jest bezpieczniejszy zimą niż latem. Dwa dni temu postawiliśmy tam namiot, w niewielkim stopniu droga jest zaporęczowana.

Początkowy teren jest stosunkowo łatwy, a potem zaczynają się trudności w wyższych partiach. Jak wygląda stan starych poręczówek?

Mamy informacje, że jesienią ubiegłego roku część poręczy została wycięta – od miejsca, gdzie zaczyna się Komin House’a [powyżej obozu 1], do lodowca nie ma poręczy. I rzeczywiście to się potwierdza, poręczowaliśmy pierwszą partię i są tam jedynie stare, koreańskie, pozamarzane liny.

Z komunikatu Polskiego Himalaizmu Zimowego wiemy, że „w dniu dzisiejszym Denis Urubko wyszedł z BC w celu rekonesansu powyżej obozu 1 bez poręczowania”. Jak wygląda sytuacja?

Dotąd wspięliśmy się na wysokość około 5650 metrów, dzisiaj kolejny zespół miał to kontynuować, ale się nie udało. Denis Urubko dostał pozwolenie od kierownika, żeby wspinać się wyżej, nawet do obozu 3. W tej chwili znajduje się pewnie gdzieś pod Kominem House’a. Powyżej obozu 2 jest tzw. Czarna Piramida. To trudny teren, gdzie powinny być rozwieszone poręczówki. Naszą zasadą jest, by poręczówki zawsze były – po to, by móc nimi zjechać – ze względów bezpieczeństwa.

Jakie dzisiaj panowały warunki?

Według prognoz miało wiać 50 km/h, co się nie sprawdziło. W tej chwili z zamiarem poręczowania do góry poszli Marcin Kaczkan i Piotr Tomala. I mam nadzieję, że jutro zaczną systematyczne poręczowanie do obozu 1.

W jaki sposób planujecie dalsze działania, oczywiście przy założeniu, że pogoda będzie sprzyjać?

Liny poręczowe są nam potrzebne, bo działamy zespołowo. Jak tylko będą kolejne okna pogodowe, które zresztą widać w prognozach, to będziemy po prostu brać liny na plecy i poręczować coraz wyżej. Tak, aby mieć zapewniony bezpieczny odwrót.

Jak zdrowie Adama?

Mamy nadzieję, że z Adamem będzie coraz lepiej. To było faktycznie koszmarne – czoło rozbite, rozwalony nos. Powoli dochodzi do siebie.




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum