Dave O’Leske i Jason Ried opowiadają o swoim filmie „Dirtbag: The Legend of Fred Beckey”
Historia Freda Beckeya bawi i wzrusza. Inspiruje i skłania do refleksji. I choć to trochę oklepane frazesy, tym razem wydają się być bardziej prawdziwe. Czy to za sprawą barwnej sylwetki bohatera tego dokumentu, czy bliskiej nam tematyki górskiej i wspinaczkowej, czy też ze względu na umiejętności twórców – legenda Freda Beckeya ma szansę pozostać żywa przez długie lata. O swojej 10-letniej przygodzie, której owocem jest ten oryginalny obraz, opowiedzieli w wywiadzie dla wspinanie.pl twórcy Dirtbaga: reżyser Dave O’Leske i producent Jason Ried.
Film Dirtbag: The Legend of Fred Beckey to dokument przedstawiający równolegle dwie historie jednego człowieka – Freda Beckeya, który zmarł w październiku 2017 w wieku 94 lat. Był to wyjątkowy człowiek, który swoje życie, w pełni i bezkompromisowo, poświęcił wspinaniu. Wytyczył setki nowych dróg w Ameryce Północnej, często na dziewicze szczyty – więcej niż jakikolwiek wspinacz w historii. Żył jak kloszard, nie dbając o dobra materialne, pozycję czy stabilizację. „Mam samochód i jestem wolny” – Fred całe swoje życie podróżował pomiędzy kolejnymi pasmami górskimi, nie przywiązywał się do miejsc, ani osób, a swoją wolność spożytkował wyłącznie na wspinanie. To pierwszy wątek.
Drugi wątek przeplata się równolegle przez cały film, i przedstawia Freda w ostatnim, trwającym 10 lat okresie jego życia. W tym czasie reżyser Dave O’Leske zbierał materiały do swojego filmu, podróżując i wspinając się z Fredem. Ten nie mniej ważny aspekt filmu przedstawia nieunikniony proces starzenia się. Beckey nie jest już w stanie fizycznie podołać trudom wspinaczki, jednak wydaje się, że fakt ten zupełnie do niego nie dociera. Nieustanie szuka nowych celów, planuje wyprawy oraz wydzwania do dawnych partnerów. Mentalnie pozostaje młody, pomimo tego że ciało odmawia mu już posłuszeństwa. Fred do końca się nie poddaje, obsesyjnie powraca w góry, ze swoistym opryskliwym urokiem komentuje świat i swoje życie.
Dirtbag: The Legend of Fred Beckey otrzymał nagrodę za Najlepszy Film Górski Międzynarodowego Konkursu Filmowego KFG ’17. Tuż po premierowym pokazie udało mi się porozmawiać z twórcami: reżyserem Davem O’Leske i producentem Jasonem Riedem.
***
Michał Gurgul: Nakręcenie tego typu dokumentu to nie lada wyzwanie. Jak zrodził się ten pomysł?
Jason: Ja i Dave pracowaliśmy wspólnie po raz pierwszy. Jednak nie było to nasze pierwsze doświadczenie z filmem górskim. Moja wcześniejsza produkcja, K2: Siren of the Himalayas miała premierę w 2014 roku na festiwalu w Banff. I właśnie tam spotkałem Freda – był gościem festiwalu i prowadził prelekcję. Kiedy go zobaczyłem, wszystkie materiały, filmy i zdjęcia, które przedstawiał, od razu poczułem, że jest to świetny temat na dokument. Przez trzy kolejne lata o tym myślałem, aż pewnego dnia natknąłem się na Dave’a. Okazało się, że już od dawna pracuje nad filmem o Fredzie. Powiedział mi, że ogrom materiałów jest przytłaczający i pomimo tego że próbuje edytować na bieżąco, nie ma szans, żeby sam ukończył ten film. Dla mnie perspektywa zagłębienia się w tę historię była tak pociągająca, że momentalnie zgodziłem się na współpracę.
Dave, więc to Ty pierwszy skontaktowałeś się z Fredem?
Dave: Tak, po raz pierwszy rozmawiałem z nim w 2005 roku. Gdy przedstawiłem mu pomysł na dokument o jego życiu, powiedział: „Kto chciałby to oglądać, kogo to obchodzi?”. To typowy Fred (śmiech). Interesowała go wyłącznie przyszłość. Nieustanie snuł plany. Oczywiście wspinaczkowe.
To ciekawe, bo przecież w tym momencie chyba nie był już w stanie fizycznie realizować tych planów.
Dave: Niestety, nie był. Przekonaliśmy się o tym w 2006 roku, gdy pojechaliśmy razem do Chin. Fred nie był w stanie podołać podejściom. Ale to go w ogóle nie zniechęcało. Zachowywał pogodę ducha i był nieustępliwy. Nawet nie próbował szukać łatwiejszych szczytów czy łatwiejszych dróg wspinaczkowych. Wręcz przeciwnie! Dla mnie to była wieloletnia podróż. Zebrałem olbrzymią ilość materiału i spędziłem z Fredem naprawdę mnóstwo czasu. Robiłem z nim wywiady, podróżowałem i wspinałem się. Cieszę się, że spotkałem Jasona, bo w wyborze ekipy byłem bardzo wybredny. Zależało mi na dobrej współpracy, ale przede wszystkim na wspólnym podejściu do tego filmu, do tej historii.
Fred był niesłychanie oryginalną i silną osobowością. Spędziliście z nim bardzo wiele czasu – czy to jakoś na Was wpłynęło?
Dave: Myślę, że tak – i to na kilka różnych sposobów. Fredy był obsesyjnie kompulsywny. Z jednej strony patrzyłem na niego i myślałem sobie: To niemożliwe żeby tak żyć! Mnie cieszy tyle różnych rzeczy, mam rodzinę, przyjaciół… A on był bardzo skupiony wyłącznie na tej jedynej dziedzinie– wspinaniu. Większość ludzi potrzebuje jakiejś stabilizacji. Wiesz, dom, żona, itp. A z drugiej strony Fred tak bardzo mnie intrygował i inspirował! Musiał być właśnie taki, żeby osiągnąć to, co osiągnął. Nie oznacza to jednak, że chciałbym nim być. To byłoby zbyt trudne – wyrzeczenia, brak równowagi. Tylko, że Fred tak tego nie odbierał. Taki się urodził.
Jason: Ja, choć nie pracowałem nad filmem tak długo jak Dave, czuję, że kilka rzeczy się we mnie zmieniło. W pewien sposób porównuję się do Freda. Chciałbym potrafić tak bardzo skupić się na kręceniu filmów, żeby inne sprawy przestały mieć dla mnie znaczenie. Tak jak Fred skupiał się na wspinaniu. Robić na okrągło tylko jedną rzecz: dobre filmy. Ale oczywiście zachowanie jakiejś równowagi jest ważne. Historia Freda jest przecież trochę smutna. Oczywiście w ostatnich latach miał wsparcie środowiska wspinaczkowego, ale nie miał rodziny, nie miał bliskich – był trochę sam. Czasem myślę, że może mógłbym też wszystko poświęcić, jeśli tylko oznaczałoby to, że odniosę sukces w produkcji filmów… ale z drugiej strony, gdy uzmysłowisz sobie taką wizję, to jest trochę przerażające.
Tak, dla większości z nas to przerażający wybór. Czy Fred kiedykolwiek żałował swojego wyboru?
Dave: Fred dokonał wyboru, ale wydaje mi się, że on nigdy nie spoglądał za siebie. Oczywiście jego wybór miał pozytywne, ale też negatywne skutki. To w pewien sposób puenta tego filmu. Mam nadzieję, że ludzie wychodząc z seansu poczują inspirację, która napędzi ich do działania (niezależnie od tego, czy będzie to pasja górska czy zupełnie inna), ale z drugiej strony podejdą do tej inspiracji i do tej pasji z dystansem.
Sposób, w jaki przedstawiliście historię Freda Beckeya, jest trochę nietypowy dla filmów górskich. Przypuszczam, że jest to działanie celowe?
Dave: Oczywiście. Od samego początku nie chciałem stworzyć filmu typowo wspinaczkowego. Miał to być bardziej film pokazujący historię ciekawego człowieka, która skłoni ludzi do refleksji.
Jason: W tym filmie jest wiele uniwersalnych prawd. Mamy nadzieję, że dzięki temu może on zaciekawić również widza niezwiązanego z górami. Historia Freda pokazuje różne oblicza ludzkiej natury. Człowieka, nie tylko wspinacza. Oczywiście chcemy, aby wspinacze byli głównymi widzami, ale również chcielibyśmy pokazać nasz film szerszej publiczności. Niektórzy ludzie lubią się identyfikować z różnymi cechami filmowych postaci. Inni czerpią frajdę po prostu z oglądania szalonej historii ciekawego człowieka, barwnej postaci. Taką postacią był Fred. Niesłychanie oryginalny, wyjątkowy i intrygujący – on tworzy ten film.
Fred był naprawdę wyjątkowy, chyba trudno w ogóle szukać porównań?
Dave: Tak, jego najbardziej charakterystyczną cechą była umiejętność absolutnego skupienia się na jednym celu. Często rozmawialiśmy o tym z Jasonem – wydaje nam się, że Fred był tego typu człowiekiem. Niezależnie od tego czym by się nie zajął, w życiu odniósłby sukces. Gdyby został matematykiem, naukowcem czy muzykiem, byłby tak skoncentrowany i oddany tej jednej dziedzinie, że z pewnością też byśmy o nim usłyszeli. Tak się po prostu zdarzyło, że zakochał się akurat w górach.
10 lat pracy nad filmem to bardzo długo – dlaczego nie udało się go ukończyć wcześniej?
Dave: Przez ten czas wiele osób mówiło mi, że muszę go skończyć, że to trwa już zbyt długo. Ale film nie był jeszcze gotowy. Fredy ciągle szedł naprzód, ciągle się wspinał, ciągle podróżował, planował i robił rzeczy. Czułem, że nie mogę skończyć wcześniej tego filmu, więc podążałem za swoim wewnętrznym głosem, instynktem. Dzięki temu spotkałem też Jasona i jego ekipę.
Na początku chyba nie przypuszczałeś, że tak to się rozwinie, że ten ostatni etap życia Freda będzie rzeczywiście ostatni i warty uwiecznienia?
Dave: Na pierwszym etapie nie zdawałem sobie rzeczywiście z tego sprawy. Jednak to bardzo szybko okazało się jasne. Zrozumiałem, że ta historia jest również warta opowiedzenia. Bo wspinaczką nie interesują się wszyscy, ale wszystkich dotyczy proces starzenia się. To nietypowe podejście Freda do swoich projektów w ostatniej fazie jego życia, to że próbował, przegrywał i nie zniechęcał się – to jest coś uniwersalnego.
Bardzo podobał mi się fragment, w którym Fred w wieku 93 lat, po nieudanym podejściu, mówi: „Trudno, nie udało się dzisiaj, może spróbuję innego dnia. A może w przyszłym roku”. Macie jakieś swoje ulubione sceny?
Jason: Moim ulubionym fragmentem jest scena pod koniec filmu, w której Fredy jest w sklepie ze sprzętem narciarskim i dzwoni do znajomych, żeby umówić się na wyjazd w góry, na skitoury. A on przecież w tym momencie ledwo chodzi po ulicy! Ledwo wsiada do samochodu….
Dave: Tak, on nigdy nie przestał tak myśleć! Do końca. Ciało w końcu się poddawało, ale umysł nigdy tego nie zaakceptował – on jeszcze niedawno panował wielką ekspedycję w Himalaje!
Jason: Tak! Na kwiecień 2018!
Ta siła ducha jest z jednej strony imponująca, ale z drugiej strony jest to trochę smutne i przerażające. Znaliście go dobrze – czy to nie wyglądało już trochę jak choroba psychiczna?
Dave: Niestety, często między sobą o tym rozmawialiśmy. Czy to nie są jakieś urojenia? Przecież on musi wiedzieć, że nie jest w stanie tego zrobić! Ale dla osób, które uczestniczyły w tych ostatnich wyjazdach, najbardziej szokujące było to, że z czasem zaczynały mu wierzyć. Ja też zaczynałem mu wierzyć – może on rzeczywiście da jednak radę wejść na tą lub inną górę!
Fred zdążył zobaczyć Wasz film na festiwalu w Telluride. Jakie były jego odczucia?
Jason: Oczekiwaliśmy dużo gorszej reakcji (śmiech). Ale w końcu przyznał nawet, że mu się podobał. Kiedy obserwowaliśmy go podczas seansu, było widać, ile te kolejne obrazy dla niego znaczą. Trudno sobie w ogóle wyobrazić, co musiał czuć oglądając swoje życie w takim filmowym skrócie. O ile więcej musiały znaczyć dla niego: każdy skrawek papieru, notatka, mapa czy zdjęcia. Za każdym kadrem kryła się dużo większa historia. Zresztą on się zupełnie tego nie spodziewał, nie potrafił sobie wyobrazić, jak to będzie wyglądać. Często mnie pytał: „Jason, jak Ty to w ogóle chcesz poskładać do kupy?” A Dave’a męczył cały czas o wspinanie. Kiedy będzie go nagrywał, jak się wspina. To była jedyna rzecz, którą potrafił zrozumieć. Kiedy prosiliśmy go, żeby opowiedział nam coś o jakimś starym zdjęciu, dziwił się – po co my to w ogóle robimy. „Filmujcie lepiej, jak się wspinam!”.
Dave: Dla mnie wiele momentów, szczególnie w ciągu tych ostatnich lat, miało bardzo duże znaczenie, wiedziałem, że warto jest je nakręcić, że to właśnie one tworzą historię. A Fred wtedy krzyczał do mnie w ten zrzędliwy lecz dobroduszny sposób: „Nie marnujcie taśmy, szkoda baterii! Chodźmy się wspinać!” – i tak w kółko. Ale wiemy, że cieszył się z tego czasu, który z nami spędzał. I to jest dla nas również olbrzymia satysfakcja.
Swoje skończone dzieło widzieliście już pewnie wiele razy. Czy nadal chodzicie na pokazy?
Dave: Setki razy! Ale nadal lubimy chodzić na seanse. Oglądamy reakcje widzów – to dobra okazja do nauki. Obserwujesz reakcje i widzisz, co buduje atmosferę, co wzrusza, a co bawi.
Jason: Niektórych swoich filmów nie oglądam ponownie – po zakończeniu prac i premierze nie wracam do nich. Ale Dirtbag jest inny. Nadal z przyjemnością odbieram ten obraz.
A jak oceniacie reakcję polskiej, festiwalowej publiczności?
Dave: Myślę, że była super, choć zawsze boimy się w innych krajach, czy tłumaczenie i napisy dość dobrze oddadzą oryginalną atmosferę. Takim miernikiem jest dla nas reakcja widzów na żarty – myślę, że dzisiaj było bardzo dobrze.
Fred Beckey całym swoim życiem stworzył niesamowitą historię. Wy stworzyliście fantastyczny film, dzięki któremu legenda ma szanse żyć wiecznie. Widzowie z pewnością będą Wam za to wdzięczni – ja jestem. Dziękuję Wam również za miłą rozmowę.
***
Film Dirtbag: The Legend of Fred Beckey wyświetlany jest aktualnie na festiwalach filmowych na całym świecie, gdzie zdobywa kolejne nagrody. Nie znamy jeszcze oficjalnych kanałów dystrybucji, jednak w Polsce prawdopodobnie dostępny będzie w połowie roku 2018.
The Legend. [2]
Co za rozmowa! Michal, dzieki, ze pogadales i podzieliles sie...…
reganclimbing