23 października 2017 09:00

Wariant Radom 2017 – zawody z liną. Relacja

Bez dwóch zdań: zawody boulderowe przyciągają więcej chętnych niż konkurencje linowe. Postanowiliśmy już po raz drugi pójść na przekór trendom i 14 października zaprosiliśmy wspinaczy do Radomia, do CW Grota na zawody z liną.

Wariant Radom 2017 (fot. (fot. Magda Kluszewska / KlusAr)

Zawodnicy postanowili potrzymać nas w niepewności i zapisać się w ostatniej chwili. Rozumiemy – weekendowa pogoda do ostatnich chwili nie była pewna, pozostawiając dylemat „skały czy panel”. Niestety dla frekwencji, słońce postanowiło wychynąć właśnie na czas zawodów i część potencjalnych zwycięzców wybrała skały. Rozgrzeszyliśmy.

Na starcie stanęło 16 zawodników i 4 zawodniczki. Radomską ekipę z Groty i seminaryjnej kotłowni Zerwa wzbogacili goście z ŚKA, UKA oraz z wrocławskiego goClimbo. Na drugiej stronie frontu czekało 8 dróg eliminacyjnych. 3 wędki i 5 z dolną asekuracją, a na wszystko 9 prób do dowolnego rozdysponowania. Trudności zaczynały się już od IV+, było więc wspinanie „dla każdego”. Przedstartowa ankieta wskazała na VI/VI+ jako najbardziej pożądaną cyfrę i tu właśnie skupiły się wysiłki routesetterów. Najtrudniejsza z dróg oscylowała w okolicach VI.2+.

Eliminacje (fot. Magda Kluszewska / KlusAr)

W porównaniu do zeszłorocznej edycji dołożyliśmy dróg, kręciliśmy też na pionie i dorzuciliśmy ekstra próbę. Cel był jasny: mają to być zawody, na których zawodnicy będą się dużo wspinać oraz dobrze się bawić, a nie srogo (i nisko) latać. I to się udało: najłatwiejsze cztery drogi zrobili prawie wszyscy, schody zaczynały się (albo może właśnie kończyły) dopiero w drugiej połowie.

Cóż, wśród Pań eliminacje pozwoliły ustalić jedynie kolejność startu w finale. Drugi rok z rzędu komplet zawodniczek dostaje się do drugiej rundy poprzez sam start w zawodach i każe nam narzekać na quantum kobiecego wspinania. Qualitas cieszy, ale brakuje nam potu i krwi w eliminacjach. Te mieliśmy zaś wśród Panów. Finałowa piątka ustaliła się w ostatniej chwili. Finał rozgrywany był ze strefą, w której zawodnikom trudno było usiedzieć.

Z powodu przewagi liczebnej zaczynali Panowie. Marcin Grabarczyk, Sebastian Kurek i Jakub Jaśkiewicz łatwo pokonali startowy skok, by polecieć dopiero w okolicach 4-5 wpinki na wymagających oblakach. Jeden ruch więcej dał Jakubowi trzecie miejsce, tym samym lokując na podium męskim samych radomian. Gdyby udało się im pójść dalej, czekały na nich jeszcze: podchwytowe przewinięcie się przez filar, zacięcie z wielkim żółwiem, kolejna bania „łatwa, a efektowna”, odpoczynek na oblaku przed końcówką i dach z przerzuceniem nóg na drugą stronę na samym środku.

Startowy skok na męskim finale w wykonaniu Marcina Grabarczyka (Magda Kluszewska / KlusArt)

Przedostatni startował faworyt zawodów, Maks Wrzask, gładko radząc sobie z oblakami i żółwiem oraz pewnie pokonując skok. Odpoczynek przed wejściem w dach pozwolił na powietrzną końcówkę i top na długiej, nawet jak na nasze standardy, drodze. Ostatnim finalistą był „oddech na plecach Maksa”, Piotr Chojnacki. Skok, oblaki pokonane z dużym zapasem i chwilę przed  połową drogi grymas wściekłości, gdy z wielkiego żółwia wyskoczyła mu ręka nie pozwalając na nawiązanie walki z poprzednikiem.

Finał damski rozpoczynała dość prosta sekwencja po dobrych klamach, za to po największym grotowym przewieszeniu. Urozmaicona paroma kiepskimi chwytami, miała doprowadzić Panie za przełamanie ściany do chwytów lepszych i kluczowej, jak się okazało, psychicznej bani w bok – do klamy na kancie. Potem tylko seria oblaków, wspomaganych haczeniem pięty, i top.

Dla Małgorzaty Kurek (cieszy start teamu ojciec-córka na jednych zawodach) niestety parametr okazał się kluczowy – mimo zaciętej walki odpadła zaraz spod klamy. Elena Roczniak, znana z niechęci do skakania, mimo wszystko zdecydowała się na banię niesiona dopingiem publiczności, ale śruba, tudzież podniebny piruet, nie pozwolił na utrzymanie chwytu i zakończyła swój start lotem pod przełamanie ściany. Zeszłoroczna mistrzyni Radomia, Martyna Wątły po pokonaniu początkowych trudności zafundowała publice festiwal emocji, nie mogąc się zdecydować na skok. Przez trzy minuty próbowała zaklinać klamę i przybliżyć ją siłą woli, tudzież zrobić cały pasaż statycznie. Ostatecznie jednak udało się wykonać skok. Nadszarpnięta psych dała znać chwilę później, zrzucając Martynę dwie wpinki przed topem, co jednak i tak dało jej zwycięstwo.

Co tam parametr, gdy jest się rozciągniętym – Małgorzata Kurek na drodze finałowej (fot. Magda Kluszewska / KlusArt)

Radość i dumę z miejsca na podium powiększyli o materialny wymiar sponsorzy: Decathlon, który ufundował dla zwycięzców sprzęt Simond: uprzęże, kaski i rękawiczki; Iridium Labs, dorzucając odżywki i koszulki oraz Tkalnia Zagadek, zapraszając na wizytę w escape roomie. Nasi sponsorzy nie zapomnieli też o pozostałych zawodnikach i o widzach: wśród obecnych rozlosowaliśmy drobne upominki i szpej. Pamiątką ze startu była też okolicznościowa koszulka ufundowana przez RadMin BHP.

Za całokształt należą się również podziękowania rouesetterom: Jarkowi Jerry’emu Głowackiemu i Danielowi Jerominowi (trzeci, niżej podpisany sam sobie podziękował), fotografce Magdzie Kluszewskiej z KlusArt oraz Ani Fedyk za ciasto, które stało się hitem całego wydarzenia, dorównującym wspinaczkowym atrakcjom.

Do zobaczenia w przyszłym roku!

Jakub Janiak

Galeria z zawodów: http://cwgrota.pl/?portfolio=wariant-radom-2017-galeria-zdjec

Panowie

  1. Maks Wrzask (Zerwa)
  2. Piotr Chojnacki (Zerwa)
  3. Jakub Jaśkiewicz (Radom)
  4. Sebastian Kurek (Wrocław goClimbo)
  5. Marcin Grabarczyk (UKA)

Panie

  1. Martyna Wątły (Zerwa)
  2. Elena Roczniak (Grota)
  3. Małgorzata Kurek (Wrocław goClimbo)




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum