9 października 2017 19:07

Mariusz Koras (1951-2017).
Od „Polaka w Kosmosie” do trudnych przestrzeni

15 września 2017 w Chorwacji zmarł Mariusz Koras, czołowy wspinacz środowiska warszawskiego lat 70., m. in. współautor Polaka w Kosmosie na Kazalnicy, z zawodu matematyk z tytułem naukowym profesora, najdłużej związany z Uniwersytetem Warszawskim.

Mariusz Koras w skałkach ok. 1974 (lojanci.org / arch. J. Skrzyszowski)

Mariusz Koras w skałkach ok. 1974 (lojanci.org / arch. Janusz Skrzyszowski)

Mariusz Koras urodził się 10 listopada 1951 w Piasecznie, tam też kończył IV Liceum w 1970 roku. Ze wspinaczką zetknął się na I roku studiów, należał do narybku owocnych kursów Uniwersyteckiego Klubu Alpinistycznego (do 1971 noszącego nazwę Sekcji Wysokogórskiej), trwających od jesieni 1970 do lata 1971, prowadzonych przez ten klub jako wykłady oraz szkolenia na bunkrach, w skałach i w Tatrach. Ten sam ciąg kursów ukończyli także jego późniejsi wieloletni partnerzy, m. in. Wiesław Krajewski i Witold Fedorowicz-Jackowski, zaś bezpośrednim instruktorem był Jacek Luniak.

Tatry

Od tego czasu przez 11 lat Mariusz wspinał się każdego sezonu latem i zimą w Tatrach i innych górach, gromadząc, jak to w owych czasach bywało, po kilkanaście przejść na Kazalnicy latem i zimą, nieco tylko mniejszą ilość przejść i zimowych prób na Małym Kieżmarskim oraz poznając inne ważne ściany Słowacji.

W lecie 1973 roku dokonał dwóch przejść dostrzeżonych w kronikach, wspólnie z Janem Wolfem, notabene kolegą z Wydziału Matematyki UW – pierwszego jednodniowego drogi Heinricha i Chrobaka na Kazalnicy oraz pierwszego polskiego tzw. drogi Chrudimskiej na Małym Kieżmarskim. Zimą dostrzeżono pierwsze polskie zimowe przejście tzw. Kantu Weberovki na Małym Kieżmarskim w lutym 1974 w jeden dzień, prawdopodobnie też pierwsze w zimie kalendarzowej. W lecie 1975 Mariusz dokonuje pierwszego polskiego przejścia drogi Pęknięciem w płycie na zach. ścianie Łomnicy.

Zimą, oprócz ważnych powtórzeń, takich jak droga Długosza na Kazalnicy, dodaje kilka drobniejszych pierwszych przejść zimowych.

Współczesne (luty 2017) topo drogi "Polak w Kosmosie" (fot. drytooling.com.pl)

Współczesne (luty 2017) topo drogi „Polak w Kosmosie” (fot. drytooling.com.pl)

Z nowości najbardziej znaną staje się jego i Wolfa droga Polak w Kosmosie na Kotle Kazalnicy z lipca 1978 roku (otrzymała ona nazwę w kontekście propagandowego zgiełku, towarzyszącego lotowi majora Mirosława Hermaszewskiego w kosmos w okresie 28.06-5.07.1978). Przytoczmy komentarz do opisu tej drogi z przewodnika Jana Żurawskiego po Kazalnicy z 2012 roku (str. 29, droga nr 20): „Niewątpliwie najpiękniejsza droga w tym rejonie Kotła, niezwykle śmiała i wizjonerska, prawdziwe opus magnum warszawskiego zespołu. Poprowadzona głównie w skale, stromym i przewieszonym terenem. (…) Należy do najczęściej powtarzanych dróg wiodących środkiem ściany.”

Wspinaczka współczesna (luty 2017) na drodze Koras-Wolf na Kotle Kazalnicy, ostatni wyciąg. Fot. Tomasz Klimczak, arch. Damian Granowski drytooling.com.pl)

Alpy i Dolomity

W 1973 roku pierwszy raz jedzie w Alpy i przechodzi m. in. ścianę Mont Maudit. Na obozach sportowych w rejonie Mt Blanc był jeszcze w latach 1980 i 1981. Pierwszy sezon w Dolomitach zanotował w lecie 1976 roku i zgromadził wtedy zestaw mocnych powtórzeń, na czele z drogą Philippa i Flamma na Civetcie (w zespole z Grzegorzem Chwołą i Krzysztofem Pankiewiczem).

Poważnie wspinał się w Dolomitach jeszcze latem 1987, m. in. ścianą Marmolady z Wiesławem Krajewskim. Później odwiedzał Alpy jako skialpinista, np. z wejściem na Grossglockner (2003).

Mariusz Koras, Dolomity, 1976 (fot. arch. G. Chwoła / lojanci.org)

Mariusz Koras w Dolomitach, 1976 (lojanci.org / Grzegorz Chwoła)

Inne góry

Otwarciem na góry egzotyczne był wyjazd w Himalaje Kaszmiru w lecie 1979 roku, do północnej części rejonu Kishtwar, do doliny Nanth Nullah u stóp szczytów Brammah. Mariusz został kierownikiem 13-osobowej wyprawy federacji akademickich klubów alpinistycznych (FAKA), kontynuującej próby sprzed dwóch lat wcześniejszej wyprawy tego samego środowiska. W 6-osobowym zespole dokonał pierwszego wejścia na efektowny szczyt 6013 m, nazwany później Tarparun (droga o przewyższeniu 2300 m od bazy, z miejscami III-IV na pd. Grani).

Wyprawa UKA w Kanadyjskie Góry Skaliste, zaplanowana na lato 1982, miała trafić do bardziej oddalonego rejonu Mt Robson, jednak musiała zweryfikować plany, gdyż formalne dokumenty otrzymała ze znacznym opóźnieniem (z powodu innej wyprawy, której członkowie in gremio pozostali w Kanadzie). W efekcie wybrano bardziej popularny rejon Bugaboos. Do 6-osobowego składu przybyłego z Polski jako współorganizator dołączył Tomasz Kaczyński z uniwersytetu McGill w Montrealu. Mariusz uczestniczył tam w pierwszych polskich wejściach na Snowpatch (3085 m) i Bugaoo Spire (3185 m) drogami najłatwiejszymi, typu IV-V oraz w jednej poważniejszej próbie ścianowej.

Niektóre przejścia górskie Mariusza Korasa (z nazwiskami partnerów)

Tatry latem:

Kazalnica, pierwsze jednodniowe przejście drogi Heinricha-Chrobaka, Jan Wolf, 29.09.1973 (podchodząc z Roztoki). Filar, J. Wolf, 6.07.1973.

Żółta Ściana, drogą Petríka, J. Wolf, 14.07.1973, pierwsze polskie.

Mały Kieżmarski Szczyt, Chrudímská cesta, J. Wolf, 18.07.1973, pierwsze polskie.

Łomnica, zach. ścianą – (Puklina v platni, na Wyżni Łomnicki Karb, WHP 3196), pierwsze polskie i pierwsze bez sztucznych ułatwień, trzecie przejście w ogóle, Elżbieta Książczyk-Skorek, Marian Piekutowski, Janusz Skorek, 18.07.1975.

Kozie Czuby od SW (czuba zach.), nowa droga, Jan Hobrzański i Wiesław Krajewski, 5.07.1975.

Kazalnica, Momatiuówka, M. Piekutowski, lipiec 1975; Kiełkowski, W Krajewski, lipiec 1975; Pająki, W. Krajewski, sierpień 1975; Direttissima, Krystyna Stańkowska-Koras, sierpień 1975; Kant Filara, Andrzej Michnowski, wrzesień 1975.

Mały Kieżmarski Szczyt, Superdiretissima, Grzegorz Chwoła, czerwiec 1976.

Kocioł Kazalnicy, nowa droga środkiem ściany Kotła, Polak w Kosmosie,  J. Wolf, 28-29.07.1978, 20h.

Mariusz Koras pod Małym Kieżmarskim w lutym 1977, w nocy przed wejściem w ścianę (lojanci.org / fot. W. Krajewski)

Mariusz Koras pod Małym Kieżmarskim w lutym 1977, w nocy przed wejściem w ścianę (lojanci.org / fot. Wiesław Krajewski)

Tatry zimą

Mały Kieżmarski Szczyt, Kant Weberovki, luty 1974, w 1 dzień (12h), Andrzej Mierzejewski [nie „J. Mierzejewski” czy Jacek, jak podają niektóre źródła], pierwsze polskie zimowe i pierwsze w ogóle w zimie kal.

Cubryna, ściana NW, dr. Hobrzańskiego (lewa, z 1970 r.), Witold Fedorowicz-Jackowski, 5.02.1975, pierwsze przejście zimowe.

Kazalnica, Długosz zimą, W. Krajewski i Jacek Tafel, luty 1976.

Pośredni Gerlach, wsch. ścianą, drogą Stanisławskiego: G. Chwoła, luty 1978, 2 dni.

Dolomity:

Torre di Babele, pd. filarem, drogą Soldy, G. Chwoła i Krzysztof Pankiewicz, 3.08.1976, pierwsze polskie.

Torre Trieste, pd.-wsch. filarem, droga Cassina, K. Pankiewicz, 4-5.08.1976.

Civetta, Punta Tissi, drogą Philippa i Flamma, G. Chwoła i K. Pankiewicz,  8-9.08.1976.

Cima Grande, Abram-Schrott, Jan Fijałkowski, sierpień 1980.

Marmolada, Don Quixote, W. Krajewski, lato 1987.

Alpy i inne góry lodowcowe:

Mt Maudit, pd.-wsch. ściana, drogą Cretiera, Jan Popiel i Tadeusz Słupski, 14.08.1973, pierwsze polskie.

Petites Jorasses, droga Contamine’a, K. Stańkowska-Koras, sierpień 1981.

Aiguille de Blaitière, droga Galbraitha, Tomasz Bender, sierpień 1981.

Aiguille du Pouce, pd. ścianą, przez płyty (Mallon), K. Stańkowska-Koras, Janusz Kurczab, Bogumił Słama, 20.08.1981, pierwsze polskie.

Grossglockner, skipalpinistyczne wejście na szczyt, Tomasz Ostromęcki, Zbigniew Skierski i Piotr Wroczyński, 2003.

Himalaje Kishtwar, pierwsze wejście na Tarparun (6013 m), pd. granią, z lodowca Brammah w dolinie Nanth Nullah, Jacek Goździk, Piotr Lipka, Jacek Luniak, Andrzej Zakrzewski i Bernard Ziółkowski, 6 dni, szczyt 17.09.1979. Koras był kierownikiem 13-osobowej wyprawy.

Szczyt 6013 (Tarparun) nad doliną Nanth w Himalajach Kishtwar w Kaszmirze, z naniesioną drogą 1 wejścia z 1979 r. o trudnościach IV. W głębi w chmurach Sickle Mooon (6574), na lewo za krawędzią zdjęcia szczyt „Eiger” ok. 5800 m. Zbliżone zdjęcie oraz notatka z wyprawy, autorstwa Mariusza Korasa, ukazały się w „Taterniku” w numerze 2/1980, s. 59, a mapka doliny w numerze 2/1979, s. 67. Fot. Bernard Ziółkowski, opis G. Głazek.

Szczyt 6013 (Tarparun) nad doliną Nanth w Himalajach Kishtwar w Kaszmirze, z naniesioną drogą 1 wejścia z 1979 r. o trudnościach IV. W głębi w chmurach Sickle Mooon (6574), na lewo za krawędzią zdjęcia szczyt „Eiger” ok. 5800 m. Zbliżone zdjęcie oraz notatka z wyprawy, autorstwa Mariusza Korasa, ukazały się w „Taterniku” w numerze 2/1980, s. 59, a mapka doliny w numerze 2/1979, s. 67. Fot. Bernard Ziółkowski, opis G. Głazek

Kanadyjskie Góry Skaliste, pasmo Bugaboos:

Pigeon Spire (3125, szczyt „rozgrzewkowy”), drogą normalną zach. granią, II-III, całą wyprawą (zob. niżej), sierpień 1982, być może pierwsze polskie wejście na szczyt.

Snowpatch Spire (3064 m), pd.-wsch. kantem (SE Corner czyli Snowpatch Route, przez faktyczną „łatę śniegu”, od której szczyt bierze nazwę), K. Stańkowska-Koras oraz W. Krajewski i Paweł Krasucki, 1982, pierwsze polskie wejście na szczyt.

Bugaboo Spire (3185), pd. granią, drogą normalną (Kaina), K. Stańkowska-Koras i W. Krajewski, 1982, pierwsze polskie wejście na szczyt.

.] Bugaboo Spire (3185 lub 3204) w Canadian Rockies od wschodu. Z lewej droga normalna pd. granią, jaką dokonano 1 wejścia polskiego (droga Conrada Kaina), około IV-V trudniejszym wariantem. Z prawej filar pn.-wsch., V-VI, pokonany dzień-dwa później przez zespół Artur Sobolewski - Dariusz Jastrzębski. Środkową częścią ściany, na granicy cienia i światła biegnie droga Cooper-Gran z 1960 (A2). Kilka dni po wymienionych przejściach w drogę tę „wbił się” zespół Koras-Krajewski, ale na szczęście się wycofali – w kilka godzin potem nastąpił olbrzymi obryw poprzez całą środkową część ściany (w WEGA tom IV próbę tę opisano niepoprawnie jako kompletną). Fot. Mike Warren, 2006, wikipedia

Bugaboo Spire (3185 lub 3204 m) w Canadian Rockies od wschodu. Z lewej droga normalna pd. granią, jaką dokonano 1. wejścia polskiego z udziałem M. Korasa (droga Conrada Kaina), około IV-V trudniejszym wariantem. Z prawej filar pn.-wsch., V-VI, pokonany dzień-dwa później przez zespół Artur Sobolewski – Dariusz Jastrzębski. Środkową częścią ściany, na granicy cienia i światła biegnie droga Cooper-Gran z 1960 (A2). Kilka dni po wymienionych przejściach w drogę tę „wbił się” zespół Koras-Krajewski, ale na szczęście się wycofali – w kilka godzin potem nastąpił olbrzymi obryw poprzez całą środkową część ściany (w WEGA tom IV próbę tę opisano niepoprawnie jako kompletną). Fot. Mike Warren, 2006, Wikipedia CC

***

Ilościowo najwięcej wspinaczek w górach Mariusz Koras odbył z żoną Krystyną oraz Wiesławem Krajewskim, a z osób niewymienionych w wykazie powyżej wspinał się też m. in. z Marią Szlenk, Michałem Gabryelem, Stanisławem Głazkiem, Dariuszem Jastrzębskim, Krzysztofem Langiem, Michałem Momatiukiem, Janem Narożniakiem, Andrzejem Neumannem, Arturem Sobolewskim.

W latach 90. obecność i aktywność Mariusza w górach przesunęła się na wyprawy ski-turowe, a aktywność mniej górska na narty biegowe. Na lata zaprzyjaźnił się też z deską surfingową.

Kolejnym sposobem Mariusza na bycie w formie i prawdziwą pasją, której był wierny niemal do końca, stało się bieganie. Jak mawiał, pomagało mu ono w dociekaniach matematycznych. Korzystając z tego, że jego dom położony był blisko Lasów Chotomowskich, niemal co drugi dzień biegał po 5-10 km po lesie. I przez blisko dwie dekady, raz w roku w wakacje, których część tradycyjnie spędzał w Swornegaciach na Kaszubach, wyznaczał sobie trasę długości maratonu i ją przebiegał.

Oddajmy głos Wiesławowi Krajewskiemu:

Mariusz był mocny, ale bez presji, ‘napinki’. Jako partner dobrze się z nim czułem. […] Jednocześnie wiadomo było, że swoje zrobi, że z nim damy radę. […] Wolf go wybierał [do swoich przejść], bo w danym momencie Mariusz był najlepszy.

Andrzej Nuemann, znający Mariusza już z kursów UKA oraz wspinaczek w Shawangunks:

Mariusz powiedział, że „jest dobrze” i było dobrze. Dobrze się z nim czułem. Choćby tylko razem milcząc.

Najwcześniejszą obszerną i osobistą notatkę podał Zbigniew Skierski 22 września na stronie KW Warszawa. Napisał w niej m.in.:

To co zapamiętałem na długo, to wrażenie pełnego zanurzenia w matematycznej „separate reality” pełnej zaskakujących założeń, nowych doznań pojęciowych oraz twórczych intuicji.

Witold Fedorowicz-Jackowski w mejlu, pod wpływem wiadomości o Mariuszu:

Często wyjeżdżaliśmy też razem wspinać się w podlesickich skałkach. Koniec lat 70. to łączenie wspinaczki z narciarstwem zjazdowym i wysokogórskim (np. wyjazdy na Kalatówki organizował Klub Alpejski PTTK ). W lutym 1982 – w stanie wojennym eksplorowaliśmy okolice pustego Kasprowego na nartach i dowiedzieliśmy się o szkoleniu ZOMO w Pięciu Stawach. Pisałem Ci o tym. Wtedy właśnie ‘jeździliśmy żlebami’ – m.in. zjazd Żlebem pod Palcem.
A po roku 1980 – to nasze pamiętne spotkanie jesienią 1985 r. w Stanach i wspinanie skałkowe w Shawangunks i nad Echo Lake w New Hampshire (m. in. ładne drogi na Cathedral [Ledge] i White Horse Ledge). Mariusz pracował wtedy na McGill University w Kanadzie. […]
Ostatnie swoje lata lubił spędzać z deską surfingową. […]
Mariusz był i pozostanie świetnym kumplem. Solidnym.
Powiedział mi jakoś niedawno, że ‘zabiega tego raka’. No, i tak jakoś w biegu odszedł. Za szybko.

Jako matematyk

Ukończył studia na wydziale Matematyki i Mechaniki UW (obecnie MIMUW, Matematyki, Informatyki i Mechaniki UW). Stopień doktora otrzymał w roku 1981, jego promotorem był prof. Andrzej Białynicki-Birula. Habilitował się w 2000 roku, tytuł naukowy profesora i nominację z rąk Prezydenta RP otrzymał wiosną 2014. Specjalizował się w geometrii algebraicznej (czyli bytach geometrycznych, zdefiniowanych równaniami algebraicznymi)[*].

Mariusz Koras, wykład w trakcie "Workshop on Algebraic Surfaces" w Seulu w marcu 2012 (VOD The MathNet Korea, vod.mathnet.or.kr)

Mariusz Koras, wykład w trakcie „Workshop on Algebraic Surfaces” w Seulu w marcu 2012 (VOD The MathNet Korea, vod.mathnet.or.kr)

W nauce Mariusz zostawił swój „ślad na ziemi” – a raczej „ślad w przestrzeniach” – w skali chyba większej niż pojedyncza droga wspinaczkowa, m.in. jako współodkrywca całej gamy „egzotycznych matematycznych gór”, nazwanych jego imieniem. Chodzi o klasę trójwymiarowych przestrzeni zespolonych, zwanych rozmaitościami Korasa-Russella, łudząco podobnych do zwykłej przestrzeni zespolonej, ale spełniających pewne inne szczególne warunki.

W matematyce i korzystających z niej w innych dziedzinach jako jedno z kluczowych występuje pojęcie rozmaitości (ang. manifold, variety – sfera czy powierzchnia obwarzanka, inaczej torus – są ich przykładami o wymiarze 2). W małym kawałku wyglądają płasko, ale w całości mogą one być w wyrafinowany sposób powyginane i poskręcane. Wiedza o tym jak to jest dokładnie, jest bardzo przydatna w wielu naukach ścisłych, choćby do badania czasoprzestrzeni czy przestrzeni możliwych stanów dla jakiegoś zjawiska.

Zacytujmy jego ucznia, doktora Karola Palkę z Instytutu Matematycznego PAN: „Koras i Peter Russell [z uniwersytetu McGill w Montrealu] […] zrobili kluczowy krok: podali kompletną listę takich trójwymiarowych rozmaitości (była to też rozprawa habilitacyjna Mariusza).  Od tego czasu rozmaitości Korasa-Russella pojawiają się jako kontrprzykłady w wielu problemach”.

W anglojęzycznej Wikipedii od 2009 roku znajdziemy ścisłe objaśnienie tego pojęcia: Koras–Russell cubic threefold.

W ostatnich latach był też współautorem dowodu (wraz Karolem Palką) znanej od lat 60. hipotezy Juliana Coolidge’a i Masayoshi Nagaty, która mówi o prostowalności (czyli podobieństwie do zwykłej linii) krzywych zespolonych, o ile tylko krzywe te nie przecinają samych siebie. Ponownie za Karolem Palką: „Ta praca dostała znakomite recenzje, ukaże się w październiku w Duke Math Journal, jednym z 10 najlepszych czasopism”.

Z recenzji wydawniczej tej pracy: „The main result of the article is an exceptional achievement in the plane birational geometry. […] It presents a major breakthrough […] for several decades, resolving an old problem with help of an elaborated new techniques”.

I jeszcze podsumowanie Karola Palki: „Mariusz był w środowisku znany z prac o dużej trudności i to długich (dostałem kilka listów od jego współpracowników: M. Miyanishi, R.. Gurjar, którzy tak to właśnie ujmują, więc nie ma w tym przesady). […] Można powiedzieć, że Mariusz nie lubił wspinać się na [matematyczne] małe góry, a swoje wyprawy planował na lata i cierpliwie szedł. Pewnie jeszcze przez kilka lat będą się pojawiać prace, do których miał wkład […] Problem, który Koras i Russell rozwiązali, to było w latach 90. jak wejście na [dziewiczy] ośmiotysięcznik, nikt tam przed nimi nie wszedł i nie miał pojęcia jak. Dowód hipotezy Coolidge’a-Nagaty to drugie takie wejście […] i jestem dumny, że dokonaliśmy go razem.[…]”.

Prof. Białynicki w formalnej ocenie dorobku Mariusza z 2012 roku, zacytowanej na pogrzebie, w pierwszym zdaniu napisał: „Mariusz Koras jest jednym z najwybitniejszych matematyków na świecie zajmujących się niskowymiarową afiniczną geometrią algebraiczną”.

M. Koras i jego trzej kluczowi współpracownicy zagraniczni wymienieni w tekście, na prawo od Mariusza kolejno Peter K. Russell, Masayoshi Miyanishi i Rajendra V. Gurjar. Zdjęcie wykonane w 2014 roku, w znanym z licznych konferencji międzynarodowych Instytucie Matematycznym w Oberwolfach w Szwarcwaldzie. Fot. Ivonne Vetter.

Mariusz Koras i jego trzej kluczowi współpracownicy zagraniczni wymienieni w tekście, na prawo od Mariusza kolejno Peter K. Russell, Masayoshi Miyanishi i Rajendra V. Gurjar. Zdjęcie wykonane w 2014 roku, w znanym z licznych konferencji międzynarodowych Instytucie Matematycznym w Oberwolfach w Szwarcwaldzie (fot. Ivonne Vetter)

 

Z nadesłanych kondolencji zagranicznych:

„He did, in fact, the top-rated achievements. I think that he is the first person who understood and deepened the theory of open algebraic surfaces to the extreme.”

                                                           Masayoshi Miyanishi, Professor Emeritus, Osaka University

For the past 30 years he [Mariusz] has been engaged in proving one big result after another. […] Peter Russell had told me that Mariusz is technically quite strong. During the past twenty five years I have been following his important results whose proofs are a tour de force. It will not be incorrect to say that he was one of the best in Affine Algebraic Geometry. […] Mariusz will always inspire me to prove good results as long as I am active in research”.

Rajendra V. Gurjar, Indian Institute of Technology Bombay,

„I respect Mariusz as a person as well as a mathematician. I remember he was deeply in his world when thinking mathematics”.    

Kayo Masuda, Kwansei Gakuin University

„He was way too young to go. […] I was trying to remember when was the last time I saw him, and I was remembering that it happened several times in conferences that I was scheduled to give a talk immediately after him, and consequently my talk looked trivial in comparison to his.”

Daniel Daigle, University of Ottawa

—————-

[*] – wątki matematyczne mogłem opisać obszerniej dzięki konsultacjom z dr Karolem Palką i prof. Pawłem Strzeleckim, dziekanem MIMUW, za co serdecznie im w tym miejscu dziękuję [GG].

Mariusz Koras w trakcie pobytu w 2007 w Oberwolfach (na tle tablicy upamiętniającej pierwszego szefa tamtejszego Instytutu, Wilhelma Süssa). Fot. Renate Schmid

Mariusz Koras w 2007 w Oberwolfach (na tle tablicy upamiętniającej pierwszego szefa tamtejszego Instytutu Matematycznego, Wilhelma Süssa). Fot. Renate Schmid / Oberwolfach Photo Collection

* * *

Mariusz zmarł 15 września 2017 roku w Chorwacji w miejscowości Betina na wyspie Murter, w trakcie – jak już sam przewidywał, świadom postępów choroby – swoich ostatnich wakacji, które spędzał w tym miejscu z rodziną od kilkunastu lat.

Pogrzeb odbył się w piątek 29 września o godz. 14:30 na cmentarzu powązkowskim. Obecna była liczna reprezentacja matematyków i chyba nieco większa grupa wspinaczy. Pożegnania wygłosili bliscy, w tym najpierw syn Krzysztof, potem matematycy, począwszy od naukowego mistrza Mariusza, prof. Andrzeja Białynickiego-Biruli, poprzez naukowego ucznia Karola Palkę, po dziekana wydziału. W imieniu wspinaczy głos zabrał Witold Fedorowicz-Jackowski. Zabrała też głos Jolanta Patynowska, mająca znaczny dorobek wyprawowy m. in. w Garhwalu i Nepalu (łącznie z nową drogą na Gangotri I w ramach wyprawy kobiecej w 1986 roku), ale wypowiadała się głównie nie jako wspinacz, ale osoba od lat zaprzyjaźniona wakacyjnie (Kaszuby) z Korasami. Wśród obecnych był też Henryk Wujec, długoletni przyjaciel rodziny, znający Mariusza od lat chłopięcych (jak powiedział, nosił „na barana” i Mariusza i jego młodszą siostrę Julkę, a czasem nawet ich oboje na raz).

Dla chcących zapamiętać adres: Stare Powązki, kwatera 134, środkowa alejka – w odległości około 30 metrów od grobu Wiesława Stanisławskiego, położonego wzdłuż tej samej alejki (ale w sąsiadującej od południa kwaterze 144).

Grzegorz Głazek

***

Tekst pożegnania na pogrzebie Mariusza, wygłoszony przez Witolda Fedorowicza-Jackowskiego w imieniu wspinaczy (odtwarzany dzień później, a więc może z drobnymi zmianami).[*]

Mamy dziś słoneczny, wrześniowy dzień. Dzień „babiego” lub inaczej – „indiańskiego” lata. Dzień pożegnania bardzo bliskiego wszystkim zgromadzonym tu człowieka – Mariusza Korasa.

Mariusz lubił ten świetlisty, pełen wyrazistości czas, w którym „coś się kończy, by mogło zacząć się coś innego, nowego”. Może dlatego, że sam był człowiekiem świetlistym, wyrazistym i ciekawym ciągle zmieniających się wokół form świata. Jednocześnie człowiekiem konsekwentnie wytyczającym własne, piękne Drogi Życia. Jak wiemy, najważniejsze z nich wiodły przez świat „królowej nauk”, jaką jest matematyka oraz Świat Gór.

Usłyszeliśmy już przed chwilą o Mariuszu wiele bardzo trafnych i pięknych wypowiedzi, w tym poruszające serca i umysły „wspomnienie o Tacie” Jego syna Krzysztofa oraz pożegnania wypowiedziane z żalem przez kolegów matematyków. Usłyszeliśmy również znaną nam prawdę, że Mariusz unikał tzw. „wielkich słów” i wszelkiego patosu.

Dlatego też, w imieniu środowiska, które Mariusz bardzo aktywnie współtworzył i w którym pozostawił swoje wyraźne i niezatarte ślady – nie tylko w naszej pamięci, ale też dosłownie „w skale i lodzie” – wypada, by w ten pogodny ale jednocześnie smutny dla nas dzień, tylko krótko podziękować Mariuszowi za to, że po prostu z nami był.

Mariusz Koras reprezentował pokolenie, które „w ciągu trzech lat dorosło, od tej wiosny przedwczesnej do zimy”[**]. Pokolenie, które w końcu lat 60., w latach 70. i 80., w trudnych czasach toczonej bliżej lub dalej tzw. „zimnej wojny”, odnalazło dla siebie w górach całego świata niewyobrażalne wprost obszary wolności, niezależności i solidarności. Swoistą szkołę odpowiedzialności, „kuźnię charakterów” i arenę życiowych wyzwań. Ludzie ci, odnajdując te obszary dla siebie, potrafili, podobnie jak ich wielcy poprzednicy, dzielić się swymi intensywnymi doznaniami ze światem.

Mariusz był w tym dzieleniu się Mistrzem. I dlatego byliśmy i pozostaniemy mu bardzo wdzięczni za Jego tak znaczący wkład. Za pozostawiony nam i naszym następcom wzorzec życia człowieka prawego i skromnego, uczciwego, rzetelnego i wyjątkowo odpowiedzialnego. Człowieka mocnego, solidnego, z którym można podjąć każde wyzwanie i na którym można zawsze polegać. Z którym można zarówno żartować i dobrze się bawić, jak i rozmawiać o „sprawach trudnych”.

A także milczeć.

Jeszcze raz – dziękujemy.

Żegnamy Cię, zapamiętamy Cię i mówimy – być może – do zobaczenia…

Non omnis moriar.

—————-

[*] Teksty wystąpień matematyków Pawła Strzeleckiego i Karola Palki na pogrzebie można znaleźć na stronie Wydziału Matematyki UW [przypis dodany 20 października 2017]

[**] Cytat z piosenki wykonywanej przez Jacka Kleyffa od 1972 r., traktowanej jako hymn pokolenia Marca ‘68. [GG]




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    RIP [6]
    Ciekawa osobowość, podobnie jak Janek Wolf. Byłem z nim na…

    9-10-2017
    andrzej