17 października 2017 14:13

„AIX ONLY” w Obiekto – wszystkie chwyty zabronione. Relacja z zawodów

Bez drewnianych struktur trudno wyobrazić sobie dziś jakiekolwiek zawody boulderowe. Zarówno na krajowym podwórku, jak i w cyklu Pucharów Świata routesetterzy zmieniają geometrię ścian nie do poznania, utrudniając zawodnikom odczytywanie projektowanych sekwencji. Tu i ówdzie pojawiają się wręcz problemy złożone wyłącznie ze struktur. Czy możliwe jest jednak przeprowadzenie po samych „paczkach” całych zawodów? Sprawdziliśmy to na początku października w naszej warszawskiej boulderowni — Obiekto.

AIX ONLY…

***

Organizacyjna waga superciężka

O przygotowaniu zawodów „tylko po paczkach” myślał chyba każdy, kto ma do czynienia z ich organizacją. Pomysł ten głośno wypowiedział w jednej z rozmów ze mną Kuba „Kubakubakuba” Wasilewski i to ziarno musiało poczekać na swoje owoce kilka dobrych lat. W zespole Obiekto (Asia Owczarek, Kuba „Jodłoś” Jodłowski i ja) zaczęliśmy od liczenia. Ile „paczek” potrzeba do nakręcenia jednego boulderu? Ilu boulderów potrzebujemy w eliminacjach i finałach? Ile tego będzie razem? I skąd my to wszystko weźmiemy?

Nagle stało się jasne, dlaczego nikt wcześniej nie zorganizował takiego wydarzenia. Lekką ręką wyszło nam z liczenia około 200 struktur – nierealne do osiągnięcia własnymi zasobami. Rozwiązanie problemu przyszło zza czeskiej granicy. Na współorganizację zawodów zgodziła się firma AIX, której należą się wielkie podziękowania za wiarę w powodzenie całego widowiska.

Do Warszawy przywieziono ponad 750 kg struktur

Do Warszawy przywieziono ponad 750 kg struktur, co łącznie z posiadanymi na miejscu paczkami dało pewnie ponad tonę drewna, którą trzeba było przykręcić do ściany. W ciągu ponad 30 godzin routesetterskiego maratonu sprzed oczu zniknęło nam ponad 1500 wkrętów, struktury ledwo pomieściły się na ścianie, ale efekt był imponujący. 20 boulderów czekało na uczestników eliminacji.

Eliminując tych, którzy popełniają błędy

Na start zgłosiło się niemal 200 zawodników, którzy szczelnie wypełniali 8 grup startowych. Cieszyła nas szczególnie spora liczba kobiet, które początkowo nieśmiało wypowiadały się o chęci wspinania po „paczkach”. Wśród dam na starcie liczne finalistki naszych zawodów „Tylko dla Kobiet”, wśród panów ciekawostka – zawodniczą emeryturę na chwilę porzucił Aleksander Romanowski. Jego występu ciekawi byli chyba wszyscy.

W eliminacjach, poza pokonaniem jak największej liczby przystawek, znaczenie miała również liczba flashy, czyli topów zdobytych w pierwszej próbie. Zasada, która miała chronić skórę zawodników przed zbyt lekkomyślnymi wstawkami w ostre „paczki”, ostatecznie ochroniła skórę routesetterów przed nie lada problemem – eliminacje okazały się nieco za łatwe i wśród panów o finale zadecydowała bezbłędność zawodników.

Na szczęście u pań skład finałów ustaliły już same zdobyte topy. Pocieszeniem dla nas, jako układaczy, były komplementy od wszystkich startujących. Bouldery były różnorodne, sprawdzały umiejętności i dawały dużo frajdy również mniej zaawansowanym uczestnikom. Dzięki temu zadość stało się zasadzie, że finały mają cieszyć widownię i finalistów, ale w eliminacjach bawić ma się każdy.

(fot. Celestyna Król)

Wygrywają wszyscy

Finały z powodów logistycznych podzieliliśmy na dwa akty. W pierwszej odsłonie startowali panowie: Aleksander Romanowski jedyny z 19 flashami po eliminacjach (wszystkich 20 boulderów nie pokonał żaden zawodnik), za nim Mikołaj Nowotnik, Grzegorz Karolak, Tadeusz Chodorowski, Arek Dziki-Sereda, Szymon Pęcikiewicz i Piotr Smaroń. 3 bouldery finałowe wystarczyły, by ustalić podium: zwycięża jedyny z kompletem – bez zaskoczenia – Olo Romanowski. Drugi kończy pełen energii i z ogromnym entuzjazmem – Szymon Pęcikiewicz. Trzeci Arek Dziki-Sereda, który do wspinaczkowego CV może dopisać sobie flash finałowego boulderu, który zrzucił nawet Olka Romanowskiego.

Olo Romanowski (fot. Celestyna Król)

Na deser startują Panie, wśród których najlepsza po eliminacjach Olga Niemiec, a za nią Julia Leonardi, Kaja Matejek-Zarębska, Asia Oleksiuk, Daria Brylova i Ewa Załuska. Jak na późną porę przystało, wśród dziewczyn rozegrał się prawdziwy dreszczowiec. Na siłowej jedynce Ewa Załuska imponuje jedynym topem i tym samym gwarantuje sobie 3. miejsce. Dwójkę pokonuje tylko Daria Brylova, dokładając ręce do topu w ostatnich sekundach startu. Na finałowym, skocznym problemie melduje się w drugiej próbie Julia Leonardi, realizując swoje marzenia o podium na Obiekto. Do tego topu ręce dokładają jeszcze Asia, Olga i Daria. Tym samym rywalizację pań zwycięża z 2 topami Daria Brylova. Gdy kończymy finały, rozlega się burza oklasków, która nie daje złudzeń – dzięki takiemu widowisku zwycięzcami zawodów byli wszyscy.

Daria Brylova (fot. Celestyna Król)

Gdy się nie da, ale bardzo się chce, to można

Wątpliwości, czy da się przeprowadzić zawody po samych strukturach trwały aż do rozpoczęcia eliminacji, ale wspinanie to ciągłe demitologizowanie i pokazała to również organizacja tego wydarzenia. Jest to przede wszystkim zasługą partnerów zawodów: firm AIX i Columbia, a także sponsorów nagród: PolarSport, Heartbeat, Blan.co, Bootsbananas, Sante i GoON Nutrition.

Całe wydarzenie z pewnością nie miałoby jednak miejsca, gdyby nie: Kuba Wasilewski, Michał i Anna Brzezińscy, Witek Tafel, Marcin Karnicki, Michał Mazur, Tomek Sankowski, Tadeusz Sługocki, Agnieszka Szypulska, Gosia Machnikowska, Mariusz Perzyna, Grzegorz Puławski i Marta Petryk (Skrzat Studio).

Czy za rok uda się powtórzyć to widowisko? Po tak entuzjastycznym przyjęciu premiery – niewykluczone.

Robert Subdysiak




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum