16 maja 2017 08:50

#Yeti40 Marcina Tomaszewskiego – recenzja

#Yeti40 autorstwa Marcina Tomaszewskiego jest zbiorem relacji z wypraw wspinaczkowych w najróżniejsze zakątki świata, od rodzimych Tatr aż po miejsca tak dalekie i egzotyczne, jak Wenezuela czy Chiny. Pośród opowieści o pokonywaniu kolejnych metrów w pionie, mierzeniu się z trudnościami technicznymi, walce ze zmęczeniem, nie zabrakło relacji, które miłośników wspinaczki wielkościanowej zainteresować mogą najbardziej, czyli o wytyczaniu nowych, wymagających technicznie linii.

#Yeti40 (Marcin Tomaszewski) - okładka

Tomaszewski stawia sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Wśród jego osiągnięć są: Titanic na północnej ścianie Eigeru (z Tomem Ballardem, grudzień 2016), Bushido na północno – zachodniej ścianie Great Trango Tower w Karakorum (sierpień 2013 roku, z Markiem Raganowiczem) czy Katharsis, biegnąca północną ścianą Trollvegen (styczeń – luty 2015, również z Markiem Raganowiczem). Na klasę tych i innych przejść Tomaszewskiego wpływa nie tylko śmiałość zamysłu, ale i szybkość i skuteczność działania dwuosobowego zespołu w szalenie wymagających, trudnych technicznie i logistycznie warunkach. Regularnie nagradzany za swoje dokonania, Tomaszewski otwarcie deklaruje, że uprawiany już od ponad dwudziestu lat alpinizm stawia przed nim coraz to nowe, śmielsze wyzwania.

Książkę tworzą dwadzieścia cztery opowiadania o wspinaczce oraz dziesięć, a właściwie dziewięć i pół baśni, które Tomaszewski przekornie (bo niepoprawnie) nazywa bajkami. Interesującym dodatkiem są wypowiedzi trzech, bliskich autorowi osób: żony Sylwii oraz dwóch partnerów wspinaczkowych, Marka Raganowicza i Jakuba Radziejowskiego, które uzupełniają autoportret literacki Tomaszewskiego.

Najbardziej bodaj zaskakującą, a przy tym bardzo wartościową składową #Yetiego40 są opowieści o porażkach lub połowicznych sukcesach autora – poświęcono im niemal jedną trzecią książki. Odwaga w opisywaniu swych niepowodzeń świadczy o dojrzałości autora i przemawia za autentycznością jego literackiego portretu. Stanowi przy tym ważne przesłanie dla czytelników, którzy przekonują się, że porażki są doświadczeniem niezbędnym do tego, by odnieść i  docenić sukces.

Nadrzędną cechą kompozycyjną książki jest odwrócona chronologia. Manewr ten, który miał być może na celu uwypuklenie najbardziej spektakularnych dokonań Yetiego, może sprawiać czytelnikowi, zwłaszcza nawykłemu do logicznej narracji, pewne kłopoty z osadzeniem opisywanych wydarzeń w konsekwencji przyczynowo – skutkowej. Nie jest przecież tak, że kolejne wyprawy Tomaszewskiego stanowią oderwanie czasowe i przestrzenne od rzeczywistości – jeśli wspinanie jest esencją jego życia, to być może lepiej byłoby śledzić tę oś od jej początku.

Z drugiej jednak strony, lektura książki skomponowanej w tej sposób wnosi pewną świeżość i oryginalność w stosunku do zalewu autobiograficznej narracji górskiej czy szerzej: podróżniczej. Zamieszczony na końcu wykaz przejść pozwala lepiej uszeregować fakty oraz docenić dokonania Tomaszewskiego, który łączy liczne i częste wyprawy alpinistyczne z życiem zawodowym i rodzinnym.

Styl wypowiedzi Tomaszewskiego rozciąga się od zabawnych kolokwializmów przez mocno nafaszerowany slangiem, dynamiczny opis działań, poprzez rzeczowy reportaż, aż po filozofujące refleksje, niekiedy głęboko prawdziwe i przemyślane, a niekiedy kojarzące się z zapędami coachingowymi spod znaku epigonów Osho. Opowieścią bodaj najbardziej intrygującą i potoczystą, mającą charakter spontanicznej relacji z pokonywania kolejnych metrów drogi – a zarazem najbardziej niezrozumiałą dla osób spoza środowiska, jest historia przejścia Tańcząc w ciemnościach (Denbor Brakk, Karakorum, 2001), którą współtworzy partner Tomaszewskiego, Krzysztof Belczyński. Ten jedyny w książce literacki dwugłos cechuje się pozytywną energią i swobodą, pozwala czytelnikowi snuć wyobrażenia o technicznych trudnościach przechwytów i emocjach doświadczanych podczas wspinania.

Tomaszewski ma niestety tendencję do kilkukrotnego powtarzania tych samych myśli i wniosków, zwłaszcza dotyczących powodów, dla których się wspina oraz stosunku do własnych sukcesów i niepowodzeń. Jest to szczególnie irytujące, kiedy ta sama refleksja jest specjalnie wyłuszczona z tekstu. Powtórzeń tych z pewnością dało się uniknąć, choć sam Tomaszewski nie uważa siebie za „artystę”, „filozofa wspinania” czy „poetę skał”, lecz raczej za „chłopa, co idzie w pole z pługiem, by orać”. Szczerość przytoczonych słów sprawia, że tego typu niedopracowanie książki przyjmujemy z pewnym pobłażaniem, urzeczeni bezpretensjonalnością, cechującą autora, gdy mówi o wspinaniu, a także: choć oszczędnie i zachowawczo – o rodzinie, dzieciach, zawirowaniach w życiu osobistym.

Kilka lat temu Mariusz Biedrzycki umilał mi rozmową oczekiwanie w ciasnej kolejce na wejście do głównej hali Uniwersytetu Ekonomicznego. Odbywał się 10. Krakowski Festiwal Górski. Doszliśmy wówczas do porozumienia, czym różni się baśń od bajki. Marcina Tomaszewskiego przy tej rozmowie nie było, a gdyby był, zapewne nie określałby błędnie swoich historyjek „bajkami”. Dziewięć kompletnych opowiastek i intrygujące zarzewie dziesiątej są z całą pewnością baśniami, nieco naiwnymi i prostymi w formie, choć skłaniającymi do refleksji i ukazującymi inną, głębszą stronę natury autora. Tworzą przez to ciekawy, nietypowy apendyks.

Najsłabszym elementem książki są zdjęcia, szczególnie wykonane za pomocą „selfiestick”. Pomimo zrozumienia dla technicznych aspektów ich powstania w trakcie wspinaczki w dwuosobowym zespole, rażą sztucznością. Mają wartość jedynie jako dokument i uzupełnienie wizualne narracji, jednak załamują perspektywę, sugerują wymuszoność uwiecznionej na nich pozy i przywodzą na myśl zwichrowane samouwielbienie pokolenia „Facebooka”, co nasila się tym bardziej, gdy zwrócimy uwagę na sam tytuł książki, nawiązujący bezpośrednio do współczesnej, utylitarnej ikonografii internetowej.

Pomijając aspekt wizualny, książkę czyta się całkiem dobrze. Dedykowana osobom czynnie zaangażowanym we wspinanie, rozumiejącym złożoność i bezkompromisowość tej dziedziny ludzkiej aktywności, jest interesującym portretem wybitnego polskiego alpinisty.

Ilona „Księżniczka” Łęcka

Książka, w cenie promocyjnej, jest dostępna w księgarni wspinanie.pl.




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum