3 listopada 2016 10:40

Nieudane samobójstwo na El Capitanie – Marek Raganowicz na „Plastic Surgery Disaster”

Parę tygodni temu udało mi się pokonać jedną z najtrudniejszych dróg czołowego hakmana w historii Doliny Yosemite, Erica Kohla. Linia nazywa się Plastic Surgery Disaster (5.8/A5, modern) i została wytyczona w 1991 roku podczas solowej wspinaczki. Moje przejście jest prawdopodobnie drugim solowym.

Radość na Falcon's Nest, po ostatnim wyciągu. King Cobra jest piwem, które smakuje wyłącznie w okolicach El Capitana, a najlepiej na szczycie (fot. arch. Marek Raganowicz)

Radość na Falcon’s Nest, po ostatnim wyciągu. King Cobra jest piwem, które smakuje wyłącznie w okolicach El Capitana, a najlepiej na szczycie (fot. arch. Marek Raganowicz)

***

Eric Kohl – wspinacz pokroju sandbag

Wspinaczy pokroju Erica Kohla określa się słowem sandbag, co oznacza, że wyceniane przez nich trudności są bardzo wyśrubowane w stosunku do wycen tradycyjnych i dlatego też przyjęło się określać ich przymiotnikiem modern lub new wave. Od lat 90., na które przypadł szczyt aktywności Kohla, do dnia dzisiejszego, jego drogi są uznawane za wyznacznik najwyższych standardów etycznych i stylowych we wspinaniu hakowym w Dolinie.

Któregoś dnia, kiedy rozmawiałem w Yosemite z jednym ze wspinaczy sportowych, odnotowałem jego zdziwienie, kiedy zacząłem mówić o etyce i stylu we wspinaczce hakowej i big wall’owej. Mam wrażenie, że wielu ludzi upraszcza sprawę, traktując hakmenów jak gości, którzy nie marzą o niczym innym niż o wierceniu w skale po to, żeby zrobić krok do góry. Tymczasem nitowanie traktuje się jako ostateczność i Eric Kohl jest tym, który granice słowa „ostateczność” przesunął do przodu, i to bardzo. Powtórzyłem jego dwie drogi i jestem przekonany o wyjątkowości tego, co zrobił na El Capie.

W Dolinie jest spora społeczność hakmenów i każdego roku pojawiają się nowi „ślusarze”, ale każde przejście drogi „Klausa” (a jego linie powtarzane są niezwykle rzadko) spotyka się z dużym uznaniem. Drogi te są stosunkowo krótkie, lecz niemal każdy wyciąg naszpikowany jest trudnościami, których pokonanie wymaga zarówno umiejętności haczenia, jak wytrzymałości psychicznej.

Specyfika Plastic Surgery Disaster

Droga wiedzie prawą częścią ściany, między Zodiakiem a East Buttress. W tamtym rejonie biegnie też parę bardzo ostrych dróg, w tym Surgeon General. Niestety, występuje tam sporo cieków wodnych, które nawet podczas niewielkiego deszczu zamieniają się w potok. To powoduje, że skała nie jest tak lita jak gdzie indziej i zdarzają się obrywy. Co ważne – nikt, kto idzie na rzadko powtarzane drogi, nie może liczyć na wspinanie, jakie widzi się na większości zdjęć z El Capa. Koniecznością jest oczyszczanie szczelin i zrzucanie luźnych kamieni, co bywa czasami bardzo stresujące ze względu na spory ruch pod ścianą. Na Plastic Surgery Disaster nie miałem nadzwyczajnych problemów, chociaż jeden z bloków okazał się luźny po obciążeniu cama. W tym przypadku skorzystałem z przedłużacza i sięgnąłem do stanowiska, a blok szczęśliwie został na swoim miejscu.

Przybliżony przebieg drogi "Plastic Surgery Disaster" (fot. Marek Raganowicz)

Przybliżony przebieg drogi „Plastic Surgery Disaster” (fot. Marek Raganowicz)

Przebieg i trudności

Na Plastic Surgery Disaster są dwa wyciągi A5, sześć A4/A4+ i dwa A3/A3+. Reszta to odcinki poniżej A3. Pierwszy pasaż A5 pokonuje się długą sekwencją skyhooków, ryzykując lot z uderzeniem o stromą płytę pod przewieszką. Od momentu wyjścia nad przewieszenie praktycznie nie ma możliwości powrotu i trzeba ruch za ruchem dokończyć kluczowe trudności.

Wyciąg 3, Scatterbrain, A5, długa sekwencja na hookach (fot. arch. Marek Raganowicz)

Wyciąg 3, „Scatterbrain” A5, długa sekwencja na hookach (fot. arch. Marek Raganowicz)

Druga piątka o nazwie Nieudane samobójstwo wymaga umiejętności osadzania przelotów w tradycyjnym znaczeniu – czyli kostek, haków, camów itd. – pod presją ryzyka lotu z uderzeniem w skośną półkę. Trzeba też zaznaczyć, że niektóre fragmenty drogi wycenione na A4 lub A3 są niezwykle trudne technicznie, chociaż ich przejście nie wiąże się z tak dużym ryzykiem jak na A5.

Wyciąg 6 - "Trust Your Mechanics" był najtrudniejszym A3 jakie przeszedłem (fot. Tom Evans)

Wyciąg 6 – „Trust Your Mechanics” był najtrudniejszym A3 jakie przeszedłem (fot. Tom Evans)

Na Plastic Surgery Disaster wywiercono absolutnie minimalną ilość otworów pod nity oraz bolty stanowiskowe, dlatego trzeba być przygotowanym na zakładanie naturalnych stanowisk i holowanie z nich, co jest dla wielu współczesnych wspinaczy prawie nie do przyjęcia. Wyjątkiem jest niesławny chicken rivet, który bez większych problemów ominąłem,  zakładając innego hooka. To było chyba na drugim lub trzecim wyciągu. Zdziwiłem się słysząc, że po wiertło sięgnął przy powtórzeniu drogi sam Jim Bridwell. Takie zachowanie jest potępiane i z tego powodu przejście drogi może być kwestionowane.

Dzień czwarty wymęczył mnie upałem, błądzeniem i niby łatwym A3. Każdego dnia cieszyłem się z postępów, choć czasami nie bylem w stanie okazać radości... (fot. Marek Raganowicz)

Dzień czwarty wymęczył mnie upałem, błądzeniem i niby łatwym A3. Każdego dnia cieszyłem się z postępów, choć czasami nie bylem w stanie okazać radości… (fot. Marek Raganowicz)

Nie udało się uniknąć błędów

W czasie przejścia nie uniknąłem błędów, które długo będę pamiętał. Prawdopodobnie z powodu stresu jadłem i piłem znacznie mniej niż powinienem, co mnie bardzo osłabiło. Drugim poważnym błędem było to, że przed wspinaniem nie zaopatrzyłem się w zaostrzone hooki, a te, którymi się posługiwałem, niemal ześlizgiwały się z krawądek. Jedno z takich ześlizgnięć skończyło się krótkim (na szczęście jedynym) lotem i zerwaniem cięgieł dwóch copperheadów. Więcej takich błędów na pewno nie powtórzę i każdego przed nimi przestrzegam.

Wyciąg 11 - "Devil's Brow". Wyciąg nazywa się Diabelski kac. Żeby wyjść z niego wystarczy umiejętność zakładania camów i sky hooków plus odrobina determinacji i trochę psychy (fot. Tom Evans)

Wyciąg 11 – „Devil’s Brow”. Wyciąg nazywa się Diabelski kac. Żeby wyjść z niego wystarczy umiejętność zakładania camów i sky hooków plus odrobina determinacji i trochę psychy (fot. Tom Evans)

Zdarzyły mi się także tzw. złośliwości losu, z których najgorzej wspominam przeziębienie i burzę, która uwięziła mnie pod okapem. Pod dachem miało być sucho i przyjemnie, lecz 15 minut po tym, jak zaczął padać deszcz, jedna z rys zamieniła się w hydrant strażacki. Woda lała się wprost na kaptur portaledża i nawet byłoby to do zniesienia, gdyby nie hałas, który powodował, że nie mogłem spać i czułem się coraz bardziej zmęczony. Kiedy wyszło słońce, musiałem wpasować się w swoisty rytm oddechu ściany, czekając aż podeschną cieki wodne, którymi przebiegała dalsza część drogi.

Wyciąg 11 - "a po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój...". "Oddychanie" rytmem ściany w oczekiwaniu na wyschnięcie cieków wodnych. (fot. Marek Raganowicz)

Wyciąg 11 – „a po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój…”. „Oddychanie” rytmem ściany w oczekiwaniu na wyschnięcie cieków wodnych. (fot. Marek Raganowicz)

Sukces

Przed rozpoczęciem wspinania nie zbierałem żadnych informacji o drodze i nikogo nie pytałem o szczegóły czy chociażby obiegowe opinie, co miało być elementem założonego stylu. Tak jak na wszystkich poprzednich solówkach na El Capitan (Plastic Surgery Disaster była dziesiąta) wspinałem się bez poręczowania. Na szczycie stanąłem z poczuciem ulgi, ale pierwszy wybuch radości odnotowałem następnego dnia rano, kiedy to fakt solowego przewspinania PSD zaczął do mnie w końcu docierać.

Droga jest wyjątkowo piękna i na liście moich elkapitanowych zdobyczy stoi zaraz za inną A5 Erica Kohla – Surgeon General. Oczywiście trudno jest polecić komuś drogę z kluczowym wyciągiem o nazwie Nieudane samobójstwo, jednak chciałbym podkreślić jej wyjątkowe piękno i naturalny charakter.

El Capitan, Plastic Surgery Disaster, 5.8/A5 (modern)
Czas przejścia: 05-20.10.2016
Bez poręczowania
Prawdopodobnie drugie przejście solowe
Prawdopodobnie 10 przejście(?) w ogóle

W Yosemite zdecydowanie jest jeszcze wiele do zrobienia. Mam plany na przyszłe wakacje w stylu Jima Bridwella, który kiedyś powiedział: „Prawdopodobnie moje najlepsze wakacje byłyby twoim najgorszym koszmarem nocnym”.

Za wsparcie dziękuję moim partnerom, firmom: Patagonia, Zamberlan, MBC ltd (Grivel UK, Edelweiss UK, Sea To Summit UK).

Więcej informacji na moim profilu FB i stronie www.reganclimbing.com

Marek Regan Raganowicz

 

***

PS Będąc w Yosemite miałem parę interesujących rozmów z Haizem Zakiem, który opowiadał o postępach Adama Ondry na Dawn Wall. Mówił, że podziw Adama dla Caldwella i Jorgesona radykalnie wzrasta. Im wyżej na drodze, tym trudniej. Generalnie na C4 atmosfera jest jednak bardzo luźna i raczej nie zauważa się żadnych objawów ekstazy z powodu czyjegoś wspinania. Ludzie przybijają żółwika i mówią: „good job, bro”, a podwyższone emocje bardziej królują w Internecie, no chyba, że zacznę opowiadać, jak walczyłem w okapie, albo spadałem ze skyhooka, wtedy zauważam wzmożone zainteresowanie…;).

PS Chciałbym jeszcze poświęcić słowo Tomowi Evansowi, który od lat jest głównym obserwatorem i dokumentalistą tego, co dzieje się w Yosemite (www.elcapreport.com). Ostatnio Tom oświadczył, że co prawda nadal będzie relacjonował wydarzenia w Dolinie, ale już nie tak regularnie jak dotąd.  Dobre i to…

To, co Tom zrobił dla naszej społeczności w Dolinie i dla wielu ludzi z zewnątrz, jest nie do przecenienia. Wszyscy mamy szczęście, że pojawił się ze swoim aparatem, osobowością i wiedzą. Widuję się z nim za każdym razem, kiedy jestem w Dolinie i nie wyobrażam sobie, żeby go tam nie było. Jest jedną z niewielu osób, która rozumie i zna się na wszystkich dyscyplinach wspinania uprawianych w Dolinie. W tym roku poznałem osobę, która ma wiele cech Toma i robi świetne zdjęcia. To Dustin Moore, który regularnie publikuje swoje zdjęcia, ale nie ma jeszcze oficjalnej nominacji na następcę Toma, więc sprawa jest otwarta.




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    Dzieje się w Dolinie [13]
    Gratulacje! Trzeba mieć zdrowie i nerwy! [img]http://www.elcapreport.com/sites/default/files/6%20%20CDSC_7824.jpg[/img] Przy okazji: "PS…

    3-11-2016
    Bart