9 listopada 2016 09:05

Kacper Tekieli o próbie na Shivlingu (6543 m)

W ramach wyprawy Polskiego Związku Alpinizmu, i przy znacznym wsparciu Fundacji Kukuczki, we wrześniu br. w Himalaje Garhwalu ruszyły trzy zespoły posiadające niezależne cele. Maciek Ciesielski, Piotrek Sułowski i Paweł Karczmarczyk stanowili jeden z nich. Kolejnym był duet Łukasz Chrzanowski i Grzegorz Kukurowski.

My, tj. Janusz Gołąb, Andrzej Życzkowski i Kacper Tekieli za cel postawiliśmy sobie powtórzenie Drogi Bonningtona na południowo-zachodniej ścianie, świętej dla Hindusów góry Shivling (6543 m).

Wszystkie zespoły wchodzące w skład wyprawy PZA w siedzibie IMF, od lewej: Kacper Tekieli, Paweł Karczmarczyk, Grzegorz Kukurowski, Łukaz Chrzanowski (za nim), Maciek Ciesielski, Janusz Gołąb, Piotr Sułowski, Andrzej Życzkowski (fot. arch. Andrzeja Życzkowskiego)

Wszystkie zespoły wchodzące w skład wyprawy PZA w siedzibie IMF, od lewej: Kacper Tekieli, Paweł Karczmarczyk, Grzegorz Kukurowski, Łukasz Chrzanowski (za nim), Maciek Ciesielski, Janusz Gołąb, Piotr Sułowski, Andrzej Życzkowski (fot. arch. Andrzeja Życzkowskiego)

***

Bazę postawiliśmy 27 września, czyli siódmego dnia od opuszczenia Polski, na polanie Sundarban (4550 m). Pierwsze dwa dni spędziliśmy na porządkowaniu i organizacji sprzętu i żywności, a także na odpoczynku i snuciu planów. 29 września wybraliśmy się na wycieczkę aklimatyzacyjną na stoki Kedar Dome, gdzie kolejne dwie noce spędziliśmy na wysokości 5500 m, a ostatniego dnia pobytu zrobiliśmy spacer na 6000 m.

Po założeniu bazy na Sundarban (4550 m) (fot. arch. Andrzeja Życzkowskiego)

Po założeniu bazy na Sundarban (4550 m) (fot. arch. Andrzeja Życzkowskiego)

W czasie dnia biernej adaptacji wysokościowej bacznie obserwowaliśmy doskonale widzianą stamtąd linię naszej docelowej wspinaczki i z niepokojem zauważyliśmy, że serak, pod którym przejście należało do przykrego obowiązku wpisanego w podejście, sypie się bez względu na porę dnia i temperaturę.

Po powrocie do bazy i w czasie kolejnej wycieczki, a właściwie przebieżki o przewyższeniu 700 m (w której osiągnięty czas 1 h 20 min dał nam pozytywną odpowiedź dotyczącą gotowości do podjęcia głównego celu), zadecydowaliśmy, że próbę zdobycia Shivlinga podejmiemy prawdopodobnie niepowtórzoną Drogą Japońską – odrobinę trudniejszą, lecz bez wyraźnych zagrożeń obiektywnych, a przynajmniej nie tak dużego kalibru jak na drodze Bonningtona. Niestety, z uczestnictwa w przedsięwzięciu, z powodów zdrowotnych, zrezygnować musiał Andrzej Życzkowski, który 6 października ruszył jednak z nami, by odciążyć nas na długim podejściu.

Shivling od północnego-wschodu (fot. Kacper Tekieli)

Shivling od północnego-wschodu (fot. Kacper Tekieli)

Tego samego dnia razem z Januszem Gołąbiem rozpoczęliśmy wspinaczkę, jeszcze dość łatwym, niewymagającym asekuracji terenem, który wyprowadził nas pod coś w rodzaju ściany czołowej filara, gdzie znaleźliśmy miejsce na pierwszy biwak (5500 m). Kolejnego dnia ruszyliśmy w kierunku ostrza filara, obserwując bardziej teren, niż enigmatyczny i mało konkretny opis Japończyków.

Udało się jednak znaleźć ślady po pierwszych zdobywcach bądź Austriakach, którzy próbowali szczęścia rok przed pierwszym przejściem. Możliwe również, że napotkane ślady (wraki stanowisk, poręczówek, kilka zjazdowych karabinków) należały do Amerykanów, którzy kilka lat później poprowadzili tu nową drogę, pokrywającą się częściowo z linią Japończyków.

Janusz kilka metrów przed osiągnięciem ostrza filara (fot. Kacper Tekieli)

Janusz kilka metrów przed osiągnięciem ostrza filara (fot. Kacper Tekieli)

Od początku do końca zmienialiśmy się na prowadzeniu, przeznaczając po mniej więcej pięć wyciągów na głowę, jednak bez specjalnego wyliczania, jedynie według intuicyjnej oceny zmęczenia partnera. W ten sposób osiągnęliśmy najpierw ostrze filara, a później wspaniałą, biwakową półkę, na której zabiwakowaliśmy (5950 m).

Kacper w pobliżu ostrza filara (fot. Janusz Gołąb)

Kacper w pobliżu ostrza filara (fot. Janusz Gołąb)

Kacper na stanowisku na ostrzu filara (fot. Janusz Gołąb)

Kacper na stanowisku na ostrzu filara (fot. Janusz Gołąb)

Kolejny dzień stał pod znakiem lawirowania pomiędzy ostrzem filara a systemem kominów i pół śnieżnych po jego lewej stronie. Trudności tego dnia sięgnęły stopnia M6+, a kolejny, tym razem siedzący biwak, złapaliśmy na wysokości 6250 m – mimo małej zadymki śnieżnej w poczuciu nadziei, że jest to ostatnia noc w ścianie.

Filmowa relacja z próby:

Nadzieja ta wytrzymała do rana, kiedy to mimo nieoptymalnej pozycji sypialnej obudziliśmy się w doskonałych nastrojach i z zapasem energii na kolejny dzień. Nie zmienił tego nawet trudny wyciąg na „dzień dobry” (również około M6+).

Janusz w trudnościach M6+ na 6280 m (fot. Kacper Tekieli)

Janusz w trudnościach M6+ na 6280 m (fot. Kacper Tekieli)

Po osiągnięciu wysokości 6340 m, będąc jedynie kilka wyciągów od końca ściany, widząc przełęcz pomiędzy wierzchołkami niemalże z równego jej poziomu (dalsza część drogi częściowo pięła się w górę, ale w największej mierze trawersowała w kierunku wielkiego siodła, by wreszcie łatwiejszym teren kierować się w stronę szczytu), stopień „nieznośności” pogody osiągnął punkt alarmowy i wspólna ocena perspektyw na dzień kolejny nakazała wycof.

Kacper w trudnościach M6+ na 6100 m (fot. Kacper Tekieli)

Kacper w trudnościach M6+ na 6100 m (fot. Kacper Tekieli)

Pierwszego dnia prowadziliśmy go mniej więcej wzdłuż drogi wejściowej, aż do momentu osiągnięcia wygodnej, wspomnianej już półki na 5959 m. Drugiego dnia zjazdów zdecydowaliśmy się na skrót dziewiczym terenem, co okazało się dobrą decyzją, gdyż o 16.00 tego samego dnia mogliśmy cieszyć się ponownie towarzystwem oraz zawartością plecaka Andrzeja, który wyczekiwał nas pod ścianą.

Południowo-wschodnia ściana Shivling z przebiegiem próby Gołąb-Tekieli (fot. i oprac. Kacper Tekieli)

Południowo-wschodnia ściana Shivling z przebiegiem próby Gołąb-Tekieli (fot. i oprac. Kacper Tekieli)

Wspomniana radość nie trwała długo, już następnego poranka miało się okazać, że najważniejsza część wyprawy dopiero się zacznie… Na Shivlingu zginęli Łukasz Chrzanowski i Grzegorz Kukurowski.

Kacper Tekieli (KWT, Polar Sport, Black Diamond, wspinanie.pl)




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum