21 października 2016 13:13

Wspinanie w ciąży – Kinga Ociepka-Grzegulska o swoich doświadczeniach

Z pewnością większość z Was znajdzie się w tej szczęśliwszej, liczniejszej grupie, która nie napotka problemów z ciążą i będzie mogła cieszyć się aktywnością fizyczną – nawet w tym wyjątkowym dla każdej kobiety czasie. Jednak, zastanawiając się nad tematem i moim własnym przypadkiem, zadałam sobie pytanie, czy to, że nie znajdujemy w Internecie opisów niepowodzeń ciąży wśród pań aktywnych fizycznie, oznacza, że ich nie ma?

Czy może kobiety, podobnie jak ja (aż do teraz), po prostu o tym nie mówią? Doszłam do wniosku, że rezygnując z opowiedzenia swojej historii, mogę tylko przyczynić się do formowania jednostronnego, pozytywnego obrazu wspinania w ciąży. Nie chodzi o to, że postanowiłam Was przestraszyć; chcę Was jedynie przestrzec przed wpływem wysiłku na organizm i efektami, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć.

Kinga Ociepka-Grzegulska podczas wspinaczki w Jaskini Mamutowej (fot. Adam Kokot)

Kinga Ociepka-Grzegulska podczas wspinaczki w Jaskini Mamutowej (fot. Adam Kokot)

Widząc zdjęcia kobiet z wielkim brzuchem w uprzęży piersiowej, bądź czytając blogi o dziewczynach, które wspinały się do 8. miesiąca ciąży, łatwo dojść do przekonania, że to fantastyczna droga dla każdej z nas. Nie znalazłam nigdy wcześniej artykułu, który mówiłby o kobietach wspinających się, które poroniły. Należąc do tej grupy wiem, że nie oznacza to, że takich kobiet nie ma. Może po prostu nie chcą się tym dzielić. Nawet, jeśli nasze samopoczucie jest wspaniałe, nie czujemy żadnych dolegliwości, a na początku nawet tego, że jesteśmy w odmiennym stanie – nie oznacza to, że możemy robić wszystko, to, co do tej pory.

Mam już dwójkę dzieci, ale w ciąży byłam cztery razy. Straciłam dwie pierwsze ciąże. Czy miało to związek ze wspinaniem? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. I tak, i nie… Pierwsza ciąża trwała 9 tygodni. Wspinałam się w niej niewiele, bo dowiedziałam się o niej akurat pod koniec sezonu, w trakcie planowanego restu.

Na jednej z wizyt okazało się po prostu, że serce, które biło wcześniej, już nie bije. Z badań nie wynikło nic. Dostałam standardowe wyjaśnienie w takim przypadku: 20% ciąż ulega naturalnemu poronieniu w pierwszych tygodniach.

Kinga podczas rodzinnego wyjazdu w skały (fot. arch. Kinga Ociepka-Grzegulska)

Kinga podczas rodzinnego wyjazdu w skały (fot. arch. Kinga Ociepka-Grzegulska)

Po zrobieniu kolejnych badań i upewnieniu się, że nic mi nie dolega, zaszłam w drugą ciążę. Trochę wcześniej, niż planowałam, bo czekały już na mnie bilety do Hiszpanii. Jednak czułam się świetnie i na wyjazd poleciałam z nastawieniem, że będę wspinać się „po łatwym” i na wędkę. Tak też było.

Pozwalałam sobie najwyżej na cztery wspinki dziennie i resztę dnia odpoczywałam pod skałą. Po kilku dniach wyjazdu, na drodze, która była lekko przewieszona, stwierdziłam, że jednak za mocno się na niej napinam i zjechałam. Tej nocy pojawiło się krwawienie. W szpitalu okazało się, że powstał krwiak i muszę leżeć, czekając, aż się wchłonie.

Po powrocie do kraju następne 8 tygodni spędziłam na zmianę w łóżku i szpitalu. Dzień po tym, gdy lekarz oznajmił mi, że jest już dobrze, nastąpił kolejny krwotok. Karetka, szpital i poronienie w 16. tygodniu ciąży. Przyczyną było zakażenie, które wdało się przez krwiaka…

W mojej opinii żaden lekarz nie jest w stanie zagwarantować nam, że dziecku nic nie grozi. I zwykle żaden tego nie robi. Zdrowy rozsądek i (niestety) odrobina szczęścia mają tutaj największe znaczenie. Niektóre z Was będą wspinać się normalnie, dopóki brzuch nie zacznie im przeszkadzać, na inne zaś wysiłek może zadziałać negatywnie.

Adrian Hogel w 32 tygodniu ciąży, Red Rock Canyon

Adrian Hogel w 32 tygodniu ciąży, Red Rock Canyon

Niestety – to, w jak świetnej formie byłyście przed zajściem w ciążę, nie ma tutaj żadnego wpływu (patrz na mnie). Pewnych rzeczy nie da się przewidzieć. Na szczęście nie oznacza to również, że jedynym wyjściem jest leżenie w łóżku przez 9 miesięcy.

Z amerykańskich badań [1] wynika, że aktywność fizyczna kobiet w ciąży może mieć korzystny wpływ na ich zdrowie, jednak potrzebne jest wprowadzenie pewnych zmian do wcześniejszej rutyny treningowej. Badania objęły kobiety podejmujące umiarkowany wysiłek fizyczny. Zaznaczono, że potrzebne są dodatkowe badania, które pomogłyby określić odpowiednią intensywność i częstotliwość ćwiczeń.

W innym badaniu [2] odkryto związek między intensywnymi ćwiczeniami a zwiększonym ryzykiem poronień we wczesnych tygodniach ciąży (do 18. tygodnia). Uważa się za niebezpieczne wszelkie aktywności związane z ryzykiem upadku. Zaleca się też zrezygnowanie z jakichkolwiek sportów mogących spowodować uraz brzucha i sportów kontaktowych. Dlatego też dla bezpieczeństwa lepiej unikać np. boulderingu.

W magazynie Climbing w artykule na temat wspinania w ciąży czytamy: „Płód jest dobrze zabezpieczony w pierwszym trymestrze, ale groźny lot nadal może spowodować poronienie. Wiele kobiet decyduje się dalej prowadzić z liną, ale należy wybierać swoje cele ostrożnie, aby uniknąć poważnych lotów”. W tym samym artykule zaznaczono, że siły wywołane dużym lotem mogą spowodować oderwanie się łożyska od ściany macicy. Wydaje się, więc, że skoro i tak nie będziemy bić rekordów w ciąży, powinnyśmy raczej wspinać się na wędkę, aby zminimalizować ryzyko.

Nie chcę straszyć na wyrost, bo większości kobiet umiarkowany wysiłek nie zaszkodzi. Jednak, będąc po tej „drugiej stronie”, zmieniłam podejście. W trzeciej ciąży (z Olkiem) nie robiłam dosłownie nic, żadnego wspinania i ćwiczeń, choć czułam się świetnie. W ostatniej zaś (z Karoliną), wypośrodkowałam strach i lekki wysiłek fizyczny. Zupełnie odpuściłam sport podczas pierwszych trzech miesięcy, bo jest to czas, w którym najczęściej dochodzi do poronienia, ponieważ płód stopniowo „zadomawia” się w naszym ciele i nowo powstałe tkanki są bardzo delikatne.

Następnie, bardzo powoli, zaczęłam stosować lekką aktywność fizyczną. Na początek same trawersy, a po jakimś czasie obwody w pionie. Kończyłam taki „trening” po maksymalnie godzinie, czując jeszcze zapas sił. Gdy przyszły piękne wiosenne dni, przeniosłam się w skały. Kierowałam się zasadą, że tylko na wędkę i tylko po drogach, które normalnie byłyby dla mnie wyłącznie rozgrzewką. Nie mówię, że jest to jedyne wyjście. Nie ma uniwersalnego sposobu postępowania dla wszystkich kobiet, bo każda ciąża jest inna. Chcę tylko zaszczepić w Was umiarkowane zaufanie do własnego organizmu, bo chwile, które przeżyłam podczas i w wyniku poronień, były bez wątpienia najgorszymi w moim życiu. Do dziś na dźwięk syreny karetki serce na chwilę przestaje mi bić i wracają dramatyczne wspomnienia.

Aktywność fizyczna w ciąży może mieć korzystny wpływ na utrzymanie sprawności fizycznej, pomóc w utrzymaniu prawidłowej wagi i poprawić nasze samopoczucie psychiczne [1]. Decyzja, którą podejmiecie w oparciu o własne samopoczucie i zdrowie dziecka, musi być samodzielna i powinna uwzględniać potencjalne ryzyko. Ja, jako doświadczony wspinacz i matka, wolę przestrzegać. Mam nadzieję, że wszystkie czytające to kobiety będą mogły cieszyć się zdrową ciążą i wspinaniem jednocześnie!

Kinga Ociepka-Grzegulska

[1] The American College of Obstetricians and Gynecologists,
Physical Activity and Exercises During Pregnancy and Postpartum Period. Committee opinion number 650, Grudzień 2015.

[2] M. Madsen, T. Jorgensen, ML. Jensen, M. Juhl, J. Olsen, PK. Andersen,
Leisure time physical exercise during pregnancy and the risk of miscarriage: a study within the Danish National Birth Cohort. An International Journal of Obstetrics and Gynecology, Volume 114, Issue 11, Listopad 2007, strony 1419–26.

Zobacz też: Wspinanie w ciąży – wyniki ankiety Beth Rodden




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    Brawo [3]
    Świetny tekst, który na pewno kosztował sporo wysiłku. Gratuluję.

    30-10-2016
    lucjan78