O sensacyjnej wygranej Petry Klingler i nie tylko… Mechanior z Paryża

Sensacja na Bercy! Mistrzynią Świata w boulderingu zostaje nie Melissa Le Neve (odpadła bez topu w półfinale), nie Shauna Coxey (leczy kontuzję), nie Megan Mascarenas (w tym roku postawiła na skończenie liceum), ale… Petra Klingler

Sensacyjna wygrana Szwajcarki (fot. planetgrimpe.com)

Sensacyjna wygrana Szwajcarki (fot. planetgrimpe.com)

Szwajcarka z szeroko raczej niż wąsko rozumianej czołówki, z jednym zaledwie zwycięstwem na koncie (Haiyang, 2015), będzie przez najbliższe dwa lata koronowaną głową najmłodszej ze wspinaczkowych dyscyplin. Nie jest to scenariusz, który należało przed zawodami wykluczać, ale i tak  największa niespodzianka tych Mistrzostw. Pozostałe miejsca na podium zajęły Japonki, Miho Nonaka Akiyo Noguchi.

Finał kobiet:

  1. Petra Klingler 3t4
  2. Miho Nonaka 3t9
  3. Akiyo Noguchu 2t2
  4. Megan Mascarenas 2t2
  5. Anna Stöhr 2t5
  6. Elena Krasowskaja 0t

***

Adam Ondra, czyli One Man Show

Po drugiej stronie skali prawdopodobieństwa leżało pewne zwycięstwo Adama Ondry w prowadzeniu, które pod koniec finałowej drogi, gdy Adam wiedział już chyba, że wygrał zawody, zamieniło się w one-man-show jednego z nielicznych prawdziwych geniuszy wspinania, jacy chodzili po ziemi i jej skałach.

One Man Show...

One Man Show…

Finałowa droga składała się z kilku sekwencji, podobnie jak wcześniejszy finał damski. Start nie był specjalnie wymagający, tyle że kończył się dwoma dynamicznymi ruchami, na których wszakże zasadniczo nikt nie spadał. Niestety dla wspinania w ogóle, zaś samego zainteresowanego w szczególności, wyjątkiem potwierdzającym regułę okazał się Ramonet. Jego występ zakończył się, zanim jeszcze zaczął, w związku z czym trudno nawet cokolwiek o nim powiedzieć. Potem następował pasaż na samych rękach przechodzący z kolei w kompresyjkę i również zwieńczony strzałem. Startujący jako pierwszy Keiihiro Korenaga myślał, że ruch ten ustatyczni, więc spadł, a sześciu poszło dalej.

Teraz następował fragment spokojniejszy, wejście na wielkie wybrzuszenie ściany pozwalało szukać świetnego resta, z zachowania zawodników wynikało, że znajdowali co najwyżej odpoczynek taki sobie. Kto nie spadł na wielkich strukturach dwa ruchy dalej, ten zdobywał medal, a poza tym miał szansę popisać się techniką na trawersie prowadzącym do topu. Gautier Supper nie popisał się w ogóle, więc ma brąz, Jakob Schubert troszeczkę, więc srebro.

Jakob Schubert nie poradził sobie na końcowym trawersie

Jakob Schubert nie poradził sobie na końcowym trawersie

Mistrz Świata z kolei wyglądał, jakby dopiero teraz poczuł prawdziwe wspinanie. Na paczkach czarował nogami zupełnie tak, jak nie potrafił tego robić dzień wcześniej, kiedy przegrywał tytuł na przystawkach, do skoku pod topem przyłożył się na sposób pozwalający uwierzyć, że jeszcze nie wiedział o obronionym przez siebie tytule. Chyba jednak wiedział, chyba po prostu chciał, by to zwycięstwo przebiegło wedle jego scenariusza. Skoczył, a potem, odwrócony do publiczności gestem nie pozwalał uciszyć się wrzawie, a gdy upewnił się, że hałas nie umilknie aż do końca jego koronacji, ruszył spokojnie do topu.

Wśród dopingu, jakiego hala Bercy nie zgotowała nawet swoim własnym zawodnikom (prawda, że nie dane było cieszyć się Francuzom choćby jednym tytułem w tym roku), bohater naszych czasów wpiął linę w ostatni przelot, dostojnie zjechał na ziemię i raczył dotknąć jej swymi stopy. Sprawiedliwości stało się zadość – bezsprzecznie najlepszy wygrał bezsprzecznie. Dobre zwieńczenie pięciodniowej imprezy.

***

Szkoda, że się tak Polki gryźć się musiały między sobą…

Przed finałem finałów sprawdzianowi poddane zostały drugie i ostatnie biało-czerwone nadzieje medalowe. Niestety, piękna historia z soboty – w niedzielę nie znalazła polskiego zakończenia. Eliminacje, drabinka i los skojarzyły ze sobą Olę Rudzińską i Klaudię Buczek już w ćwierćfinale, przez co lublinianka musiała odebrać koleżance z Tarnowa szanse medalowe (patrz: Ola Rudzińska czwarta w czasówce). To się udało, w kolejnym biegu (o finał, z Anną Cyganową) była po prostu słabsza. Żal, że walcząc z Julią Kapliną o brązowy medal, nie zdołała Ola powtórzyć czasu z biegu przeciwko Klaudii (8:07). Pewnie by wystarczyło…  Wcześniej, w pierwszej rundzie, Anna Brożek z sobie tylko wiadomych względów zatrzymała się tuż przed finiszem i w ten sposób przepuściła Patrycję Chudziak do ćwierćfinału. Szkoda, że się tak Polki gryźć się musiały między sobą.

Finał czasówek pań (fot. Ifsc)

Finał czasówek pań (fot. IFSC)

Półfinał Annouck Jaubert z Kapliną był właściwie wygrany przez tę ostatnią, po błędzie na stracie Francuzka pozornie nie miała już czego w nim szukać. Cwał, jakim puściła się w pogoń, niesiona dopingiem własnej publiczności, doganiając i ostatecznie pokonując rywalkę, wprawił w zdumienie nawet Marcina Dzieńskiego i skłonił do przepowiedzenia rekordu świata w finale. I rzeczywiście, rekord by padł, gdyby tylko ściana uzyskała przed zawodami homologację (coś było nie tak z tarciem, ale nie wiem, jak to zbadali).

Niestety dla publiczności w Bercy, to nie Francuzka go nieoficjalnie pobiła (chociaż jej czas, 7:79, również był znakomity). 7:52, wielki styl, tytuł dla Anny Cyganowej i melodia starego hymnu radzieckiego, jak tyle razy w historii, towarzysząca dekoracji najlepszych sprinterek. My wolimy mazurki, ale cóż – “następną razą!”.

Z Paryża
Andrzej Mecherzyński-Wiktor

Wszystko o MŚ w Paryżu 2016 na naszej specjalnej stronie poświęconej Mistrzostwom.




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum