24 sierpnia 2016 10:23

Im szybciej się ruszam, tym mój organizm lepiej funkcjonuje – Andrzej Bargiel o Śnieżnej Panterze

14 sierpnia br. Andrzej Bargiel zdobył ostatni szczyt w wyścigu po Śnieżną Panterę – Pik Pobiedy (7439 m). Polak tym samym ustanowił nowy, imponujący rekord szybkości wejścia na 5 siedmiotysięczników na terenie byłego ZSRR. Po ok. 10 godzinach zjazdu dotarł bezpiecznie do bazy! Tuż po przylocie do Warszawy Andrzej poświęcił swój czas na konferencję prasową, podczas której opowiedział o swoich wrażeniach z tego wyczynu. Przedstawiamy część zapisu rozmowy z dziennikarzami, całość można przeczytać na Outdoor Magazyn

Andrzej Bargiel podczas konferencji prasowej (fot. Canal+ Discovery)

Andrzej Bargiel podczas konferencji prasowej (fot. Canal+ Discovery)

***

Czy było coś, co cię zaskoczyło podczas tego przedsięwzięcia?

Andrzej Bargiel: Jeśli chodzi o samo działanie górskie, to układało się to w porządku. Mieliśmy bardzo mało czasu i pogoda nie była pewna, więc przez to musieliśmy bardzo szybko zmieniać plany i dostosowywać je do tego, co się działo. Dlatego właśnie te dwa ostatnie szczyty tak wyglądały – na pierwszy z nich musiałem wychodzić praktycznie ze śmigłowca, później też musieliśmy wkleić się w okna pogodowe, które były bardzo krótkie. Na szczęście się udało.

Najtrudniejszy szczyt?

Myślę, że jako całość było to bardzo trudne, a przy ostatnim szczycie przyszła ulga, że to już koniec. Każdy ze szczytów dokładał trudności temu wydarzeniu.

Co było najtrudniejszy momentem w całej tej wyprawie?

Tych momentów było bardzo wiele. Na początku mieliśmy bardzo duże problemy z logistyką i transportem do Tadżykistanu, na co straciliśmy ponad tydzień. Gdy dotarliśmy na miejsce, dopadł nas potworny wirus i bardzo trudne warunki. Ciężko w tym wszystkim było się zmobilizować i po prostu wchodzić na szczyty. Do tego dochodziła bardzo zła pogoda, więc do głowy przychodziło dużo myśli, które demotywowały, wydawało nam się, że realizacja tego wydarzenia będzie niemożliwa.

Andrzej Bargiel w trakcie pierwszej części wyprawy – celem był Pik Lenina (fot. Marcin Kin)

Andrzej Bargiel w trakcie pierwszej części wyprawy – celem był Pik Lenina (fot. Marcin Kin)

andrzej-bargiel-pik-lenina

(fot. Marcin Kin)

Jak twój organizm reaguje na sprint po górach?

Im szybciej się ruszam, tym mój organizm lepiej funkcjonuje. Przejazdy i bardzo długie przestoje bardzo mi przeszkadzały. Traciłem formę podczas długich przerw. Dla mnie największym atutem jest prędkość, oszukuję trochę organizm i góry – mogę się umiejętnie wklejać w bardzo krótkie okna pogodowe, podczas których było bardzo mało wejść na szczyty, a mi się to mimo wszystko udawało.

Jeśli mówisz, że głównym problemem była logistyka, to czy wynik można było jeszcze wyśrubować?

Myślę, że tak. W Tadżykistanie czekaliśmy pięć dni na śmigłowiec z tego względu, że jest tylko jeden śmigłowiec w tym kraju i latał nim prezydent. I mimo sporych pieniędzy ciężko jest czasem cokolwiek załatwić. Trzeba się do tego dostosować i całkowicie temu podporządkować.

Czy w tego typu wyprawach liczycie dni, sprawdzacie czas na bieżąco?

Nie do końca, najważniejsza w tym wszystkim jest przygoda. Mieliśmy bardzo dużą ekipę z różnych środowisk, i to było bardzo fajne, bo uczyliśmy się nawzajem od siebie. Bardzo dużym doświadczeniem dla mnie było robienie materiału, musiałem się angażować i to była moja energia i czas. Przed wyjściem nie odpoczywałem, mieliśmy 6-7 godzin zdjęciowych, to było dodatkowe zaangażowanie. Było to zupełnie coś nowego, kawał przygody.

Jakie to jest wyzwanie, kiedy trzeba myśleć o tym, jak szybko zejść ze szczytu, bo jest już następny i goni czas?

To jest naturalne, po każdym wejściu na szczyt myślę o tym, żeby być jak najszybciej w bazie, gdzie warunki są znacznie bardziej przyjazne. Mam narty, które to przyśpieszają i dają przede wszystkim przyjemność. Czy byłby to jeden czy pięć szczytów, tak samo szybko chciałbym wracać na dół.

Na jednej narcie można zjechać? :). (Andrzej stracił nartę podczas zjazdu z Piku Pobiedy przyp. red.)

Jest ciężko, ale można takie rzeczy robić. Niestety, tak to w sporcie bywa, że takie rzeczy się zdarzają i trzeba sobie w takich sytuacjach radzić, by wszystko działało.

Jak do tego doszło?

Sprzęt bardzo często poddany jest bardzo dużym przeciążeniom i takie rzeczy czasem się zdarzają. Narta dostała dużą siłę przy skoku przez szczelinę i po prostu się złamała. Ale udało się zejść na dół, z czego bardzo się cieszyłem.

(fot. Marcin Kin)

(fot. Marcin Kin)

Jak tak mówisz, niektórzy mogą pomyśleć, że to banalnie proste, a przecież jest to śmiertelnie niebezpieczne. Czy zdajesz sobie z tego sprawę, czy tylko myślisz o celu?

Zdecydowanie zdaję sobie z tego sprawę, jestem maksymalnie skoncentrowany i przez to że robię to od wielu lat, nie są to sytuacje, które mnie zaskakują. Przerabiałem już takie rzeczy i nie robi to na mnie tak dużego wrażenia, automatycznie jestem w stanie przeciwdziałać i radzić sobie.

Jesteś w stanie powiedzieć, ile razy dotknąłeś tam śmierci?

Czy dotknąłem śmierci? Myślę, że nie dopuszczam do takich sytuacji, to wszystko zawsze musi być pod kontrolą i nie pozwalam sobie na więcej niż w górach niższych, w których trenuję. Podnoszę swoje umiejętności po to, by mieć zawsze zapas i nie ryzykować.

Cały zapis konferencji z Andrzejem Bargielem na Outdoor Magazyn.

***

Kolejne szczyty Śnieżnej Pantery zdobywane przez Andrzeja:

Partnerem ambitnego przedsięwzięcia Andrzeja Bargiela jest CANAL+ DISCOVERY, który rozpoczął nadawanie 11 maja 2015 roku. Andrzejowi w wyścigu po Śnieżną Panterę towarzyszyła ekipa telewizyjna i jesienią ma zostać wyemitowanych osiem godzinnych odcinków serii pt. „Andrzej Bargiel – Śnieżna Pantera”.

Andrzej Bargiel (28 lat) to trzykrotny mistrz Polski w skialpinizmie. W 2010 roku pobił rekord świata w biegu na Elbrus, który do tej pory nie został poprawiony. W 2013 roku został pierwszym Polakiem, który bez odpinania nart zjechał ze szczytu ośmiotysięcznika Shishapangma Central.

Rok później ustanowił dwa rekordy na Manaslu (w rekordowym czasie – 14 godzin i 5 minut wszedł na szczyt, a całą trasę z bazy na szczyt i ze szczytu do bazy pokonał w 21 godzin i 14 minut). W ubiegłym roku dokonał jako pierwszy na świecie zjazdu na nartach z Broad Peaku.




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum