26 lipca 2016 18:11

Artur Paszczak i Adam Pieprzycki – Główna Grań Tatr w 106 godzin!

W dniach 21 – 25 lipca 2016 roku, Artur Paszczak i Adam Pieprzycki dokonali przejścia całej Grani Głównej Tatr. Przejście miało miejsce w zmiennych warunkach pogodowych i odbywało się w kierunku wschód – zachód, czyli od Tatr Bielskich, przez Wysokie, do Zachodnich. Łączny czas przejścia to 106 godzin i 38 minut. Była to trzecia próba zespołu na tej wyjątkowej drodze.

Artur Paszczak i Adam Pieprzycki

Artur Paszczak i Adam Pieprzycki

Przebieg akcji

Zespół wystartował o 3 w nocy po okresie poważniejszych deszczów, stąd przebiegnięcie niewymagających technicznie Tatr Bielskich zajęło im 5,5 godziny, czyli znacznie dłużej niż podczas treningów i poprzednich prób. O 21:30, po osiągnięciu Jaworowej Przełęczy zabiwakowali na Strzeleckich Polach około 30 minutach marszu w dół doliny Staroleśnej, gdzie z pomocą przyszła grupa wspierająca.

Kolejnego dnia udało się rozwinąć oczekiwaną „prędkość” i dojść do Zachodnich Żelaznych Wrót, skąd znowu około 300 metrów w dół do Żelaznej Kotlinki na kolejny biwak.

Trzeciego dnia zespół osiągnął przełęcz pod Zadnim Mnichem, a kolejnego – już o 12:30 – mógł „świętować” ukończenie najtrudniejszych 26 kilometrów Grani Głównej Tatr, czyli Grani Tatr Wysokich, która skraj swój osiąga na Przełęczy Liliowe. O godzinie 13, gdy Artur i Adam byli już na Kasprowym Wierchu, Tatry opanowała burza i zespół zmuszony był przeczekać załamanie w górnej stacji kolejki, gdzie nie tracąc czasu posilił się obiadem w barze.

Choć, jak mawiał Cywiński,  „Grań Tatr Zachodnich przejdzie się choćby się waliło i paliło”, należy pamiętać, że to jeszcze ponad 45 kilometrów terenu górskiego, o znacznych przewyższeniach. Do ogólnego zmęczenia doszedł jeszcze front deszczowy, który towarzyszył wspinaczom tego dnia aż do Jamnickiej Przełęczy (siodło pomiędzy Wołowcem a Rohaczem Ostrym), gdzie zespół czekała ostatnia z czterech nocy.

Finalnego dnia wycieńczenie i zmęczenie psychiczne zostało zastąpione czymś w rodzaju euforii, wzmaganej niesamowitym szczęściem do pogody, która zdawała się być fatalna wszędzie, tylko nie tam gdzie Adam i Artur łykali kolejne metry GGT.

Geograficznie rzecz biorąc 75-kilometrowa Grań Główna Tatr kończy się na Huciańskiej Przełęczy, gdzieś pośrodku pól i lasów, kilka kilometrów za ulicą, przy której Tatry w sposób widzialny dla oka ludzkiego oddają pole nizinom. Nauka rządzi się jednak swoimi prawami i mimo absurdu sytuacji Artur i Adam pokonali kolejne kilometry lasu finiszując popołudniem piątego dnia od startu.

Styl

Przejścia graniowe to chyba największe wyzwanie w kwestii rzetelnego opisu stylu wspinaczki. Nie sprawdzają się tu skróty i symbole, a na realne odzwierciedlenie sposobu przejścia najczęściej trzeba zaczekać do pełnej relacji autorów.

Można jednak przedstawić kilka podstawowych założeń, których trzymali się autorzy przejścia. Zespół korzystał ze wsparcia Alicji Paszczak, Tadka Grzegorzewskiego i Leszka Glizińskiego, którzy w różnych konfiguracjach pojawiali się w miejscach biwaków i służyli pomocą. Zespół wyraźnie podkreśla ich rolę, która zwłaszcza w sytuacji spontanicznego rozpoczęcia akcji, stała się kluczowa. Ponadto zespół złożył na trasie cztery depozyty, z których wykorzystał dwa. Na skonsumowane dobra złożył się litr Tymbarku i niecała butelka wody.

Adam Pieprzycki i Artur Paszczak używali podczas wspinaczki 45 metrów liny i tej samej długości repa, oraz „garści” szpeju asekuracyjnego.

Kluczem do zaliczania kolejnych obiektów grani była wydana w 1991 roku książka Janusza Kurczaba i Marka Wołoszyńskiego „Najpiękniejsze szczyty tatrzańskie”, w której to pierwszy z autorów umieścił opis przejścia GGT.

Opis zawierał wyróżnione tłustym drukiem „pozycje obowiązkowe”, które według niego stanowią o istocie Grzbietu. W ciągu ostatniego ćwierćwiecza lista „wytłuszczonych szczytów” stała się w taternickiej gwarze „Wariantem Kurczaba”.

Adam i Artur postanowili przejść „przynajmniej Kurczabem”, co znaczy tyle, że udało im się zaliczyć wszystkie – bez wyjątku – kurczabowskie pozycje (zawsze podanym przez Kurczaba sposobem) oraz dodać do przejścia garść szczytów „dodatkowych”.

Mimo wielkiego doświadczenia i pokaźnego dorobku, obaj koledzy zgodnie deklarują, że była to ich najtrudniejsza i najwspanialsza górska przygoda.

Wielkie gratulacje!

Kacper Tekieli

PS Dwa lata temu za sprawą Wydawnictwa Górskiego ukazał się opis GGT autorstwa Władysława Cywińskiego, który bardziej restrykcyjnie potraktował sprawę „szczytów obowiązkowych”. W 2015 roku Andrzej Marcisz dokonał pierwszego przejścia Grani Tatr Wysokich, czyli najtrudniejszej części wielkiego grzbietu, z wejściem na wszystkie nazwane obiekty grani.

PPS Pierwsze letnie przejście całej Grani Tatr miało miejsce w dniach 3-13 września 1955 roku (Zbigniew Hegerle, Zbigniew Krysa, Jerzy Piotrowski, Ryszard Wiktor Schramm i Jan Staszel). W 1975 roku w trzy dni (70 godzin, w tym 48 godzin efektywnego marszu) pokonał Grań Krzysztof Żurek, a tylko pół dnia więcej potrzebował Władysław Cywiński.

[ostatnia aktualizacja newsa 5 sierpnia 2016]




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    GŁÓWNA GRAŃ TATR [5]
    Gratulacje !!!

    26-07-2016
    Anglik