Artur Paszczak i Adam Pieprzycki – Główna Grań Tatr w 106 godzin!
W dniach 21 – 25 lipca 2016 roku, Artur Paszczak i Adam Pieprzycki dokonali przejścia całej Grani Głównej Tatr. Przejście miało miejsce w zmiennych warunkach pogodowych i odbywało się w kierunku wschód – zachód, czyli od Tatr Bielskich, przez Wysokie, do Zachodnich. Łączny czas przejścia to 106 godzin i 38 minut. Była to trzecia próba zespołu na tej wyjątkowej drodze.
Przebieg akcji
Zespół wystartował o 3 w nocy po okresie poważniejszych deszczów, stąd przebiegnięcie niewymagających technicznie Tatr Bielskich zajęło im 5,5 godziny, czyli znacznie dłużej niż podczas treningów i poprzednich prób. O 21:30, po osiągnięciu Jaworowej Przełęczy zabiwakowali na Strzeleckich Polach około 30 minutach marszu w dół doliny Staroleśnej, gdzie z pomocą przyszła grupa wspierająca.
Kolejnego dnia udało się rozwinąć oczekiwaną „prędkość” i dojść do Zachodnich Żelaznych Wrót, skąd znowu około 300 metrów w dół do Żelaznej Kotlinki na kolejny biwak.
Trzeciego dnia zespół osiągnął przełęcz pod Zadnim Mnichem, a kolejnego – już o 12:30 – mógł „świętować” ukończenie najtrudniejszych 26 kilometrów Grani Głównej Tatr, czyli Grani Tatr Wysokich, która skraj swój osiąga na Przełęczy Liliowe. O godzinie 13, gdy Artur i Adam byli już na Kasprowym Wierchu, Tatry opanowała burza i zespół zmuszony był przeczekać załamanie w górnej stacji kolejki, gdzie nie tracąc czasu posilił się obiadem w barze.
Choć, jak mawiał Cywiński, „Grań Tatr Zachodnich przejdzie się choćby się waliło i paliło”, należy pamiętać, że to jeszcze ponad 45 kilometrów terenu górskiego, o znacznych przewyższeniach. Do ogólnego zmęczenia doszedł jeszcze front deszczowy, który towarzyszył wspinaczom tego dnia aż do Jamnickiej Przełęczy (siodło pomiędzy Wołowcem a Rohaczem Ostrym), gdzie zespół czekała ostatnia z czterech nocy.
Finalnego dnia wycieńczenie i zmęczenie psychiczne zostało zastąpione czymś w rodzaju euforii, wzmaganej niesamowitym szczęściem do pogody, która zdawała się być fatalna wszędzie, tylko nie tam gdzie Adam i Artur łykali kolejne metry GGT.
Geograficznie rzecz biorąc 75-kilometrowa Grań Główna Tatr kończy się na Huciańskiej Przełęczy, gdzieś pośrodku pól i lasów, kilka kilometrów za ulicą, przy której Tatry w sposób widzialny dla oka ludzkiego oddają pole nizinom. Nauka rządzi się jednak swoimi prawami i mimo absurdu sytuacji Artur i Adam pokonali kolejne kilometry lasu finiszując popołudniem piątego dnia od startu.
Styl
Przejścia graniowe to chyba największe wyzwanie w kwestii rzetelnego opisu stylu wspinaczki. Nie sprawdzają się tu skróty i symbole, a na realne odzwierciedlenie sposobu przejścia najczęściej trzeba zaczekać do pełnej relacji autorów.
Można jednak przedstawić kilka podstawowych założeń, których trzymali się autorzy przejścia. Zespół korzystał ze wsparcia Alicji Paszczak, Tadka Grzegorzewskiego i Leszka Glizińskiego, którzy w różnych konfiguracjach pojawiali się w miejscach biwaków i służyli pomocą. Zespół wyraźnie podkreśla ich rolę, która zwłaszcza w sytuacji spontanicznego rozpoczęcia akcji, stała się kluczowa. Ponadto zespół złożył na trasie cztery depozyty, z których wykorzystał dwa. Na skonsumowane dobra złożył się litr Tymbarku i niecała butelka wody.
Adam Pieprzycki i Artur Paszczak używali podczas wspinaczki 45 metrów liny i tej samej długości repa, oraz „garści” szpeju asekuracyjnego.
Kluczem do zaliczania kolejnych obiektów grani była wydana w 1991 roku książka Janusza Kurczaba i Marka Wołoszyńskiego „Najpiękniejsze szczyty tatrzańskie”, w której to pierwszy z autorów umieścił opis przejścia GGT.
Opis zawierał wyróżnione tłustym drukiem „pozycje obowiązkowe”, które według niego stanowią o istocie Grzbietu. W ciągu ostatniego ćwierćwiecza lista „wytłuszczonych szczytów” stała się w taternickiej gwarze „Wariantem Kurczaba”.
Adam i Artur postanowili przejść „przynajmniej Kurczabem”, co znaczy tyle, że udało im się zaliczyć wszystkie – bez wyjątku – kurczabowskie pozycje (zawsze podanym przez Kurczaba sposobem) oraz dodać do przejścia garść szczytów „dodatkowych”.
Mimo wielkiego doświadczenia i pokaźnego dorobku, obaj koledzy zgodnie deklarują, że była to ich najtrudniejsza i najwspanialsza górska przygoda.
Wielkie gratulacje!
Kacper Tekieli
PS Dwa lata temu za sprawą Wydawnictwa Górskiego ukazał się opis GGT autorstwa Władysława Cywińskiego, który bardziej restrykcyjnie potraktował sprawę „szczytów obowiązkowych”. W 2015 roku Andrzej Marcisz dokonał pierwszego przejścia Grani Tatr Wysokich, czyli najtrudniejszej części wielkiego grzbietu, z wejściem na wszystkie nazwane obiekty grani.
PPS Pierwsze letnie przejście całej Grani Tatr miało miejsce w dniach 3-13 września 1955 roku (Zbigniew Hegerle, Zbigniew Krysa, Jerzy Piotrowski, Ryszard Wiktor Schramm i Jan Staszel). W 1975 roku w trzy dni (70 godzin, w tym 48 godzin efektywnego marszu) pokonał Grań Krzysztof Żurek, a tylko pół dnia więcej potrzebował Władysław Cywiński.
[ostatnia aktualizacja newsa 5 sierpnia 2016]
CIESZ SIĘ WSPINANIEM, CIESZ SIĘ CZYTANIEM
Mamy nadzieję, że ten tekst Ci się spodobał, że Cię zainspirował, zaciekawił, dostarczył Ci informacji. Jeśli tak to zachęcamy Cię do wsparcia serwisu. Dzięki Tobie będziemy mogli działać jeszcze lepiej. Wielkie dzięki! Do zobaczenia na ściance albo w skałach.
REKLAMA

GŁÓWNA GRAŃ TATR
Gratulacje !!!
Odpowiedzi: 5