Čínsky Maharadža: „Każdy ma swojego Maharadżę… Każdy ma swojego Dżema”
„Chiński Maharadża”, książka Wojtka Kurtyki, zaledwie 3 lata od premiery doczekała się adaptacji scenicznej. Tego wyzwania podjęła się Klaudyna Rozhin, prowadząca na Słowacji teatr Divadlo Kontra. Reżyserka mówi: „Chyba nigdy wcześniej nie spotkałam się z tekstem, w którym widzowie tak uniwersalnie odnajdywaliby siebie. Może z wyjątkiem dramatów Szekspira?”
Książka Wojtka Kurtyki ukazała się jesienią 2013 roku i spotkała się z bardzo dobrym odzewem rodzimego środowiska wspinaczkowego. To opowieść, której nicią jest historia przygotowań autora do przejścia bez asekuracji drogi Chiński maharadża w Dolinie Bolechowickiej. „Chiński Maharadża” zdobył uznanie także za granicą, książka w tym roku została wydana w języku hiszpańskim.
Klaudyna Rozhin, która podjęła się adaptacji „Chińskiego Maharadży”, ma w swoim dorobku realizacje sztuk Williama Shakespeare’a, Samuela Becketta, Martina McDonagha, Marka O’Rowe’a, Conora McPhersona, Endy Walsha, Marie Jones, Willy’ego Russella, a także Witolda Gombrowicza, Sławomira Mrożka, Tadeusza Różewicza i Bernarda-Marii Koltesa. Od blisko dwudziestu lat mieszka w Anglii, gdzie związana była z wieloma teatrami.
W 2007 roku założyła niezależną kompanię Divadlo Kontra, która przebojem weszła na teatralny rynek, zdobywając uznanie krytyków i serca publiczności, stając się jednym z ciekawszych zjawisk artystycznych na Słowacji. Jest reżyserem i pomysłodawcą wszystkich spektakli Kontry. Od początku swojego istnienia Kontra zagrała ponad 800 przedstawień – nie tylko na Słowacji, ale także w Polsce, Czechach, Niemczech i Wielkiej Brytanii.
„Čínsky Maharadža” w adaptacji i reżyserii Klaudyny Rozhin miał swoją premierę 3 maja br.
***
Skąd wziął się pomysł na przeniesienie na scenę „Chińskiego Maharadży”?
Książka Wojtka Kurtyki wpadła mi w ręce przypadkiem. Przy każdej wizycie w Polsce uzupełniam swój górski księgozbiór – Maharadża, na półce w Empiku, zaintrygował mnie… Thriller górski? Przyznam (ze wstydem), że o działalności pana Kurtyki w skałach i jego „żywcach” wiedziałam niewiele, znałam wyłącznie jego dokonania w górach wysokich.
Przeczytałam książkę w samolocie i od razu wiedziałam, że chcę przenieść ją na scenę. Uderzyła mnie jej teatralność: barwne postacie, gombrowiczowski humor, wartka akcja, dynamiczna kompozycja, bogactwo treści i metafor, oryginalność stylu… ale przede wszystkim – niezwykłe połączenie tematyki wspinaczkowej i filozoficznej. Bliskie mi są nauki Eckharta Tolle – w Maharadży Kurtyka porusza podobne kwestie i dochodzi do podobnych wniosków: uwolnienie się z władzy umysłu to jedyna szansa na prawdziwe wyzwolenie.
Filozofia i wspinanie – rewelacyjna kombinacja! Ponadto, rzadko trafia się na opowieść wspinaczkową, w której cel staje się etapem…
Wydaje mi się, że by w tą wyjątkową kombinację wspinania i filozofii móc się wyczuć i dodatkowo przenieść ją na scenę, trzeba mieć też własną przygodę ze wspinaniem…
Sama wspinam się z oddaniem, ale bez spektakularnych osiągnięć. Oprócz tego całe życie pływam i generalnie rzecz biorąc jestem typem sportowo-obsesyjnym, więc treningowe frustracje oraz walka z własną słabością i ograniczeniami są mi bliskie…
Od blisko dziesięciu lat prowadzę na Słowacji Divadlo Kontra – teatr, który „specjalizuje się” w prapremierach i małych formach. W większości naszych spektakli gra maksymalnie dwóch aktorów. Wiedziałam, że nasza teatralna piwnica musi zamienić się w Kuźnię Diabła, a jej kamienne łuki w Bramę Bolecho…
Maharadżę od razu widziałam jako monodram (“ze wspomaganiem”, patrz zdjęcie poniżej). Mam wielkie szczęście ponieważ pracuję ze wspaniałym aktorem – Peterem Čižmárem, który wprawdzie się nie wspina (czy raczej: nie wspinał się do tej pory…), ale za to jest prawdziwym mistrzem w trudnej sztuce monodramu. Ma w swoim repertuarze m.in. Makbeta (Szekspira), Rum i wódkę (McPhersona), Nienawidzę (Marka Koterskiego) i hipnotyczną Partię Solową (Becketta). Wiedziałam więc, kto wcieli się w rolę Wojtka Kurtyki.
Udało mi się nawiązać z panem Kurtyką kontakt mailowy… ku mojemu zaskoczeniu, spodobał mu się mój pomysł i zgodził się, abym zrobiła adaptację. Potem spotkaliśmy się w Krakowie… I do dzisiaj, zarówno ja jak i Peter jesteśmy pod wrażeniem tego spotkania. Od tamtego dnia minęły już prawie 2 lata. Zmagaliśmy się z naszymi Dżemami do ostatnich chwil przed premierą… Ale udało się.
Jesteście już po kilku spektaklach. Jak „Chińskiego Maharadżę” przyjmuje publiczność?
Na spektakl przychodzą himalaiści, taternicy, ratownicy górscy, tatrzańscy przewodnicy i tragarze; ale także ludzie nie mający z górami nic wspólnego (choć trzeba przyznać, że takich w rejonach podtatrzańskich jest niewielu!). Wyznawcy są wzruszeni i poruszeni, bo chyba nikt do tej pory nie mówił na scenie o wspinaczkowych rozterkach. Ich partnerki oglądając kiwają głowami rozpoznając schematy i sytuacje…
Nie-wyznawcy odczytują Maharadżę przez pryzmat własnych życiowych wyzwań: matur, przeprowadzek, trudnych decyzji, rozmów kwalifikacyjnych czy castingów… Każdy ma swojego Maharadżę… Każdy ma swojego Dżema.
Chyba nigdy wcześniej nie spotkałam się z tekstem, w którym widzowie tak uniwersalnie odnajdywaliby siebie. Może z wyjątkiem dramatów Szekspira?
Dziękuję za rozmowę.
Najbliższe spektakle „Chińskiego Maharadży” będą miały miejsce w dniach 10, 11 i 12 czerwca w Spisskiej Nowej Wsi (Słowacja). Patrz repertuar Divadlo Kontra. Zapraszamy!
Męski świat [10]
"Na spektakl przychodzą himalaiści, taternicy, ratownicy górscy, tatrzańscy przewodnicy i…
Księżniczka