Boulderowe wojny trwają… – za nami Boulder Wars 2016

Obecnie organizacja towarzyskich zawodów staje się warunkiem sine qua non funkcjonowania każdej hali wspinaczkowej. Mnogość terminów rozgrywania poszczególnych zawodów pozwala startującym oswoić się z najnowszymi trendami w komponowaniu przystawek, zakosztować rywalizacji przy jednoczesnej swobodzie zmagań towarzyskich, sprawdzić swoją formę przed, po lub w środku sezonu lub po prostu miło spędzić z energetyzującą muzyką w tle, wśród sympatycznej publiczności i zawodników, od których można się wiele nauczyć.

Boulder Wars 2016 (fot. Adam Kokot)

Boulder Wars 2016 (fot. Adam Kokot)

Z drugiej jednak strony, to właśnie duże natężenie terminów i pomysłów w kwestii formuły zawodów stawia przed organizatorami coraz wyższe wymagania. Pozytywne wrażenia z uczestnictwa w towarzyskich zawodach wspinaczkowych są sumą wielu czynników. Publiczność ceni spektakularne osiągnięcia w równej mierze, co energetyzującą muzykę czy charyzmatyczną konferansjerkę. Dla startujących wabikiem jest niewątpliwie klimat miejsca i poziom sportowy rywalizacji. Chwała organizatorom, którzy potrafią w równej mierze zadbać o jednych i drugich – taką uniwersalnością charakteryzuje się ekipa Kuby Dyrcza, który surowym okiem nadzorował przygotowanie i przebieg IV edycji Boulder Wars.

***

Nowotarska ścianka stała się w sobotę 27 lutego areną zmagań 39 pań i 114 panów. Spora ilość zawodników sprawiła, że, pomimo rozsądnego rozplanowania startów eliminacyjnych, w kilku przypadkach nie udało się uniknąć krótkich, acz irytujących kolejek pod baldami. Zgrany i pełen inwencji zespół routesetterów pod kierunkiem debiutującego w tej roli Krzysztofa Szalachy (poza nim kręcili Kuba Dyrcz i Jacek Ciaś) przygotował dla zawodników dwadzieścia problemów eliminacyjnych. Wszystkich startujących podzielono na cztery grupy, a start każdej z nich poprzedzał stanowiący chlubną tradycję nowotarskiej hali „wstęp przewodnicki” Huberta Bożka. Był też Kotlet (Marcin Gąsienica-Kotelnicki), który w przerwach między sesjami na świeżo zainstalowanym campusie przyglądał się zawodnikom, roztaczając duchowy patronat nad ich zmaganiami

Nowotarska ścianka stała się w sobotę 27 lutego areną zmagań 39 pań i 114 panów (fot. Adam Kokot)

Nowotarska ścianka stała się w sobotę 27 lutego areną zmagań 39 pań i 114 panów (fot. Adam Kokot)

Problemy, o których jeszcze kilka lat temu mówiono by: „nietypowe”, na przykład zwis nietoperzowy czy zacięcie w zadaszeniu, pozwalające wykorzystać głowę i barki jako piąty punkt podparcia, należą już do stałych punktów programu – nie inaczej było w Nowym Targu. Oprócz topu z podhaczaniem palców oraz walnego udziału framugi drzwi ewakuacyjnych w tworzeniu parametrycznych trudności mieliśmy przeżywający szczyt popularności rajd po wielokątnych strukturach, zdradliwe stopnie ze śliskimi partiami, tarciowe skradanie się po dobrych chwytach, dynamiczną banię z obowiązkowym wyjazdem nóg, zamaszyste sięgnięcia do ukrytych krawądek, techniczne spotkania z rysą, radosny wyskok ze startowej struktury, rozgrzewkową „klasykę gatunku” – rajd po klamach w sporym przewieszeniu, serię optymistycznie żółtych ścisków, ale i nawiązujący do znanego, chrześcijańskiego symbolu dowód na to, iż czasem wzrost przeważa nad siłą.

Był i koncepcyjny bald zakończony spotkaniem oko w oko z dj Gumixem czy wymagający zarówno techniki, co dobrego przyłożenia boulder po kolorowych paczkach – jedyny problem, którego (uczciwie przyznajemy, że spadając spod samego topu) nie zaliczyła niekwestionowana faworytka wśród pań, Ida Kupś. Oprócz niej niemal komplet topów wywalczyły dwie Olgi: Niemiec i Weber. Kilka punktów za nimi uplasowały się: Małgosia Szymańska, Jadzia Szkatuła i Sandra Pęczek. Do finału zakwalifikowało się siedem zawodniczek, lecz wystartowało ich sześć, a to za sprawą tajemniczego zniknięcia Pauliny Lihej tuż po zakończeniu eliminacji.

Było wszystkiego po trochu... (fot. Adam Kokot)

Było wszystkiego po trochu… (fot. Adam Kokot)

(fot. Adam Kokot)

(fot. Adam Kokot)

Aby pomarzyć o męskim finale, należało skompletować wszystkie eliminacyjne baldy – szczęśliwie dokonało tego sześciu zawodników, co pozwoliło organizatorom utrzymać finałową imprezę w przyjętych wcześniej ryzach czasowych i organizacyjnych (miło nam podkreślić niezawodną, już niemal przysłowiową punktualność ekipy CW TOP). Pozytywnie zaskoczeni wysoką formą zawodników routesetterzy dwoili się i troili, by z wyczuciem zmultiplikować trudności finałowych problemów. Należą się im słowa uznania, bowiem cztery baldy nie tylko śmiało eksploatowały możliwości techniczne, wytrzymałościowe i siłowe startujących, ale pozwoliły także w jasny sposób wyłonić najlepszych spośród nich.

Forma dopisała (fot. Adam Kokot)

Forma dopisała (fot. Adam Kokot)

Nie zawiodła oczekiwań Ida Kupś, zdobywając trzy spośród czterech finałowych topów. Tuż za nią uplasowała się powracająca do regularnej rywalizacji zawodniczej Ola Weber, zaś trzecie miejsce należało do Oli Niemiec. Panowie osiągnęli, jak wspomniano, jednakowy wynik po eliminacjach, dlatego wyraźna przewaga Łukasza Kudły, który zdawał się nie znajdować większych trudności na żadnym z zaproponowanych mu, finałowych problemów, była miłym zaskoczeniem dla publiczności, obojętnej na bezskuteczne zmagania zawodników z grawitacją i koncepcją routesetterów, za to entuzjastycznie reagującej na sukces. Drugie miejsce na męskim podium należało do Macieja Kality, na trzecim zaś uplasował się pełen młodzieńczego entuzjazmu Szymon Pęcikiewicz.

Nie zawiodła oczekiwań Ida Kupś (fot. Adam Kokot)

Nie zawiodła oczekiwań Ida Kupś (fot. Adam Kokot)

O oprawę artystyczną imprezy, poza wzmiankowanym powyżej Gumixem, zadbał Hubert Bożek, niestrudzenie budując nastrój sportowej rywalizacji swoją perlistą konferansjerką. Stałym, ale jakże charakterystycznym i znaczącym punktem programu zawodów była pompatyczna dekoracja zwycięzców oraz losowanie nagród, ufundowanych przez firmy Mammut, Gorący Potok, Powerball, Alpin Sport, Husky, GADD, Moc2, Tatra Invest oraz producent Piwniczanki, który zadbał o właściwy poziom nawodnienia zawodników.

Ilona Księżniczka Łęcka

Pełne wyniki Boulder Wars patrz: wyniki BW4

Od lewej na podium: Olga Niemiec, Ida Kupś, Olga Weber (fot. Adam Kokot)

Od lewej na podium: Olga Niemiec, Ida Kupś, Olga Weber (fot. Adam Kokot)

Na podium od lewej: Maciek Kalita, Łukasz Kudła i Szymon Pęcikiewicz (fot. Adam Kokot)

Na podium od lewej: Maciek Kalita, Łukasz Kudła i Szymon Pęcikiewicz (fot. Adam Kokot)

***

Zawody pod patronatem

WSPINANIE.PL na bialym




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum