22 grudnia 2015 09:18

No Fiesta Słoweńców w Patagonii

Cerro San Lorenzo to drugi najwyższy szczyt w Patagonii leżący na jej odległym końcu. Jego niezdobyta, licząca prawie 2000 metrów wschodnia ściana przez wiele lat była na liście życzeń wielu alpinistów. W listopadzie wyzwanie ścianie rzucili Słoweńcy Dejan Koren, Boštjan Mikuž, Rok Kurinčič, Domen Petrovčič i Domen Kastelic.

Cerro San Lorenzo fototopo (fot. i opracowanie Dejan Koren)

Cerro San Lorenzo fototopo (fot. i opracowanie Dejan Koren)

Słoweńcy, którzy spędzili w rejonie miesiąc czasu, założyli bazę w starej pasterskiej chacie na Puesto San Lorenzo. Okres dobrej pogody pozwolił im na rozpoznanie ściany i warunków. Pomimo dość „suchych” warunków (mała ilość śniegu w ścianie) udało im się wybrać w miarę bezpieczną linię wspinaczki. Po tym nastąpił okres złej pogody, trwający 14 dni z krótką przerwą w okolicach 10 listopada, którą trójka Koren, Kurinčič i Mikuž postanowili wykorzystać na pierwszy atak na wschodniej ścianie, zakończony niestety odwrotem z uwagi na panujące warunki. W tym samym czasie Petrovčič i Kastelic poprowadzili nową drogę na południowo-wschodniej ścianie Cerro Hermoso.

Cały zespół cierpliwie czekał w bazie na poprawę pogody i z niepokojem obserwował topniejące zapasy żywności. Dobra prognoza, którą otrzymali przez telefon satelitarny, była bardzo obiecująca i 20 listopada cała grupa podzielona na dwa zespoły wyruszyła w kierunku wschodniej ściany San Lorenzo. Petrovčič i Kastelic podeszli pod żleb pomiędzy Pilar Sur i Cumbre Sur, gdzie rozbili biwak i rozpoczęli wspinaczkę rankiem następnego dnia. Na chwilę obecną wiadomo tylko, że po przejściu żlebu osiągnęli przełęcz pomiędzy tymi dwoma wierzchołkami.

Natomiast trójka Koren, Kurinčič i Mikuž wystartowała z bazy, osiągając podstawę ściany w jej prawej części, gdzie ściana ma wystawę południowo-wschodnią. W ścianę weszli o godzinie 19.00, przechodząc niezwiązani liną dolne śnieżne pola o nachyleniu 70°. O północy mieli już za sobą 800 metrów ściany i osiągnęli pierwszy lodospad, który łączy dolną i środkową część ściany. Tutaj związali się i kontynuowali wspinaczkę mikstowym terenem do pierwszego seraka.

Wspinaczka na „No Fiesta” na Cerro San Lorenzo (fot. Dejan Koren)

Wspinaczka na „No Fiesta” na Cerro San Lorenzo (fot. Dejan Koren)

Następnie wytrawersowali w lewo pięć wyciągów, by znaleźć przejście pomiędzy drugim i trzecim serakiem, którego podstawę osiągnęli o świcie. Silny wiatr sprawił , że po połączeniu z South-African Route i osiągnięciu wschodniej grani na wysokości 3450 m postanowili nie kontynuować wspinaczki do szczytu. W tym miejscu mieli za sobą 1600 metrów ściany i 18 godzin wspinaczki non-stop. Drogę nazwali No Fiesta i wycenili na ED+. Zjazdy przebiegały północno-wschodnią ścianą, która była osłonięta przed wiatrem. Po 40 zjazdach i około 40 godzinach akcji zameldowali się w bazie.

Wilan
źródło: www.planetmountain.com




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum