No Fiesta Słoweńców w Patagonii
Cerro San Lorenzo to drugi najwyższy szczyt w Patagonii leżący na jej odległym końcu. Jego niezdobyta, licząca prawie 2000 metrów wschodnia ściana przez wiele lat była na liście życzeń wielu alpinistów. W listopadzie wyzwanie ścianie rzucili Słoweńcy Dejan Koren, Boštjan Mikuž, Rok Kurinčič, Domen Petrovčič i Domen Kastelic.
Słoweńcy, którzy spędzili w rejonie miesiąc czasu, założyli bazę w starej pasterskiej chacie na Puesto San Lorenzo. Okres dobrej pogody pozwolił im na rozpoznanie ściany i warunków. Pomimo dość „suchych” warunków (mała ilość śniegu w ścianie) udało im się wybrać w miarę bezpieczną linię wspinaczki. Po tym nastąpił okres złej pogody, trwający 14 dni z krótką przerwą w okolicach 10 listopada, którą trójka Koren, Kurinčič i Mikuž postanowili wykorzystać na pierwszy atak na wschodniej ścianie, zakończony niestety odwrotem z uwagi na panujące warunki. W tym samym czasie Petrovčič i Kastelic poprowadzili nową drogę na południowo-wschodniej ścianie Cerro Hermoso.
Cały zespół cierpliwie czekał w bazie na poprawę pogody i z niepokojem obserwował topniejące zapasy żywności. Dobra prognoza, którą otrzymali przez telefon satelitarny, była bardzo obiecująca i 20 listopada cała grupa podzielona na dwa zespoły wyruszyła w kierunku wschodniej ściany San Lorenzo. Petrovčič i Kastelic podeszli pod żleb pomiędzy Pilar Sur i Cumbre Sur, gdzie rozbili biwak i rozpoczęli wspinaczkę rankiem następnego dnia. Na chwilę obecną wiadomo tylko, że po przejściu żlebu osiągnęli przełęcz pomiędzy tymi dwoma wierzchołkami.
Natomiast trójka Koren, Kurinčič i Mikuž wystartowała z bazy, osiągając podstawę ściany w jej prawej części, gdzie ściana ma wystawę południowo-wschodnią. W ścianę weszli o godzinie 19.00, przechodząc niezwiązani liną dolne śnieżne pola o nachyleniu 70°. O północy mieli już za sobą 800 metrów ściany i osiągnęli pierwszy lodospad, który łączy dolną i środkową część ściany. Tutaj związali się i kontynuowali wspinaczkę mikstowym terenem do pierwszego seraka.
Następnie wytrawersowali w lewo pięć wyciągów, by znaleźć przejście pomiędzy drugim i trzecim serakiem, którego podstawę osiągnęli o świcie. Silny wiatr sprawił , że po połączeniu z South-African Route i osiągnięciu wschodniej grani na wysokości 3450 m postanowili nie kontynuować wspinaczki do szczytu. W tym miejscu mieli za sobą 1600 metrów ściany i 18 godzin wspinaczki non-stop. Drogę nazwali No Fiesta i wycenili na ED+. Zjazdy przebiegały północno-wschodnią ścianą, która była osłonięta przed wiatrem. Po 40 zjazdach i około 40 godzinach akcji zameldowali się w bazie.
Wilan
źródło: www.planetmountain.com