Zlot Łojantów w Morskim Oku – „schronisko trzęsło się w posadach”
W minioną sobotę, 3 października, miał miejsce w Morskim Oku kolejny Zlot Łojantów. Idea tych spotkań powstała w głowie Elżbiety Fiałkowskiej, znanej szerzej jako Glajza, która wespół z Krzyśkiem Pankiewiczem w roku 2000 postanowiła zorganizować Spotkanie Łojantów Lat 70-tych i 80-tych.
Impreza była bardzo huczna, schronisko trzęsło się w posadach, aż do samego rana. W środku nocy do rozbawionych wspinaczy dołączyła nawet niedźwiedzica z trzema uroczymi niedźwiadkami. Próbowała dobrać się do kontenera ze śmieciami, ale zniechęcona szybko rosnącym tłumem obserwatorów, głośnym rykiem zarządziła odwrót . Stadko szybko rozpłynęło się w mroku nocy. Wielkie szczęście, że nikomu się nic nie stało, bo niektórzy, rozochoceni zabawą i alkoholem fotografowie podchodzili do misiów z aparatami na odległość zaledwie kilku metrów.
Po tak udanej inauguracji stało się oczywiste, że za rok będzie powtórka, a potem już nikt nie miał wątpliwości, że spotykamy się w Morskim Oku w każdy pierwszy weekend października. W tym roku był to już szesnasty raz!
Sporo się od roku 2000 zmieniło, przybyło lat, kilogramów czy siwych włosów. Idea spotkań uległa też samoistnemu rozszerzeniu – zaczęli się na nich pojawiać zarówno wspinacze młodszej generacji, jak i przedstawiciele pokolenia, które ustąpiło miejsca na tatrzańskiej scenie grupie nazywanej teraz Łojantami. Z czasem zresztą i to pojęcie uległo ewolucji i teraz Łojantem w dniach Zlotu jest każdy jego uczestnik, łącznie ze Staszkiem Bielem, który po raz pierwszy wspinał się w Tatrach w roku 1946!
Niestety, wielu uczestników pierwszych spotkań już nie ma na tym świecie, w tym – co szczególnie poruszające – ich pomysłodawców i organizatorów. W 2009 roku zmarł Krzysiek Pankiewicz, w 2014 w Tatrach Słowackich zginęła Ela. Ale tradycja Zlotu Łojantów jest dalej kultywowana i mam nadzieję, że będzie tak przez wiele następnych lat.
W tym roku w Morskim Oku pojawili się dawno nie widziani Małgosia i Jaś Kiełkowscy. Jak na rasowych encyklopedystów przystało, od razu wyłowili z grona uczestników siedmiu autorów wszelkiego rodzaju pierwszych przejść na ścianie nr 1 naszych Tatr, czyli na Kazalnicy. Podczas tradycyjnego wspólnego zdjęcia, które robione jest w niedzielę rano, udało się zgromadzić na tzw. belce sześciu spośród nich. Siódmy, Wojtek Jedliński gdzieś się zawieruszył i nie ma go na tej historycznej fotografii. Pozostała szóstka to od lewej: Grzegorz Chwoła, Ryszard Szafirski, Stanisław Biel, Jan Kiełkowski, Andrzej Marcisz i Marek Zierhoffer.

Autorzy dróg na Kazalnicy, od lewej: Grzegorz Chwoła, Ryszard Szafirski, Stanisław Biel, Jan Kiełkowski, Andrzej Marcisz i Marek Zierhoffer (fot. K. Baran)
Wszyscy z nich zapisali się godnie na łamach historii zdobywania Kazalnicy, ale pod względem statystyki zdecydowany prym wiodą Jan Kiełkowski i Andrzej Marcisz. Pierwszy to 5 nowych dróg, zaś Andrzej ma ich 7, w tym 2 poprowadzone w zimie. Na jego koncie jest też 5 wspaniałych odhaczeń, oraz szereg rekordów szybkościowych, z których największy to Filar Kazalnicy zrobiony w 1987 z K. Pankiewiczem w 1h 40 min!
Gwoli rzetelności historycznej trzeba tu zaznaczyć, że Staszek Biel nie jest autorem żadnego pierwszego przejścia na Zerwie. Nie mniej jednak całość jego tatrzańskiej i alpejskiej kariery, a w tym pierwsze powtórzenie Łapińskiego/Paszuchy w roku 1951, czyli 64 lat temu, czynią go bezdyskusyjnie honorowym przewodniczącym Klubu Zdobywców Kazalnicy.
Kończąc te rozważania na okoliczność Łojantów chciałbym jeszcze dodać, że wspominany powyżej A. Marcisz dwa tygodnie przed naszym spotkaniem szczęśliwie uniknął losu Kamili Skolimowskiej, którą w oka mgnieniu pokonał zator płuc. Dosłownie w ostatniej chwili udało się lekarzom odwrócić bieg zdarzeń, a teraz zgodnie z ich zaleceniami winien prowadzić oszczędzający tryb życia. Ponieważ w lipcu przebiegł całą grań Tatr Wysokich, zaliczając jej wszystkie nazwane wierzchołki i przełęcze, to teraz w sobotę, w ramach rekonwalescencji odbył jedynie mały spacer po znacznej części grani Morskiego Oka…
Krzysztof Baran