29 września 2015 11:00

Sudeckie reminiscencje, czyli co się działo w Lądku Zdroju

W wyścigu o palmę pierwszeństwa w organizacji ciekawego festiwalu górskiego impreza w Lądku Zdroju niezmiennie od 20 lat trzyma się w ścisłej czołówce. Niewątpliwa w tym zasługa malowniczo położonej, otoczonej wspaniałymi lasami, kameralnej miejscowości z jej bogatą historią, zapleczem uzdrowiskowym i sporym potencjałem ku dalszemu rozwojowi.

Impreza w Lądku Zdroju niezmiennie od 20 lat trzyma się w ścisłej czołówce (fot. Piotr Dymus)

Impreza w Lądku Zdroju niezmiennie od 20 lat trzyma się w ścisłej czołówce (fot. Piotr Dymus)

Znaczącą dla Przeglądu rolę odgrywa Anna Milewska-Zawada, która z właściwą sobie charyzmą, energią i pogodą ducha jest obecna w Lądku od wielu lat. Ważne postacie Festiwalu to także Zbigniew Piotrowicz i Maciej Sokołowski, ale też szereg innych osób, które w ciągu minionych 20 lat brały na swoje barki trud organizacji tej wyjątkowej imprezy.

Anna Milewska z właściwą sobie charyzmą, energią i pogodą ducha patronuje imprezie niezmiennie od samego jej zarania (fot. Piotr Dymus)

Anna Milewska z właściwą sobie charyzmą, energią i pogodą ducha patronuje imprezie niezmiennie od samego jej zarania (fot. Piotr Dymus)

***

Naturalnym celem organizatorów XX Festiwalu w Lądku Zdroju było dążenie do jubileuszowych podsumowań i nawiązywanie do tradycji. Porcelanową rocznicę świętowano wspominaniem 19 minionych festiwali w Geovicie oraz w mini muzeum Przeglądu. Tradycyjnie wyświetlono obrazy filmowe docenione podczas poprzedniej edycji imprezy przez Jury filmowe oraz publiczność. Chwali się, że jak co roku pamiętano o najmłodszych; Ania i Robb Maciąg, wspierani przez wolontariuszy, zapewniali dzieciom fachową opiekę i zajmującą rozrywkę w festiwalowym przedszkolu.

Miłośnicy gór nie pozostali obojętni na sytuację Nepalczyków

Polscy miłośnicy gór nie pozostali obojętni na dramatyczną sytuację Nepalczyków, doświadczonych przez wyjątkowo silne trzęsienie ziemi, które nawiedziło prowincję Lamjung 25 kwietnia tego roku, o czym świadczy ogromne zainteresowanie zaplanowaną na szeroką skalę akcją charytatywną oraz licytacją pamiątek górskich, z której zyski zostaną przeznaczone na pomoc dla Nepalczyków. Licytowano między innymi książki, koszulki, pamiątkowe pocztówki i zdjęcia. Ponadto, przez cały czas trwania festiwalu prowadzono akcję charytatywną „budujemy szkołę dla Nepalu”.

Oficjalnie otwarty w czwartkowe popołudnie, festiwal zaoferował widzom i uczestnikom taką masę atrakcji, iż nie sposób było skorzystać ze wszystkich. Dzień pierwszy poświęcono przede wszystkim pokazom filmów konkursowych oraz opowieści Boba Shelfhouta Aubertina o historii podboju K2.

Prelekcje, rozmowy, spotkania

Drugi dzień festiwalu stał pod znakiem wspinaczki wielościanowej. Łukasz Dudek i Jacek Matuszek opowiedzieli o swoich doświadczeniach zebranych podczas Alpine Wall Tour: eskapady, której celem było klasyczne przejście legendarnych alpejskich dróg: Sibergaiera, Bellavisty i Brento Centro. Panowie sprawiali wrażenie spiętych i stremowanych i dopiero emisja rejestrowanych w trakcie wspinaczki filmów dała widzom pojęcie o cechującym Jacka i Łukasza bezpretensjonalnym poczuciu humoru i uroku osobistym.

Zaraz po nich scenę Wielkiego Namiotu wzięła we władanie Danuta Piotrowska, która w zaskakująco zabawny i interesujący sposób prezentowała kolekcję fotografii autorstwa swojego zmarłego męża Tadeusza Piotrowskiego, z których najbardziej bodaj znana, przedstawiająca Jurka Kukuczkę, została – wedle słów prelegentki – bezpardonowo zawłaszczona przez Jerzego Porębskiego, autora hieratycznego filmu dokumentalnego Kukuczka.

Historia eksploracji Trollweggen, o której krótko wspomniała Piotrowska, była wiodącym tematem rozmowy Kuby Radziejowskiego z Marcinem „Yetim” Tomaszewskim, Ryszardem Kowalewskim i Wojciechem Jedlińskim: począwszy od pierwszych zimowych przejść z 1972 roku aż po tegoroczne wytyczenie przez Marcina wraz z Markiem Raganowiczem nowej linii o znaczącej nazwie Katharsis.

Rozmowy o górach (fot. Piotr Dymus)

Rozmowy o górach (fot. Piotr Dymus)

Sporo uwagi poświęcono graficznym formom ekspresji miłośników gór: Ryszard Kowalewski prezentował górskie krajobrazy na płótnie w efektownych salach domu zdrojowego Wojciech, w Geovicie podziwiano wysmakowane fotografie Artura Dudki, Ashok Tiwary zaprezentował kolekcję pocztówek upamiętniających najbardziej spektakularne i przełomowe wyprawy okresu złotej ery polskiego himalaizmu, a uczestników imprezy integracyjnej bawili: Heebie Jeebies oraz Gooral, śmiało łączący tradycyjne brzmienia muzyki góralskiej z nowoczesną elektroniką.

Chwila dla ciała

W sobotni poranek przed muszlą koncertową, bezpośrednio sąsiadującą z charakterystyczną sylwetą Kinoteatru, zgromadzili się żądni wspinaczkowych wrażeń zawodnicy drugiej edycji Lądek Big Wall. W tym roku pogoda dopisała, a w zmaganiach wzięło udział 17 dwójkowych zespołów, które w pobliskich Skałkach Lądeckich ambitnie – wziąwszy pod uwagę imponującą liczbę punktów, zapewniającą miejsce na podium – rywalizowały w ilości i trudności poprowadzonych dróg.

Podczas podejścia pod skały spotykało się co chwila amatorów biegów górskich, startujących w dwóch dystansach (7,5 oraz 15 km) towarzyskiego biegu HiMountain Run, a na zagorzałych miłośników ścisłego centrum Lądka czekały wyzwania wymagające nieco chęci i dużej dozy dobrego humoru: zawody sprawnościowe Rusz się!, zorganizowane przez firmę Regatta, jednego ze sponsorów festiwalu (obok firm: HiMountain, Salewa, Buff, kopalni „Złoty Stok” i pensjonatu „Złoty Jar”).

Biegamy! (fot. Piotr Dymus)

Biegamy! (fot. Piotr Dymus)

Piotr Hercog wkrótce po tym, jak zwyciężył w krótszym z biegów, opowiedział festiwalowej publiczności o kulisach przygotowań do ultra maratonów oraz sztuce utrzymania balansu pomiędzy treningiem wytrzymałościowym i siłowym.

Rozegrano też oryginalne zawody drwali, w których brylował – co nie dziwi, zważywszy na baskijską proweniencję tej konkurencji – entuzjastycznie i swobodnie mówiący o swoich himalajskich sukcesach i porażkach Alex Txikon. Funkcję tłumacza pełnił podczas jego prelekcji niezastąpiony Adam Pustelnik, który nieco wcześniej podzielił się z licznie zgromadzoną publicznością swoją osobistą historią wspinaczkowych sukcesów, dramatycznego wypadku i efektywnej rekonwalescencji, dzięki której nieco ponad rok temu wytyczył wraz z Andreasem Klarströmem 900 – metrową Corner Kick na północnej ścianie Vȧgakallen na Lofotach, za co w marcu tego roku otrzymał prestiżowego Kolosa.

Najsłabszy punkt Festiwalu

Najsłabszym punktem festiwalu był konkurs Książka Górska Roku im. Wawrzyńca Żuławskiego. Dyrektorka konkursu, blogerka Jagoda Mytych zastosowała się wprawdzie do powszechnie wyrażanych w ubiegłym roku uwag na temat całkowitej nieprzystawalności tematycznej rywalizujących ze sobą pozycji książkowych i zdecydowała się ustanowić aż sześć oddzielnych kategorii, lecz mimo to nie udało się jej sprostać powziętemu zadaniu. Uczciwie przyznać trzeba, że było ono niełatwe: książka górska jest z definicji publikacją niszową, wymykającą się tradycyjnym podziałom teoretyczno-literackim, a do tego skierowaną ku szczególnie wymagającemu odbiorcy. Nie oznacza to jednak, iż kategorie, w których przyznawano wyróżnienia, powinny sprawiać wrażenie aposteriorycznej legitymizacji powziętego wyboru, zaś sam konkurs może być zorganizowany chaotycznie i bez polotu.

Zwlekając niemal do ostatniej chwili z zapoznaniem Członków Jury z nominowanymi książkami Mytych niejako wymusiła na nich werdykty pośpieszne i wynikłe z potrzeby chwili, zaś uroczystą galę wręczenia nagród zmieniła we frymuśny pokaz własnej niekompetencji. Profesor Andrzej Matuszyk mógłby śmiało przejąć schedę po nieodżałowanym śp. Januszu Kurczabie; niestety, z ważnych przyczyn był w Lądku nieobecny.

Pozostali członkowie Jury: Krystyna Palmowska, recenzentka Karolina Smyk i antykwariusz Marek Maluda uzasadniali swe werdykty w sposób nieskoordynowany, zbyt przeciągły i w rezultacie mało przekonywujący. Decyzja o przyznaniu Grand Prix albumowej edycji Mojego pionowego świata, będąca głębokim ukłonem w stronę legendy himalaizmu Jerzego Kukuczki, stanowiła jednocześnie formalny wyłom wobec założeń programowych konkursu, wedle których miał on promować i nagradzać wysiłek wydawniczy i redaktorski ostatnich 12 miesięcy ku wzbogacaniu oferty czytelniczej o nowe pozycje książkowe. Tymczasem Mój pionowy świat Kukuczki jest książką doskonale znaną, rzec można kultową, która towarzyszy miłośnikom gór od 20 lat i nawet najdoskonalsza estetycznie jej edycja jest tylko edycją kolejną.

Mój Pionowy Świat (Jerzy Kukuczka) - wersja albumowa

 

Kolejnym kuriozum było uplasowanie znakomitego skądinąd debiutu Huberta Jarzębowskiego Carolus Victor jako jedynej książki nominowanej w kategorii „beletrystyka”. Faktycznym profitentem tej sytuacji był paradny w swych podziękowaniach Stanisław Pisarek, który zresztą zagościł na scenie Wielkiego Namiotu jeszcze trzykrotnie, zgarniając laury za opracowane przez Magdalenę Bujak – Lenczowską Dzienniki himalajskie i inne pisma Jakuba Bujaka, przełożoną przez Tomasza Jaśkiewicza i rzetelnie zredagowaną przez Beatę Słamę Kategorię trudności Wladimira Szatajewa oraz za oryginalną tematycznie Wracam z epoki kamiennej Heinricha Harrera.

Drobiazgowe i precyzyjne Alpy Julijskie, efekt pracy Piotra Nowickiego i Janusza Poręby uhonorowane zostały szczególnie cenną w swej kategorii nagrodą im. Janusza Kurczaba. Nie pominięto pełnej swady gawędy Przeżyłem, więc wiem Ryszarda Szafirskiego (wykutej w tyglu współpracy z Klaudią Tasz), przyznając jej wyróżnienie w kategorii „nieznane kulisy wypraw wysokogórskich” oraz lekkiej i wciągającej Księżycowej autostrady. Motocyklem przez Himalaje Witolda Palaka.

Kolejna dawka ciekawych spotkań

Kontynuacją sobotniej gali było spotkanie z Krzysztofem Wielickim, który swobodnie i nonszalancko intrygował, zabawiał, wzruszał i zadziwiał słuchaczy, barwnie i elokwentnie malując obraz własnej himalajskiej przeszłości.  Drugiego tomu wywiadu – rzeki z Wielickim Mój wybór możemy spodziewać się najpóźniej pod koniec roku.

Krzysztof Wielicki swobodnie i nonszalancko intrygował, zabawiał, wzruszał i zadziwiał słuchaczy (fot. Piotr Dymus)

Krzysztof Wielicki swobodnie i nonszalancko intrygował, zabawiał, wzruszał i zadziwiał słuchaczy (fot. Piotr Dymus)

W czasie, gdy większość uczestników szalonej imprezy integracyjnej wciąż jeszcze smacznie spała, Mietek „Hajer” Bieniek raczył publiczność z trudem cenzurowanymi dykteryjkami, których rubaszny charakter walnie wspomagany śląską gwarą co chwila powodował wybuchy śmiechu. Zaraz po nim wystąpił Maciek Ciesielski, który zdradzał tajniki pracy przewodnika wysokogórskiego i podkreślał ogrom odpowiedzialności ciążącej na osobie wykonującej ten trudny zawód.

Pete Whittaker przedstawił z grubsza swą drogę od rywalizacji zawodniczej po niecodzienną pasję do wspinania w rysach, kominach i przerysach, po nim zaś scenę festiwalową objęli we władanie Janusz Gołąb, Wojtek Grzesiok i Andrzej Życzkowski. Panowie, brylujący w Zakopanem, tym razem wystąpili bez spodziewanych fajerwerków, opowiadając z pewnym napięciem o wejściu na Denali.

Zaraz po nich urodziwy, a zarazem skupiony i zachowawczy Andrzej Bargiel zwierzał się publiczności ze swej miłości do nart, która, zainicjowana na przydomowej oślej łączce, wiedzie go w najwyższe góry świata, będące kolosalnym wyzwaniem dla narciarza nie tyle w kwestii technicznych trudności, co walki z osłabieniem organizmu powodowanym wysokością i niedostatkiem tlenu.

Wreszcie długo oczekiwany, entuzjastycznie przyjęty, bezpośredni i pełen radości Leo Houlding, przedstawił fantastyczny efekt współpracy ze świetnym reżyserem Alaistarem Lee (nazwisko z pewnością nieobce bywalcom festiwali górskich). Widzowie mieli wyjątkową możliwość spojrzenia na świat z perspektywy skydivera, skoczka spadochronowego, wspinacza wielkościanowego, ale także doświadczenia misternej wizualizacji narkotycznych wizji, stanowiących element duchowego rytuału przejścia przed wspinaniem na świętą górę Indian Amazońskich, Cerro Autana. Leo zdradził widzom, iż ubiegły rok był dla niego szczególnie przełomowy za sprawą narodzin ukochanej córeczki Freyi oraz z powodu nieoczekiwanej śmierci bliskiego przyjaciela i partnera wspinaczkowego, Seana Leary’ego.

Leo Houlding (fot. Piotr Dymus)

Leo Houlding (fot. Piotr Dymus)

Świat filmu

Nie czekając, aż opadną emocje, Jury Konkursu Filmowego, w składzie którego znaleźli się: Dariusz Załuski, Marek Arcimowicz i Piotr Pustelnik – osoby, których nikomu nie trzeba przedstawiać, ogłosiło werdykt: Grand Prix wręczono twórcom przejmującego obrazu Metanoia Jeffa Lowe, nagroda za najlepszy polski film trafiła w ręce Pawła Wysoczańskiego, reżysera biograficznego Jurka, uhonorowanego ponadto prestiżową Nagrodą Publiczności.

Za najlepszy film wspinaczkowy uznano logicznie i zręcznie skonstruowany Reel Rock 10 – A Line Across the Sky Petera Mortimera, Nicka Rosena i Josha Lowella, w kategorii „najlepszy film o górach wysokich” wyróżniono kameralny Dzięki wszystkim jesteście wielcy duetu Kowalczyk – Śmiałek, zaś laury za najlepszy film o ludziach gór zgarnął Life for passion Pavla Barabasza, w którym obrazy monumentalnych ścian Tatr uzupełnia poetycka, introwertyczna narracja. W nowatorskiej kategorii filmów o sportach ekstremalnych za najlepszy uznano obraz Lucy Walker The Cash reel, zaś spośród filmów o sportach zimowych w opinii Jury wyróżnił się klimatyczny The frozen Titans Bryana Smitha i Davida Pearsona.

Uroczysta gala (fot. Łukasz Buszka)

Uroczysta gala (fot. Łukasz Buszka)

Najwytrwalsi spośród admiratorów kameralnej atmosfery Lądka Zdroju na zakończenie festiwalu mogli zanurzyć się w świat lodu, śniegu i wspinaczkowej pasji raz jeszcze, uczestnicząc w pokazie nagrodzonych obrazów.

***

Festiwal w Lądku Zdroju, jak już wspomniano, z wielu względów jest unikatowy. Jego organizatorzy podtrzymują pomnikową tradycję polskiej eksploracji gór najwyższych, pozostając jednocześnie otwartymi na nowe trendy, postaci i kierunki rozwoju kultury górskiej. Ma przy tym lądkowski festiwal szczególną, familiarną atmosferę i wyjątkowy urok. Jednak najważniejszym czynnikiem powodzenia każdego przedsięwzięcia jest dobór właściwych osób: ludzi kompetentnych, a zarazem pełnych pasji i zaangażowania. Wyrażając nadzieję, że niewiele się w tej kwestii zmieni, niecierpliwie czekamy na kolejny, 21. Przegląd Filmów Górskich w Lądku Zdroju.

Ilona „Księżniczka” Łęcka

Patronat nad Festiwalem objęło

wspinanie.pl_120_33




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum