4 sierpnia 2015 08:24

Wciąż żywe barwy niegdysiejszych róż – Carolus Victor Huberta Jarzębowskiego

Podsycając do najdalszych granic egzaltacji metafizykę przeżyć, ewokowanych górskim krajobrazem, romantycy i epigoni romantyzmu przez długi czas eksploatowali wyrozumiałość czytelnika. Naturalną opozycją dla rozbuchanego uduchowienia pierwszych taterników stał się rabelaisowski humor i groteska.

Pomiędzy tymi dwiema skrajnymi poetykami znalazło się miejsce dla wyważonej prozy, którą inicjuje ze wszech miar wybitny Dziennik podróży do Tatrów Seweryna Goszczyńskiego. Niewielkie obszarowo Tatry urosły do rangi narodowego spoiwa kultury i sztuki tak w sensie topografii, co tematyki czy sensu dzieł, jakie u ich stóp i za ich sprawą powstawały i utrzymywały tę pozycję na tyle długo, by inspirować po dziś dzień. Klarownym dowodem na trwałość tej literackiej podniety jest powieść Huberta Jarzębowskiego Carolus Victor.

Carolus Victor - Hubert Jarzembowski

„Carolus Victor” (Hubert Jarzębowski)

Autor ochoczo korzysta z szerokiego zaplecza kulturowego, jakie zapewnili mu jego duchowi antecedenci. Stąd jego opowieść skrzy się przewrotnym, niekiedy pełnym groteskowej abundancji humorem, smakowitymi aluzjami, swobodą narracji, a przy tym – świeżością koncepcji twórczej. Autor łączy witkacowską zuchwałość z dandysowską elegancją, a pierwiastek komiczny najprzedniejszego sortu – z melancholią „wieku męskiego, wieku klęski”.

W pierwszych rozdziałach czytelnik zostaje gwałtownie skonfrontowany z ułudą archetypów taternickich. Oczekując na przełom, jakim będzie zdobycie owianego ponurą sławą Szpiczastego Szczytu – bądź porażka, która ze względu na trudności techniczne góry jest niemal równoznaczna ze śmiercią, odbiorca nie ma czasu na nudę. Życie towarzyskie u podnóża Spiskich Tatr obfituje w skandale, miłosne dramaty, sentymentalne uniesienia i bolesne rozczarowania. Rozwydrzone na gombrowiczowską modłę panny na wydaniu wzbudzają zainteresowanie młodych, a już zblazowanych taternicką sławą kawalerów.

W dusznej atmosferze „skalnego” lata ważą się społeczne losy głównego bohatera, Karola, wobec którego całe środowisko żąda ostatecznego dowodu odwagi – wyprawy na Szpiczasty Szczyt. Rezultat tejże ekspedycji inicjuje drugą część powieści: tytułowy bohater, Karol, przechodzi zdumiewającą metamorfozę: od pyszałkowatego górskiego akrobaty, poprzez zdezawuowanego banitę, aż po bohatera swoich ostatnich chwil, które ukazane są z iście Rolandowskim rozmachem. Całość dodatkowo wzmacnia kryminalna zagadka, powściągliwie zarysowana w pierwszym rozdziale powieści.

Jarzębowski czerpie garściami z dziejów taternictwa, tworząc zarazem historię alternatywną; śmiało nawiązując do znanych nam wszystkim postaci i wydarzeń, bezlitośnie wyśmiewa spory zasób postaw i zjawisk, w jakie obrosła kultura górska, a jakie w skrajnej formie stanowią zaprzeczenie tejże kultury. Czymże bowiem innym jest osławiona „metoda K”?

Swoistym uzupełnieniem treści jest dziewięć ilustracji autorstwa Doroty Tylki. Rysunek tytułowy, inspirowany malarstwem Alfonsa Muchy, dość precyzyjnie lokuje wyobraźnię czytelnika. Surowa estetyka pozostałych ilustracji przywodzi na myśl nie tylko klimat twórczy wiedeńskiej secesji czy, co oczywiste, Witkacego, ale może też sugerować obeznanie autorki z nowoczesną kreską Teda McKeevera czy Krzysztofa Ostrowskiego. Walory wizualne są zatem kolejną wisienką na tym smakowitym torcie.

Carolus Victor jest powieścią z wielu względów znakomitą. Zwarta konstrukcja nie przytłacza nawet mało cierpliwego czytelnika, suspens dozowany jest konsekwentnie i stanowczo, barwne kreacje bohaterów co rusz przyprawiają o uśmiech (niekiedy złośliwy) i wywołują nieustające fale intrygujących skojarzeń. Niewątpliwym walorem powieści jest także jej autonomiczność – można ją czytać i docenić także w oderwaniu od kanonu kulturowego, na którym jest oparta. Zuchwale poczynając sobie z narastającą tendencją ku petryfikowaniu literatury górskiej ze wszelkich znamion prawdziwego artyzmu Jarzębowski liczy na pewne zaplecze erudycyjne skrupulatnego czytelnika – lecz, jeśli takiego brak, wyrozumiale koncentruje uwagę odbiorcy na czystej treści.

Powieść można zatem polecić tym, którzy z nostalgią wracają do najprzedniejszych utworów „kpiarzy spod Giewontu”, ale także tym, których zainteresowania literackie z trudem znoszą topograficzne ograniczenia; czytelnikom ambitnym i takim, którzy szukają lekkiej rozrywki. Jednym słowem – wszystkim.

Ilona „Księżniczka” Łęcka

Książka wydana w serii Literatura górska na świecie wydawnictwa Stapis jest dostępna w księgarni wspinanie.pl.




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum