Torby + płachty na linę EB i SNAP – sprawdziliśmy, jak sprawują się w terenie

Francuskie marki EB i SNAP oferują w swojej najnowszej ofercie serię płacht i torb na linę, od najprostszego modelu Rope bag po dopracowany, przeznaczony dla bardziej wymagających wspinaczy Snapack. Przetestowaliśmy w terenie i na sztucznej ścianie cztery modele z kolekcji.

  • Rope Bag (EB)
  • Baroud (EB)
  • Snapack (SNAP)
  • Snapicnic (SNAP)

Torby przetestowane zostały w skałach i na sztucznej ścianie. Nasze wrażenia i ocena poszczególnych modeli poniżej.

***

Rope Bag marki EB (testował Grzegorz Rettinger)

Zamykana płachta na linę
Wymiary: 100 x 100
Kolorystyka: błękit, szary
Cena: 94.90 zł

Rope bag (fot. Grzegorz Rettinger)

Rope bag (fot. Grzegorz Rettinger)

Płachta Rope bag to klasyczne rozwiązanie, znane większości wspinaczy. Kwadrat tkaniny z lamówką wokół i dwiema pętelkami na końce liny. Płachta jest zwijana do części transportowej zamykanej na dwie kompresyjne taśmy z plastikowymi klamerkami. Można ją nosić na regulowanym pasku z dodatkową miękką podkładką na ramię.

Całość wykona jest starannie i w stonowanej kolorystyce. Szwy są mocne, a taśmy wszyte w odpowiednich miejscach. Nieduża objętość – lina 70 m wchodzi na styk – zmusza do mocnego ściągania taśmami. Jednak dzięki temu otrzymujemy bardzo zwarty pakunek, bez trudu mieszczący się we wspinaczkowym plecaku.

Wielkość samej płachty może być niewystarczająca w „trudnym” terenie pod skałami i poza liną nie zmieścimy na niej wiele więcej. Materiał płachty ma również zbyt małą gęstość i nie zabezpiecza przed dostawaniem się wilgoci do wewnątrz. Tak więc Rope bag to przede wszystkim optymalne rozwiązanie na sztuczną ścianę.

Rope bag (fot. Grzegorz Rettniger)

Rope bag (fot. Grzegorz Rettniger)

Ocena (w skali od 1 do 6):

ESTETYKA – 4
WYKONANIE – 4
UŻYTKOWOŚĆ – 3 (w naturze) i 5 (sztuczna ściana)

Zalety:

  • prostota,
  • kompresja.

Wady:

  • mała objętość (mieści tylko linę) i powierzchnia płachty,
  • przemakalność.

Reasumując, Rope bag to sprawdzone rozwiązane dla krótszych lin. Płachta może być z powodzeniem stosowana przy dobrej pogodzie na suchym podłożu lub (głównie) na sztucznej ścianie.

Dodatkowa uwaga:

  1. Skoro mamy w narożnikach dwie pętelki na końce liny, to różne kolory ułatwiłyby odnalezienie w zwojach właściwego końca.

 ***

Baroud marki EB (testował Grzegorz Rettinger)

Torba + płachta na linę
Wymiary: 30 litrów + 100 x 150
Kolorystyka: błękit, granat, popielaty, seledyn
Cena: 119 zł

Baroud (fot. Grzegorz Rettinger)

Baroud (fot. Grzegorz Rettinger)

W przypadku modelu Baroud mamy do czynienia właściwie nie z płachtą, tylko hybrydą torby i płachty na linę. System nośny skonstruowany jest jak w klasycznym plecaku (plecy wyłożone miękką wyściółką, regulowane szelki). Komora główna zamykana jest na całej długości na zamek. Dodatkowo torbę wyposażono w dwie rączki transportowe. Po bokach umieszczono kilka mniejszych kieszeni, dwie zamykane na zamek i jedną otwartą, siatkową.

Do wyboru mamy kilka zestawień kolorystycznych. Trzeba przyznać, że wszystkie modele są bardzo kolorowe. Dodatkowo dołączono sporej wielkości (150 x 100) prostokątny kawałek płótna z pętelkami w każdym narożniku, zaszytą do 1/4 długości.

Baroud (fot. Grzegorz Rettinger)

Baroud (fot. Grzegorz Rettinger)

Baroud to przykład produktu taniego segmentu. Całość wykonana jest zaledwie dostatecznie i bez żadnych dizajnerskich fajerwerków. Ma to jednak zaletę, którą sobie bardzo cenię. Nie ma żadnych zbędnych pasków biodrowych, piersiowych czy innych plątających się i brudzących elementów. Jedynym ozdobnikiem są uchwyty na palec przy suwakach.

Materiał, z jakiego została zrobiona torba, jest stosunkowo sztywny i wodoszczelny. Niestety, plecy wyłożone zostały jasną, porowatą wyściółką, co moim zdaniem dyskwalifikuje produkt do użytku w naturze. Pod skałami często jest brudno lub wilgotno, nie zarzucimy wówczas ubłoconej torby na plecy. Natomiast sama płachta ma zbyt małą gęstość i nie zabezpiecza przed dostawaniem się wilgoci do wewnątrz (płachta szybko przemaka).

Z drugiej strony łatwo przekonać się do takiego rozwiązania, jakie proponuje producent. Dostęp do szpeju jest dużo lepszy niż w zwykłym plecaku. Na plus należy również zaliczyć sporej wielkości płachtę i 4 pętelki w narożnikach, co ułatwia przenoszenie wypełnionej liną płachty.

W praktyce, w komorze głównej torby zmieściło się: 70 m liny, 12 ekspresów, dwie pary butów wspinaczkowych, uprząż ze sprzętem osobistym, woreczek i dodatkowy zapas magnezji, litrowa butelka wody oraz przewodnik. W bocznych kieszeniach jest miejsce na drobiazgi, dokumenty, czekoladę, ale na niewiele więcej, ponieważ kieszenie są płaskie i ściśle przylegają do całości.

Ocena (w skali od 1 do 6):

ESTETYKA – 4
WYKONANIE – 2
UŻYTKOWOŚĆ – 2 (w naturze) i 4 (sztuczna ściana)

Zalety:

  • dostęp łatwiejszy niż w plecaku,
  • duża powierzchnia płachty.

Wady:

  • nieprzemyślana konstrukcja,
  • mała objętość,
  • przemakalność.

Reasumując, rozwiązane niepraktyczne w naturze. Tam, gdzie mamy do czynienia z pyłem, błotem należy stosować specjalne zabiegi w celu ochrony pleców torby. Sama płachta łatwo przemaka, więc może być użyta wyłącznie na suchym podłożu lub głównie na sztucznej ścianie.

Dodatkowe uwagi:

  1. Zamek umieszczony po odwrotnej stronie pleców zmusza do położenia torby na miękkich plecach (jasna, miękka i porowata tkanina). Jeżeli znane rozwiązanie – zamek pomiędzy ramiączkami – nie wchodzi w rachubę, warto pomyśleć o solidnym brezencie lub innej zmywalnej tkaninie.
  2. Przy szczelnie wypakowanej torbie przy próbie zamknięcia trzeba się szarpać z zamkiem. Może przy zastosowaniu prostopadle rzepów lub pasków kompresyjnych problem nie byłby zauważalny. Dodatkowo zamek dość szybko się rozciąga na boki.
  3. Kieszenie boczne, zamykane na suwaki, nie odstają od komory głównej. Pomogłyby wszyte nawet niewielkie mostki, można by wówczas swobodniej wsuwać tam drobiazgi. Z kolei kieszeń siatkowa powinna być zamontowana odwrotnie, wtedy w pozycji na plecach nie wypadałyby z niej przedmioty.
  4. Należy też zwrócić uwagę na niedbałe wykonanie produktu. Zamek jest wszyty nierówno, a ramiączka i uchwyt zaczęły się rozpruwać po zaledwie dwutygodniowym użytkowaniu.

 ***

Snapack marki SNAP (testował Adam Kopta)

Torba na linę / plecak
Wymiary: 20 x 30 x 60 (płachta 140 x 100), pojemność 45 litrów
Kolorystyka: szaro-czarna z zielonymi wstawkami
Cena: 169 zł

Snapack (fot. Adam Kopta)

Snapack (fot. Adam Kopta)

Torba sprzętowa Snapack to w zasadzie plecak, zapinany zamkiem błyskawicznym znajdującym się pomiędzy paskami naramiennymi. Zamek biegnie na całej długości, od dołu pleców do końca górnej ścianki. Torba uszyta jest w kształcie prostopadłościanu. Wewnątrz są dwie kieszenie zapinane zamkiem błyskawicznym.

W momencie, kiedy z załadowanym plecakiem dotrzemy pod skały, po prostu zrzucamy go na podłoże, następnie rozpinamy znajdujący się na wierzchu zamek i mamy wygodny dostęp do zapakowanego sprzętu. Zamek, jak wspominałem, znajduje się na całej długości od dołu pleców do końca górnej ścianki, co umożliwia bardzo szerokie otwarcie torby – mamy więc łatwy dostęp do sprzętu; suwaki z dwóch stron umożliwiają otwarcie z jednej lub drugiej strony.

Zamek jest solidny i wytrzymuje spore naprężenia, co umożliwia ciasne upakowanie plecaka sprzętem. Część plecaka, którą kładziemy na ziemię, to twarda wodoodporna tkanina, pokryta elastycznym i śliskim tworzywem. Tkanina nie  przemaka, kiedy leży na błocie i łatwo ją potem wyczyścić. Czyścimy przez zwykłe przetarcie, błoto łatwo schodzi, a czarny kolor dodatkowo maskuje zabrudzenia.

Plecak i płachta Snapack "w pracy" (fot. Adam Kopta)

Plecak i płachta Snapack „w pracy” (fot. Adam Kopta)

Materiał ten jest taki sam jak ten, z którego szyte są worki sprzętowe do jaskiń. Nie musimy się więc martwić o uszkodzenia czy zabrudzenie – to niewątpliwa zaleta Snapack. Zamek zabezpieczają dodatkowo mankiety, zaś boki torby wykonano z materiału, który wytrzyma wiele „prób” przecięcia i przetarcia. Na spodzie znajdziemy wzmocnienia z wodoodpornej, mocnej tkaniny.

Ramiona plecaka, wykonane z wysokiej jakości pianki, są szerokie i wygodne. Regulowana długość daje możliwość dopasowania, a wystarczająco sztywna konstrukcja powoduje, że nosi się go dobrze. Ramiona w trakcie transportu można spiąć paskiem piersiowym, brak jedynie pasa biodrowego, który jednak jest potrzebny przede wszystkim na długich górskich podejściach.

Decydując się na ergonomiczny kształt plecaka odstąpiono od wyposażenia go w boczne kieszenie i dodatkowe paski czy uchwyty na mocowanie zewnętrznego sprzętu.

W torbie do dyspozycji mamy dodatkowo płachtę na linę, jest ona niezależna, posiada dwa narożne uchwyty na przywiązanie końców liny, ma wymiary 140 x 100 cm – wystarczająco, aby pomieścić linę ze sprzętem. Płachta jest dość cienka, sprawia wrażenie delikatnej, ale w praktyce okazuje się bardzo wytrzymała i próbę przypadkowego przebicia przez ostry, złamany kołek przeszła bez żadnego uszczerbku. Jeśli chodzi o przemakalność, położona na błocie, a nawet kałuży przemakać zacznie dopiero po dłuższej chwili.

Kołek nie przebił :) (fot. Adam Kopta)

Przypadkowe przebicie „się nie powiodło” (fot. Adam Kopta)

Łatwy dostęp do plecaka oraz fakt, że bez obawy możemy położyć go na brudnym terenie to bez wątpienia duże zalety Snapack, ważne głównie przy użytkowaniu w skalnym terenie.Wewnątrz znajdują się dodatkowo dwie boczne kieszenie zapinane zamkiem błyskawicznym, przeznaczone na drobne rzeczy typu plaster, portfel czy Topo. Po zapakowaniu do  nich większych gabarytów np. butów lub uprzęży tracimy sporo na ekonomice, dostępności i komforcie zapakowania. Co istotne, dostęp do kieszeni uzyskujemy dopiero po wypakowaniu co najmniej połowy zawartości. Wykorzystanie ich musi być więc przemyślane.

Kłopotliwe jest natomiast szybkie klarowanie liny do wnętrza plecaka, w przypadku innych płacht klarujemy linę na nich, a potem zwijamy płachtę z liną mając gotowy pakunek. W modelu Snapack otwór, nawet po całkowitym rozpięciu, jest zbyt mały, żeby można było szybko sklarować linę do wnętrza. Można więc sklarować ją na dołączonej płachcie i takie zawiniątko włożyć do torby.

Pakując wszystko osobno zmieścimy w plecaku całkiem sporo rzeczy. Producent podaje pojemność 45 litrów, jednak mam wrażenie, że do Snapack wejdzie więcej niż do plecaków o tej pojemności, a zamek na całej długości pozwala upchać drobne gadżety w odległe zakamarki. Główny zamek, o czym wcześniej wspomniałem, jest solidny i wytrzymały – nawet po maksymalnym załadowaniu torby i zapinaniu przy dociskaniu kolanem wytrzymywał bez zastrzeżeń. Do plecaka bez problemu wchodzi komplet do wspinania (lina 80 m, 25 ekspresów, uprząż, przyrząd do asekuracji etc.) wraz z dodatkowymi butami wspinaczkowymi i prowiantem i napojami na cały dzień.

Raz nazywana torbą, innym razem plecakiem, Snapack w zależności od potrzeb spełnia obydwie te funkcje. W celu szybkiego przemieszczenia się na niewielką odległość wystarczy powrzucać rzeczy / sprzęt luzem i wykorzystując ramiona jako uszy transportowe przenieść wszystko na inne miejsce – sprawdza się to bardzo dobrze. Dodatkowo do dyspozycji mamy uchwyty w dolnej i górnej części, wykorzystałem je jako uchwyty do zawieszenia, a dolny do jej opróżnienia przez wyłożenie sprzętu na wcześniej rozłożoną płachtę. Funkcjonalność torby sprawdza się, kiedy teren pod drogą wspinaczkową jest pochyły, a wyładowany na klasyczną płachtę sprzęt zsuwa się po stoku.

Ocena (w skali od 1 do 6):

ESTETYKA – 5
WYKONANIE – 5
UŻYTKOWOŚĆ – 5 (w naturze) i  2 (sztuczna ściana)

Zalety:

  • wygodna konstrukcja (plecak rozpinany zamkiem na całej długości),
  • możliwość stosowania plecaka jako torby transportowej,
  • duża pojemność,
  • solidne wykonanie.

Wady:

  • kłopotliwe pakowanie długiej liny,
  • konieczność spakowania wszystkiego do jednego pakunku.

Reasumując, Snapack jest dobrym produktem, solidnie wykonanym, jest wytrzymała i sprawdza się w terenie. Jest bardzo praktyczna w zastosowaniu na wyjazdach wspinaczkowych. Natomiast wykorzystywanie jej na sztucznej ścianie nie jest zbyt praktyczne, gdyż pojemność jest znacznie większa niż potrzeba spakowania liny i butów. Poza tym jej pancerny charakter to chyba trochę za dużo na komfortowe warunki panujące na sztucznych ścianach.

***

Snapicnic marki SNAP (testował Adam Kopta)

Torba na linę i plecak w jednym
Wymiary: 140 x 100
Kolorystyka: stalowy z żółtymi wstawkami
Cena: 169 zł

Snapicnic to płachta na linę i plecak w jednym. Płachta jest duża, wykonana została z mocnego, grubego materiału. Składa się z jednej, dużej komory, zaś na ¼ powierzchni znajdują się dodatkowe 3 kieszenie. O ile duża komora sprawdza się dobrze, ponieważ utrzymuje linę i ew. sprzęt w płachcie, to kieszenie nie są specjalnie praktyczne, gdyż po zapakowaniu do nich większych rzeczy nie da się spakować całości.

Pakowanie płachty to chyba największy minus jej użytkowania, trzeba się nieźle nagimnastykować ugniatając kolanem pakunek, aby zapiąć rzepy – te są po prostu zbyt krótkie lub brakuje dodatkowych pasków, chociażby do wstępnego dociągnięcia. Za sprawą tych właśnie krótkich rzepów scalających płachtę, pomimo jej sporych rozmiarów (140 x 100) i 3 dużych kieszeni, zmieścimy jedynie podstawowy sprzęt na wspinanie w skałki. Do kieszeni z w/w powodu również niewiele zapakujemy.

Rzepy wydają się zbyt krótkie (fot. Adam Kopta)

Rzepy wydają się zbyt krótkie (fot. Adam Kopta)

Natomiast jako sama płachta po rozłożeniu sprawdza się znakomicie. Gruby i wytrzymały materiał wiele wytrzyma, nawet przeciąganie po ostrych kamieniach. Obszerna kieszeń, która znajduje się na całej szerokości płachty, jest bardzo praktycznym rozwiązaniem – utrzymuje całość sprzętu w płachcie, a gdy jesteśmy na stromym terenie to kieszeń ta bardzo dobrze zapobiega zsuwaniu się szpeju po zboczu, można tam na czas wspinania włożyć buty czy bluzę. Trzymając za dwa przeciwległe rogi płachtę można przeciągać bez obawy, że coś zginie.

Duża kieszeń (fot. Adam Kopta)

Duża kieszeń (fot. Adam Kopta)

Dodatkowo odkryłem sposób udoskonalenia, który w prosty sposób można zrobić samemu, doszywając uchwyt na dłoń w środku, na szczycie dużej kieszeni. Umożliwia to wykorzystanie płachty jako dużej torby. Jest to bardzo praktyczne i wygodne w czasie przenosin na niewielkie odległości.

Przydałby się dodatkowy uchwyt (fot. Adam Kopta)

Przydałby się dodatkowy uchwyt (fot. Adam Kopta)

Po spakowaniu płachty można użyć jej jako plecaka, co jest z założenia dobrym i praktycznym rozwiązaniem. Rozwiązanie to posiada jednak w przypadku Snapicnic zasadniczą wadę, ramiona umiejscowione są tak, że w czasie rozkładania lądują zawsze na podłożu, niejednokrotnie mokrym i zabłoconym, nie da się tego uniknąć i w efekcie zabłocona część płachty ląduje na naszych plecach. Każdorazowe czyszczenie po spakowaniu jest kłopotliwe i denerwujące. Dodatkowo materiał trudno jest wyczyścić.

Brudne plecy (fot. Adam Kopta)

Brudne plecy (fot. Adam Kopta)

Plusem jest to, że dobrze spakowaną torbę nosi się wygodnie. Szerokie i miękkie ramiona nie gniotą i są dobrze wyprofilowane. Trzeba jednak uważać przy pakowaniu, aby metalowe akcesoria czy buty wspinaczkowe nie gniotły w kręgosłup.

Ocena (w skali od 1 do 6):

ESTETYKA – 4
WYKONANIE – 4
UŻYTKOWOŚĆ – 4 (w naturze) i 3 (sztuczna ściana)

Zalety:

  • dobre wykonanie,
  • wysokiej jakości materiał i odporność na zniszczenia,
  • mocne szwy.

Wady:

  • pakowanie (Snapicnic tak naprawdę sprawdza się świetnie głównie jako płachta rozłożona pod skałą),
  • brudzą się plecy,
  • brak dodatkowego uchwytu do przenoszenia płachty pod skałami.

Reasumując, pancerne wykonanie Snapicnic niespecjalnie przystaje do ścianki wspinaczkowej, możemy nawet usłyszeć uwagę personelu, że „plecaków nie wolno wnosić na salę” :).




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum