10 kwietnia 2015 19:31

“Jesteśmy tym celem mocno pochłonięci” – rozmawiamy z członkami wyprawy na dziewiczy, południowo-zachodni filar Annapurny IV

Jesienią br. wyrusza z Polski wyprawa, która za cel obrała sobie dziewiczy, południowo-zachodni filar Annapurny IV (7525 m). Jest to mały, sportowy skład: Janusz Gołąb, Marcin Tomaszewski i Michał Król.

Południowo-zachodni filar Annapurny IV startuje z niezwykle trudno dostępnej doliny Sethi Khola. W przeszłości założyło tam swoje bazy jedynie sześć wypraw, z których żadna nie poprowadziła drogi na okoliczne szczyty (Annapurna III, Annapurna IV, Machapuchare). W 1981 roku angielski zespół z Nickiem Coltonem atakował Annapurnę III, więc musiał zwrócić uwagę na filar, który stał się celem tegorocznej polskiej wyprawy. Z kolei na początku lat 90. Andy Perkins zainteresował się tą wybitną formacją.Najprawdopodobniej jednak została przeprowadzona na nim tylko jedna próba; w 2003 roku z południowo-zachodnim filarem Annapurny IV bezskutecznie zmierzył się zespół czeski.

W krótkiej rozmowie Janusz, Marcin i Michał przybliżyli szczegóły swojego jesiennego planu.

annapurna-IV-2015

***

Kacper Tekieli: W jakiej fazie przygotowań znajduje się wyprawa?

Marcin Tomaszewski: Trening i przygotowanie mentalne. Oswajanie się z celem. Poza tym przygotowujemy foldery i szykujemy sidła na poważnego sponsora wyprawy. Prowadzimy również pertraktacje z Agencjami, uzgadniamy ceny transportu. To jest najbardziej żmudna część przygotowań. Im bliżej do wyjazdu tym nasze przygotowania staną się bardziej konkretne.

Cel wyprawy - południowo-zachodni filar Annapurna IV

Cel wyprawy – filar Annapurna IV

Kto był pomysłodawcą projektu i jak kształtował się skład zespołu?

Michał Król: Już dwa lata temu próbowaliśmy zgadać się z Januszem, żeby coś razem zrobić, może gdzieś wyżej. W międzyczasie Janusz zgadywał się również z Marcinem i tak jakoś stanęło na tym, że można by spróbować trójkowym zespołem. Zespół trójkowy jest świetnym pomysłem na wyjazd, bezpieczniejszy, no i w przypadku choroby lub niedyspozycji jednego z członków, można działać dalej. Pierwszym pomysłem była wyprawa na Jannu, staraliśmy się nawet o pozwolenie na ten szczyt. Niestety, tak jakoś wyszło, że tego pozwolenia nie dostaliśmy, więc Janusz zaproponował Annapurnę IV. Jesteśmy tym celem mocno pochłonięci, dzwonimy do siebie, oglądamy kolejne zdjęcia, jest duża ekscytacja.

Janusz Gołąb: Z Michałem i Marcinem ustawiamy się już od dwóch lat i była to wspólna inicjatywa, która mam nadzieję w tym roku się zrealizuje.

Marcin: O ścianie dowiedziałem się od Janusza. Co jakiś czas docierają do mnie jej kolejne zdjęcia i muszę przyznać, że jestem nią całkowicie zauroczony. Nasz team wydaje się być idealny.

Janusz Gołąb w bazie pod Kunyang Chhish East w 2003 r. (fot. Grzegorz Skorek)

Janusz Gołąb w bazie pod Kunyang Chhish East w 2003 r. (fot. Grzegorz Skorek)

Jakich spodziewacie się trudności technicznych i zagrożeń obiektywnych?

Janusz: 80% drogi to mikst, niekoniecznie trudny, lecz wiadomo, że cruxy pewnie będą. Uciążliwa może być sekcja „knife edge” (środkowa partia filara). Po tej partii następuje próg skalny i to będzie klucz do drogi. Mam nadzieję, że będzie się tam dało wykorzystać technikę drytoolingu. Powyżej, aż do grani szczytowej jest już tylko stromy mikst. Problemem jest także aklimatyzacja, ponieważ z doliny na szczyt nie wiedzie żadna droga. Myślimy o zaaklimatyzowaniu się na grani południowo -zachodniej. Sama górna partia doliny Sethi Khola jest bardzo trudno dostępna. Planujemy użycie helikoptera, tak jak to zrobiły wyprawy angielska i czeska. Niebezpieczeństwa obiektywne na samej drodze to cały konglomerat, jak to w górach wysokich, choć sam filar – jako formacja wypukła – jest raczej bezpieczny.

Michał: Tak jak Janusz mówi: 80% mikstowego wspinania, a 20% śniegu i łatwiejszego terenu. Najtrudniejsza będzie zapewne kopuła szczytowa. Oczywiście ciężko zgadywać, jakiego dokładnie stopnia to będą trudności, ale spodziewamy się, że będzie około 400 metrów prawdziwego mikstu.

Marcin Tomaszewski (fot. arch. Marcin Tomaszewski)

Marcin Tomaszewski (fot. arch. Marcin Tomaszewski)

Może teraz kilka słów o stylu i strategii? Ile potrwa sama akcja górska?

Janusz: Aklimatyzacja na Mont Blanc, wylot śmigłem do bazy na wysokości 4600 m, aklimatyzacja na grani południowo-zachodniej, najlepiej z biwakiem na 7000 m, a po okresie aklimatyzacji wspinaczka w stylu alpejskim. Liczę, że około 5-6 dni.

Marcin: Kluczem jest dobra aklimatyzacja. Bez niej wylot śmigłowcem do wysoko położonej bazy może dać nam się we znaki. Gdy już do niej dotrzemy, najważniejszy będzie spokój, mocna głowa i dużo szczęścia. Styl alpejski stawia przed nami proste zadanie. Pakujemy plecaki i napieramy najszybciej jak tylko to możliwe naszą linią na szczyt.

Michał Król na drodze "Ela" 7b w Geyikbayiri, Turcja (fot. Adam Kokot)

Michał Król na drodze „Ela” 7b w Geyikbayiri, Turcja (fot. Adam Kokot)

Kiedy wyjazd?

Marcin: Kilka dni przed moimi 40. urodzinami, około 10 października. To byłby naprawdę dobry prezent na tą okrągłą rocznicę.

Co jest najsłabszym ogniwem logistycznym? Jest jakiś plan B?

Marcin: Nie widzę słabych ogniw w naszych przygotowaniach, wspierają nas renomowane marki sprzętowe, jesteśmy doświadczonymi alpinistami, wiele razy wyruszaliśmy na podobne wyprawy. Pieniądze na helikopter już się znalazły, więc nie jest źle. Jeśli chodzi o mnie, to nie mam planu B. Jedziemy na filar Annapurny IV i kropka.

Michał: Po odmowie pozwolenia na Jannu to jest nasz plan B. A tak na serio, jesteśmy całkowicie zdeterminowani i przekonani, że jedziemy na ten konkretnie filar. Nie mamy zresztą żadnego pola manewru, bo do doliny dolecimy śmigłem. Nie mamy tragarzy ani innych możliwości przeniesienia bazy. Jedyne co może stanąć na przeszkodzie to pogoda, a gdy ta będzie zła na Annapurnie IV, będzie zła również na Annapurnie III i wszystkich okolicznych potencjalnych celach.

Kacper Tekieli (KW Trójmiasto, Polar Sport, wspinanie.pl)
Konsultacja merytoryczna Janusz Gołąb




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum