Do wielu razy sztuka – Bloco Masters 2015

Nie pierwsze już zawody na Bloco za nami. Tradycja Bloco Open, uzupełniona jesiennymi zawodami UKA (w 2014 roku łączonymi z edycją Pucharu), ma się dobrze i rośnie jej broda. Po trzech odsłonach, z których pierwsza miała miejsce jeszcze pod poprzednim adresem (tzw. „stare Bloco”, po którym nie ma już nawet budynku), zapadła decyzja o zmianie nazwy. Poziom sobotnich zmagań potwierdził, że „Bloco Masters” zasługują na imię stosowne dla czołowych polskich zawodów, impreza po raz kolejny spełniła własne standardy.

Bloco Masters 2015 (fot. Darek Szylko / Funaticos)

Bloco Masters 2015 (fot. Darek Szylko / Funaticos)

Około 300 uczestników jeszcze kilka lat temu znamionowałyby wydarzenie epokowe. Fakt, że dzisiaj na nikim nie robi to już specjalnego wrażenia, dobrze świadczy o drodze, jaką przeszliśmy oraz roli towarzyskich zawodów na wspinaczkowej scenie. Zarazem wizyta gości z zagranicy, którzy wiosenne Bloco-wanie upodobali sobie wyjątkowo, szczególnie w konkurencji męskiej, zaowocowała poziomem nad podziw wysokim – wyższym nawet od tego, z którym mieliśmy do czynienia podczas ostatniego KFG (grudniowa ofensywa francuskiej inkwizycji).

***

  • Goście z zagranicy wiosenne Bloco-wanie upodobali sobie wyjątkowo

Przyjechali, jak zwykle, zaprzyjaźnieni reprezentanci Litwy – Kipras Baltrūnas i Wilimantas Petrašiūnas („Wili”), pierwszy tradycyjnie bardzo silny, drugi wyraźnie nie zmarnowawszy zimy. Z Łotwy jechał (długo, bez czego zapewne byłby jeszcze silniejszy) Roland Rugens, 14 w klasyfikacji Pucharu Świata. Mieszkający w Krakowie Jurij Dziubiak oraz Stanisław Klesznow, obaj z Ukrainy, również zapowiadali się twardym orzechem do zgryzienia dla rodzimej czołówki, która na Bloco stawia się regularnie i obowiązkowo.

Ukrainki Darii Brylowej (obecnie krakowianki) oraz Diany Lotiny mogły się z kolei obawiać polskie mistrzynie – sobotnie wydarzenia pokazały, że słusznie. Skądinąd, zawodniczki z obcymi paszportami wypełniły w pewnym sensie lukę po nieobecnych: Sylwii Buczek, Gosi Rudzińskiej czy Karinie Mirosław. Rzecz tym cenniejsza, że chwytowi nie bawili się w ułatwianie dziewczynom życia i przygotowali doprawdy smakowite niewieście finały.

Bloco Masters 2015 (fot, Darek Szylko / Funaticos)

Bloco Masters 2015 (fot. Darek Szylko / Funaticos)

  • Wyborny skład chwytowych, czyli „zestaw marzenie”

Sam skład kompozytorów był rzeczą poniekąd oczywistą. Fakt, że centralne doroczne zawody na swojej ścianie kręci miejscowy chwytowy jest zrozumiały tym bardziej, jeśli należy on do czołówki polskich routesetterów, a „Olo” Romanowski jest jedną z ostatnich osób, którym można by odmówić podobnej kwalifikacji. Fakt, że zawody na Bloco kręci „Oleksiak” (Tomek Oleksy), to z kolei miejscowy zwyczaj. A ponieważ „Toma” jest z kolei chwytowym na Pucharach Świata, przeto osoby odpowiedzialne za przygotowanie problemów stanowiły jeden z zaledwie kilku możliwych „zestawów – marzenie”. „Zestawowi” pomagała, zwłaszcza jeśli chodzi o konsultowanie damskich problemów, Julia Zaniewska, ponadto Remigiusz „Remi” Perczyński oraz Michał „Słowik” Słowiński.

Bloco Masters 2015 (fot. Darek Szylko / Funaticos)

Bloco Masters 2015 (fot. Darek Szylko / Funaticos)

  • Eliminacje

Propozycje eliminacyjne musiały spełnić jednocześnie kilka obietnic: wszystkim uczestnikom dać możliwość solidnego wspinania; nie pozwolić, aby zbyt wielu najsilniejszych uzbierało komplet topów (finał planowany był na sześć osób); stanowić jednocześnie zestaw eliminacyjny dla kobiet (dodatkowych chwytów dla kobiet nie przykręcano – decyzja zawsze słuszna, jeśli tylko możliwa do zrealizowania, przy tylu problemach nie ma z tym kłopotu); przy tym wszystkim zaoferować każdemu wspinanie ciekawe i technicznie wymagające (resp. pouczające).

Pierwsze z tych zadań zostało wykonane bardzo dobrze, w czym niemała zasługa koncepcji jaką „Zestaw” przyjął: grupa problemów „stricte sportowych” (około 12 najtrudniejszych balderów) wyraźnie odróżniała się od pozostałych, tym samym pozwalając upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Rzut oka na listę wyników pozwala upewnić się, że nikt nie odszedł z Bloco z pustymi rękami. Zarazem kilka najtrudniejszych przystawek dobrze spełniło swoją selekcyjną rolę: by marzyć o męskim finale (ostatecznie siedmioosobowym), należało pokonać 38 balderów, by marzenia ziścić – dorzucić do tego jeszcze top i bonusa na jednym z pary najhardszych.

Co ciekawe – dwa decydujące wyzwania stanowiły przeciwne bieguny wspinaczkowego spektrum, pierwszy wiódł bowiem dachem i był z pewnością najbardziej fizycznie wymagającą z eliminacji, drugi zaś Olo Romanowski skopiował z Fontainebleau, konkretnie naśladując jeden z tamtejszych połogów (sic!). Perełka rundy – chwytowe mistrzostwo! Z kompletu cieszyć się mogli Ronald Rugens oraz Jakub Jodłowski (wspólnie startujący o poranku), następnie Mechanior (podobno obił rękę na połogu waląc z wściekłości w ścianę… zanim w końcu skupił się na tym, żeby się skupić), nareszcie – Kipras Baltrūnas (po sukcesie na połogu walczył jeszcze przez chwilę z sufitem). Ponadto w finale Krzysztofowie Szalacha i Bunsch (zwany również „Piotrem”), bez sukcesu na połogu, oraz Wili Litwin, którego z kolei połóg uratował przed honorowym miejscem na wieczornych trybunach.

Bloco Masters 2015 - Kuba Jodłowski (fot. Darek Szylko / Funaticos)

Bloco Masters 2015 – Kuba Jodłowski (fot. Darek Szylko / Funaticos)

Zaskoczenie – finaliści KFG, Piotrek Czarnecki i Adrian Chmiała. „Skręcikowi” brakuje niewiele, „Tacie” nieco więcej, obaj w Warszawie poza główną stawką. Przykrą niespodzianką jest też miejsce pod kreską Jakuba Główki, który wszakże znany jest z systematycznego podejścia do kwestii przygotowań, przygotowuje się do Mistrzostw Europy w Innsbrucku (połowa maja); być może zatem Jakub „jeszcze nie miał być silny”.

Eliminacje, również w wymiarze znacznie prostszych przystawek, były chwytowym popisem. Jeżeli czegoś im brakowało, dało się to we znaki w rywalizacji wśród najsilniejszych zawodniczek. Zbiór problemów pozostających w zasięgu damskiej czołówki dosyć wyraźnie pokrył się ze wspomnianą grupą prostszych balderów, niestety – po części dlatego, że „konfitury” często wymagały męskiego parametru. Zarazem, wykorzystana podczas eliminacji, a znana z codziennego doświadczenia bywalców, „skala kolorystyczna Bloco” pozwalała dziewczynom wierzyć, że górny pułap ich możliwości sytuuje się nieco wyżej niż naprawdę się znajdował.

Bloco Masters 2015 - Olga Niemiec (fot, Darek Szylko / Funaticos)

Bloco Masters 2015 – Olga Niemiec (fot. Darek Szylko / Funaticos)

Trudniej było przez to ocenić, kiedy można kończyć wspinanie i szykować się na finał, a kiedy koniecznie trzeba walczyć dalej. Tym samym ostatecznie wyłoniona grupa finalistek była przed wieczorem dosyć rzetelnie sprana. Z drugiej strony – umiejętność właściwej oceny własnych możliwości też przynależy do wspinaczkowego sportu, więc chyba można jej wymagać od czołowych zawodniczek dużego kraju. W każdym razie, bardziej czy mniej zmęczone, w finale znalazły się (w kolejności zajętych miejsc): Paulina Kalandyk (opłaciły się regularne treningi na Bloco i znajomość „kątów zakrzywienia ściany”), Katarzyna Ekwińska, Agata Wiśniewska, Daria Brylowa, Ewa Załuska, Olga Niemiec oraz – szczęśliwie, bo dzięki wynikom ex aequo u panów, które powiększyły finał do siedmiu osób – Diana Lotina.

Bloco Masters 2015 - Agata Wiśniewska (fot, Darek Szylko / Funaticos)

Bloco Masters 2015 – Agata Wiśniewska (fot. Darek Szylko / Funaticos)

  • Wieczorne finały

Wieczorne finały na Bloco zawsze przygotowywane są z rozmachem i zachowaniem prawideł sztuki. Światła, muzyka na żywo, komentarz, wreszcie – możliwość napicia się zimnego piwa, to wszystko elementy mające podkreślić doniosłość finału, którego nie pozwala się kręcić byle komu. „Zestaw marzenie” miał pole do popisu, warszawska ściana jak mało która w Polsce daje możliwości wykrzesania maksimum z obowiązujących zasad trendy-settingu, skądinąd jest jego kolebką w naszym kraju. Pewnym zaskoczeniem było więc umieszczenie pięciu tysięcy paczek ze szpaksami głównie na przewieszeniach, albowiem obecnie finał bez żadnego połogu to w wykonaniu naszych topowych chwytowych rzadkość. Z drugiej strony, tajemnica poliszynela głosiła, że tym razem ma być „naprawdę rzetelnie”, że będą „oddzielali chłopców od mężczyzn” itd., więc taki wybór był zrozumiały.

Bloco Masters 2015 (fot. Darek Szylko / Funaticos)

Bloco Masters 2015 (fot. Darek Szylko / Funaticos)

  • Panie

Finał damski ujawnił niestety to, o czym ptaszki ćwierkają od dawna – rodzime mistrzynie mają wyraźne trudności z klasycznym balderingiem zawodniczym, w szczególności z koordynacyjnymi, dynamicznymi ruchami. Szczególnie dawało się to we znaki w pierwszej rundzie, w której honoru Rzeczypospolitej broniła jedynie Katarzyna Ekwińska, zaś pozostałe dwa topy należały do Ukrainki i Łotyszki. Pozostałe zawodniczki urodzone nad Wisłą uparcie wierzyły, że techniczny skok da się wykonać „jakoś inaczej”. W efekcie więcej topów nie widziano.

Bloco Masters 2015 - Paulina Kalandyk (fot, Darek Szylko / Funaticos)

Bloco Masters 2015 – Paulina Kalandyk (fot. Darek Szylko / Funaticos)

Na drugim problemie do walki o zwycięstwo próbowała włączyć się Agata, czyniąc balda w trzeciej próbie, szybciej niż Diana (cztery podejścia), ale wolniej od Kasi i Darii (flashe). Zwycięstwo dla szeroko rozumianych gospodarzy zapewniła na „trójce” Kasia Ekwińska, której sukces w pierwszej wstawce był ostatnim topem finału; przedostatni należał się Paulinie Kalandyk. Ostatni balder nie doczekał się pogromczyni, niemniej lista zawodniczek sięgających bonusa dobrze oddaje przebieg zmagań, albowiem pokrywa się z pierwszą czwórką zawodów: Katarzyna Ekwińska (3t4), Diana Lotina (2t6), Daria Brylowa (2t7), Paulina Kalandyk (1t3 i przewaga nad Agatą Wiśniewską dzięki trzem bonusom, w porównaniu z jednym Agaty). Zdecydowane zwycięstwo Kasi (świetna liczba prób, niemal bezbłędna na pokonanych przystawkach) cieszy w kontekście nadchodzącego sezonu międzynarodowego.

Bloco Masters 2015 (fot, Darek Szylko / Funaticos)

Bloco Masters 2015 (fot. Darek Szylko / Funaticos)

Finał damski:

  1. Katarzyna Ekwińska
  2. Diana Lotina
  3. Daria Brylowa
  4. Paulina Kalandyk
  5. Agata Wiśniewska
  6. Ewa Załuska
  7. Olga Niemiec
  • Panowie

Finał panów, powiedzmy to od razu, był gratką dla oka. Znakomity rozkład trudności zaowocował książkowymi wynikami, pozwolił każdemu popisać się posiadaną mocą i inteligencją, dostarczył wrażeń publice. Rozbiegowa „jedynka”, jak na trendy-rozbiegówkę przystało, zaczynała się trickowym strzałem (łatwo było potracić cenne próby, oj łatwo!), po którym następująca końcówka niby nie sprawiała trudności, a przecież dawała okazję do pomyłek. Mylił się Krzysztof Szalacha (po siódmej, nareszcie udanej próbie doskoczenia do bonusa musiał skakać jeszcze raz, by zatopować), mylił się „Krzysio” Bunsch (bez topu), pomylił się też (o dziwo!) Ronald Rugens i to pomylił dwukrotnie, w efekcie zostając drugim z zawodników, którzy nie spotkali się z ostatnim chwytem „jedynki”.

Bloco Masters 2015 (fot, Darek Szylko / Funaticos)

Bloco Masters 2015 – robiegowa jedynka (fot. Darek Szylko / Funaticos)

Dwójka, najładniejsza w finale, straszyła mnogością barw i „dziwnawym” startem. Kuba Jodłowski, Andrzej Mecherzyński-Wiktor i Roland Rugens nie zatrzymują się na niej, „Wili” Petrašiūnas aż czterokrotnie gubi się na samym początku, ażeby w piątej próbie móc wreszcie ogłosić sukces. Pozostali bez topu, chociaż w pamięci publiczności zapisuje się Piotrek Bunsch, rozpaczliwie próbujący dołożyć rękę do ostatniego chwytu.

Na końcową klasyfikację największy wpływ okazuje się mieć trzecia z finałowych przystawek, zaskakująco niewysoka, niemniej oferująca zarówno siłowy start, jak i zagadkę pod koniec. Większość stawki zdaje się być startem przestraszona, przez co – ku zdziwieniu widowni – postanawiają potraktować wcale dobrą krawądkę jako stopień i w ten sposób oszukać chwytowych, a może (we własnym mniemaniu) odkryć ich tajemne zamysły. Okazuje się wszakże, że „Zestaw” nie przygotował w tym miejscu żadnych tajemnic, przez co do bonusa sięgają jedynie „prawomyślnie” idący Kipras Baltrūnas oraz jedyni topujący (obaj w trzeciej próbie) Mechanior i Roland Rugens. W tym momencie ten pierwszy prowadzi przed Łotyszem dzięki ukończonej jedynce, na trzecim miejscu jest „Jodłoś” z gorszymi od Rugensa próbami.

Bloco Masters 2015 - Piotrek Bunsch (fot. Darek Szylko / Funaticos)

Bloco Masters 2015 – Piotrek Bunsch (fot. Darek Szylko / Funaticos)

Niestety, czwarty problem okazał się przez „Zestaw” przecenionym. W zamierzeniu harda orka na wyjściu z dachu sprawiła poważniejsze problemy jedynie Wilimantasowi i tym samym Litwin pozbył się szans na podium. Spektakl pod ostatnim chwytem, znany z „dwójki”, powtórzył Piotrek Bunsch, tym razem w wersji z happy endem (ale dopiero za trzecim podejściem). Kolejność na czele pozostała niezmieniona, Mechanior po raz pierwszy wygrał na Bloco, gość znad Bałtyku pokazał pazury, ”Jodłoś” niezłą formę przed nadchodzącymi startami w kadrze narodowej. Na czwartym miejscu, dzięki dobrym próbom na skrajnych przystawkach, Kipras, dalej jego krajan „Wili”, Krzysztof Szalacha, wreszcie Piotr Bunsch, któremu nie dane było obronić zeszłorocznego tytułu „króla Bloco”. Wyniki marzenie – cztery, trzy, trzy, dwa, dwa, dwa, jeden – jak z podręcznika „Dobry chwytowy”, co w połączeniu z wrażeniami estetycznymi pozwala jednoznacznie stwierdzić, że „Zestaw” spełnił marzenia.

Finał męski:

  1. Andrzej Mecherzyński-Wiktor
  2. Rolands Rugens
  3. Jakub Jodłowski
  4. Kipras Baltrūnas
  5. Wilimantas Petrašiūnas
  6. Krzysztof Szalacha
  7. Piotr Bunsch

***

Udane zawody w Warszawie potwierdzają rosnącą siłę stołecznego ośrodka i ugruntowują mocną pozycję, jaką jego sztandarowa balderownia ma na polskiej scenie zawodniczej. Byłoby w związku z tym dobrze, gdyby ekipa Bloco wreszcie zadbała o pewne szczegóły, zwłaszcza wobec podkreślanego nie wprost, ale wyraźnie, przekonania o własnej klasie.

Bałagan na zapleczu zawodów (czyli w tym wymiarze, od którego zależy komfort psychiczny zawodników) jest tutaj tradycyjnie poniżej poziomu finałów KFG, a to nie jest dobra cenzurka (o czym wiedzą finaliści którejkolwiek z krakowskich imprez). Dopóki zabawa ma charakter lokalny, możemy od biedy zrzucać to na karb „towarzyskości”, jeśli wszakże chce podnosić swoje międzynarodowe znaczenie (a tak, wydaje się, czyni), powinna zadbać nie tylko międzynarodową treść, ale też i formę. Zarazem, ponadlokalne aspiracje wydają się w wypadku Bloco jak najbardziej uzasadnione i w pewnym sensie konieczne, jak bowiem pokazuje historia wielu, nawet najbardziej „kultowych” zawodów, brak permanentnego rozwoju prowadzi do uwiądu. Czego w kontekście stołecznych zawodów ani sobie, ani organizatorom życzyć nie powinniśmy.

Pełne wyniki Bloco Masters znajdziecie tutaj.

Andrzej Mecherzyński-Wiktor

Od organizatora:

Organizator Bloco Masters pragnie podziękować wszystkim firmom, które sponsorowały i wsparły to wydarzenie oraz patronom medialnym za szybki przekaz informacji. Szczególne podziękowania dla firmy Gato Walls i Yeti za duże zaangażowanie.
Współorganizatorem, jak co roku jest Uniwersytecki Klub Alpinistyczny, który jest nieoceniony przy organizacji zawodów na Bloco.
Patronat medialny nad naszą imprezą objęły tradycyjnie wspinanie.pl, climb.pl i bouldering.pl.
Nieobecni mogą podziękować firmie Landtech za transmisję Bloco Masters.
Sponsorowanie nagród wzięli na siebie Yeti, e-climbingshop, St.romo i beastmaker, WspinNuty.
Pracę chwytowych ułatwiły firmy Gato Walls, Axisroundedges, Holdz, Artline-holds, Expression-holds, Flathold, Cheeta.
Naszą imprezę urozmaiciła kolorowa obecność Funaticos i Heartbeat.
bloco-masters-2015-plansza-sponsorska

Dziękujemy wszystkim za wsparcie i do zobaczenia następnym razem.

***




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum