Nanga Parbat w oczekiwaniu na kolejne okno. Nardi umyka lawinie
Międzynarodowy zespół, który zaczął sprawnie działać na Nanga Parbat niestety przez następne dni będzie musiał przeczekiwać duże opady śniegu. Czy dotychczasowe zdobycze wystarczą na atak szczytowy?
Lecz zanim o ostatecznych wysokościowych zdobyczach, teraz już 7-osobowej międzynarodowej ekipy na Drodze Kinshofera, warto wrócić do samotnej przygody Daniele Nardiego z Żebrem Mummery’ego. Przypomnijmy, że własnie ta droga była celem Włocha, walczył na niej prawie miesiąc, ale ostatecznie porzucił ją i przyłączył się do pozostałych zespołów atakujących Nanga Parbat. Decyzji Nardiego dziwić się nie należy, biorąc pod uwagę poniższy film (niecierpliwi mogą przewinąć do 2:30):
Uff!
A wracając do Drogi Kinshofera. Działają na niej teraz dwie współpracujące ekipy. Jedną tworzą wspomniany Daniel Nardi, który połączył się z Alexem Txikonem i dwójką pakistańskich wspinaczy – Muhammadem Ali Sadparą i Muhammadem Khanem, drugą spóźnieni irańczycy – Mahmood Hashemi, Reza Bahadorani i Iraj Maani.
Pierwsza ekipa jest wyraźnie sprawniejsza. Txikon, Sadpara i Nardi zdołali zaporęczować najtrudniejszy fragment Drogi Kinshofera i założyć obóz trzeci na wysokości ok. 6700 m. Dzięki nocy w trójce udało im się też zdobyć aklimatyzację, która jeśli pogoda pozwoli, może im pozwolić na próbę ataku szczytowego.
Postępy irańczyków są wyraźnie mniejsze. Jak na razie udało im się spędzić jedną noc w obozie drugim (ok. 5900 m) i wynieść sprzęt potrzebny na ewentualne następne wyjście w górę.
Niestety ewentualne kolejne wyjście nie musi nastąpić szybko. W tej chwili na Nanga Parbat pada śnieg a prognozy nie zwiastują rychłej poprawy warunków…
Mysza
Źródła: danielenardi.org, alextxikon.com