6 listopada 2014 20:45

Miejsce absolutnego oddalenia – Pik Kosmos 2014

35 kilometrów drogi – 11 dni udręki

„Fizycy odkryli, że postrzegalna na pierwszy rzut oka trwałość materii jest iluzją stworzoną przez nasze zmysły. Podobnie jest z naszym ciałem. Postrzegając go jako litą formę nie jesteśmy świadomi, że 99,99% jego powierzchni to pusta przestrzeń. Tak właśnie rozległy jest obszar pomiędzy atomami w porównaniu do ich rozmiaru”. I taka właśnie przestrzeń dzieliła nas fizycznie i duchowo od Piku Kosmos, który pierwszego dnia był jedynym celem naszej wyprawy. Podobno droga jest celem. Pewnie inaczej pisalibyśmy o tym, gdybyśmy weszli na wierzchołek (a może nie), ale przemierzając kirgiski kosmos, przekonaliśmy się, że to, co wydaje się bliskie, wcale takie w rzeczywistości być nie musi, a samo osiągnięcie celu to zaskakująco krótka chwila. I gdybyśmy tylko koncentrowali się na tej jednej krótkiej chwili, to co byłoby z tą przestrzenią, która oddziela jeden cel od drugiego? Byłaby pusta? Pozbawiona sensu?

Dzień pierwszy – Baza Kotur

Baza Kotur to granica poznanego wszechświata. Jeżeli w Zachodnim Kokszał Tau są jakieś drogi, a na niektórych odcinkach tych bezdroży szczątkowo występują utrwalone ślady kół, to właśnie w tym miejscu zamyka się ten rozdział. Potężny płaskowyż, który stromo wznosi się tuż za rozlewiskiem rzeki spływającej z lodowca Kotur, sprawia, że żaden, nawet najmocniejszy wielokołowy pojazd nie jest wstanie przekroczyć tej bariery. Płaskowyż w najwyższym punkcie osiąga wysokość 4381 m n.p.m., i ze wszystkich stron podcięty jest głębokimi wąwozami.

Rozległa przestrzeń bazy Kotur. Tu  gdzieś są nasze namioty

Rozległa przestrzeń bazy Kotur. Tu gdzieś są nasze namioty

Za czasów Związku Radzieckiego, gdy ten rejon był jeszcze strefą militarną, po północnej stronie płaskowyżu, i wzdłuż sąsiedniego pasma górskiego Borkoldoj, istniała droga. Z trudem wydarta naturze, pełniła funkcję tranzytową dla pograniczników patrolujących granicę z Chinami. Po rozluźnieniu napiętych stosunków pomiędzy ZSRR a Chinami, a także później po upadku samego Związku Radzieckiego, droga w ciągu kilkunastu lat wróciła do natury. Teraz, żeby dostać się na lodowiec Grigorieva (u podnoża Piku Dankova), a dalej pod Pik Kosmos, należy cały ten dystans przejść pieszo – 36 kilometrów, pięć rzek lodowcowych, głębokie wąwozy, strome i piarżyste stoki, oraz deniwelacje sięgające 600 m. A wszystko to z ładunkiem 90 kg na jedną osobę.





  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    Graty za Kosmos!!!! [1]
    wielkie gratulacja za realizacje przedsiewziecia :) szkoda tylko ze nie…

    7-11-2014
    toldi