3 listopada 2014 14:53

Zostałeś ostrzeżony – Marek Raganowicz o przejściu Surgeon General

Kiedy przyjechałem do Doliny i zrzuciłem z pleców wory ze sprzętem zacząłem rozglądać się za noclegiem. Wtedy spotkałem dwóch znajomych – Marka i Pete’a. Zapytali mnie o plany, a kiedy wydukałem z siebie nazwę drogi, to natychmiast zaczęli rozważania na temat tego, co wypłynęło z rozbitej głowy Ammona McNeely’ego po wypadku, który przytrafił mu się na tej linii… Nie chciałem tego słuchać. Byłem już skupiony na celu i nic nie mogło zaburzyć moich planów, a zwłaszcza rozmowa o rozbitej głowie Ammona, która była typową reakcją na słowa – Surgeon General.

Droga ma opinię bardzo trudnej i to nie tylko na kluczowym wyciągu, ale też niemal na każdym z trzynastu, które układają się w piękną linię przecinającą urwisko El Capitana, tuż na prawo od popularnego Zodiaca.

Gładkie płyty Białego Kręgu, czyli A4 na wyciągu Fetal Alcohol Syndrome

Gładkie płyty Białego Kręgu, czyli A4 na wyciągu „Fetal Alcohol Syndrome” (fot. Tom Evans / elcapreport.com)

Moja pierwsza próba przejścia S.G. miała miejsce cztery lata temu, ale zakończyła się zjazdem po pierwszym wyciągu. Na decyzję o wycofaniu, oprócz innych powodów, wpłynęło zniechęcenie do wspinania na starych headach, których na sławnym wyciągu Velcro Fly jest dużo. Przez cztery lata nie ubyło headów, ale dowiedziałem się od Alika Berga, że pierwszy wyciąg Surgeon General pod tym względem jest wyjątkowy. Od tego momentu zaczęła we mnie narastać chęć powrotu i zmierzenia się z drogą wytyczoną w 1990 roku przez dwóch wybitnych wspinaczy bigwallowych lat 90. – Eric’a Kohla i Walta Shipley’a.

Każdy, kto powtarzał tę drogę, podkreślał rzetelną wycenę trudności i piękno naturalnych formacji. Surgeon General przez 24 lata od wytyczenia została powtórzona przez jeden zespół i dwóch solistów, co oznacza, że moje przejście było piątym w ogóle, a trzecim solowym.

W czasie solówki Ammona McNeely’ego zdarzył się dramatyczny wypadek, w efekcie którego doznał on poważnych obrażeń głowy. Mimo tego Ammon odmówił służbom ratowniczym udzielenia pomocy i po kilku dniach skończył drogę.

Hook na odcinku A4

Hook na odcinku A4

Na tym tle historia mojego wspinania jawi się jako nudna i bezbarwna. Zaliczyłem cztery krótkie loty, nie przekraczające dwóch metrów i jeden około siedmiometrowy. Ten ostatni wydłużył się z powodu lotu głową w dół i zatrzymania na węźle zabezpieczającym Soloista. Wszystkie odpadnięcia miały miejsce w trudnościach między A3 a A3+ i nie miały żadnych poważnych skutków.

Hook po ruchu A4

Hook po ruchu A4

W czasie pokonywania pasaży na sky hookach stosowałem czasami „przedłużacz” z kawałka masztu namiotowego, co jest w takiej sytuacji etycznie dozwoloną metodą. Niestety, dwukrotnie zdecydowałem też o podwojeniu długości przedłużacza, co już nie jest dozwolone w normalnych warunkach. Tutaj jednak spotkałem się z koniecznością pominięcia starych headów osadzonych podczas pierwszego przejścia.

Powieszenie się na 24-letnich główkach groziło poważnym lotem (oba przypadki miały miejsce na odcinkach A4), a ich wymiana na nowe była fizycznie niemożliwa. Po przejściu wyznałem te grzechy etyczne przed miejscowymi łojantami i nie spotkałem się z krytyką, co przyjąłem z ulgą. Zresztą jedno z tych miejsc udokumentowałem fotograficznie i mogę przesłać zdjęcia każdemu zainteresowanemu.

Naturalne stanowisko nr 6

Naturalne stanowisko nr 6

Poza tym ominąłem wyciąg nr 4, który jest trawersem w lewo, a później w prawo, żeby dojść do stanowiska wprost nad miejscem startu. W zamian za to kluczenie wspinałem się wariantem „Slacker’s Toil” Jima Beyera, który wiedzie piękną, przewieszoną rysą zaczynającą się zaraz ponad stanowiskiem i muszę zaznaczyć, że nie żałuję tej decyzji.

Po moim przejściu największe zainteresowanie wzbudzał opis trudności A5, bo w sumie niewielu osobom dane było pokonać ten stopień, a zwłaszcza we wspinaczce solowej. Oczywiście mam tu na myśli skalę modernistyczną. Trudności A5 w rozumieniu modernistycznym często opisywane są nazwiskami autorów, co jest spowodowane tym , że skala hakowa jest zamknięta.

Początek jednego z najtrudniejszych wyciągów (Festering Deformities, Nr 9)

Początek jednego z najtrudniejszych wyciągów – „Festering Deformities”, Nr 9 (fot. Tom Evans / elcapreport.com)

W tym wypadku, ponieważ drogę w najtrudniejszym fragmencie powtórzył Jim Beyer wytyczając własną linię Slacker’s Toil, trudności zostały opisane jako A5B, czy też A5+ i gdyby nie nazwisko i reputacja tego wspinacza, to można by taką opinię pominąć milczeniem zostając przy wycenie autorów drogi.

Co do moich wrażeń, to muszę zaznaczyć, że nigdy wcześniej nie wspinałem się na drodze o takim nagromadzeniu trudności i tak wysokiej wycenie. Najtrudniejszy technicznie wyciąg polega na przejściu około 40 metrów na sky hookach i bardzo słabych hakach (w kluczowym miejscu ok. 15 metrów ponad rivetem). Na tym odcinku są wbite dwa rivety, które z pewnością są w stanie utrzymać nawet spory lot, niemniej jednak wyciąg startuje z dużej półki usłanej blokami i rivety nie chronią przed uderzeniem w nie, co potencjalnie jest bardzo groźne dla prowadzącego.

Wszystkie pasaże A4 i A3+ są wymagające, a w niektórych miejscach nie ustępują trudnościom technicznym A5 z tym, że nie ma zagrożenia niebezpiecznymi lotami.

Używałem wielu cienkich haków

Używałem wielu cienkich haków

Przejście całości drogi zajęło mi w sumie 15 dni, wliczając w to dzień odpoczynku. Wspinałem się bez poręczowania i praktycznie pokonywałem jeden wyciąg dziennie. Takie tempo było zgodne z moim planem taktycznym. Od początku wiedziałem, że nie stać mnie będzie na skończenie dwóch wyciągów dziennie, a jeśli znalazłbym się w połowie drugiej długości liny, to byłoby mi bardzo trudno znaleźć wystarczająco dobre punkty, na których mógłbym zjechać na biwak.

Tym samym cieszyłem się swobodnym wspinaniem w dobrej pogodzie z wystarczającą ilością jedzenia i picia. Muszę podkreślić, że każdy wyciąg był wyzwaniem i stawianie czoła takim trudnościom każdego dnia złożyło się na najpiękniejszą przygodę, jaka przydarzyła mi się na El Capitanie.

Zachwycająca naturalność formacji, piękno linii, wysoka wartość etyczna zapisana w tej drodze, która objawia się wielką oszczędnością w modyfikowaniu skały składają się na całość o dziwnie brzmiącej nazwie – Surgeon General. Moim ulubionym tłumaczeniem tej nazwy jest – „Zostałeś ostrzeżony”.

Surgeon General - Zostałeś Ostrzeżony, 5.9, A5

Surgeon General – „Zostałeś Ostrzeżony”, 5.9, A5

El Capitan, Yosemite Valley
Surgeon General 5.9/A5 (Eric Kohl/Walt Shipley, 1990 r.)
3. przejście solowe, 4. powtórzenie – Marek Raganowicz, 11-25.10.2014

Za wsparcie dziękuję:

  • PZA,
  • MBC Ltd (Outdoor Research, Grivel, Deuter, Shred),
  • Zamberlan,
  • Atest s.j.

Marek „Regan” Raganowicz
www.reganclimbing.com

Od Redakcji:

Marek „Regan” Raganowicz to światowej klasy specjalista od wspinaczki hakowej. O sobie mówi, że uprawia „ordynarne ślusarstwo”. Na samym El Capie przeszedł samotnie dziewięć dróg (m.in. MescalitoKaos). Surgeon General to najtrudniejsza hakówka pokonana przez Polaka. O klasie drogi świadczą nazwiska autorów i powtarzających ją solistów (Eric Kohl, Walt Shipley, Brian McCray, Ammon McNeely, Jim Beyer). Czapki z głów!!!




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    A5+ [14]
    Wyciąg na skyhookach ideologicznie nawiązuje do koncepcji Tatr bez młotka:)…

    2-11-2014
    $więty