Colton-MacIntyre na Grandes Jorasses w zespole mieszanym
Zespół Gosia Jurewicz i Józek Soszyński pokonał drogę Colton-MacIntyre na północnej ścianie Grandes Jorasses. To pierwsze polskie przejście tej drogi w zespole mieszanym.
Droga Colton-MacIntyre na północnej ścianie Grandes Jorasses została wytyczona przez brytyjski zespół Nick Colton i Alex MacIntyre w 24-godzinnej wspinaczce w 1976 roku. Jej nominalna wycena brzmiała ED2, A1, VI/6, 90°, 1100m. Obecnie droga wycenia jest na ED2, WI6, M6.
Wygląda na to, że jest to prawdopodobnie dopiero 4. polskie przejście drogi Colton-MacIntyre. Autorami pierwszego są Staszek Piecuch, Andrzej Dutkiewicz, drugiego dokonali w 2011 roku Marcin Rutkowski i Marcin Tomaszewski, trzeciego zaś Maciej Bedrejczuk – Tomasz Klimczak w tym roku.
Józek, prezes KW Trójmiasto, tak relacjonuje wspinaczkę, rozpoczętą 31 października:
Wyszliśmy ze schroniska Leschaux około 2:30. Łatwo trafiliśmy na wejście w drogę dzięki wydeptanemu śladowi. Na przejściu przez jeden z seraków zatrzymał nas inny zespół podążający pod Filar Croza, który słabo radził sobie z przejściem kilkumetrowej ścianki firnu.
Bezpośrednio przed wejściem na pierwsze pole lodowe przepuściliśmy szybszą trójkę Hiszpanów i około 7:00 ruszyliśmy na lotnej za nimi. Oberwaliśmy parę razy lodem, w tym raz dość groźnie Gosia w skroń, ale na szczęście skończyło się na siniaku i otarciach.
Po dojściu do pierwszych trudności musieliśmy chwilę poczekać aż zespół przed nami opuści stanowisko. Gosia poprowadziła 2 wyciągi do 85 stopni lodu na sztywno i resztę na lotnej do kluczowego, wylanego powietrznym lodem wyciągu pomiędzy drugim i trzecim polem. Zatrzymaliśmy się na gotowanie i odpoczynek, Hiszpanie w tym czasie uporali się z cruxem. Ruszyliśmy za nimi.
Spionowany odcinek był mocno przedziabany, miejsca na ewentualne śruby niemiłosiernie powiercone i szybko zorientowałem się, że asekurowanie się nie ma sensu. Wyszedłem ok. 15 m nad ostatni przelot i dopiero przed przewinięciem przez lekko przewieszony nawis lodowy wkręciłem 2 śruby, z których jedna była słaba a druga bardzo słaba. Przewinąłem się bez przygód.
Następny wyciąg i część trzeciego pola prowadziła Gosia. Dochodząc do końca pola widziałem Hiszpanów wchodzących w wariant Extreme Dream. My wybraliśmy wariant oryginalny i był to zły wybór.
Najpierw kłopot z ostatnim stanowiskiem lodowym, potem czujna wspinaczka suchym, słabo asekurowalnym kuluarkiem, wreszcie – przymusowo – nikomu do szczęścia niepotrzebny 30-metrowy trawers w lewo. Po łącznie 4 wyciągach dotarliśmy do miejsca, w którym wg przewodnika powinna być półka biwakowa. Zastaliśmy ostrą śnieżno-lodową brzytwę bez możliwości biwaku.
Około pierwszej w nocy, po kolejnym wyciągu, znaleźliśmy miejsce, które po godzinnych zabiegach przy pomocy czekanów, pozwoliło nam położyć się na spoczynek (na zdjęciu).
Rano zrobiliśmy jeszcze 2 wyciągi na sztywno i 100 m na lotnej i około 11 byliśmy na wierzchołku. Zejście na stronę włoską zajęło 10 godzin + nocleg w schronie Bocalatte.
Mysza
PS Gosia Jurewicz jest nie tylko pierwszą Polką na drodze Colton-MacIntyre, ale także drugą* na północnej ścianie Grandes Jorasses. Brawo!
* W lipcu 1983 roku Iwona Gronkiewicz i Andrzej Marcisz przeszli słynny Filar Walkera.