11 sierpnia 2014 13:16

Wyprawa Broad Peak Middle 2014 – relacjonuje Kacper Tekieli

Tegoroczną wyprawę Polskiego Himalaizmu Zimowego na Broad Peak Middle (8011 m) relacjonuje Kacper Tekieli. Przypomnijmy, że celem było wejście na dwa wierzchołki masywu – Broad Peak Middle (8011 m) i Broad Peak Main (8051 m). Udało się osiągnąć jedynie drugi cel – główny wierzchołek 24 lipca zdobyli Agnieszka Bielecka, Marek Chmielarski i Piotr Tomala. Atak na Broad Peak Middle zespołu w składzie: Jarosław Gawrysiak, Kacper Tekieli, Grzegorz Bielejec i Krzysztof Stasiak nie powiódł się.

Broak Peak Middle (fot. Bojan Petrow, opr. Kacper Tekieli)

Broak Peak Middle 8016 m (fot. Bojan Petrow, opr. Kacper Tekieli)

***

10 czerwca br. z Polski do Karakorum ruszyły dwie wyprawy PZA, pod banderą programu „Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015 im. Artura Hajzera”, które przygotować miały uczestników do przyszłych, zimowych ataków na K2 (8611 m) i Nanga Parbat (8126 m). Taktyka przyjęta przez PHZ mówi o poznaniu góry w warunkach letnich, stąd oczywisty wybór drugiego szczytu świata, jako jednego z celów unifikacyjnych.

Pod kierownictwem Marcina Kaczkana wspinali się: Janusz Gołąb, Artur Małek, Paweł Michalski i Piotr Snopczyński, a także Simone La Terra, który nieformalnie dołączył do wyprawy. Drugim celem miała być „Naga Góra”, jednak napięcie terrorystyczne w jej rejonie nie rokowało możliwości koncentracji na działaniach wspinaczkowych.

Jako zastępczy cel unifikacyjny wybrany został środkowy wierzchołek masywu Broad Peak, który w przeszłości zdobyty został tylko kilka razy, w tym raz granią południową, którą również my obraliśmy za cel. Warto podkreślić, że ten „jeden raz” był dziełem wrocławskiej wyprawy z 1975 roku, kiedy to Kazimierz Głazek, Janusz Kuliś, Marek Kęsicki, Andrzej Sikorski i Bohdan Nowaczyk stanęli jako pierwsi ludzie na Broad Peak Middle (8016 m). Niestety, w zejściu życie stracili Kęsicki, Nowaczyk i Sikorski.

Mariusz Grudzień, Marcin Kaczkan, Artur Małek, Grzegorz Bielejec, Janusz Gołąb i Jerzy Natkański podczas jednego z wielu wspólnych spotkań w BC (fot. Kacper Tekieli)

Mariusz Grudzień, Marcin Kaczkan, Artur Małek, Grzegorz Bielejec, Janusz Gołąb i Jerzy Natkański podczas jednego z wielu wspólnych spotkań w BC (fot. Kacper Tekieli)

Środkowy Broad Peak zdawał się być dobrze dobranym celem wyprawy prowadzonej przez Jerzego Natkańskiego – w przeciwieństwie do głównego wierzchołka wymagał poruszania się w terenie wspinaczkowym i to na znacznej wysokości. Pokonana w 1975 roku grań była w tamtych czasach jedną z najtrudniejszych partii skalnych pokonanych przez człowieka na takiej wysokości (obok flanki Rupal na Nanga Parbat oraz „Szyjki Butelki” na K2).

Rzeczywiście, po konsultacjach z Grzegorzem Głazkiem i Wojtkiem Kurtyką (zespół Kurtyka-Kukuczka dokonał w 1984 roku trawersu masywu BP, w tym również wejścia na BPM. Szli w kierunku N-S, więc naszą granią dokonywali zjazdów), a także po przyswojeniu schematu drogi autorstwa Janusza Kulisia, największych trudności technicznych (IV stopień) spodziewaliśmy się na wysokości 7880 m oraz w okolicach 8000 m.

Bazę założyliśmy 21 czerwca w godzinach porannych. Oprócz nas na Godwin Austen stacjonowali jedynie David Lama i Hansjörg Auer z nieodłączną ekipą filmową, którzy pozwolenie na dwunasty szczyt świata wykupili wyłącznie w celach aklimatyzacyjnych, bez ambicji wejścia na sam szczyt. Z zapowiedzi Lamy wynikało, że planują oni nową drogę na wschodniej ścianie Masherbruma (7821 m), jak się później okazało – niestety bez powodzenia.

Austriacy, którzy byli zmuszeni do samodzielnej pracy na górze, jeszcze przed sezonem wspięli się w stylu alpejskim na wysokość około 7000 m, zostawiając depozyty gazów, które bezinteresownie pozwolili nam wykorzystać, ponieważ z dniem rozpoczęcia naszej akcji górskiej (24 czerwca) skierowali się pod wspomnianego Masherbruma.

Wczesne pojawienie się w bazie to kolejny celowy zabieg unifikacyjny. Samodzielna działalność, na którą składa się: wytyczanie drogi przez labirynt seraków, zakładanie szlaków na polach śnieżnych, poręczowanie niebezpiecznych fragmentów, różni się od pracy w dużej międzynarodowej grupie.

Szybko po nas w bazie zjawił się Karim Hayat wraz z dwoma pomocnikami, z którymi nawiązaliśmy ścisłą współpracę, nie tylko ze względu na wielką sympatię do tego pakistańskiego wspinacza, ale przede wszystkim przez wzgląd na jego szczególną misję – zabezpieczenia miejsca spoczynku Tomka Kowalskiego i przykrycie go specjalnym śpiworem. Aby nie wracać do tego bolesnego tematu, zaznaczę od razu, że akcja zakończona została sukcesem. Zamontowano również pamiątkową tablicę poświęconą wydarzeniom z 2013 roku, przekazaną przez rodzinę polskiego wspinacza.

Karim Hayat i Jarek Gawrysiak wieszają tablicę pamiątkową, poświęconą Tomkowi Kowalskiemu (fot. Kacper Tekieli)

Karim Hayat i Jarek Gawrysiak wieszają tablicę pamiątkową, poświęconą Tomkowi Kowalskiemu (fot. Kacper Tekieli)

Gdyby wyłączyć wspomniane depozyty gazu – podarki od Austriaków – to Broad Peak w czasie naszej działalności aklimatyzacyjnej wydawał się prawie dziewiczy. Tylko gdzieniegdzie wisiały stare poręczówki, z których nie można było zrobić żadnego pożytku. W sposób naturalny, już w pierwszym wyjściu, uformowały się zespoły, które z małymi odstępstwami przetrwały do końca wyprawy.

I tak zespół A, który w stronę każdego obozu wychodził jako pierwszy, zakładał ślad i ubezpieczał niebezpieczne miejsca, tworzyli Krzysztof Stasiak, Jarek Gawrysiak i Kacper Tekieli. Oni też mieli docelowo zaatakować główny cel wyprawy. W zespole B, który zawsze wychodził nazajutrz po zespole A, była Agna Bielecka, Piotr Tomala oraz Grzegorz Bielejec.

Warto nadmienić, że drugi team nierzadko transportował więcej niż pierwszy, a także wspólnie z nimi (i Alexem Gavanem z Rumunii) wziął aktywny udział w zakładaniu C3 (10 lipca) na wysokości 7100 m. Zespół C stanowili: kierownik wyprawy Jurek Natkański oraz Marek Chmielarski i Mariusz Grudzień. Dwaj ostatni z powodów zdrowotnych pełne obroty włączyli dopiero po dziesięciu dniach akcji swoich kolegów.

Jarek Gawrysiak podczas pierwszego wyjścia powyżej bazy (fot. Kacper Tekieli)

Jarek Gawrysiak podczas pierwszego wyjścia powyżej bazy (fot. Kacper Tekieli)

Krzysiek i Jarek podczas rekonesansu powyżej C1 (fot. Kacper Tekieli)

Krzysiek i Jarek podczas rekonesansu powyżej C1 (fot. Kacper Tekieli)

Po wzorcowym procesie aklimatyzacji, zakładania obozów i transportu ekwipunku nadszedł czas na pierwszą próbę ataku. 13 lipca bazę opuścił zespół A, który nie zatrzymując się w obozie pierwszym dotarł do „dwójki” po – uśredniając – siedmiu godzinach. Niestety, zarówno Jarek Gawrysiak, jak i Krzysiek Stasiak nie czuli się najlepiej. U Jarka doszło prawdopodobnie do udaru słonecznego, a Krzysiek nie zdążył zregenerować się po poprzednim, męczącym wyjściu. Udało się jednak przetransportować około 11 kg szpeju do C2 (pęk żelaza, jedna żyła połówki oraz 60 m statyka), co wydało się nam bardzo ważne w kontekście kolejnej próby.

Po przeczekaniu prawie tygodniowego załamania pogody, 20 lipca, zespół A podszedł do kolejnej próby. Po kilku dniach dyskusji w bazie, finalnie został przeforsowany pomysł ataku w zespole 4-osobowym. Zwolennicy tej koncepcji tłumaczyli to faktem korzystniejszego rozłożenia balastu i obowiązku torowania. Do poprzedniego składu dołączył więc Grzegorz Bielejec.

Tym razem – ze względu na duże upały – postanowiliśmy wyjść jeszcze w nocy. Strategia ta przyniosła skutek, gdyż Kacper Tekieli zameldował się w C2 (6200 m) już po 4h i kilkunastu minutach wspinaczki z wysokości bazy. Ostatni uczestnik dołączył do „dwójki” trochę ponad dwie godziny później. Po dniu relaksu w C2 zespół również w dobrym tempie zameldował się w C3 (7100 m).

Podczas załamań pogody był czas na porządkowanie  szpeju. Na zdjęciu Marek Chmielarski i Jarek Gawrysiak (fot. Kacper Tekieli)

Podczas załamań pogody był czas na porządkowanie szpeju. Na zdjęciu Marek Chmielarski i Jarek Gawrysiak (fot. Kacper Tekieli)

Zespół A i B podczas wyjścia aklimatyzacyjno-rekonesansowego po założeniu C3 (fot. Kacper Tekieli)

Zespół A i B podczas wyjścia aklimatyzacyjno-rekonesansowego po założeniu C3 (fot. Kacper Tekieli)

 

  • Atak szczytowy

Był 22 lipca i „trójka” zamieniała się w małe miasteczko. Prognozy pogody docierały przecież nie tylko do nas. Szykowało się wspaniałe okno pogodowe, które trwać miało aż pięć dni. Problem był tylko jeden – nienaruszony jeszcze w tym sezonie teren od C3 aż do szczytu, obfituje w szczeliny, które kryją się pod głębokim śniegiem, wymagającym konsekwentnej pracy.

Próbował już co prawda Bojan Petrow z Bułgarii, jednak w samotnym ataku obrał złą drogę. Jarek Gawrysiak już w poprzednich dniach w bazie próbował zsynchronizować „towarzystwo”, aby wyeliminować postawy „pasożytnicze” i zachęcić wszystkich do współpracy. Akcje swoją powtórzył jeszcze w C3, rozdzielił liny i szable i…. udało się!

Krzysiek Stasiak, Grzegorz Bielejec i Jarek Gawrysiak w obozie II podczas wyjścia szczytowego (fot. Kacper Tekieli)

Krzysiek Stasiak, Grzegorz Bielejec i Jarek Gawrysiak w obozie II podczas wyjścia szczytowego (fot. Kacper Tekieli)

Punktualnie o godzinie 0:00 grupa około 14-16 osób z Bułgarii, Pakistanu, Rumunii, Węgier, Tajwanu, Niemiec i oczywiście z Polski rozpoczęła mozolne torowanie w kierunku przełęczy. Z początku wiał agresywny, południowy wiatr, jednak wraz ze świtem ustawał, a jaskrawe niebo zapowiadało potwierdzenie dobrych prognoz. Na progu nocy i dnia wiadomo już było, kto pozostanie w tyle, a kto aż do przełęczy będzie trzymał inicjatywę zakładania szlaku i torowania.

W drugiej grupie pozostało już tylko pięć osób. Jednak efektywność tej grupy również spadła w obliczu prawdziwych zasp śniegu, które usypały się przed samą przełęczą. Wtedy do akcji wkroczył Bojan Petrow, który jako najlepiej zaaklimatyzowany (zdobył w maju Kanczendzongę od południa), ruszył po naszych śladach o 3 w nocy, ale obiecał dokończyć torowanie od 7700 m do samej przełęczy.

Pierwsi wspinacze na przełęczy. Od lewej Karim Hayat, Jarek Gawrysiak, Iwan Tomow, Felix Berg, Bojan Petrow oraz Kacper Tekieli

Pierwsi – w 2014 roku – wspinacze na przełęczy. Od lewej Karim Hayat, Jarek Gawrysiak, Iwan Tomow, Felix Berg, Bojan Petrow oraz robiący zdjęcie Kacper Tekieli

Efektem udanego planu i wzorcowej niemalże współpracy, pomiędzy 9:00 a 9:15 na przełęczy zameldowało się sześć osób, w tym Jarek Gawrysiak i Kacper Tekieli. Niedługo trzeba było czekać też na Grześka Bielejca, który doniósł drugą część szpeju. Brakowało jedynie liny, którą transportował Krzysiek Stasiak. Druga lina niezbędna była do zjazdów oraz do ewentualnej wspinaczki w pełnym 4-osobowym składzie.

W tym czasie Jarek poprowadził pierwszy – trójkowy wyciąg w skale. Po ponad 1,5h czekania Kacpra olśniło – tempo Krzyśka na podejściu nie rokuje bynajmniej lepszego tempa na grani. Trzeba było podjąć zdecydowane kroki, bo czas uciekał. Udało się pozyskać około 40 metrów liny – znacznie gorszej jakości niż przeznaczona do tego „8.2” amerykańskiej produkcji, ale nie było na ten moment innego wyjścia. Kacper i Grzesiek ruszyli w stronę górnego stanowiska. Kolejnym wyciągiem miało być skalne – czwórkowe obejście uskoku. Prowadzenia podjął się Kacper i po kilkunastu minutach ściągnął partnerów 30 m wyżej.

Oczekując na Grześka i Krzyśka; Jarek się wspina, Kacper asekuruje (fot. Kacper Tekieli)

Oczekując na Grześka i Krzyśka; Jarek się wspina, Kacper asekuruje (fot. arch. Kacper Tekieli)

Kolejny fragment to powrót na grań i mikstowa trójka, wzdłuż jej ostrza. Gdy Kacper ściągał kolegów do kolejnego stanowiska, odezwały się u niego objawy deterioracji, potęgowanej udarem słonecznym. Zespół nie chciał od razu dać za wygraną, więc przekazał prowadzenie Grzegorzowi, lecz po około 20 metrach kolejnego wyciągu zapadła decyzja o odwrocie. Po dwóch godzinach zjazdów w kruchym terenie zespół osiągnął przełęcz, gdzie czekał na nich Krzysiek.

Kacper Tekieli w obozie III po nieudanym ataku szczytowym na Broad Peak Middle

Kacper Tekieli w obozie III po nieudanym ataku szczytowym na Broad Peak Middle (fot. Jarek Gawrysiak)

Wieczorem osiągnięto C3, gdzie do wyjścia na wierzchołek główny szykował się już zespół B, w skład którego weszli tym razem Agna Bielecka, Piotr Tomala i Marek Chmielarski. Znając silne morale i możliwości fizyczne zespołu, a także biorąc pod uwagę wspaniałą pogodę i przedeptaną drogę, sukces wydawał się tylko kwestią parunastu godzin. Rzeczywiście, w późnych godzinach porannych 24 lipca Marek podał przez radio wspaniałą informację, że cała trójka stanęła na dwunastym szczycie świata, że czuje się dobrze i rozpoczyna zejście.

Jednak w bazie cały polski zespół znalazł się dopiero po kilku kolejnych dniach. Ci, którzy zostali w C3 wzięli udział w akcji ratującej życie tajwańskiemu wspinaczowi. O szczegółach przeczytać można tutaj.

Uroczystość powyprawowa od lewej Mariusz Grudzień, Marek Chmialarski, Piotr Snopczyński, Piotr Tomala, Krzysztof Stasiak, Grzegorz Bielejec, Jerzy Natkański (fot. Kacper Tekieli)

Uroczystość powyprawowa od lewej Mariusz Grudzień, Marek Chmialarski, Piotr Snopczyński, Piotr Tomala, Krzysztof Stasiak, Grzegorz Bielejec, Jerzy Natkański (fot. Kacper Tekieli)

***

Choć nie udało się sięgnąć po główny cel wyprawy – Broad Peak Middle – to z pewnością ekspedycję należy zaliczyć do bardzo udanych. Zespół wrócił do Polski w komplecie, w dobrej komitywie, osiągnąwszy cel dodatkowy – główny wierzchołek masywu Broad Peak. Jeżeli dodać do tego skuteczną pomoc, jaką udało się udzielić tajwańskiemu himalaiście, oraz wysoki pułap (~7830-7920 m) pokonanych trudności skalnych i mikstowych, to sukces unifikacyjny rysuje się bardzo wyraźnie.

Stoją od lewej: Jerzy Natkański, Agna Bielecka, Grzegorz Bielejec, Kacper Tekieli, Krzysztof Stasiak, Marek Chmielarski, Mariusz Grudzień. Siedzą od lewej: Jarek Gawrysiak i Piotr Tomala

Stoją od lewej: Jerzy Natkański, Agna Bielecka, Grzegorz Bielejec, Kacper Tekieli, Krzysztof Stasiak, Marek Chmielarski, Mariusz Grudzień. Siedzą od lewej: Jarek Gawrysiak i Piotr Tomala (fot. arch. Piotr Tomala)

Świetlista ściana Gasherbruma IV. Podczas powrotnego trekkingu ukazała się w pełnej krasie (fot. Kacper Tekieli)

Świetlista ściana Gasherbruma IV. Podczas powrotnego trekkingu ukazała się w pełnej krasie (fot. Kacper Tekieli)

7 lipca wyprawy, zarówno na Broad Peak Middle, jak i na K2 obchodziły rocznicę śmierci Artura Hajzera, pomysłodawcy i głównego motoru programu „Polski Himalaizm Zimowy 2010 – 2015”, który zginął w 2013 roku na stokach Gasherbruma I. Obecni w bazach uczcili pamięć swojego Przyjaciela i Lidera, udając się na cmentarz Karakorum – kopiec Gilkeya. Przebywający w górze wspinacze byli z nim myślami.

W pierwszą rocznicę śmierci Artura Hajzera przedstawiciele obu polskich wypraw udali się pod kopiec Gilkeya gdzie oddali cześć pamięci Jego oraz Macieja Berbeki i Tomka Kowalskiego (fot. Jerzy Natkański)

W pierwszą rocznicę śmierci Artura Hajzera przedstawiciele obu polskich wypraw udali się pod kopiec Gilkey’a, gdzie oddali cześć pamięci Jego oraz Macieja Berbeki i Tomka Kowalskiego (fot. Jerzy Natkański)

Wyprawa unifikacyjna została zorganizowana w ramach programu „Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015 im. Artura Hajzera” . Jej realizacja nie byłaby możliwa bez wsparcia Ministerstwa Sportu i Turystyki, Polskiego Związku Alpinizmu, Fundacji Kukuczki oraz firmy HiMountain.

Kacper Tekieli




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    proszę o wyjaśnienie... [10]
    ... w kwestii pochówku Tomka Kowalskiego przez pakistańskiego himalaistę. Z…

    11-08-2014
    xyz123