31 lipca 2014 17:20

Wieści z K2 – polski sukces i hiszpański smutek

Dziś, tj. 31 lipca w godzinach rannych na wierzchołku K2 (8611 m) stanął Janusz Gołąb, członek wyprawy unifikacyjnej zorganizowanej przez „Polski Himalaizm Zimowy im. Artura Hajzera”. Marcin Kaczkan kontynuował atak i przez długi czas brak było od niego wiadomości. Pogoda w czasie ataku nie była idealna. Panował „whiteout”, co w taternickim języku możemy określić jako „kompletna biała cwangla”, i popadywał śnieg. Na szczęście wiał tylko słaby wiatr.

Janusz Gołąb w bazie pod Kunyang Chhish East w 2003 r. (fot. Grzegorz Skorek)

Janusz Gołąb w bazie pod Kunyang Chhish East w 2003 r. (fot. Grzegorz Skorek)

Pozostali dwaj uczestniczący w ataku polscy alpiniści – Artur Małek i Paweł Michalski wycofali się 150 m od szczytu i wkrótce znaleźli się bezpieczni w obozie IV (7950 m). Przed godziną 14 czasu lokalnego również Janusz Gołąb szczęśliwie wrócił do „czwórki”. Około godz. 19.30 do obozu dotarł Marcin Kaczkan. On również był na wierzchołku K2!

Marcin Kaczka (po lewej) z śp. Arturem Hajzerem pod Gasherbrumami (fot. arch. Marcin Kaczkan)

Marcin Kaczkan (po lewej) z śp. Arturem Hajzerem pod Gasherbrumami (fot. arch. Marcin Kaczkan)

Nasi alpiniści zamierzają przenocować w obozie IV i jutro, tj. 1 sierpnia zejść do bazy. Jak dotychczas brak wiadomości o początkowo towarzyszącej Polakom dwójce cudzoziemców: Włochu Simone La Terra i Bułgarze Boyanie Petrowie.

Polska wyprawa na K2 (Fot. altitudepakistan.blogspot.com)

Polska wyprawa na K2 (Fot. altitudepakistan.blogspot.com)

Śmierć w obozie IV

Mimo, że sezon jeszcze trwa, już można ocenić, że był to zaskakująco udany rok na drugim szczycie świata. Niestety radość z sukcesów została przygaszona przez śmierć jednego ze zdobywców szczytu. W nocy z 29 na 30 lipca w obozie IV zmarł hiszpański alpinista Miguel Ángel Pérez.

Miguel Ángel Pérez (z lewej) i Ferran Latorre w bazie pod Everestem (fot. Dario Rodriguez - Desnivel)

Miguel Ángel Pérez (z lewej) i Ferran Latorre w bazie pod Everestem (fot. Dario Rodriguez – Desnivel)

26 lipca brał on udział w pierwszym ataku wraz z dużą grupą wspinaczy. Hiszpan szedł bez tlenu i odczuwał dotkliwe zimno. Obawiając się odmrożeń, zawrócił 300 m poniżej szczytu. Przez cały następny dzień odpoczywał w szturmowym obozie. 28 lipca postanowił zaatakować ponownie, jednak korzystając z tlenu.

Tablica Pereza przy Kopcu Gikeya pod K2 (fot. Ferran Latorre)

Tablica Pereza przy Kopcu Gikeya pod K2 (fot. Ferran Latorre)

Tym razem udało się, wszedł na wierzchołek, ale zmęczenie i deterioracja sprawiły, że tego dnia nie zdołał z niego zejść. Zabiwakował ponad Szyjką Butelki, na wysokości ok. 8300 m. Rankiem 29 lipca Pérez zawiadomił przez telefon satelitarny, że zbliża się do obozu IV. Dotarł tam około godz. 12, gdzie zaopiekowali się nim Amerykanka Cleo Weidlich i jej osobisty Szerpa. Posilił się i nawodnił w ich namiocie, po czym przeniósł się do swojego. Wydawało się, że dojdzie do siebie. Niestety, rankiem 30 lipca został znaleziony martwy w namiocie.

Nocne podejście Żlebem Butelki (fot. Daniele Nardi)

Nocne podejście Żlebem Butelki (fot. Daniele Nardi)

Dla Péreza K2 był już dziewiątym ośmiotysięcznikiem. Wcześniej zdobył Gasherbrum II (2004), Nanga Parbat (2005), Everest (2006), Cho Oyu (2007), Broad Peak (2008), Manaslu (2010), Lhotse (2011) i Dhaulagiri (2012).

W jego przypadku znów dała o sobie znać stara prawda, że na wysokościach między 7500 a 8000 m organizm nie regeneruje sił. Po odwrocie z górnych partii ośmiotysięcznego szczytu, trzeba zejść na odpoczynek dostatecznie nisko, żeby mieć szansę na ponowny, w miarę bezpieczny atak.

Janusz Kurczab
źródło:www.polskihimalaizm.com, www.altitudepakistan.com




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum