29 kwietnia 2014 11:50

Siedem godzin temu… – Mechanior raportuje z Chongqing

Kiedy siadam do pisania relacji na gorąco z zakończonej właśnie, podwójnej inauguracji Pucharu Świata (baldery i czasówki), w Polsce dojrzewa dopiero popołudnie. Tymczasem u nas zegar odlicza już minuty pozostałe do północy, a imponujące wielkością Chongqing (wym. „czongćing”) powoli kładzie się spać. Karuzela pucharowa rusza z kopyta, wiec o imprezie zawodniczej nie ma dzisiaj mowy – już za tydzień obie konkurencje czekają rozstrzygnięcia w Baku, a potem kolejno w Szwajcarii i Austrii – intensywny miesiąc, podczas którego trzeba jeszcze przestawiać co raz to zegar biologiczny. Tym samym mogę przystąpić do obowiązku reporterskiego niezwłocznie.

Ze względu na łączenie konkurencji, nasza reprezentacja w Chinach stawiła się liczną. W niedzielnych czasówkach (które poprzedziły sobotnie praktyki) na starcie pojawiły się: Klaudia Buczek, Monika Prokopiuk, Edyta Ropek i Aleksandra Rudzińska, a z panów: Marcin „Rambo” Dzieński z Jędrzejem Komosińskim. W sobotę do eliminacji balderowych przystąpili zaś Katarzyna Ekwińska, Jakub Główka oraz Andrzej Mecherzyński-Wiktor „Mechanior”. Kadrę biegaczy wspierał Arkadiusz „Czarny” Kamiński w roli menadżera drużyny (team menager).

  • SOBOTA – BALDY

Sobotnie eliminacje zaczęły się od panów i do pewnego stopnia były również sprawdzianem taktyki aklimatyzacyjnej – kiedy lądowaliśmy w Chinach, w Polsce kończyła się właśnie środa, tutaj był już czwartkowy poranek i należało skutecznie „oszukać” organizm. Chyba się udało – zarówno my dwaj rano jak i Kasia po południu nie mieliśmy żadnych problemów z uwierzeniem, ze jednak jest biały dzień; o sprinterach nie wspominam, gdyż dla nich wizyty w tej części Globu to chleb powszedni.

Baldy na zawodach wyszły spod rak Matthieu Dutray’a i Jackiego Godoffe’a. Szczególnie styl tego ostatniego jest dobrze rozpoznawalny i słusznie można było oczekiwać w eliminacjach przystawek nie bardzo trudnych, raczej technicznych, aczkolwiek często wymagających trzymania nader małych chwytów; bardzo skalnych w charakterze.

Mechanior w kwalifikacjach (fot. OnBouldering.com)

Mechanior w kwalifikacjach (fot. OnBouldering.com)

Istotnie – za wyjątkiem czwartego problemu, wyraźnie odcinającego się trudnością (tylko trzy topy), reszta była ewidentnie wkaszalna, a zarazem prowokowała do błędów i niekiedy dawała dziwne rezultaty (vide Jan Hojer, który poległ na jedynce, wciągając resztę flashem). Stawka chińskich zawodów, jakkolwiek gromadzących większość czołówki, była jednak bez porównania słabsza niż edycji europejskich. Co więcej, nie wszyscy mocni są już mocni. Przykłady? – Stefan Scarperi, jeden top i „po ptokach”.

Kilian Fischhuber na „męskiej” piątce:

Na Starym Kontynencie i przy tych baldach półfinał mógłby wymagać czterech topów, w Chongqing awansowali wszyscy, którym udało się ukończyć trzy problemy. Szkoda Kuby Główki – trzeci top był z pewnością w zasięgu, niestety pierwsze dwie przystawki trafiły w jego pięty achillesowe: połóg (sam przyznaje, ze ćwiczył całą zimę, ale jeszcze nie czuje się pewnie) I „skok w bok z jednoczesnym wyrzuceniem nogi na kontrę” (nie każcie mi tłumaczyć, o co dokładnie chodzi).

Mechanior po starcie nie był zachwycony, od początku czuł, że próby mogą się liczyć, a na jedynce tracił je bezsensownie (dwójka też mogła pójść sprawniej). Niemniej było ile trzeba, chociaż piątka to mała kompromitacja – bald ten był wspólnym eliminacyjnym dla obu płci, taki żart chwytowych; pokonany tylko przez dwie panie, ale za to flashem (Kuba uznał go za banalnego). Andrzej mozolnie dobrnął do końca w czwartej próbie, będąc zmuszony do bardzo rozważnego szafowania siłami i cyzelowania patentów.

Shauna Coxsey na 3. eliminacyjnym boulderze:

Popołudniowy występ Kasi Ekwińskiej, wciąż jeszcze juniorki, był właściwie jej debiutem – wcześniej Kasia startowała w pucharze balderowym raz, niemniej miało to miejsce parę lat temu, za jej czasów nieledwie dziecięcych. Teraz przyszedł czas na poważne przetarcie. Na pierwszym, nietrudnym problemie (jedynym takim, dla odróżnienia eliminacje damskie były harde i już jeden top flashem z kompletem bonusów dawał awans) trzeba było zapłacić frycowe.

Kilka spalonych prób na samym starcie to cena za pucharowe doświadczenie. Potem Kasia pokazała kilka razy, że potrafi myśleć i co więcej – a to na międzynarodowej arenie bardzo ważne – świetnie gospodarować czasem. Wypada mieć nadzieję, że ostatni sezon juniorskich startów zostawi jej nieco miejsca na zmagania z seniorkami.

  • NIEDZIELA – CZASÓWKI

Niedzielne zawody na czas, podobnie jak ich balderowy odpowiednik, zgromadziły liczna publikę. Liczną, ale nieco dziwną… Nie miało się wrażenia, żeby tłum Chińczyków pod ścianą nazbyt świadomie uczestniczył w wydarzeniach wspinaczkowych, aczkolwiek widzowie obserwowali zmagania z dużą uwagą i życzliwością. Niemniej, mieliśmy pewne podejrzenia, ale na tyle mgliste, że zostawimy je na bloga.

Arena zmagań czasówkowych (fot. Arkadiusz Kamiński, Arkadiusz Kamiński, www.facebook.com/EdytaRopek)

Arena zmagań czasówkowych (fot. Arkadiusz Kamiński, www.facebook.com/EdytaRopek)

Nie da się ukryć, że oczekiwania przed startem „naszych” były spore. Atmosferę podkręcił dodatkowo „Rambo”, wywijając znakomite czasy podczas sobotnich praktyk. Czyżby „Dąbrowski w Chinach”? Cóż, po cichutku marzyliśmy, aczkolwiek od początku było powiedziane, że start w Chongqing nie jest bynajmniej najważniejszym zmaganiem sezonu.

Tuż przed startem czyli prężenie buł w wykonaniu Jędrzeja Komosińskiego i Edyty Ropek (fot. Arkadiusz Kamiński, Arkadiusz Kamiński, www.facebook.com/EdytaRopek)

Tuż przed startem czyli prężenie buł w wykonaniu Jędrzeja Komosińskiego i Edyty Ropek (fot. Arkadiusz Kamiński, www.facebook.com/EdytaRopek)

Po biegach eliminacyjnych było nieźle – Ola piąta, Klaudia szósta; na awans z dolnej części drabinki liczyły Edyta (13.) i Monika (16.). Czternaste miejsce Jędrzeja nie było wymarzonym, ale już pozycja lidera, jaką wybiegał „Rambo”, nawet logicznie nie mogła być lepsza.

Edyta Ropek i Monika Prokopiuk tuż przed biegiem eliminacyjnym (fot. Arkadiusz Kamiński, Arkadiusz Kamiński, www.facebook.com/EdytaRopek)

Edyta Ropek i Monika Prokopiuk tuż przed biegiem eliminacyjnym (fot. Arkadiusz Kamiński, www.facebook.com/EdytaRopek)

Początek rundy pucharowej oznaczał jednak nie tylko początek prawdziwych emocji, ale też spodziewanego zamieszania formalnego. Ogłoszona przed zawodami reguła, wedle której falstart następuje po każdym ruchu ciała, jakiego dopuści się zawodnik po komendzie „ready” a przed sygnałem startowym, pozwoliła na dobre rozhulać się festiwalowi kolejnych protestów.

Klaudia Buczek (fot. Arkadiusz Kamiński, Arkadiusz Kamiński, www.facebook.com/EdytaRopek)

Klaudia Buczek (fot. Arkadiusz Kamiński, www.facebook.com/EdytaRopek)

Nauczeni „wstrzeliwać” się w sygnał zawodnicy raz za razem prowokowali trenerów wrażych drużyn. Słowo „falstart” latało w powietrzu niby veto na sejmikach szlacheckich, powodując nieustanne zrywanie biegów, przerwy i męczące powtórki. Mało to było sportowe przedstawienie, a liczne komentarze odnośnie nowej reguły szły zgodnie w kierunku konieczności jej zniesienia lub zmiany.

A nasi? Swoistego pecha miała Ola, której przeciwniczka w 1/16 finału nie stawiła się do biegu – nieprzyjemne wybicie ze stanu koncentracji. Monika niestety swój bieg przegrywa, podobnie jak Edyta, której jednak bardzo niewiele zabrakło do pokonania liderki i późniejszej zwyciężczyni, Julii Kapliny. Za to Klaudia pewnie w 1/8 finału. U panów pole oddaje „Komos”, „Rambo” zaczyna bieg co prawda nazbyt wyluzowany, ale zaraz potem przyspiesza i robi swoje.

Julia Kaplina i Ola Rudzińska (fot. Arkadiusz Kamiński, Arkadiusz Kamiński, www.facebook.com/EdytaRopek)

Julia Kaplina i Ola Rudzińska (fot. Arkadiusz Kamiński, www.facebook.com/EdytaRopek)

Kolejna runda niestety już zupełnie nie dla nas. Po biegu Klaudii były co prawda wątpliwości, czy aby Rosjanka Lewoczkina nie drgnęła nazbyt rychło (skwapliwie zgłoszone sędziom przez Arka Kamińskiego), niemniej rozwiane – negatywnie dla nas. Ola przegrywa po ładnej walce, błędzie, niemniej bez wątpliwości.

Marcin Dzieński (fot. Arkadiusz Kamiński, Arkadiusz Kamiński, www.facebook.com/EdytaRopek)

Marcin Dzieński (fot. Arkadiusz Kamiński, www.facebook.com/EdytaRopek)

Rambo zdaje się uderzać w dzwonek minimalnie przed Daniło Bołdyriewem, niestety stoper pokazuje zwycięstwo Ukraińca – o niecałe 0,02 sekundy! Czasy jednak dobre: Klaudia Buczek ostatecznie piąta, Marcin Dzieński szósty.

  • NIEDZIELA – PÓŁFINAŁY I FINAŁY BALDEROWE

Zawody zamykały finały balderowe, ustalenie ich składu wymagało wszakże wcześniejszej rundy półfinałowej, która odbyła się zaraz z rana, przed biegami. Mechanior zapowiadał walkę o finał, ale był świadom, że będzie to zadanie wymagające zarazem perfekcyjnego startu i pewnej dozy szczęścia. Osłabiona stawka sprzyjała – post factum wiemy, że do szóstki można było wejść z dwoma zaledwie topami (Jorg Verhoeven).

Niestety, gwiazdy nie ułożyły się w idealna konstelację, niemniej występ Polaka można chyba ocenić wysoko; nie mogąc przekroczyć ograniczeń był przecież wyraźnie pewien swoich atutów. Dziesiąte miejsce jest dobrą nagrodą za trudy dalekowschodniej podróży i przyjemnie nastraja przed sezonem.

W finale, obok Holendra, Timonow, Glairon-Mondet, Kassay, Hojer oraz, jako jedyny z kompletem topów, Szarafutdinow. U pań przed ostatnią rundą najlepsza Stöhr, potem Puccio, Wurm, Noguchi, Coxsey i Thévenet.

Nareszcie wieczorne finały, pierwsze rozstrzygnięcia roku, ostrzyliśmy sobie na nie zęby od rana. Bez Kiliana Fischhubera (zaskoczenie), Rustama Gielmanowa (zaskoczenie), Jerneja Krudera (wielkie zaskoczenie, gdyż był najlepszy po eliminacjach). Bez Melanie Sandoz czy Miny Markovič.

Juliane Wurm (fot. OnBouldering.com)

Juliane Wurm (fot. OnBouldering.com)

A przecież – wciąż silne finały, czołówka wyraźnie nie ogranicza się do kilku nazwisk, szczególnie u panów. Przed startem najmocniejszych rzut oka na problemy i zgoda miedzy mną a Kuba Główką co do tego, że przystawki damskie wyglądają na nietrudne, a o męskich niewiele można powiedzieć poza tym, ze dwójka nie zachwyca artystyczną formą (i bardzo przypomina trójkę z eliminacji). Nasze prognozy miały się wkrótce potwierdzić.

Finał wystartował niemrawo. Damska jedynka proponowała całkiem ciekawe giełganie w zacięciu zasłanym paczkami, niestety mało dynamiczne i w dodatku nietrudne, nie licząc ostatniego ruchu (zatrzymał Thévenet, Puccio i Stöhr; to ostatnie wydarzenie było zapowiedzią kolejnej poważnej niespodzianki).

Jan Hojer (fot. OnBouldering.com)

Jan Hojer (fot. OnBouldering.com)

Pierwsza propozycja dla płci brzydkiej sprowadziła się do pierwszego ruchu (doprawdy najlepsze, co może się zdarzyć na zawodach). Monostrzał z paczki do paczek przepuścił tylko Jana Hojera (za razem trzynastym) i Dmitrija Szarafutdinowa (trzecia próba); obu za bonusem jeszcze spięło, żadnego nie zrzuciło.

Drugi bald dziewczęcy był niestety analogiczny do pierwszego męskiego – trudny startowy ruch („skok przez rzeczkę”, jak to określił Kuba: koordynacyjny kroko-skok po paczkach), a potem już bardzo, bardzo łatwo. Koordynacyjny start sprawił ogromne trudności Akiyo Noguchi, Anna Stöhr zrobiła go tylko dzięki dopingowi podczas ostatniej próby (o który sama poprosiła). Shauna Coxsey topuje w piątej, Juliane Wurm w czwartej; Thévenet i Puccio z kolei nawet bez bonusa.

Podium boulderowe panów (fot. OnBouldering.com)

Podium boulderowe panów (fot. OnBouldering.com)

Nieciekawe to przedstawienie pozwalało zwrócić więcej uwagi na płeć brzydką. Tylko Wadimowi Timonowowi zabrakło trzymania i determinacji – bo do tych parametrów sprowadzał się drugi problem. Różnice pomiędzy resztą dotyczyły ilości prób, ale było sporo emocji I widoczny wysiłek na twarzach części zawodników, co zawsze się podoba.

O damskiej trojce nie mamy wiele do powiedzenia, gdyż poza Francuzka Thévenet (top za drugim podejściem) wszystkie panie ją flashowały. Innymi słowy bald ten w żaden bezpośredni sposób nie mógł wpłynąć na wynik (może tylko zmęczył kogoś bardziej, a kogoś mniej).

Tymczasem zaś na trojce panów…„skok przez rzeczkę”, a potem już łatwo do topu. Skok nietrudny, ale utrzymanie po nim chyba bardzo, skoro odrzuca samego Szarafutdinowa (a poza tym Kassaya, Glairon-Mondeta i Timonowa). Tylko Jorg Verhoeven i Jan Hojer (siódma i ósma próba, odpowiednio) mają okazje zobaczyć, co jest dalej. Jan bardzo stara się tu spaść, ale chwytowi mu na to nie pozwalają i tym samym zdobywa trzeci, jakże ważny top. Od tej chwili jest liderem.

Podium boulderowe pań (fot. OnBouldering.com)

Podium boulderowe pań (fot. OnBouldering.com)

Kobieca czwórka miała okazje stać się problemem decydującym. Wurm, Coxsey, Noguchi – taka była kolejność przed ostatnim baldem. Niestety – nazbyt siłowym, aby miał odegrać swoją rolę w przedstawieniu. Tylko Alex Puccio dysponuje odpowiednim przypakiem do pokonania solidnego daszku zakończonego strzałem do półki, jej jednak nic już pomóc nie było w stanie. Żadna z pozostałych dziewcząt nie dogina tak głębokiego przybloku, a tym samym wyniki z pierwszych dwóch problemów staja się de facto wynikami walki o czołowe pozycje. Anna Stöhr tym razem nawet nie zbliża się do podium; to nie był austriacki dzień w Chinach.

Męska czwórka natomiast starcza za cały finał dotychczasowy. Co prawda Verhoeven, Timonow i Kassay nie mają na niej wiele do powiedzenia, ale za to pozostali dają niezapomniane przedstawienie. Najpierw Glairon-Mondet pokazuje, ze naprawdę umie się wspinać (idzie, jakby znał balda), a ponadto imponuje opanowaniem – po pierwszej próbie, zakończonej wypadnięciem z topowej turbo-klamy, restuje do ostatnich chwil i stawia wszystko na jedna kartę.

Kuba Główka - to dzięki jego tweeterowej relacji wiedzieliśmy na bieżąco co dzieje się w Chongqing (fot. Arkadiusz Kamiński, Arkadiusz Kamiński, www.facebook.com/EdytaRopek)

Kuba Główka – to dzięki jego tweeterowej relacji wiedzieliśmy na bieżąco co dzieje się w Chongqing (fot. Arkadiusz Kamiński, Arkadiusz Kamiński, www.facebook.com/EdytaRopek)

Niestety, jest to zaledwie król, a potrzebny był as. Jan Hojer najzwyczajniej „gwałci” ten problemat, natomiast klasa i lekkość, z jaka przepływa po nim „Dima”, nie mają sobie równych. Cóż jednak z tego, skoro nieco losowy ruch na trójce zabiera mu wcześniej cały top… i zwycięstwo.

Finały zatem nie bez zastrzeżeń. Zbyt często problemy sprowadzały się do pojedynczych ruchów, zbyt wiele razy musieliśmy oglądać zawodników walących głową w mur (co jest przyjemnością sadystyczną). Z drugiej strony, emocje w tym finale były, chociaż czasami trzeba było umieć ich poszukać. Wszelako męska czwórka punktuje wysoko, dała zawodnikom możliwość pokazania całej gamy atutów i angażowała wszystkie wymiary wspinaczkowego kunsztu.

Spontaniczna publiczność zawodów (fot. Arkadiusz Kamiński, Arkadiusz Kamiński, www.facebook.com/EdytaRopek)

Spontaniczna publiczność zawodów (fot. Arkadiusz Kamiński, www.facebook.com/EdytaRopek)

Tym samym, wraz z zakończeniem chińskich zawodów (hymny: niemiecki i radziecki) zawodów z naszej perspektywy dosyć udanych, rozpoczyna się sezon 2014. Za tydzień nasi w Baku – czasówka i Piotrek Bunsch na balderach. A potem dalej i dalej, przez cały rok, przetykany startami krajowymi, na które też trzeba znaleźć siły. Jak sobie z tym poradzimy? – odpowiedzi już niedługo.

Z Chongqing raportował Mechanior
Fot. Arkadiusz Kamiński, www.facebook.com/EdytaRopek, OnBouldering.com

Wyniki boulderów – panie:

Rank Name Nation Final Semifinal Qualification
1 Wurm Juliane GER 3t6 3b6 4t8 4b6 4t4 5b6
2 Coxsey Shauna GBR 3t7 4b10 3t6 4b7 5t5 5b5
3 Noguchi Akiyo JPN 3t12 4b13 3t4 4b5 5t5 5b5
4 Puccio Alex USA 2t4 3b5 4t7 4b5 4t4 4b4
5 Stöhr Anna AUT 2t10 3b11 4t6 4b5 4t5 5b5
6 Thévenet Marine FRA 1t2 2b3 3t14 3b8 4t5 4b4

Wyniki boulderów – panowie:

Rank Name Nation Final Semifinal Qualification
1 Hojer Jan GER 4t26 4b24 3t4 4b9 4t4 5b18
2 Szarafutdinow Dmitrij RUS 3t5 3b5 4t9 4b5 5t8 5b8
3 Verhoeven Jorg NED 2t9 2b9 2t4 3b7 4t5 5b6
4 Kassay James AUS 1t1 1b1 3t5 3b4 4t11 5b11
5 Glairon Mondet Guillaume FRA 1t3 2b2 3t8 4b7 5t6 5b6
6 Timonow Wadim RUS 0t 0b 3t8 3b8 4t5 5b7
7 CHON Jongwon KOR 1t2 3b6 3t4 5b18
8 Hori Tsukuru JPN 1t2 2b4 3t4 4b5
9 Rugens Rolands LAT 1t3 2b2 4t5 5b6
10 Mecherzyński- Wiktor Andrzej POL 1t4 3b4 4t11 5b9

Wyniki czasówek – panie:

Rank Name Nation Final Small final 1/2 – Final 1/4 – Final 1/8 – Final Qualification
1 Kaplina Julia RUS 8.02 8.38 9.15 8.85 8.44
2 Krasawina Maria RUS 8.24 8.17 8.46 8.63 8.52
3 Jaubert Anouck FRA 8.47 8.61 9.18 8.69 8.85
4 Lewoczkina Julia RUS 8.54 8.84 8.63 8.96 8.79
5 Buczek Klaudia POL 8.79 8.97 8.95
6 Poliekina Kseniya RUS 8.93 8.80 9.02
7 Bruckner Esther FRA 9.28 8.99 9.17
8 Rudzińska Aleksandra POL 10.01 9.21 8.88

Wyniki czasówek – panowie:

Rank Name Nation StartNr Final Small final 1/2 – Final 1/4 – Final 1/8 – Final Qualification
1 Kokoryn Stanisław RUS 93 6.76 6.10 6.27 6.44 6.40
2 Bołdyriew Daniło UKR 116 9.15 6.10 6.20 6.27 6.62
3 Hroza Libor CZE 19 6.25 6.37 6.12 7.53 6.32
4 Wajczekowski Jewgienij RUS 97 6.58 6.16 6.07 6.22 6.35
5 Mawem Bassa FRA 30 6.11 6.36 6.38
6 Dzieński Marcin POL 77 6.21 6.94 6.31
7 Gontaryk Jarosław UKR 117 6.52 7.34 6.57
8 Zhong Qixin CHN 18 7.33 6.32 6.34

 




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum