25 kwietnia 2014 10:24

Bogusław Magrel spod Everestu: „Exodus wspinaczy z bazy pod Everestem trwa”

Wczoraj odwiedził nas sam minister turystyki z sekretarzem i kilkoma innymi oficjelami. Mówili tylko po nepalsku, nic nie zrozumieliśmy. Naturalnie nikt nie pofatygował się przetłumaczyć, o co chodzi. Efekt końcowy jest taki, że nadal nie możemy się wspinać, choć osobiście widziałem, jak szef Stowarzyszenia Nepalskich Agencji Turystycznych w oczy kłamał dziennikarzom niemieckiej stacji RTL, mówiąc że wspinacze mogą działać w górach.

Niestety, jest to kłamstwo, już siedem agencji zrezygnowało i zlikwidowało swoje obozy. Pozostałych dosłownie zmusza się do rezygnacji z działalności górskiej i to na wszelkie sposoby. Dotyczy to również wielkich agencji, takich jak R. Brice czy 7 summits. Szerpowie naciskają na odwołanie ekspedycji.

Ruch obecnie odbywa się w przeciwną stronę. Bogaci klienci odlecieli helikopterami, biedniejsi schodzą w dół (fot. umbaihikers.org)

Ruch obecnie odbywa się w przeciwną stronę. Bogaci klienci odlecieli helikopterami, biedniejsi schodzą w dół na nogach (fot. umbaihikers.org)

Rząd utrzymuje w bazie jednostkę SPCC, która odpowiada za obsługę Icefalla, ale jej pracownicy nie robią nic na lodospadzie. Żadna wyprawa nie dysponuje wystarczającą ilością sprzętu, żeby zaporęczować Icefall i drogę na szczyty (Mount Everestu i Lhotse). A oczywiście każdy uczestnik za to zapłacił. Również te koszty nie zostaną zwrócone.

Teraz mówi się, że powodem zakończenia sezonu jest bardzo niebezpieczna sytuacja na Icefallu, jednak wydaje się, że ogólna blokada Everestu wprowadzona przez Szerpów ma być kartą przetargową w dyskusji z nepalskim rządem w sprawie postulatów poodnoszonych przez tych samych Szerpów. Na tę chwilę pan minister zaproponował wszystkim, którzy chcą zrezygnować, możliwość wykorzystania pozwolenia przez 5 kolejnych sezonów, ale o zwrocie pieniędzy nie może być mowy. Kłopot w tym, że pozwolenie to około 10% całych kosztów, które trzeba ponieść, żeby tu przyjechać.

Wspinaczy robi się teraz w balona na wszystkim. Kupiłeś gaz za 20 dolarów, to sprzedasz go za 5, kupiłeś tlen za 400 dolarów, to sprzedasz go za 200 i tak dalej. Szerpowie powiedzieli, że nie trzeba im wypłacać premii za szczyt (500 dolarów), ale całość wynagrodzenia im się należy (3 tys. dolarów). Naturalnie nie przenieśli nawet 1kg ładunku, a na Icefallu nie postawili nawet nogi! Kiedyś było takie przysłowie: czy się stoi czy się leży, to wypłata się należy. Z takiego samego założenia wychodzą Szerpowie. To już nie jest komedia, tylko złodziejstwo w czystej postaci.

Wszystkie koszty zamknięcia sezonu wspinaczkowego mają ponosić alpiniści, natomiast lokalne władze i agencje nie mają sobie nic do zarzucenia. Jednym słowem, mieliśmy najdroższy trekking do bazy pod Everestem w historii…

Jak dalszą organizację wypraw wyobraża sobie rząd nepalski i lokalna społeczność Solo Khumbu, naprawdę nie wiem. Czy liczą na to, że zawsze znajdą się idioci, którzy zwyczajnie dadzą się oszukać? Czy magnetyzm najwyższej góry świata będzie wystarczający? A może po sezonie 2014 jednak nie. Inną sprawą jest fakt, że światowa społeczność alpinistów jest bardzo słabo zorganizowana, nie ma żadnych środków nacisku i zapewne ta sprawa, jak i dramatyczne wypadki pod Nanga Parbat sprzed roku, przejdą bez żadnego echa. Exodus wspinaczy z bazy pod Everestem trwa…

25.04.2014r., Baza pod Everestem
Bogusław Magrel

Jak się okazuje informacje, które podawaliśmy wczoraj  za serwisem alanarnette.com nie były precyzyjne. W komunikacie opublikowanym po mającym miejsce wczoraj spotkaniu w bazie pod Everestem rząd Nepalu zachęca do kontynuowania ekspedycji (patrz pismo poniżej). Choć jak widać efekt jest dokładnie odwrotny a karty dzisiaj rozdają Szerpowie.

Komunikat rządu nepalskiego z dnia 24 kwietnia 2014

Komunikat rządu nepalskiego z dnia 24 kwietnia 2014




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum