21 stycznia 2014 15:11

Wspinanie to dla mnie pasja. Mówi się, że jest ważna.. – rozmawiamy z Alexem Raczyńskim

W 2013 roku sporo boulderował, ale nie zaniedbywał też liny. Najważniejsi we wspinaniu są dla niego ludzie, jak mówi „bez nich wspinanie byłoby nudne”. Jest wspinaczem o artystycznej duszy. O ubiegły sezon i plany na przyszłość, nie tylko te wspinaczkowe, zapytałam Alexa Raczyńskiego (AKG Łódź, adidas Outdoor, Black Diamond, Evolv, Sterling Rope, Woodpecker Łódź, Sztuka Żywienia).

***

Dorota Dubicka (wspinanie.pl): Kiedy w 2012 roku gościłeś na KFG, mówiłeś, że po maturze zrobisz sobie rok przerwy w nauce, będziesz podróżować, zwiedzać, wspinać się, również poza Europą… Spędziłeś ubiegły rok, tak jak to sobie zaplanowałeś?

Alex Raczyński: W maju 2013 zdałem maturę (szczęśliwie z powodzeniem) i tak jak zaplanowałem, postawiłem na rok wspinania. Bardzo zależało mi na wyjeździe do Stanów lub Azji, lecz życie zweryfikowało moje plany. Trip po Europie miał być tylko rozgrzewką. Wyszło inaczej… Zabrakło wystarczających funduszy na rysy i egzotyczne wycieczki. Dostałem dobrą szkołę życia na przyszłość. Na papierze można rozpisać każdy plan, ale nie każdy jest do zrealizowania. Mimo wszystko 2013 uznaję za udany. Właściwie nic złego się nie stało :) Może w 2014 uda się zobaczyć trochę więcej świata, ale tym razem nic sobie nie obiecuję.

Spot boulder caffe (fot. Ewelina Malesa)

Spot boulder caffe (fot. Ewelina Malesa)

Patrząc na Twoje ubiegłoroczne przejścia, trzymasz poziom we wspinaniu z liną, ale wyraźnie poszedłeś też w stronę boulderingu. Skąd  taki krok w boulderową stronę?

Szczerze mówiąc, nie wiem jak to się stało! Po prostu spodobało mi się :) Wcale tego nie planowałem. Przyjechałem do Magic Wood w połowie lipca i z pięciu planowanych dni wspinania na baldach zrobił się miesiąc. Miło było pobyć w towarzystwie wszystkich przyjezdnych (ekipa była liczna!). Do magicznego lasu zawitała również Agatka Wiśniewska i też miała pierwszy raz styczność z boulderingiem w skałach. Podobnie jak ja, zapowiedziała, że nie po raz ostatni. Stwierdziłem, że baldy są świetnym treningiem pod linę.

Motywował mnie sam fakt progresu. Każdego dnia coraz lepiej czułem się na kamykach. Przez ten miesiąc podłapałem patenty od rasowych boulderowców z Lublina i procentuje to teraz, kiedy wspinam się w Polsce.

Na "Odium" 8A, Kamień Mnichowski (fot. Bartosz Richter)

Na „Odium” 8A, Kamień Mnichowski (fot. Bartosz Richter)

Opowiedz o najciekawszych, najtrudniejszych problemach, które udało ci się zrobić w ubiegłym roku. Któryś zrobił na Tobie szczególne wrażenie? A dodajmy jeszcze, że na początku tego roku zdążyłeś podziałać w naszych ogródkach. Padły m.in. Odium 8A (autorskie 8A/A+) na Kamieniu Michniowskim i Ptasiek 8A w Kusiętach.

Szczególne wrażenie zrobił ten najtrudniejszy… ;)  Ale nie sądzę, by był najciekawszy! Te najciekawsze znajdowały się w Fontainebleau. Podczas tygodniowego wypadu razem z członkami polskiego adidas Outdoor Team wspinaliśmy się w podparyskich lasach i po raz kolejny stwierdziłem, że to najlepszy rejon boulderowy, w jakim byłem. Bouldery w Font są naprawdę „ciekawe”. Ci, którzy byli wiedzą o czym mowa, a ci co nie, niech koniecznie dopiszą miejsce do swojej listy „must go”.

A ten najtrudniejszy…. Dobrze go zapamiętam, gdyż sporo czasu włożyłem w jego przejście. Sama nazwa mówi za siebie: Never Ending Story 1 8A+. Zrobił na mnie wrażenie!

W Fontainbleau (fot. Agata Wiśniewska)

W Fontainebleau (fot. Agata Wiśniewska)

No to czujesz się już chyba rasowym boulderowcem ;)

Nie! :) Liny używam do wspinania, a nie tylko do wieszania prania.

A zawody? Na swojej stronie piszesz, że coś się zmieniło w twoim podejściu do zawodów, zniknęła gdzieś przyjemność ze startowania w panelowych imprezach, nie masz już tej motywacji co kiedyś. Hmm, masz dopiero 19 lat :) Dlaczego zawody odeszły na dalszy plan?

Jakoś nie mogę się odnaleźć na zawodach. Na boulderowych jest jeszcze ok. Czuję się jak na treningu i nie ma presji jednej próby. Na zawodach z liną jest nieco inaczej… Nie czerpię przyjemności z samego ruchu wspinaczkowego. Przez to gorzej się wspinam i głupio spadam.  Trochę to dla mnie frustrujące, a wspinanie w skałach rzadko takie jest. Zawsze mogę spróbować po raz drugi, trzeci… Do zawodów zraził mnie jeszcze fakt, że większość swoich kontuzji nabyłem właśnie w czasie ich trwania. Na ten moment tak to widzę. Myślę, że kiedyś się przełamię i wystartuję.

Przed nami kolejny rok wyzwań, ambitnych planów – na co stawiasz w tym sezonie? Będziesz się starał podnosić poprzeczkę w skałach? Masz już na koncie dwie drogi cenione na 9a (San Ku Kai , Abysse)

Tak jak już wcześniej wspomniałem, nie mam na razie żadnych odległych planów. Z konkretnych celów, bardzo chcę wrócić na Frankenjurę i dokończyć parę rozpoczętych projektów.  Za tydzień Hiszpania. Zobaczymy, co będzie…

Jak ważni są dla ciebie ludzie, z którymi jeździsz w skały? Masz jakąś stałą ekipę?

Ludzie są najważniejsi. Bez nich wspinanie byłoby nudne. Ściśle stałej ekipy wyjazdowej raczej nie mam. Mam stałych przyjaciół, ale z wyjazdami jest różnie. Każdy ma swoje sprawy rodzinne lub zawodowe i nie może pozwolić sobie na wyjazdy. Mimo wszystko, jak jest możliwość, to wspinam się z członkami AKG.

Dużo wspinałem się z Adasiem Pustelnikiem i miło ten czas wspominam… Adaś uciekł do Norwegii i myślałem, że nie ma już osób w Łodzi, które mają dużo czasu na wspinanie (bo chęci ma wielu). Jakoś tak się stało, że spotkałem Rysia (Bartosz Richter), z którym zacząłem trenować, wyjeżdżać, kręcić filmy. Obaj próbujemy dostać się do łódzkiej filmówki. Generalnie, „nadajemy na tych samych falach” :)

W Czechach na Nowy Rok

W Czechach na Nowy Rok

W ostatnim roku dużo wspinałem się też z członkami polskiego adidas Outdoor Teamu (Agatą Wiśniewską, Gosią Rudzińską, Piotrkiem Schabem, Pawłem Jarosiewiczem, Krzyśkiem Banasikiem, Adasiem Pustelnikiem) i myślę, że stworzyliśmy bardzo zgraną ekipę. Mam nadzieję, że niejeden wspólny wyjazd jeszcze przed nami.

Nie mogę nie wspomnieć o osobach z innych miast, z którym spędziłem super wyjazdy. Każda znana mi ekipa: z Lublina, Torunia czy Krakowa jest bardzo sympatyczna i z każdą lubię spędzać czas.

Ostas 2011 filmowo:

Jakbyś miał w kilku słowach powiedzieć – „wspinanie to dla mnie dziś…”?

Wspinanie to dla mnie dziś pasja. Mówi się, że jest ważna.

A propos, pokazałeś wielokrotnie, że gdzieś tam w głębi czai się artystyczna dusza :) Malujesz, fotografujesz… Traktujesz to poważnie? To „tylko” zainteresowania czy coś, z czym chciałbyś podziałać w przyszłości zawodowo? Wspominałeś o łódzkiej filmówce…

Tak. Zdecydowanie traktuję to poważnie. W tym kierunku (filmowo-fotograficznym) chciałbym się kształcić. Mam nadzieję dostać się do szkoły filmowej i realizować swoje cele. Łatwo nie jest, ale spróbować trzeba. W ramach przygotowań dodatkowo rysuję i maluję.

Czego Ci życzyć w tym roku – wspinaczkowo i nie-wspinaczkowo?

Zdrowia przede wszystkim! A wspinaczkowo… przede wszystkim wspinania :)

Tego Ci życzę!




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum