5 grudnia 2013 13:06

W blasku i cieniu Himalajów, czyli recenzja książki „Na szczytach świata”

Wywiad – rzeka jako forma wypowiedzi jest zjawiskiem popularnym w literaturze dokumentarnej, lecz zarazem trąci pewnym oportunizmem: oto autor, człowiek wybitny w jakiejś dziedzinie niezwiązanej z literaturą, zachęcany jest i mobilizowany do wypowiedzi relewantnych, dobrze skrojonych, a zarazem maksymalnie szczerych. Odpowiedzialność związana z utrzymaniem jednorodnego tonu narracji i składności przekazu ciąży raczej na dziennikarzu, niż na autorze wywiadu.

Mając doświadczenie górskie oraz lekkie pióro Tomasz Malanowski wie, o co i jak pytać, by w atmosferze wzajemnego zaufania i życzliwości interlokutorów wymalować autentyczny, bogaty portret czołowego polskiego himalaisty.

29-Na-szczytach-swiata-Jerzy-Kukuczka-Tomasz-MalanowskiW książce Na szczytach świata śledzimy zatem historię Jerzego Kukuczki od pierwszych inspiracji sportowych aż po zdobycie Korony Himalajów. Zamiłowanie Kukuczki do świata gór wychodziło daleko poza sztampowe kolekcjonerstwo – gdy wydawało się, że osiągnął już wszystko, on nadal mierzył dalej, wyżej, lepiej. Niestety, na drodze tej spotkała go śmierć – zginął, odpadając tuż przed granią szczytową z południowej ściany Lhotse, 24 października 1989 roku.

Książka przykuwa uwagę czytelnika poprzez stworzenie wielopłaszczyznowego obrazu Kukuczki jako męża, ojca, kolegi, wspinacza, alpinisty i himalaisty, laureata Orderu Olimpijskiego, a także człowieka łączącego w sobie dwie tradycje kulturowe: śląską i góralską. Dzięki uważnej lekturze dowiadujemy się, jak naprawdę wyglądał wyścig o Koronę Himalajów; gdyż katowiczanin podążał niestrudzenie własną ścieżką i wykorzystywał do granic możliwości swojego organizmu oraz okoliczności, by zdobywać kolejne szczyty w niekonwencjonalny sposób: nową drogą, zimą, w stylu alpejskim, a nawet samotnie.

Kiedy na zimno rozważałem swoje szanse, dochodziłem do wniosku, że są one jak jeden do stu. Za Messnerem przemawiało wszystko – dotychczasowe osiągnięcia, doświadczenie, wielka klasa, sponsorzy i ekonomiczne możliwości(…) Jeśli nie mogłem być pierwszym zdobywcą himalajskiej korony, to chciałem zostać pierwszym, który pokonał wszystkie ośmiotysięczniki nowymi drogami lub w sezonie zimowym.

Z wypowiedzi Kukuczki wyłania się obraz człowieka świadomego swych wad i zalet, konsekwentnie realizującego raz obraną drogę życiową.

Bohaterstwo to poświęcanie się dla innych, na przykład dla rodziny albo dla ojczyzny. A ja wspinam się na himalajskie szczyty wyłącznie dla siebie.

Swoje życie zawodowe oraz osobiste podporządkował on wyprawom i wszelkim kwestiom z nimi związanym, jak zdobywanie środków finansowych i wyposażenia, zaplecze organizacyjne, długi pobyt poza krajem i związana z nim rozłąka z rodziną, a nawet znalezienie takiego źródła utrzymania, które poprzez dorywczy charakter nie będzie kolidować z częstymi wyjazdami.

Po każdej wyprawie [żona] usiłuje wymóc na mnie, abym już przestał. I to najzupełniej poważnie. Po zdobyciu Shisha Pangmy, ostatniego brakującego mi do kolekcji ośmiotysięcznika, obiecałem, że na wyprawy nie będę już wyjeżdżał. Tak często, oczywiście. Co jest dla mnie najważniejsze? Odpowiem szczerze: góry.

W latach 1979 – 1987 Kukuczka często dosłownie biegał pomiędzy jedną wyprawą a drugą. Swoją niezwykłą determinacją zjednywał sobie ludzi zaangażowanych w uczestnictwo w himalajskich podbojach, lecz równie często zdobywał wrogów, zwłaszcza wówczas, gdy na skutek tragicznych zbiegów okoliczności ginęli w górach jego koledzy z wypraw.

Czy się załamałem? Nie. Choć śmierć Tadka [Tadeusza Piotrowskiego] bolała mnie bardzo. Od pewnego czasu zauważyłem u siebie coś w rodzaju skorupy, pancerza ochronnego. Może po latach wspinaczki, ocierania się o śmierć, oglądania jej, doszło do znieczulenia, pewnego rodzaju braku wrażliwości. Czymś się przecież za to wszystko płaci.

Kukuczka ujmuje swych czytelników szczerością i bezpretensjonalnym prezentowaniem zawiłości związanych z organizacją i udziałem w wysokogórskich ekspedycjach. Dodatkowo, w ciąg jego opowieści Tomasz Malanowski wplata wypowiedzi innych wspinaczy, lekarzy, naukowców, autorów kompendiów i opracowań, a także swoje własne, co nieznacznie zaburza dynamikę narracji, lecz w zamian daje czytelnikowi możliwie pełny obraz osiągnięć himalaisty.

Nowe wydanie Na szczytach świata wzbogacono o niepublikowane dotąd lub na nowo opracowane graficznie zdjęcia, nowy wstęp, a także kilka przypisów, które niepozornie, ale jakże znacząco nawiązują do wydarzeń, jakie miały miejsce od początku 2013 roku.  Malanowski stroni od formułowania osądów na ten temat, lecz siłą rzeczy czytelnik zwraca baczną uwagę na stosunek Kukuczki do kwestii partnerstwa i odpowiedzialności w górach.

Podobnie w innym, niż to miało w pierwszym wydaniu (z 1990 roku), świetle, czytamy ustęp o Arturze Hajzerze.

Ciekawostką nowego wydania jest zamieszczenie w każdym rozdziale kodu QR, dzięki czemu można oglądać szczyty Himalajów wraz z naniesionymi na nie drogami, wytyczonymi przez Kukuczkę, poprzez bezpośredni link internetowy.

Książkę polecam wszystkim, którzy pragną poznać prawdę o zdobywaniu ośmiotysięczników, w jej najdonioślejszych i najbardziej mrocznych odcieniach.

Ilona „Księżniczka” Łęcka

Książka jest dostępna w naszej księgarni.




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    Recenzja recenzji [2]
    Wreszcie recenzja, której jedynym celem nie jest upajanie się własną…

    5-12-2013
    *tj*

    W blasku i cieniu Himalajów, czyli recenzja książki „Na szczytach świata” [1]
    Bogu dziękować, poszła Księżniczka po rozum do głowy po tym,…

    7-12-2013
    jan