14 grudnia 2013 23:49

Eliminacje w Breslau – Mechanior o sobotniej części Pucharu Polski w prowadzeniu

Pierwsza odsłona ostatniej odsłony tegorocznego „Pucharu z liną” za nami. Nie można co prawda powiedzieć, że dzisiejsze eliminacje dokonały wstępnej selekcji – skoro zarówno panie, jak i panowie pojawili się na starcie w liczbie mniejszej od regulaminowej ilości półfinalistów. Niemniej da się już wyciągnąć wstępne wnioski na temat faworytów, chwytowych oraz – last but not least – atmosfery miejsca, w którym przyszło tę finałową edycję rozgrywać.

Finałowa odsłona Puchar Polski w prowadzeniu, CW Tarnogaj we Wrocławiu

Finałowa odsłona Puchar Polski w prowadzeniu, CW Tarnogaj we Wrocławiu (fot. CW Tarnogaj)

A miejsce niebagatelne, gdyż wrocławski Tarnogaj ogarnia sam mistrz zza południowej granicy, Tomasz Mrazek. Więc i miasto wspaniałe i towarzystwo prawdziwie doborowe. Nic też dziwnego, że „Mraza” nie odmówił sobie przyjemności chwycenia za klucz i uzupełnienia składu routesetterskiego, w którym Tomaszowi Oleksemu towarzyszy, jako młodszy chwytowy, Piotrek Suder z Krakowa. Najciekawsza droga eliminacji, druga męska, spod mrazkowej właśnie wyszła ręki.

Na drodze tej nieliczne grono startujących poznało jutrzejszych faworytów. Jedyne dwa topy na nieco innych wszakże zbudowane podstawach. Ten Kamila Ferenca to ewidentna zasługa jego szalonej wytrzymałości, Marcina Wszołkowy zaś zwieńczył popis technicznego wspinania na poziomie, do którego tylko „Rudy” jest u nas zdolny (ostatnia wpinka z klinowania kolana, którego nie dostrzegł nikt komu oddało się tutaj dojść). Potwierdził to zresztą sam autor drogi w rozmowie z Marcinem, z którym łączy go znajomość jeszcze z czasów startów w juniorskich Pucharach Świata: „Reszta chłopaków zero techniki, zero… Tylko siła”. „Coś tam zostało…” – przyznał skromnie Marcin. „Te se ne… strati” – skwitował „Mraza”. Pozostaje pytanie, czy chłopakom starczy bicka jutro, na drogach przy których Tomek Oleksy miał pewnie więcej do powiedzenia. A Toma nie lubi bawić się w ciągi, woli konkretne rozwiązania.

Wśród pań trzy dublety (czyli topy na obu drogach): Sylwii Buczek, która coraz wyraźniej zaznacza, że łakomi się również na sukcesy w prowadzeniu; Niny Gmiter, jak zwykle wspinającej się sumiennie i niezłomnie, chociaż w stu procentach statycznie oraz Kariny Mirosław. Nie ma kontuzjowanej nadal Kingi Ociepki, a także – tym razem – Agaty Wiśniewskiej.

Jeszcze dwa słowa o miejscu. Atmosfera znakomita, bardzo gościnna i przesycona „czeskim luzikiem”. Zawodnicy po starcie, zaś inni podczas jego oglądania mogli raczyć się wybornym czeskim piwem, zagryzając go chlebem ze smalcem oraz kiszakiem. Wreszcie ktoś wpadł na znakomity pomysł i obok tradycyjnej wyprawki (tym razem kanapka i woda) rozdał zawodnikom talony na kawę i herbatę w barku; niby nic, ale kawa znakomita i kolejny miły szczegół. Jutrzejszy poranek (półfinały) oraz popołudnie (finał staruje o piętnastej) zapowiadają się niezwykle przyjemnie.

Powiedzieli po meczu:

Tomasz Mrazek:

Czy Marcin Wszołek był dzisiaj najlepszy? Ja myślę, że tak. Droga była bardzo techniczna, on zrobił wszystko, co należało, zatopował. Ale to tylko eliminacje, jutro będzie on-sight [eliminacje odbywają się w formule flash], to trochę co innego. Zobaczymy.

Marcin Wszołek, „Mar”, „Rudy”:

Czy mnie zgrzało? Nie. Szedłem optymalnie, miałem wszystkie patenty [Marcin na drugiej drodze startował jako ostatni], ale o kolanku już mi nie powiedzieli! Byłem jeszcze świeży, to mogłem sobie pomyśleć.

Joanna Niechwiedowicz, „Niedźwiedź” [zawodniczka]:

Jakie drogi u dziewczyn? Pierwsza łatwa, przyjemna, taka jaka powinna być pierwsza droga. Co do drugiej, to nie powinno być na zawodach wspinania po laminacie [druga droga trawersowała pod koniec na urzeźbioną część ściany], bo to faworyzuje „lokalsów” i flash jest wtedy w ogóle niemożliwy, nieprzyjemnie jest. No, ładna ta droga raczej nie była; była strasznym czochrańskiem, no.

Piotr „Krzysiu” Bunsch [zawodnik]:

Mechanior [wspinanie.pl]: Jakie te drogi nasze, Krzysiu?

Krzyś: Najwyższej klasy!!! Bezbłędne!!!

Mechanior: A bez metafor?

Krzysiu: Bez. Naprawdę bez. Porządne drogi. Myślę, że druga mogłaby być spokojnie półfinałem… ale już finałem nie. Chyba chłopaki mieli taki pomysł, żeby nas przetestować, bo nas do końca nie znają – poza Oleksiakiem, ale to zawsze są trudności z przekazem takich informacji. Tak, że trudności pod koniec drugiej drogi, chociaż niepotrzebne, były dobrze zaplanowane… Już? Mogę już iść? […i poszedł oglądać finały zawodów reZERWA Mocy]

Puchar Polski w prowadzeniu, eliminacje mężczyzn, CW Tarnogaj

Puchar Polski w prowadzeniu, eliminacje mężczyzn, CW Tarnogaj

Puchar Polski w prowadzeniu, eliminacje kobiet, CW Tarnogaj

Puchar Polski w prowadzeniu, eliminacje kobiet, CW Tarnogaj




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum