Chwytotablica Witch firmy Witchholds według Piotrka Bunscha

Przedstawiam moją krótką recenzje na temat ładnie skrojonego, a przede wszystkim bardzo estetycznego urządzenia, jakim jest chwytotablica Witch.

08-Witchholds-Witch
No właśnie! Ciekaw jestem, ile osób zdecyduje się na zakup takiego cacka, aby używać go wedle przeznaczenia. Ja np. ostatnio zdjąłem u siebie w domu znad framugi starą chwytotablicę. Oprócz brązowego brudu na „klamach” nie nosiła śladów użytkowania, a wisiała u mnie pewnie z osiem lat. Osobiście nie przepadam za trenowaniem w domu, ale jestem pewien, że wiele osób tak właśnie robi.

Pierwsza potężna zaleta. Chwytotablica jest wykonana z drewna. Kiedy zobaczył ją Pan majster remontujący moje mieszkanie, nie wiedząc do czego służy powiedział, że to piękny kawał drewna. Niejedna żona pewnie też prędzej zgodzi się powiesić w domu estetycznie wyglądającą drewnianą tarę do prania niż betonowy klocek. Drewno z praktycznego punktu widzenia jest doskonałym materiałem. Ma bardzo przyjemne i delikatne tarcie, które nie zużywa tak szybko skóry. Ponadto, małe tarcie na chwytach wymusza używanie siły, a nie męczenie i bolesne naciąganie skóry, co przekłada się na efekty treningowe. Nie trzeba też używać zbyt wiele magnezji. Jest to szczególnie ważne, gdy urządzenie mamy powieszone w domu.

Jak piszą producenci w wywiadzie dla wspinanie.pl:

Wysokogatunkowe drewno liściaste charakteryzuje się delikatną fakturą, a tarcie drewna jest idealne, by wymuszać pracę całego ciała na chwytach.

Zastanawia mnie odporność na warunki atmosferyczne tego wysokogatunkowego drewna liściastego. Wygląda solidnie, ale planując mocowanie na zewnątrz może warto zastanowić się nad jakąś impregnacją. Nie za bardzo rozumiem również idee pracy całego ciała, o której wspominają. Chciałbym usłyszeć jakieś teorie, które by ją potwierdzały. Dlaczego akurat Witch i jego chwyty tak pomagają w rozwijaniu siły całego ciała. Wydaje mi się, że zawsze zawisając na trudnym dla nas chwycie musimy skupić się na napięciu całego ciała – inaczej się nie uda.

Pora na opis samych chwytów.

1479428_1439513176267872_1845403500_n

  • Doskonały chwyt z kciukiem jest bardzo przyjemny, nadgarstki są skierowane do środa, co sprawia, że podciąganie jest przyjemniejsze. Jednak nie jest to prawdziwa „klama”, która bardzo często przydaje się podczas treningu.
  • Płytki wymagający chwyt na jeden palec. Nie polecam trenowania na tego rodzaju chwytach. Chyba, że ktoś przygotowuje się pod mocno specyficzne cele wspinaczkowe. Bardzo łatwo o kontuzję, a same efekty treningu na jednym palcu nie są warte ryzyka. To dziurka dla bardzo zaawansowanych zawodników. Osobom chcącym wzmocnić pojedyncze palce zalecam trenowanie na minimum dwóch.
  • Bardzo wymagający ścisk. Okazuje się, że jest mniej wymagający od tego drugiego. Nie widziałem nigdy osoby trenującej ściski na chwytotablicy. Chyba większość osób ma inne metody wyrabiana siły ścisku. Ale przyda się na pewno podczas kompleksowego domowego treningu na jednym przyrządzie.
  • Bardzo głęboki chwyt na jeden palec to bardzo bezpieczna wersja „fakera”. Można by nawet podczas domowej imprezy pokusić się na występ przed znajomymi. Ale znów nie jestem przekonany, czy przyda się do kształtowania siły palców. Znam też takich wspinaczy, których budowa anatomiczna palców uniemożliwia zbyt głęboką penetracje tych dziurek.
  • Wymagający ścisk jest tak naprawdę bardzo wymagający. Jedyną techniką z jaką udało mi się go wykorzystać było połączenie techniki ścisku z mocnym chwytem zamkniętym, bez użycia małego palca, bo jest trochę za mało miejsca.
  • Dwójki wykorzystujące anatomiczne ustawienia palców to pomysł ciekawy. Bardzo dobrze się na nich podciąga. Dłuższe palce są przez to bardziej wyprostowane i przyjmują mniej zakrzywiony kształt. Ustawienie bardziej zbliżone do naturalnego chroni nas przed kontuzjami i pozwala na dwóch palcach jednocześnie trenować idealnie wyciągnięty chwyt. Choć gdyby dziurki były równe, pewnie też jakoś byśmy sobie poradzili nie wciskając jednego palca do dna.
  • Bardzo słaba krawądka stała się ulubionym chwytem Witcha na krakowskiej Koronie. Chłopaki od razu robili konkursy, kto dłużej przywiśnie i ile razy się podciągnie. Słyszałem nawet o ogólnopolskiej wersji tego konkursu i nieprześcignionym osobniku ze Śląska. Brakuje trochę czegoś pomiędzy najmniejszą krawądką, a tymi większymi. Twórcy bronią się mówiąc, że to chwyt do wspomagania podciągania. Dla mnie nie jest to optymalne.
  • Rozgrzewkowy chwyt, kieszonka. Fajny, dobry chwyt, ale nie jest to „klama”, której właśnie brakuje mi w górnym rzędzie Witcha. System kilku takich kieszonek mógłby sprzyjać ciekawemu treningowi. Jeden chwyt tego rodzaju trochę ogranicza możliwości, może szybko się znudzić i stać się za dobry, a następny możliwy do złapania jakby pomija kilka poziomów.
  • Wymagający obły chwyt to zdecydowanie najciekawsza propozycja. Można już po paru sesjach treningowych zauważyć postępy, które zdecydowanie przełożą się na możliwości trzymania obłych chwytów w skałach i popularnych ostatnio „paczek” na zawodach.
  • Płaski chwyt umożliwiający rozgrzewkę jest pierwszym w rzędzie bardzo fajnych chwytów, nadających się do wielu ćwiczeń. Pojawia się tu jednak pewien problem, który ma wiele chwytotablic. Jeżeli chcemy trenować, a szczególnie podciągać się na dwóch rękach – lądujemy z kończynami zdecydowanie za blisko siebie. Rozwiązaniem byłoby przecięcie chwytotablicy na pół, ale kto zdecyduje się na takie rozwiązanie?
  • Bardzo dobra płaska listwa, listwa obła i wymagająca obła listwa to, tak jak wspomniałem, bardzo dobre chwyty do trenowania. Bardzo przyjemnie wyprofilowane. Szczególnie dwie dolne, na których nie da się „zapiąć”, co chroni nas przed urazami. Rząd takich chwytów może służyć jako częściowe zastępstwo „campusa”.

Z technicznych uwag, podoba mi się system mocowania. Nie wszystkie firmy przewidują fakt, że to urządzenia dla ludzi i bardzo często wiszą w domu. Normowe obciążenie 1.5kN, jakie musi przenieść mocowanie, dużo łatwiej w warunkach domowych rozłożyć na cztery  punkty o mniejszej średnicy niż dwie śruby fi 10. Dobrze też,  że niedużo waży. Obniża to koszty wysyłki, a co za tym idzie koszty zakupu. Może też nie zabije, jeśli źle zamocowana spadnie komuś na głowę.

Moje ogólne wrażenia po przetestowaniu chywtotablicy Witch są pozytywne. Idealny przyrząd treningowy musiałby zająć całe pomieszczenie. Ciężko na tak małej przestrzeni zmieścić wszystkie rodzaje chwytów w różnych stopniach trudności. Witch w swoim gabarycie zawiera sporo możliwości i nadaje się do wielu ćwiczeń. Niewątpliwą jego zaletą jest wygląd. Widać, że jego twórcom bardzo zależało na stworzeniu czegoś po prostu ładnego.

Nie należę do osób lubiących ćwiczyć w domu. Niemniej jednak taki kawałek drewna jak chwytatablica Witch z miłą chęcią umieszczę nad kuchenną framugą, chociażby po to, aby ładnie wyglądała i przyciągała uwagę znajomych.

Mimo również słabszych stron – polecam!

Piotr Bunsch




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    Chwytotablica Witch firmy Witchholds według Piotrka Bunscha [1]
    Super, zwłaszcza ta biedronka ;-) Poważnie to zwróciła moją uwagę…

    28-12-2013
    Program