Nowe avatary mistrzów, czyli w Krakowie bez zmian – Mechanior relacjonuje Mistrzostwa Polski

Pozwolę sobie zacząć osobiście. Nie wiem, czy to wizyta w ukochanym Krakowie, czy jesienna aura, czy może rzadka, bo zdarzająca się raz do roku okazja skłoniły mnie do wspomnień – dość, że krakowskie mistrzostwa otworzyły rezerwuar pamięci.

Łukasz Dudek - srebrny medalista Mistrzostwa Polski 2013 (fot. wspinanie.pl)

Łukasz Dudek – srebrny medalista Mistrzostwa Polski 2013 (fot. wspinanie.pl)

Bohaterowie minionych czasów…

Przed oczami duszy przemaszerowali bohaterowie czasów minionych, niegdysiejsze bogi nadwiślańskiego panela, tutaj przecież od zawsze występujące najliczniej, dostarczając  znakomitego kontekstu dla przeżywania tegorocznych zawodów. Przypomniałem sobie lata 90. – czasy niepodzielnej hegemonii Iwony Gronkiewicz-Marcisz w kobiecym wspinaniu i kroczącej za nią, niemniej zawsze drugiej, Reni Piszczek: historia pojedynku pomiędzy siłą a techniką, w którym technika oddawała jednak pola.

W myślach stanęli mi mistrzowie tamtych dni – więc najpierw Sebastian Zasadzki, który „zmarnował zimę”, by już nigdy nie powrócić do najwyższej formy, nieprawdopodobny Adaś Liana ze swoimi mrożącymi krew w żyłach występami. Toć jeszcze Żenia Kriwoszejcew w tamtych latach przyjeżdżał do nas na zawody… A potem wielka epoka Tomka Oleksego i zaraz potem „etatowego” mistrza Polski Marcina Wszołka, a wszystko w gęstym sosie mnóstwa innych znakomitych łojantów, bogatych osobowości, dzięki którym strefy izolacji kolejnych zawodów tętniły życiem, potem przenoszącym się na rynki miast goszczących mistrzowską imprezę. Jeszcze wcześniej czasy dla mojej pamięci prehistoryczne, w których o trumf rywalizowali sami demiurgowie Nowej Fali…

Skok do teraźniejszości…

Tak, tak, historia polskiego wspinania sportowego ma już ponad dwie dekady, a jeśli mnie pamięć nie myli sławne zawody tarnowskie odbywały się dokładnie w 1993 roku. Miniony weekend wpisuje się więc w całkiem już zacną opowieść, której poprzedni rozdział rozegrał się niemal równo rok temu w Warszawie. Wówczas tryumfowali Agata Wiśniewska i Andrzej Mecherzyński-Wiktor. Teraz, przyjechawszy do Krakowa, mieli bronić tytułów przed czołówką, która – trzeba przyznać – stawiła się w składzie niemal kompletnym.

Wyjątkiem jest kontuzjowana Kinga Ociepka (wielka to zawsze strata dla damskich zmagań), po stronie męskiej świeciły pustką miejsca przy stole dla Tomasza Oleksego (tym razem chwytowy zawodów i znacznie już mniej aktywny zawodniczo niż dawniej, choć nadal potwornie silny) oraz Jakuba Główki (wicemistrz z zeszłego roku). Zresztą „warszawscy boulderowcy” zwyczajowo po macoszemu potraktowali rywalizację linową, tradycyjnie nie było Ola Romanowskiego, a także Kuby Jodłowskiego. Chyba szkoda, skoro…

Boulderowy charakter dróg nie dla wszystkich…

…Skoro drogi, zgodnie z międzynarodowymi trendami, możliwościami ściany oraz naturą starszego chwytowego miały wybitnie boulderowy charakter. Fakt ten niekoniecznie dobrze wpłynął na przebieg zdarzeń u pań, u panów zapewnił konkretne wspinanie i sporą dawkę emocji, szczególnie na czele stawki.

Poranne półfinały potwierdziły liczne stereotypy. Primo: zawody dziewczęce nie lubią trudnych, siłowych miejsc na drogach, stanowczo preferując ciąg. Miejsce było, to i dziewczyn w tym miejscu pospadało siedem, wspólnie zajęły 7. miejsce. W efekcie finał damski rozszerzył się do 13 osób. Secundo: na boulderowych drogach nieraz najlepiej czują się boulderowcy – Kamil Ferenc, Piotrek Schab ani nawet Łukasz Dudek nie zdołali przenieść skalnej formy na krakowską sklejkę, zaś najwyżej zaszli Andrzej Mecherzyński-Wiktor (top) oraz Piotr „Krzysiu” Bunsch (sięgał do ostatniego chwytu). Siłowym charakterem wspinania najbardziej jednak zestresował się Marcin Wszołek, który na ostatnim ruchu swojego występu dostał „pomroczności jasnej” i znienacka złapał się taśmy od ekspresa; sam po chwili przyznawał, że nie wie, jak doszło do tak absurdalnej sytuacji.

Marcin Wszołek (fot. wspinanie.pl)

Marcin Wszołek (fot. wspinanie.pl)

Agata górą w finale…

Po półfinale liderowali zatem Mechanior oraz najlepsza na damskiej drodze Agata Wiśniewska. Sprawa była tedy jasna – ewentualny top dawał każdemu z nich mistrzostwo, po raz drugi z rzędu. Bez topu wszystko mogło się wydarzyć.

Ciemniało już, gdy szaro-błękitne odcienie krakowskiej ściany nabrały wyrazistości w świetle reflektorów zapowiadających początek ostatecznej rozgrywki. Pierwszy stereotyp miał się niestety potwierdzić w całej pełni – trzy najlepsze finalistki spadają niemal tak samo, o kolejności decydują wyniki półfinału, ale dopiero po burzy w kolegium sędziowskim.

Wygrywa Agata Wiśniewska, przed Katarzyną Ekwińską i Sylwią Buczek. Czwarta jest Joanna Niechwiedowicz, kolejnych siedem zawodniczek dochodzi do tego samego miejsca i trzeba odwołać się do poprzednich rund oraz czasów przejść. Zaskakuje odległa pozycja tryumfatorek sprzed tygodnia: Emilii Gruszewskiej (tutaj dopiero 11. miejsce), Niny Gmiter  (10) i Kariny Mirosław (9); ale zauważmy, że wszystkie trzy znowu obok siebie.

Agata Wiśniewska broni tytułu z ubiegłego roku (fot. wspinanie.pl)

Agata Wiśniewska broni tytułu z ubiegłego roku (fot. wspinanie.pl)

Zwycięski remis Mechaniora…

Panowie tradycyjnie lepiej odnajdują się w siłowych kontekstach, więc i widowisko było chyba wyższej klasy. Boulderowa droga wymaga skupienia już od samego początku, o czym boleśnie przekonuje się Szymon Łodziński. W jego wypadku „najstarszy polski chwytowy” Piotr Kruczek, wczoraj pełniący rolę asekuranta, okazał się zarazem znakomitym spoterem, kiedy Szymon walnął jeszcze sprzed pierwszej wpinki.

Następującą po starcie akcję na płytce, zakończoną śmiałym wejściem w restową strukturę, zgodnie uznaliśmy w strefie za najtrudniejszą partię drogi, tymczasem nikt nie ośmielił się tam spaść. Grozą powiało natomiast w okapiku – krótki, siłowy trawers po trójkątach (dobre nawet chwyty na nich przykręcono, ale za to umiejętnie) okazał się cruxem, przepuszczając jedynie medalistów.

Marcin Wszołek przemierza ów okapik patentami, które chyba skutecznie odbierają mu siły na walkę o 1. miejsce; tym samym staje na najniższym stopniu podium. Z kolei Łukasz Dudek skutecznie daje odpór mieszanym uczuciom, jakie pozostawił jego półfinałowy występ („Duders” klasycznie pomotał tam patenty) i udowadnia, że jest obecnie najlepszym polskim wspinaczem. Kończy drogę z ogromnym spokojem, zdziwiony tak szybkim jej końcem. Błąd w półfinale to jednak rzecz nietania i Łukasz nie może jeszcze unieść ręki w geście zwycięstwa – co prawda Mechanior nie ma wielkiego wyboru, musi skończyć drogę, ale będzie to dla niego remis zwycięski i zgarnie tytuł.

Złoto dla Mechaniora (fot. wspinanie.pl)

Złoto dla Mechaniora (fot. wspinanie.pl)

Cóż można powiedzieć o moim występie? Póki miałem siły, starczało ich na kolejne siłowe ruchy, tak że nawet selekcyjny okapik nie wydał mi się problematyczny. Ale w życiu każdego klasycznego siłowca jest taki moment, w którym nagle wyłączają prąd (vide: Marcin Wróbel „Gisbern” w latach zawodniczej świetności). Mnie wyłączyli go dwa ruchy za wynikiem „Wszołaśnego” i zgodnie z regułami sztuki tam właśnie powinienem był spaść, zajmując zaszczytne 2. miejsce. Tymczasem „ręce stanowiły roztopiony mosiądz, oddech rwał się, ale wola okazała się silniejsza”, chociaż ostatnia wpinka zajęła mi dobre 10 sekund. Wygrałem…

Podium pań, od lewej: Katarzyna Ekwińska, Agata Wiśniewska, Sylwia Buczek (fot. wspinanie.pl)

Podium pań, od lewej: Katarzyna Ekwińska, Agata Wiśniewska, Sylwia Buczek (fot. wspinanie.pl)

I podium mężczyzn, od lewej: Łukasz Dudek, Andrzej Mecherzyński-Wiktor i Marcin Wszołek (fot. wspinanie.pl)

I podium mężczyzn, od lewej: Łukasz Dudek, Andrzej Mecherzyński-Wiktor i Marcin Wszołek (fot. wspinanie.pl)

W Krakowie nie ma klimatu na zmiany…

Nowe wcielenia mistrzów Polski łudząco zatem podobne do tych starych – w Krakowie, jak to w Krakowie, nie ma klimatu na zmiany. Tytuły zostały obronione, chwytowi (z Tomkiem Oleksym działał Łukasz Smagała) odwalili zwyczajowo kawał dobrej roboty, niewolnej od kilku drobnych błędów. Za mikrofonem zasiadał „Dariusz Szpakowski polskiego wspinania” Rafał Nowak. W tej chwili nierozstrzygnięte pozostaje tylko pytanie, czy zawodnicy potrafią jeszcze bawić się tak jak za dawnych czasów. O tym przekonam się już za chwilę (piszę te słowa w niedzielny wieczór). Z Bronowic na Kazimierz rzut beretem, przynajmniej jak na proporcje warszawskie.

Andrzej Mecherzyński-Wiktor (wspinanie.pl)

***

Finał mężczyzn:

  1. Andrzej Mecherzyński-Wiktor (CW Reni Sport) – TOP
  2. Łukasz Dudek (KW Częstochowa) – TOP
  3. Marcin Wszołek (KS Korona Kraków ) – 22+
  4. Piotr Bunsch (KS Korona Kraków ) – 19+
  5. Kamil Ferenc (KS Korona Kraków) – 19
  6. Adrian Chmiała (KS Korona Kraków) – 19
  7. Konrad Ociepka (KS Korona Kraków ) – 18+
  8. Szymon Łodziński (UKA Warszawa) – 6

Finał kobiet:

  1. Agata Wiśniewska (KW Toruń) – 30
  2. Katarzyna Ekwińska (KW Toruń) – 30
  3. Sylwia Buczek (KS Korona Kraków) – 30
  4. Joanna Niechwiedowicz (KS Korona Kraków) – 28+
  5. Monika Prokopiuk (Pol-Inowex Skarpa Lublin) – 23+
  6. Patrycja Gawlas (KW Jastrzębie) – 23+
  7. Katarzyna Smagała (CW Avatar) – 23+
  8. Małgorzata Szymańska – 23+
  9. Karina Mirosław (Pol-Inowex Lublin) – 23+
  10. Janina Gmiter (KW Warszawa) – 23+
  11. Emilia Gruszewska -23+
  12. Monika Piasecka (KW Nowy Sącz) – 23
  13. Maria Szymańska – 19+

Pełne wyniki na stronie CW Avatar.




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    Nowe avatary mistrzów, czyli w Krakowie bez zmian - Mechanior relacjonuje Mistrzostwa Polski [6]
    jak zwykle spod klawiatury Mistrza w prowadzeniu, mistrzostwo w relacjonowaniu.…

    25-11-2013
    wujek