19 sierpnia 2013 16:41

Jacek Jawień o wyprawie poszukiwawczej na Broad Peak

5 marca 2013 roku na szczycie Broad Peak, jako pierwsi ludzie zimą, stanęli Maciej BerbekaAdam BieleckiTomasz Kowalski i Artur Małek. Podczas zejścia ze szczytu zaginęli Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski. 8 marca zostali uznani za zmarłych.

W czerwcu ruszyła wyprawa poszukiwawcza na Broad Peak, w skład której weszli Jacek Berbeka (brat Macieja), Krzysztof Tarasewicz i Jacek Jawień. Towarzyszył im Jacek Hugo Bader – w roli reportera.

5 lipca niemiecka wyprawa Amical znalazła na grani, na wysokości 7900 m ciało Tomka Kowalskiego. 6 lipca Jacek Berbeka i Jacek Jawień pochowali Tomka. Znieśli ciało ponad 100 metrów w dół, złożyli w kamieniach i zabezpieczyli linami. Nie udało się odszukać ciała Maćka Berbeki i Polacy zrezygnowali z dalszych prób jego odnalezienia.

Poniżej tekst Jacka Jawienia o ostatniej wyprawie poszukiwawczej na Broad Peak.


Akcja górska na wysokości ok. 6500 m n.p.m., Broad Peak (fot. Jacek Jawień)

***

– Cześć Jacek, tu Jacek!

Kwiecień br. Idę z dwójką przyjaciół na Babią. Dzwoni telefon, odbieram: cześć Jacek tu Jacek..
Siekierka (Jacek Berbeka – przyp. red.) nie musiał nic mówić, bo skoro dzwoni do mnie po 6 latach to nie po to, żeby spytać co u mnie. Od marca codziennie śledzę, co nowego w sprawie Broad Peak. Sam byłem na czterech zimowych wyprawach: najpierw K2, potem dwa razy Shisha Pangma i Nanga, więc trochę o zimie wiem.

Temat gorący i kontrowersyjny, Jacek postanawia jechać w Karakorum poszukać brata i Tomka.
Umawiam się z Jackiem w Zakopanem na następny dzień. Oczywiście mam plany poukładane już na cały rok i nie ma szans jeszcze w to upchnąć minimum 5-6 tygodni w Karakorum. Jednocześnie wiem, że chcę pojechać i pojadę. Znam Siekierkę z zimowego K2 i Nanga Parbat. Wiem, że jest bardzo wymagający wobec partnerów, ale i wobec siebie…

–  Jaca daj mi 3 dni! – mówię.

  • Przygotowania

Mamy jakieś 2,5 miesiąca na przygotowanie wyprawy. Siekierka wpadł w wir i widać, że nie ma odwrotu. W skład wyprawy wchodzi Krzysiek Tarasewicz, który swoją obecnością przekonał mnie do wyjazdu i Jacek Hugo Bader (jako reporter). Dodatkowo do bazy jadą rodzice Tomka Kowalskiego i Agnieszka – narzeczona Tomka. Kasy oczywiście jest na styk, więc nie ma co liczyć na wspinaczy pakistańskich. Wiadomo, że będziemy musieli działać sami. Finansowo wspiera nas wiele osób, od życzliwych dostajemy także pomoc sprzętową.

Na przygotowania kondycyjne nie ma już czasu. Jak nie masz wychodzone w górach, już nic nie przybędzie. Apteka, dolary, ubezpieczenie, jest już czerwiec. Zanim się obejrzałem, z Vibera próbuję dzwonić do domu ze Skardu…

  • Wsparcie

Wyprawę wsparło wiele osób. Nie sposób ich wszystkich wymienić. Ja pragnę podziękować szczególnie kilku osobom. Tadkowi Wesołowskiemu, naszemu prezesowi GOPR, Markowi Kubicy i Maćkowi Kałwakowi:

– Krótko i konkretnie: – jasne, czego potrzebujesz?
– Siekierka ma bardzo długą listę…

  • Pojechali

Pozwolenie jest, cargo wysłane, na lotnisku muszę przepchnąć moje 55 kg, a mogę mieć tylko 37. Poszło.

Pakistan latem wydaje sie przyjaźniejszy niż zimą. Cieszę się, że idziemy po Baltoro. Wstajemy około 4 rano, idziemy spać zaraz po zachodzie. Przestrzeń i góry dookoła dają poczucie spokoju, do momentu, kiedy po dwóch dniach bez kontaktu (padły baterie w satelicie) pożyczam od szefa Irańczyków telefon i słyszę o tragedii na Nandze (Masakra w Gilgicie – przyp. red.). Tej nocy nasi tragarze rozpalili kilkadziesiąt małych ognisk. Co się dzieje? Nic, to jakieś muzułmańskie święto, ale tej nocy nikt z nas nie spał spokojnie.

Broad Peak z Concordii wygląda pięknie, po kilku godzinach dochodzimy do bazy. Jesteśmy – szybko, sprawnie, bez kłopotów. Tylko wciąż nie możemy uwierzyć w to, co się stało pod Nangą.

  • Baza

Nasze namioty bazowe i mesa to te same, które używała zimowa wyprawa. Tragarze, którzy przynieśli nasze ładunki płynnie zrobili przepak i tego samego dnia zabrali sprzęt po zimie.
Jakie było nasze zaskoczenie, gdy na mesie zobaczyliśmy wielki baner z wydrukiem na tle gór hasła Żuławskiego o tym, że partnera się nie zostawia… Kto i kiedy to tu przywiózł?


Widok na Broad Peak od podstawy ściany (fot. Jacek Jawień)

Prócz nas są tu Pakistańczycy, Austriacy, Niemcy, trójka z Nowej Zelandii, Meksykanie i Irańczycy, którzy chcą zrobić nową drogę. Co pewien czas dochodzi jakiś trekking. Podczas treku codziennie rozmawiamy o zimie, o wydarzeniach z marca i przypuszczeniach. Obawiałem się, że atmosfera będzie nie do zniesienia, ale jest dobrze. Ustalamy plan działania i żeby nie tracić czasu ruszamy do jedynki.

Niby tłoku w bazie nie ma, ale w żadnym z obozów powyżej bazy nie ma miejsca na namiot, wszystkie miejsca są zajęte. W dwójce stoi ze 20 namiotów i może w kilku ktoś jest. Tracimy kilka godzin na szukanie miejsca, budowanie platform na stromym zboczu i nic z tego nie wychodzi.

Śpimy w cudzych namiotach, nie ma wyboru.

  • Cel

Plan jest prosty – mamy znaleźć Maćka i Tomka i ich pochować. Wszystkie wersje brane są pod uwagę, rozważamy różne rozwiązania. Tymczasem po tygodniu przychodzi informacja z bazy obok: byliśmy na szczycie i poniżej Rocky Summit widzieliśmy ciało! (Niemiecka wyprawa Amical – przyp. red.)


Obóz 2 (fot. Jacek Jawień)

Oglądam zdjęcie, Siekierka w napięciu w moich okularach rozpoznaje Tomka. Zanim do niego dotarliśmy, na szczyt weszło jeszcze kilka osób, w tym Marty i Denali.

  • Robota

Działamy szybko i sprawnie. Nie mamy wsparcia, więc wszystko co powyżej bazy niesiemy na własnych plecach. Nie narzekamy. Na szczęście poręczować nie trzeba. Liny już są. Wychodzimy z bazy o 2 w nocy, żeby rano być w obozie i nie chodzić w ostrym słońcu po polach śnieżnych. Co nie znaczy, że inni nie chodzą. Chodzą!

Z Siekierką rozumiemy się bez słów. Wiemy, że czas jest ważny, robimy szybkie wyjścia i dobrze się „resetujemy” w bazie. Na pogodę zbytnio nie zważamy, jeśli jest opad to nie więcej niż kilka cm śniegu, zagrożenia lawinowego nie ma. Czasem mocno wieje, bardzo mocno. Co tam, mamy cały czas poręcze. Nie ma się jak pogubić. Gorzej niż zimą być nie może!


Gdzie się rozbić? – Jacek Berbeka w obozie 2 w poszukiwaniu miejsca na namiot
(fot. Jacek Jawień)

Broad Peak to bardzo ciekawa i w sumie bezpieczna góra.

Lodowiec krótki, w ścianie szczelin tylko kilka, lawin nie ma, bo jest tak stromo, że śnieg się nie trzyma i droga do trójki prowadzi formacjami wypukłymi. Powyżej trójki już trzeba uważać, można się pogubić i wielkie pola śnieżne mogą stworzyć magazyn śniegu. No i w razie czego można uciec. Trasę z trójki do bazy lekko da się zrobić w 3 godziny.


Widok na Masherbrum przez śmieci obozu 3, wysokość 6700 m n.p.m. – z tego miejsca startowaliśmy do akcji na grani (fot. Jacek Jawień)

  • Akcja

Góra przygotowana, obozy stoją, mamy aklimatyzację i dobre prognozy – idziemy.

Jedynki nie mamy, za nisko, więc chodzimy od razu z bazy do dwójki. Noc w dwójce w porządku. Z dwójki do trójki w nocy w dobrej pogodzie. Koło południa dochodzą do naszego namiotu Nowozelandczycy. Marty i jego syn Denali, wraz z kompanem z Australii. Marty opowiada o miejscu, w którym jest Tomek.


Autor na wysokości ok. 6500 m n.p.m. (fot. Jacek Jawień)

W południe wzięliśmy tabletki nasenne i do 18 spanie. Gotowanie, a ok. 22:30 w drogę. Noc pogodna, nie było źle, ale odległość z trójki do przełęczy jest olbrzymia. Już pod przełęczą nad ranem pogoda się załamała i z silnego mrozu w nocy przeszła w huraganowy wiatr ze śniegiem i słońcem. Było pięknie, ale szło się słabo. Na grani liny w dalszym ciągu dawały poczucie bezpieczeństwa, choć po drodze trzeba było uważać na szczeliny. Szedłem pierwszy i będąc na kolejnym wzniesieniu grani zobaczyłem Tomka. Nie znaleźliśmy przy nim ani plecaka, ani kamery.

Był ranek, wschód słońca oświetlał Rocky Summit, z daleka świecił się czerwony kombinezon. Żeby zdjąć Tomka z pionowego kominka, opuścić i przetransportować w miejsce, gdzie postanowiliśmy go pochować, potrzebowaliśmy około 6 godzin. Nie dlatego, że było daleko, ale dlatego, że każdy ruch, szarpnięcie kosztowały kolejnych kilka minut odpoczynku. No i ten wiatr, śnieg… Okulary zamarzają, w ręce zimno, w nogi też. Trudno się nam z Siekierką porozumieć, bo jest straszny hałas, jesteśmy blisko krawędzi grani, huk jak na morzu. Altimetry pokazywały kilkadziesiąt metrów poniżej 8000 m. Mimo wszystko uważam, że dość sprawnie to wszystko poszło, kilka lin trzeba było uciąć, kilka nowych powiesić, trochę tego było.

Nie ma tam szczeliny, do której można opuścić ciało, są pęknięcia w grani śnieżnej prowadzącej na chińską stronę i kilka dziur w śniegu – płytkich.

W tym czasie rodzice Tomka i Agnieszka byli już w kraju, przez telefon daliśmy znać, że  ściągnęliśmy Tomka. Znajdował się w takim miejscu, że nikt idąc na szczyt nie mógł go ominąć.
Pochowaliśmy Tomka ze 100 m niżej. Na grani, ale z boku, w kamieniach. Pod sporym głazem ułożyliśmy ciało, obłożyliśmy kamieniami. Ma już spokój. Już mu nie będą przeszkadzać…

  • A Maćka nie ma

Przy szczelinie spędziliśmy sporo czasu – w drodze do góry i w dół. Wchodzi do niej kilka lin, nic nie widać. Poprowadzenie poręczy przez szczelinę jest chaotyczne i niewygodne. W sumie trudne do pokonania dla osoby w dobrej formie, a dla wyczerpanego wspinacza może to być wielki problem. Coś tam się z tymi linami podziało, sposób wiązania i umocowanie szabli wskazuje, ze Pakistańczycy zrobili tam swoje i jakoś to wszystko działa, ale ani łatwe ani bezpieczne to nie jest.

Zabrałem z GOPR-u antenę RECCO. Poszukiwania na tej wysokości i w tym nastromieniu były trudne. Zdawałem sobię sprawę, że mogę odnaleźć ciało tylko wtedy, gdy odzież będzie mieć płytki RECCO. Wtedy nawet z większej odległości jest szansa na sygnał. Na odbicie od radia, telefonu, aparatu mogę liczyć, ale z odległośći max 1,5 m. Robiłem wcześniej testy na Babiej i będąc praktycznie nad radiotelefonem (bez baterii lub rozładowanym) antena dawała sygnał z odległości 1.5 m.

Uznaliśmy z Jackiem, że nawet przy tak niskich szansach działania trzeba to urządzenie zabrać i go użyć. Bo jeśli któryś z chłopaków byłby przysypany po warstwą 20-30 cm śniegu to antena złapie sygnał. Nic nie widać, a od zimy kilka miesięcy minęło.

Przeszukałem okolice szczeliny…

  • Nanga Parbat

Byliśmy na zimowej Nanga Parbat 2006/07 od strony Rupalu i nie była to wyprawa łatwa i przyjemna. Pakistan był ponury, ludzie mało życzliwi i już wtedy czułem, że nie jest to moje miejsce. Nigdy nie przypuszczałem, że ci ludzie posuną się do czegoś takiego. Coś sie skończyło. Coś, czego nikt z tych, którzy nas tak zapewniali, że to był incydent i się nie powtórzy, nie naprawi (Masakra w Gilgicie – przyp. red.).

Nie ma już poczucia bezpieczeństwa. Władze zamknęły Diamir na 10 lat. No i co z tego? W drodze powrotnej w Islamabadzie nie wyszliśmy z hotelu nawet na chwilę.

  • K2

Baza pod Broad Peak jest w bezpośrednim sąsiedzwie bazy pod K2, może godzina, może półtorej.

Będąc już na miejscu dostajemy wiadomość z Polski, że zaraz po Broad Peaku idziemy na K2.
Hmm, tylko że my nic o tym nie wiemy. Szybko się okazało, że Jacek Hugo Bader udzielił wywiadu  przed wyjazdem, no i strzelił sobie w kolano. Siekierka jak to przeczytał  dostał „Białej gorączki”. Uważam, że Jacek HB nie miał złych intencji, ale siedząc w tym fachu powinien sprawdzić, jak jest. Jako że załatwiał wizy, dostał dokumenty z agencji. Broad Peak i K2 są na jednym formularzu i przy górze daję sie krzyżyk. Często przed K2 wspinacze łoją BP, dla aklimatyzacji. No nie zauważył, że krzyżyk był tylko przy jednej górze.

  • Co jest do k…?

Czekamy na raport komisji (Komisja PZA do zbadania wyprawy na Broad Peak – przyp. red.). Sami przywieźliśmy kilka nowych informacji. Mam nadzieję, że rzetelny raport pozwoli zrozumieć, co tam się stało. Ale tragedia na BP to dopiero początek. To co się działo dalej to już jazda na dzikim koniu!

Zaczęło sie w marcu: Tomek i Maciek (Krzysztof Wielicki kończy wyprawę – przyp. red.)

Podczas naszego pobytu w Karakorum:

Pod Nangą ginie 11 osób… (Zamach pod Nanga Parbat – przyp. red.)

Z niemieckiej wyprawy po zejściu z dwójki na Broad Peak wpada do lodowcowej rzeki Dana Heide, miła Niemka, umiera po kilku minutach…

Po założeniu trójki schodzimy do bazy, a Tarasiuk mówi, że na Gaszerbrumie zginął w lawinie jakiś wspinacz. Ale miejscowi mówią, że to Hiszpan. Krzysiek miał obawy, że to ktoś z naszych. Szkoda chłopa, ale to nie nasz. Wieczorem dzwonią, co tam u nas? Nie lawina i nie Hiszpan – to Artur! – (Tragedia w Kuluarze Japońskim – przyp. red.)

W trójce spotykamy trzech Irańczyków, są zaaklimatyzowani i idą na nową drogę! Ta ich nowa droga to wariant, który wprowadza w kłopoty, widać gołym okiem, że to nie ma sensu. Po dwóch dniach w bazie szef Irańczyków chodzi smutny i nerwowy, po pięciu dniach już wiemy – weszli na szczyt, ale pogubili się schodząc i nie przeżyli zejścia… – (Czarna seria w Karakorum – przyp. red.).

Kończymy wyprawę i w tym czasie trzech Hiszpanów ginie na Gaszerbrumie… (Czarna seria w Karakorum – przyp. red.)

W domu dostaję informację, że Marty i Denali zginęli na K2… (Nowozelandczycy giną w lawinie pod K2 – przyp. red.)

***

Szczegóły wyprawy:

  • Data wylotu: 16 czerwca 2013
  • Skład: kierownik – Jacek Berbeka, Jacek Jawień, Krzysztof Tarasewicz oraz Jacek Hugo Bader – reporter.
  • Trekking w składzie: Alicja i Marek Kowalscy – rodzice, Agnieszka Korpal – narzeczona Tomka.
  • Dotarcie do bazy: 24 czerwcaAklimatyzowaliśmy się podczas wspinaczki na BP i zakładania obozów. Podczas aklimatyzacji nie wspięliśmy sie na żaden inny szczyt.
  • Data akcji pochówkowej: 18 lipca
  • Data powrotu do kraju: 25 lipca
  • Dodatkowego tlenu z butli nie używaliśmy, takie było założenie. Nie braliśmy tego pod uwagę. W bazie mieliśmy tlen medyczny – 1 butlę.

Jacek Jawień

***




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    Porządek alfabetyczny czy uznaniowy [3]
    mój błąd - przepraszam

    19-08-2013
    Anonim

    Dzięki Jacek [11]
    za sprawozdanie i że tam byłeś.

    19-08-2013
    bodziu

    Tomasz Kowalski [5]
    W tekście nie powiedziano jednoznacznie w którym miejscu znaleziono ciało…

    19-08-2013
    trek

    Jacek Jawień o wyprawie poszukiwawczej na Broad Peak [1]
    Inny, bardzo ciekawy wywiad z Jackiem Jawieniem: http://www.cbidgp.pl/uploads/files/5612_Broad-Peak-wywiad-pdf.pdf

    20-08-2013
    aqwertz