22 sierpnia 2013 08:18

Dla mnie to była pyszna przygoda… – Łukasz Dudek o End of Silence

11 sierpnia br. Łukasz Dudek i Jacek Matuszek pokonali End of Silence 8b+ (350 m, 11 wyciągów), jedną z trzech dróg wchodzących w skład Trylogii Alpejskiej. Było to drugie polskie powtórzenie drogi, pierwsze padło latem 2010 roku za sprawą Marcina Wszołka i Konrada Ociepki.


Udało się! (fot. Justyna Gulka / climb.pl)

***

Dorota Dubicka / wspinanie.pl: Na początek jeszcze raz gratulacje za End of Silence. Pierwsze wrażenia?

Łukasz Dudek: Udało się! Dla mnie była to pyszna przygoda, a także nauka czegoś zupełnie nowego. Czegoś, z czym do tej pory nie miałem wiele wspólnego.

Pewnie nie każdy wie, powiedz skąd w ogóle pomysł na projekt związany z Trylogią Alpejską?

Temat wielowyciągówek wałkowaliśmy już w zeszłym roku. Decyzję podjęliśmy podczas wyjazdu do Zillertalu. Tam wstawialiśmy się do Ichi ban 90-metrowej 8c, która miała górski charakter. Stwierdziliśmy, że fajnie byłoby powspinać się w górkach. A wybór padł na Trylogię dlatego, że są to drogi bardzo znane i popularne w mediach. Łatwo znaleźć o nich informacje, dokumentację zdjęciową czy filmową. Jako że nie mieliśmy rozeznania w innych tego typu drogach, cel stał się jasny. Zbiegło się to z konkursem organizowanym przez Portal Górski, w którym główną nagrodą było finansowanie tego projektu.


W ścianie (fot. Justyna Gulka / climb.pl)

Rozpoczynając przygodę z Trylogią mieliście już jakieś doświadczenie we wspinaniu wielowyciągowym? Trudno było przestawić się z krótkich, sportowych dróg na górską ścianę?

Zarówno moje doświadczenie górskie, jak i Jacy było znikome. Nie ma co ukrywać, że sporo wspinałem się w Teplicach i Adrspachu, a biorąc pod uwagę tamtejsze obicie, górskie wspinanie pod względem obicia nie mogło mnie zaskoczyć.

Największy problem, jaki napotkaliśmy, nie leżał w odległościach między przelotami, to było zupełnie zjadliwe. Najtrudniejsze jest ciągłe wiszenie w ścianie. Praktycznie każde stanowisko jest wiszące, a czas efektywnego wspinania wynosił każdorazowo ok. 8 godzin. Między wspinkami nie leży się na karimacie pod drogą i nie restuje odpowiednią ilość czasu, jak to ma miejsce we wspinaniu sportowym. Gdy się wejdzie w ścianę, nie odpoczywa się nigdzie. Zmęczenie narasta z każdą upływającą godziną. Po nieudanej próbie zjeżdża się do partnera i wisi z nim na stanowisku. Uprząż wrzyna się w biodra. Praca nad drogą w takich warunkach nie jest łatwa. W porównaniu ze skałkami to przepaść.


Na stanowisku (fot. Jacek Matuszek / climb.pl)

W jakim stylu padła End of Silence? Zmienialiście się na prowadzeniu?

Tak, wyciągi prowadziliśmy na zmianę. Ja wbiłem się w ścianę pierwszy i zmienialiśmy się już do końca drogi. Jednak na najtrudniejszych wyciągach pracowaliśmy wspólnie. Znam wszystkie ruchy na wszystkich wyciągach, również na tych, które mi nie przypadały. Jaca prowadził 6c, 6a, 7c+, 8b, 7c (twierdzi ze max 7b-b+), dla mnie wypadły odcinki: 7a+, 6a+, 7b+, 7b, 8b+, 7a+.

W sumie ile godzin zajęło wam przejście RP?

Przejście RP zajęło nam 8,5 godziny. Pierwszą połowę zrobiliśmy w 3 godziny, drugą mocno „przymuliliśmy”. Wszystkie wyciągi, oprócz 8b i 8b+, zrobiliśmy tego dnia w pierwszych próbach.

Opowiedz trochę o szczegółach… Jak wyglądały przymiarki do drogi i samo przejście?

W ścianę wychodziliśmy cztery razy, w tym raz na wyjeździe, w którym próbowaliśmy „Szaty” (Des Kaisers neue Kleider 8b+ Stefana Glowacza – przy. red.). Podczas pierwszej wizyty doszliśmy do końca 8b+ i zjechaliśmy do podstawy. Udało nam się dobrze zapoznać z terenem do miejsca, gdzie zaczynają się najtrudniejsze wyciągi. Mimo że nie jest to wysoka cyfra, to jednak formacja jest bardzo nieewidentna – głównie płyty, a przy oszczędnym obiciu i braku magnezji trudno rozszyfrować właściwy przebieg drogi.


Łukasz na pierwszym wyciągu (fot. Jacek Matuszek / climb.pl)

2. próba to zjazd po wyciągu 8b – ucieczka przed burzą, której i tak nie udało nam się uniknąć. Tak na marginesie, to chyba właśnie to wydarzenie zapamiętam bardziej niż samo przejście. 3. próba to kompletne zapatentowanie 8b i w zasadzie moja pierwsza konfrontacja z 8b+. Trudno mi wymyślić patenty w cruxie, w końcu robię go, ale w ciągu nie za bardzo rokuje. Przed finalnym atakiem musimy restować 4 dni – przyszedł front deszczowy.


Burza (fot. Jacek Matuszek / climb.pl)

Podczas decydującej próby zaczęło padać i przesiedzieliśmy w dziupli skalnej po 5. wyciągu około godziny, by skała przeschła. Do 8b dochodzimy bez odpadnięcia. Jaca przechodzi ten wyciąg w 4. próbie. Ja na kolejnym spadam na brzuszku, w najtrudniejszym miejscu. Na szczęście zespół norwesko-austriacki patentuje drogę zjazdami i los chciał byśmy się spotkali w najtrudniejszym miejscu na ścianie. Okazało się, że chłopaki mają dużo łatwiejsze patenty i faktycznie takie były. W kolejnej próbie przechodzę wyciąg. Dojście do końca to już formalność.

A co by było, jak byście ich nie spotkali? ;)

Pewnie potrzebny byłby kolejny wyjazd. Chłopaków zobaczyliśmy, jak robiliśmy 7c+. Pomyśleliśmy sobie, że to niezła pedaliada tak zjeżdżać z góry. Przecież omija ich cała przygoda! Gdy rozmawiałem z nimi wisząc na bloku, sami się śmiali, że ich styl to „gay style”. Mieli spory dystans do siebie. Podsumowując, spadli nam z nieba i uratowali nam tyłki :)

Na czym polegały kluczowe trudności na wspomnianym przez Ciebie najtrudniejszym fragmencie?

Po ciągowym podejściu dochodzi się do cruxa. Taki jak w Polsce – śmiałem się, że to się nazywa jurajskie przewieszenie – nogi zostają pod brzuszkiem, a ręce już na połogim. Cała trudność to wygiełganie się za przewis. Problem w tym, że na ręce są bardzo małe chwyciki, jest ich sporo, ale wszystkie bardzo słabe. Szkoda opisywać sekwencje, najlepiej przez cruxa przelewitować. Jak ktoś będzie próbował to z chęcią podpowiem.


W ścianie (fot. Jacek Matuszek / climb.pl)

Jak wygląda asekuracja na drodze? Podczas finalnego przejścia dokładaliście coś swojego?

Podczas pierwszego wejścia w ścianę mieliśmy komplet mechaników i kości. Używaliśmy ich na kilku wyciągach, ale podczas finalnego przejścia zrezygnowaliśmy z nich, bo postawiliśmy na zupełną lekkość…  Obicie na End of Silence jest dużo uboższe niż w każdym znanym mi rejonie sportowym, ale lepsze niż w Teplicach. Najbardziej lotny jest odcinek 7b, pomiędzy 7c+ a 8b. Zresztą pisał o nim Konrad w relacji (relacja – przyp. red.). Tam można się najeść  strachu. Jako jedyny przypomina standardy teplickie. Jedyne miejsca, na których jest dużo przelotów i da się przejść od ekspresa do ekspresa to 8b i 8b+, na reszcie trzeba się wspinać i swoje odlatać.

Wspomniałeś o relacji Konrada, przed wyjazdem kontaktowaliście się z nim i Marcinem, mieliście od nich jakieś dodatkowe informacje o drodze?

Nie kontaktowaliśmy się z nimi. Relacja była wystarczająca dokładna, by mieć jasność co do przebiegu i napotkanych trudności. Po pomoc dzwoniliśmy do Maćka Dziedzica w celu ustalenia ścieżki i koleby do spania pod ścianą.


Poranek w kolebie (fot. Jacek Matuszek / climb.pl)

End of Silence to jeden z trzech waszych celów na ten rok. Główny plan to zrobienie całej Trylogii. Przyznam, że cel bardzo ambitny, biorąc pod uwagę, że do tej pory tylko kilku wspinaczom udało się skompletować całą trójkę. Wcześniej próbowaliście już Des Kaisers neue Kleider. Jak oceniacie swoje szanse na Szatach i Silbergeier?

Na Szatach oceniam bardzo słabo. Na 8. wyciągu wycenionym na 8b+ nie byłem w stanie, mimo kilku godzin wiszenia, zrobić jednego miejsca. Nie za bardzo się znam, ale w mojej opinii coś tam nie gra. Dla mnie crux z tego wyciągu jest trudniejszy niż z Estado Critico 9a w Siuranie. Podobne zdanie miał Mechanior, który mimo świetnej formy też nie zrobił tego miejsca. Co do Silbergeiera to nie wiemy, jak to wygląda, ale pewne jest, że przynajmniej się da, bo w tym roku były dwa przejścia tej drogi.

To kiedy ruszacie w trasę?

Szaty odpuszczamy w tym roku na dobre. Tak jak pisałem, nie widzę na dzień dzisiejszy możliwości przejścia 8. wyciągu. Zostaje Silbergeier i na nim się skupimy. Liczę, że będziemy dobrze przygotowani i uda się pokonać drogę na jednym wyjeździe. Wyjedziemy pewnie z początkiem września.


Jeszcze rzut oka na Feuerhöndl (fot. Justyna Gulka / climb.pl)

***

End of Silence 8b+, 350 metrów
Autor: Thomas Huber, 1994
Wyciągi: 7a+, 6a, 6c+, 6c, 7b+, 7c+, 7b+, 8b, 8b+, 7c+, 7a+
Położenie: Hinteres Feuerhöndl, Alpy Berchtesgadeńskie, Niemcy

Dorota Dubicka





  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    gratulacje [1]
    Gratulacje, koledzy! Wspaniała robota. Trochę szkoda, że zaczęliście od najtrudniejszego.…

    4-09-2013
    McAron