29 lipca 2013 17:12

Great Trango Tower 2013 – w drodze do bazy

24 lipca wyruszyła kolejna wyprawa związana z projektem „4 Żywioły”. Zespół w składzie Marcin Tomaszewski oraz Marek Raganowicz za cel obrał  pn.- zach. ścianę Great Trango Tower (6286 m) w Pakistanie, na której zamierzają wytyczyć nową drogę w centralnej części spiętrzenia.

Oto pierwsze doniesienia z Pakistanu.


Baza pod ścianą Great Trango Tower (fot. Marcin Tomaszewski i Marek Raganowicz / Projekt "4 Żywioły")

***

W Islamabadzie wylądowałem zgodnie z planem 25 lipca o 3.55 w nocy. Wychodząc na hol przylotów otoczony zostałem przez tłum taksówkarzy i okazjonalnych, szeroko uśmiechniętych przyjaciół. Po chwili podszedł do mnie Ishaq, właściciel agencji, którą wynajęliśmy do obsługi naszej wyprawy.

Ishaq zapobiegawczo postanowił zaopiekować się moim bagażem wywożąc go z głównego holu w rzekomo bezpieczne miejsce. Gdy po trzech godzinach prób przymknięcia zmęczonych oczu na krześle miejscowego baru dołączył do nas Regan, po moich Expertach nie było śladu. Dobry początek wyprawy – pomyślałem sobie, lecz o dziwo odczułem w sobie spokój. Agencja obiecała pokryć straty. Nie pozwolę, aby tak banalne zdarzenie wpłynęło na naszą sprawność w ścianie.

Muszę przyznać, że od pierwszych godzin grafik mieliśmy dopięty na ostatni guzik, nie opuszczając lotniska udało nam się przerzucić bagaże na wewnętrzny lot do Skardu, gdzie wylądowaliśmy już o 13 w południe.

Na miejscu zamiast komfortowych butów udało mi się znaleźć jedynie rozchodzone kapcie, które i tak okazały się najlepsze w promieniu najbliższych 100 km. Mam nici, taśmę, trochę kleju i sporą wyobraźnię. Im większe staje przede mną wyzwanie, tym czuję się mocniejszy, bardziej zdeterminowany. Gdy pokazuję je Reganowi, klepie mnie po plecach. Damy radę. Tego dnia ruszamy jeepami do Askole, małej wioski, z której rozpocznie się karawana. Mieszka w niej większość naszych tragarzy.


Droga do Askole (fot. Marcin Tomaszewski i Marek Raganowicz / Projekt "4 Żywioły")

Na drugi dzień o świcie pakujemy sprzęt i ruszamy w drogę. Po godzinie marszu mijamy garstkę mężczyzn z karabinami przewieszonymi przez ramię. Spoglądamy z Reganem na siebie i przełykamy ślinę, z pewnością nie z powodu pragnienia. Wymieniamy się spojrzeniami. W ich dzikich oczach zauważam iskrę, która w jednej chwili eksploduje! Rzucają się na nas z uśmiechem i przyjaznymi okrzykami. Witamy się serdecznie i zaczynamy spontanicznie tańczyć. Wyjmuję swojego patyka i zaczepiam na jego końcu GoPro, staram się nie zwracać uwagi na ich reakcje. Mierzą mnie wzrokiem, opierają karabiny o skałę, nasz przewodnik daje mi znak, żebym tego nie robił.


Taniec z żołnierzami (fot. Marcin Tomaszewski i Marek Raganowicz / Projekt "4 Żywioły")

Sprawdzam ich, widzę, że nie mają nic przeciwko, nie chcą tylko żebym fotografował ich broń. Patrol wojska pakistańskiego wyrusza na swój posterunek. Wydaje się, że po ostatnich zamachach, w których zginęło dziecięciu alpinistów z rąk przebranych żołnierzy, każdy Pakistańczyk stara się ocieplić wizerunek swojego kraju. W rzeczywistości ludność zamieszkująca tę część kraju jest przyjaźnie nastawiona do obcokrajowców i ubolewa nad tym nieszczęśliwym zdarzeniem.

Ostatnie dni dużo rozmawiamy z mieszkańcami Baltistanu. Talibowie, którzy rozstrzelali dziecięciu alpinistów w bazie pod Nanga Parbat, przybyli tu z południowego zachodu graniczącego z Afganistanem. Swoją nienawiść do ludzi gór i ich paktu z turystami zaznaczają na każdym kroku. Zeszłej zimy na drodze z Islamabadu do Gilgit zabili ponad 90 ludzi. Do dziś można zauważyć ich krew na przydrożnych kamieniach.

Po godzinie pijemy czaj na ich górskim posterunku, obserwujemy siebie nawzajem. Szukam wzrokiem mundurów. Nasz przewodnik Aman wydaje się zdenerwowany i nalega, żebyśmy nie robili zdjęć i ruszyli w dalszą drogę. Mogą być problemy – tłumaczy. Obok mnie stoi oparty o ścianę karabin, czuję na sobie wzrok żołnierzy. Uśmiech, czujność i niepewność. Nie zdziwiłbym się, gdyby nagle chwycili za broń i skierowali ją w naszą stronę.

Pomimo, że jesteśmy bezpieczni to po raz kolejny odkrywam w sobie pewne przeczucie. Pierwszy raz zrodziło się w mojej głowie w trakcie wyprawy do Pakistanu w 2001 roku, miesiąc przed atakami na Word Trade Centre. Fanatyzm wisi w powietrzu jak gęsta mgła i tylko od przywódców tej nacji zależy, w którą stronę uderzy.


W drodze (fot. Marcin Tomaszewski i Marek Raganowicz
/ Projekt "4 Żywioły")

W trakcie trzydniowej karawany do bazy mijamy kolejne biwaki. Lola 3050 m n.p.m. , Paju 3500 m n.p.m. i wreszcie Trango Tower base camp 4100 m n.p.m. Nasi kucharze przechodzą samych siebie. Temperatura (+ 38 st C) nie ułatwia nam marszu, co chwilę moczymy chusty. Widoki przepiękne. Wyruszamy wcześnie rano by przed południem w największym słońcu być już na miejscu i schować się w cieniu. Na biwakach obserwujemy puste platformy pod namioty i słuchamy żali tragarzy. Ten sezon jest bardzo zły – narzekają, wiele wypraw zrezygnowało z przyjazdu w góry, ciężko będzie przetrwać kolejną zimę.

29 lipca jesteśmy w końcu w bazie pod naszą ścianą. Rozpoczynamy aklimatyzację. Oczyma wyobraźni widzimy już naszą drogę na Great Trango Tower.


Headwall Great Trango Tower
(fot. Marcin Tomaszewski i Marek Raganowicz / Projekt "4 Żywioły")

Jest piękna, nieprawdopodobna „mila w pionie” Pakujemy sprzęt, koncentrujemy się na naszym celu. Od teraz jesteśmy już tylko my i ona.

Marcin Yeti Tomaszewski / Himountain, www.geronimo.civ.pl, www.4zywioly.net

Marek Regan Raganowicz / www.reganclimbing.com

***

Więcej zdjęć z pierwszego etapu wyprawy w galerii.

Wspinanie.pl objęło wyprawę patronatem medialnym, wspieramy również wyprawę w zakresie łącza satelitarnego, dzięki czemu – mamy nadzieję – wszyscy będziemy otrzymywać relacje filmowe od ekipy.




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum