19 kwietnia 2012 14:01

Chulilla – wspinanie przez cały rok…

Piotrek Bunsch (Ternua) z ekipą odwiedził minionej zimy rejon Chulilla. W momencie, kiedy większość z nas wybiera popularne, często zatłoczone rejony w Hiszpanii, „na wyciągnięcie ręki” mamy jeszcze mało znany, pozostający nieco w cieniu modnych ogródków Południa, kawałek skały. Przedstawiamy nowe odkrycie naszych rodaków :). Warto poczytać!

***

Czy to w ogóle możliwe, że prawie nikt, komu mówimy, gdzie byliśmy, nie kojarzy tego miejsca – CHULILLA… Każdy wie, że kiedy u nas panuje zima, miejscem idealnym do wspinania jest południe Hiszpanii – popularne El Chorro i okolice. Okazuje się jednak, że da się znaleźć alternatywy, niekoniecznie tropikalne i niekoniecznie w często zimnej Katalonii.

Chulilla to miejsce, gdzie na niebie nie zobaczymy chmur przez 300 dni w roku, morze pomarańczowego wapienia otacza nas ze wszystkich stron, rzeka przyjemnie szumi, temperatura rozpieszcza i na pewno każdy wspinacz znużony polską pogodą znajdzie coś odpowiedniego dla siebie.

Nie pamiętam zimowego wyjazdu na west z tak dobrą pogodą, tak małą ilością deszczu i skałą suchą jak pieprz. Jedyne, czego zabrakło, to trochę mocy w kaczce, bo zdecydowanie było się po czym wspinać!

  • Najlepszy okres na wspinanie

Z naszego doświadczenia i z tego co mówią lokalni wspinacze w Chulilli da się wspinać przez cały rok. W lecie może być trochę za ciepło, jednak z uwagi na różnorodne rozmieszczenie sektorów, łatwo manipulować ilością dostarczanego słońca. Spędziliśmy na miejscu 2 tygodnie. Kiedy w Polsce panowały siarczyste mrozy w kanionie było 12 stopni. Puchówka, gdy wspinaliśmy się w zacienionych sektorach, była niezbędna, ale tylko podczas asekuracji. Gdy tylko na ścianie pojawia się słońce trzeba szybko zdejmować ubrania. Nieprzyjemnie robi się dopiero wtedy, gdy niebo zasnują chmury, ponieważ znacznie wzrasta wilgotność i spada odczuwalna temperatura. Podsumowując, najlepszy warun na wspinanie to okres od września do czerwca.

  • Dojazd

Wybraliśmy dogodny, sprawdzony i szybki (choć czasem stresujący) sposób dotarcia do Hiszpanii, korzystając z oferty irlandzkiego giganta RyanAir. Po dość dogłębnej kalkulacji różnych wariantów, ten element planowania zawsze zabiera dużo czasu – wybraliśmy bezpośredni lot z Krakowa do Alicante. Bilety rezerwowane w połowie stycznia kosztowały 600 zł.  Zmiennych podczas wyboru sposobu przelotu jest kilka, a i wyniki mogą być przez każdego inaczej odbierane. Nasz wybór był uwarunkowany pół na pół, kosztem i wygodą. Zmierzając do Chulilli można również lecieć do samej Walencji, Madrytu lub nawet do bardziej odległej Barcelony.

W okresie zimowym najbardziej opłacalnym i równocześnie bardzo wygodnym sposobem przemieszczania się na miejscu jest wypożyczenie samochodu. Za nie takie małe autko z klasy 'economic’ zapłaciliśmy 5 euro za dzień i drugie tyle spożytkowaliśmy na paliwo.  Dla tych, którzy z różnych względów nie mogą pożyczyć samochodu możliwe jest dotarcie na miejsce autobusem, który raz dziennie w porach popołudniowych wyrusza z centrum Walencji. Samochód na miejscu nie jest niezbędny. Jednakże jego brak mocno ogranicza swobodę.

  • Spanie

Miasteczko oferuje kilka ciekawych rozwiązań w różnych przedziałach cenowych. Można wynająć apartament dla całej gromadki na dłuższy okres, co znacznie zredukuje koszty lub pokój w hotelu. Z bardziej wspinaczkowych rozwiązań do swojego schroniska zaprasza Pedro Pons – lokalny kustosz rejonu. Warunki, jak i lokalizacja, są perfekcyjne, a i ceny nie tak wygórowane.

Nasza skromna ekipa wybrała nieco bardziej ekonomiczny sposób spędzania długich wieczorów i nocy. Mając samochód można bardzo łatwo znaleźć dogodne miejsce na rozstawienie dzikiego obozowiska. Uwaga: w Hiszpanii spanie w namiotach jest surowo zabronione i robimy to na własną rękę.

  • Wspinanie

Wspinanie robi wrażenie. Kanion, w którym znajduje się większość rejonów, ma średnio 80 m wysokości, co sprawia, że często nie widać końca dróg wspinaczkowych. Skała to oczywiście pomarańczowy bardzo urzeźbiony wapień. Z asekuracją nie ma problemów. Drogi są bardzo gęsto obite masywnymi petzlowskimi spitami. Na większości wiszą karabinki w stanowiskach zjazdowych. Przygotowane tak, aby wystarczała lina 70- metrowa.

Charakter dróg jest bardzo różnorodny. Jest trochę typowego wspinania po hiszpańskich kaloryferach, drogi bardziej i mniej przewieszone, po małych i dużych chwytach. Każdy znajdzie coś dla siebie. Jedyne, czego brakuje i na co nawet lokalni wspinacze narzekają, to mocno przewieszona grota, która przyciągnęłaby mocarnych wspinaczy i pozwoliła otworzyć wiele bardzo trudnych dróg.

W Chulilli jest tylko jedna droga wyceniona na 8c+, co może nieco zniechęcić ekstremalistów. Jest za to wiele innych trudnych propozycji poniżej 8a, idealnych na wiosenne rozwspinanie, mocne OSy i zimowe RP.


Tak prezentują się ściany kanionu (fot. Maciek Dziedzic)

Na wykresie widać rozkład trudności dróg w sektorach najbardziej uczęszczanych przez wspinaczy:

  • Rest Day

Chulilla oprócz wspinania sportowego oferuje także kila innych atrakcji. W dzień odpoczynku można wybrać się na zwiedzanie miasteczka, wąskie klimatyczne uliczki poprowadzą nas w górę do ruin zamku z XIV wieku, usytuowanego na szczycie wzgórza. Po drodze napotkamy kilka ciekawych kościołów oraz cudowne widoki na miasteczko i otaczający je kanion.

Można też wybrać się na wycieczkę pieszą po jednym z przygotowanych szlaków, zabrać dziewczynę na niełatwą ViaFerratę, do miejscowego SPA, a wieczorem na piwo do baru lub kolację do lokalnej restauracji.

  • KnowHow

PRZEWODNIK:
Chulilla ciągle czeka na oficjalny przewodnik z nowymi sektorami. Ciężko będzie jednak uwzględnić w nim wszystkie drogi, ponieważ w tempie ekspresowym pojawiają się ciągle nowe. Póki co, informacje na temat aktualnego wspinania można uzyskać w paru miejscach:

  1. Restauracja w Centrum Chuliulli – bardzo miły pan sprzeda nam kserówki i da pooglądać przewodnik z 2008 roku.
  2. El Altico – schronisko Pedro Ponsa – kto inny jak nie kustosz rejonu wie, co i jak.
  3. Aitana – sklep wspinaczkowy w Walencji.
  4. www.chulillaclimbing.com – w miarę aktualne topo paru nowych sektorów.

ZAKUPY:
Najbliższy Lidl jest oddalony o 33 km.  Jednak w miasteczku ceny podstawowych produktów są przystępne. W samym centrum znajduje się jeden sklep spożywczy i piekarnia. Zagłębiając się wśród uliczek możemy natknąć się na sklep z mięsem i inne spożywczaki. W niedzielę przed południem na głównym placu można kupić świeże owoce, kupon na loterię, słodycze i torebki znanych włoskich marek.

WODA:
Wodę pitną polecamy kupować. Przy parkingu, obok centrum, na placyku zabaw jest źródełko, jednak woda dość intensywnie pachnie dezynfekcją. Kanion zaczyna się wielką tamą, która tworzy spory zalew. Z łatwością można dostać się nad jedną z kamienistych plaż. W kanionie płynie również bardzo przyjazna wspinaczom rzeczka.

***

Oto co udało nam się przewspinać:

Piotr Bunsch:

  • Nueve ceta 8b Flash
  • Las clochas de targa 8a+ RP
  • El remanso de las muelas 8a OS
  • La cantonera 8a RP
  • Aromas de verdón 7c+ OS
  • Rin Ran 7c+ OS


(fot. Ignacio Botella)

Andrzej Mecherzyński-Wiktor:

  • Nueve ceta 8b RP
  • Las clochas de targa 8a+ RP
  • La cantonera 8a Flash
  • Aromas de verdón 7c+ Flash


(fot. Ignacio Botella)

Kasia Janicka

  • Conflicto territorial 7a+ Flash


(fot. Piotrek Bunsch)

***

Ciężko byłoby godzić nasze pasje z codziennością gdyby nie firma:

Piotr Bunsch (Ternua)




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    Kilka uwag porządkowych. [20]
    Byliśmy w chulilla na wielkanoc. Doprawdy, bardzo fajne miejsce. W…

    19-04-2012
    Śmigacz