15 września 2011 10:53

Golden Lunacy – opinia Zbigniewa Krośkiewicza

Prezentujemy opinię Zbigniewa Krośkiewicza, doświadczonego wspinacza i członka wyprawy filmowej na Grenlandię w 2009 roku, na temat fragmentów drogi Golden Lunacy. Mamy nadzieję, że ten głos stanie się kolejnym elementem, który pozwoli nam wszystkim uzyskać pełniejszy obraz przejścia z 2007 roku i drogi Golden Lunacy. O ten głos postulowaliśmy 11 sierpnia w naszym komentarzu do książki "Sekretne życie motyli", która stała się katalizatorem "sprawy Golden Lunacy". Ważne, że możemy zapoznać się z opinią osoby, która miała okazję być w pobliżu dyskutowanej drogi.

Wojciech Słowakiewicz i Piotr Turkot


Drogie Koleżanki i Koledzy,

Do tej pory nie zabierałem głosu, bowiem z wiadomych powodów nie chciałem być posądzony o stronniczość.

Wielokrotnie proszono mnie o ocenę drogi Golden Lunacy. Odmawiałem, ponieważ mogę mówić tylko o swoich obserwacjach i odczuciach.

Nie jestem w stanie ustosunkować się do wyceny poszczególnych wyciągów, gdyż nie wspinałem się drogą Golden Lunacy. Niemniej jednak byłem na jej początku i w jej środkowej części – na ogromnym zachodzie, która przecina ścianę niemal w połowie. Na zachód wszedłem tym samym żlebem, który zespół Golden Lunacy nazywa kuluarem i którym nastąpił w 2007 roku pierwszy wycof ze ściany, jak również podejście przed atakiem szczytowym w 2007 roku. Do swojej wypowiedzi podpinam kilka zdjęć, które lepiej może pozwolą przyjrzeć się przebiegowi drogi Golden Lunacy.

Nie umiem analizować materiałów fotograficznych, jestem więc pełen podziwu dla przenikliwości forumowicza RCz. Jego analizy wyjaśniły wiele moich wątpliwości i dały odpowiedzi na pytania, które zadawałem sobie od dawna.

Jedno z nich brzmiało:

Dlaczego ekipa filmowa zadała sobie tyle trudu, aby dotrzeć na Grenlandię, na Wyspę Pam, wejść na klif i nie kręcić choćby najmniejszej części filmu, na drodze Golden Lunacy?

Odpowiedź teraz wydaje mi się prosta. Na tej drodze nie ma odpowiednio spektakularnie wyglądających miejsc.

Ekipa mogła, korzystając z dobrej pogody, przynajmniej zjechać z przecinającego ścianę zachodu linią drogi Golden Lunacy (nie mówię o tym, aby się wspinać), jednak tego nie uczyniono.
Zamiast tego szukaliśmy planu do zdjęć kilkaset metrów w prawo (patrząc na ścianę) od linii drogi Golden Lunacy, wędrując po zachodzie w kierunku bardziej pionowej części ściany. Tam nagraliśmy sceny biwakowania na eksponowanej półce („Góry” z października 2009; zdjęcie pt. Filmowy biwak) i sceny „małpowania” w kompletnej lufie. Takich przygód autorzy Golden Lunacy, jak sami mi powiedzieli, w trakcie pokonywania drogi, nie mieli.

Jednocześnie chciałbym potwierdzić, że RCz prawidłowo zlokalizował miejsca, w których wykonano spektakularne zdjęcia w rysach:

  • zdjęcie off widthów wykonano na skałce w wiosce Augpilatoq (materiały publikowane w różnych pismach i w Internecie z wyprawy Zespołu z 2007 roku);
  • zdjęcia autora Golden Lunacy (materiały publikowane z wyprawy 2009) w rysie, w różnych strojach i ustawieniach, z kajakami przyklejonymi do skały (zdjęcie między innymi publikowane w „Górach” z października 2009) zostały wykonane na skałce -maleńkim połogim kilkudziesięciometrowym klifie nad wodą; skałka ta zlokalizowana jest na północ od cypla, na którym znajduje się wieś Augpilatoq; była widoczna na zdjęciu umieszczonym w jednym z postów na forum wspinanie.pl; zdjęcie to pochodzi z portalu Panoramio i pokazuje z profilu góry nad wioską.

Wspinanie.pl zadało mi dwa pytania:

  1. Jak wygląda teren, którym biegnie Golden Lunacy (ta część, którą byłeś w stanie ocenić)?


Fot. Z. Krośkiewicz; lipiec 2009

Zdjęcie z opisami (fot. Z. Krośkiewicz; lipiec 2009)

Jest to zdjęcie przedstawiające Górę, na której poprowadzono drogę Golden Lunacy. Z lewej strony widoczny jest śnieżny żleb (zwany przez zespół Golden Lunacy „kuluarem”). Lekko w prawo od dolnego wylotu żlebu biegnie skośnie w górę trawiasta rampa. Widać ją doskonale z Wyspy Pam. Jest więc duża. Ten dolny fragment ściany był dobrze widoczny z łódki. Jego nachylenie moim zdaniem to około 30-40 stopni.


(Fot. J. Krośkiewicz; lipiec 2009)

Na tym zdjęciu dobrze widoczny jest początek drogi. Taki kąt nachylenia skały utrzymuje się przez około 250- 300 m. Skała na tym odcinku wygląda na dość dobrą, ale jest mocno poprzerastana trawą.

Następne fragmenty drogi mogłem obejrzeć z zachodu przecinającego w połowie ścianę. Teren z zachodu widziałem w górę i w dół.

Kamień, pod którym schował się i biwakował zespół Golden Lunacy w trakcie załamania pogody (ostatni biwak przed wycofem w 2007 ) był również biwakiem ekipy filmowej w 2009 roku. Droga Golden Lunacy, jak mi powiedziano, wychodziła wprost na miejsce tego biwaku. Stąd można było zaobserwować ostatni wyciąg GL przed zachodem, biegnący po trawiastym terenie. Moim zdaniem wyciąg ten był bez trudności.

W celu znalezienia planu do zdjęć biwaku oraz małpowania (już to wspominałem) musieliśmy udać się zachodem kilkaset metrów w prawo. Schodząc i zjeżdżając z zachodu ok. 150 metrów dotarliśmy do miejsca, gdzie założyłem stanowisko zjazdowe. Ok. 30- metrowy zjazd wyprowadzał na krawędź przewieszenia widocznego na pierwszym zdjęciu – duży, trójkątny, wyraźnie zaznaczony cieniem wielki okap.

Zdjęcie „Filmowy biwak” („Góry” październik 2009) zostało wykonane na krawędzi nad tym właśnie przewieszeniem. Zaś sceny małpowania – poniżej krawędzi przewieszenia/okapu.

Wracając na zachód, znad krawędzi wspomnianego przewieszenia/okapu większość terenu pokonałem na żywca. Myślę, że co najmniej 100 m tego terenu każdy mógłby pokonać na żywca.

Fragment ściany, którą biegnie Golden Lunacy, nie jest ani trochę tak stromy, jak okolice, gdzie robiliśmy zdjęcia do filmu. Do wspomnianej krawędzi przewieszenia, gdzie filmowaliśmy, można jednak, jak już wspomniałem, w dużej mierze przemieszczać się na żywca . Dlatego sądzę, że ściana na tej wysokości, w tej części, gdzie biegnie Golden Lunacy, ma podobny charakter.

Nad zachodem w górę od biwaku zespołu z 2007 roku i miejsca naszego biwaku podczas zdjęć wznosi się ogromna depresja o nachyleniu prawdopodobnie ok. 40 stopni. Na przestrzeni ok. 200 m nie widać było specjalnych zmian w nastromieniu, z tym, że występują tam skalne prożki. Skała jest brązowa i wygląda na kruchą. Pytany przeze mnie autor drogi Golden Lunacy nie umiał jednoznacznie powiedzieć (czemu się wcale nie dziwię), którędy biegnie jego droga. Tym samym nie wiem, czy prożki te były omijane, czy też pokonywane. Teren generalnie wyglądał na „żywcowy” i łatwy.

Reasumując:

Teren, który widziałem na wielosetmetrowych odcinkach, zarówno powyżej jak i poniżej zachodu wyglądał na „żywcowy” i był względnie łatwy.

Ogólnie ściana w ogromnej części a w szczególności w części, w której biegnie droga Golden Lunacy wygląda na połogą. Niemniej jednak nie mogę wypowiedzieć się o trudnościach w środkowej partii poniżej zachodu, jak i na temat trudności terenu w górnej części powyżej tego, co mogłem zaobserwować.

Pytanie wspinanie.pl

  1. Jaki charakter i trudności ma kuluar podejściowy?


Fot. J. Krośkiewicz , lipiec 2009

Zdjęcie to zrobione jest z brzegu fiordu w 2009 roku. Jest to wylot żlebu znajdującego się lewej części ściany (żlebu nazywanego kuluarem), którym zespół Golden Lunacy wycofywał się z rampy i jednocześnie żlebu podejściowego na zachód. W tle wyraźnie widać skalny prożek, z którego zespół zjeżdżał podczas wycofu w 2007 roku.

W tym roku prożek był trzyczęściowy. Najpierw były to dwa kamienie pokonane przez nas z worami, na żywca, w miękkich butach trekingowych, a następnie 20 metrów trudności ok. V, pokonane z liną, ale również w butach trekingowych. To JEDYNA trudność w kuluarze.

Nad prożkiem szliśmy łatwo po śniegu. Na zachód do biwaku Zespołu Golden Lunacy z roku 2007 zajęło to nam ok. 9 godzin. Z jednej strony jest to straszny kawał, ale po drodze było też filmowanie i wskakiwanie pod wodę, a to trwa.

W pewnym momencie opuściliśmy żleb i weszliśmy na łąkę, która wyprowadza do góry na zachód. Klucząc między skałami do zachodu można dojść niemal bez użycia liny. Idąc do góry łąką tuż przed zachodem asekurowaliśmy się na ok. 40 metrach. W drodze powrotnej przy zejściu z zachodu asekurowaliśmy się na 20 metrach. W żlebie zjechaliśmy z jednego prożka, a następnie ześliznęliśmy się na tyłku z kamieni.

Jadąc na Grenlandię wielokrotnie słyszałem o przygodzie w kuluarze. Obejrzałem trailer filmu, w którym autor Golden Lunacy wskakuje do lodowatej wody, aby odblokować linę. Wtedy podziwiałem go za odwagę i determinację, no bo jak tu dalej zjeżdżać bez liny! Tymczasem do skalnego prożka od wylotu żlebu jest 5-10 minut podejścia! Teraz, gdy wiem, że był to jedyny i ostatni zjazd, w dodatku parę kroków od kajaków, a nie w środku żlebu, czuję, że było to zagrane.

Autor drogi Golden Lunacy mógł tę linę zostawić. Był już bezpieczny. Poza tym, nasuwa się od razu pytanie: kto kręci film, gdy jego życie naprawdę jest w niebezpieczeństwie?

Na koniec pozwolę sobie na jedną uwagę.

Wybór środka transportu zdeterminował wybór drogi wspinaczkowej. W tym wypadku można to uznać za sztuczne i zupełnie niepotrzebne utrudnienie.

Wspinacze nie są w stanie wysiąść z kajaka na pionową ścianę nawet, gdy kajaki są spięte w tratwę. Nie było wyboru. Jedynym miejscem rozpoczęcia drogi było ujście żlebu. W 2007 zespół nie posiadał nawet elementarnych umiejętności kajakarza morskiego. Posługiwanie się kajakami było z ich strony sporą lekkomyślnością i chyba nie do końca zdawali sobie z tego sprawę. Uważam niemal za cud, że te kajakowe manewry nie skończyły się wtedy tragicznie.

Zbyszek Krośkiewicz

PS Tym, którzy chcieliby przyjrzeć się zdjęciom dokładniej, prześlę je w pełnej rozdzielczości.




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    Opinia Krośka [98]
    Bardzo wyważona relacja. Gdyby wszyscy tj. zespół, jego krytycy i…

    15-09-2011
    Kajman