24 sierpnia 2011 08:55

Andrzej Zawada (1928-2000)

21 sierpnia mija kolejna rocznica śmierci Andrzeja Zawady, twórcy idei zimowego himalaizmu, którą z konsekwencją przez dziesięciolecia realizował.  Jako pierwszy człowiek stanął zimą na szczycie siedmiotysięcznika.


Andrzej Zawada pod Everestem (fot. Bogdan Jankowski)

***

Andrzej Zawada urodził się 16 lipca 1928 roku w Olsztynie, na terenie ówczesnych Prus Wschodnich, gdzie jego ojciec – dr prawa i dyplomata – był konsulem polskim. W czasie wojny i jakiś czas po wojnie mieszkał wraz z matką i siostrą w Rabce, skąd następnie rodzina przeniosła się w okolice Jeleniej Góry.

Studiował fizykę i geofizykę we Wrocławiu i w Warszawie. Zdobywszy zawód sejsmologa, przez około 40 lat (1955-93) pracował w Instytucie Geofizyki PAN. Wspinać zaczął się w 1950 roku, przechodząc wszystkie szczeble taternickiego wtajemniczenia pod kierunkiem takich uznanych autorytetów, jak m.in.: Stanisław Groński, Wawrzyniec Żuławski i Jan Długosz. Należał do Koła Warszawskiego Klubu Wysokogórskiego i tam w 1953 roku poznał swoją przyszłą małżonkę i przyszłą aktorkę, Annę Milewską.


Andrzej Zawada z żoną (Anna Milewską) w Nepalu, po zwycięskiej, pierwszej zimowej wyprawie na Mt. Everest. Luty 1980 (fot. Bogdan Jankowski)

Szczególnie bogata była jego działalność zimowa w Tatrach. Spośród licznych osiągnięć tatrzańskich trzeba wymienić: I polskie (a II w ogóle) przejście zimowe lewego filara północno-wschodniej ściany Rumanowego Szczytu (1956), pierwsze wejścia zimowe prawym filarem wschodniej ściany Kaczej Turni (1963), wschodnią ścianą Ganku (1963), prawym filarem północno-wschodniej ściany Rumanowego Szczytu (1964).

W 1959 roku kierował 19-dniowym pierwszym przejściem zimowym Głównej Grani Tatr od Przełęczy Ździarskiej do Huciańskiej – bez korzystania ze schronisk i grup wspierających (27 III – 14 IV 1959). Ten wyczyn został zrealizowany wbrew apelowi Zarządu Głównego Klubu Wysokogórskiego o nieorganizowanie zimowych przejść Grani Tatr (poprzednie próby przyniosły wypadki śmiertelne), co naraziło uczestników na kłopoty (m.in. sprawę rozpatrywał Sąd Koleżeński KW) i sprawiło, że sukces nie odbił się żadnym echem w mediach, nawet specjalistycznych.

Andrzej Zawada brał również udział w programie Polskie Wyprawy Geofizyczne. W jego ramach wspinał się w Wietnamie (w 1957 roku wszedł na najwyższy szczyt Indochin, Phan Si Păng 3143 m) i na Spitsbergenie (m.in. w 1958 roku II wejście na Hornsundtind 1431 m). Jego sukcesy alpejskie obejmują II przejście drogi Bonatti-Gobbi na Wielkim Filarze Narożnym Mont Blanc (10-14 VIII 1965) i zimowe przejście północnej ściany Aiguille Blanche de Peutérey (10 III 1968).

Od początku lat 70. XX wieku dał się poznać jako znakomity animator i organizator polskiej działalności wyprawowej w górach najwyższych. Jego pomysłowości i energii zawdzięczamy polską szkołę himalaizmu zimowego. Pionierskie sukcesy w tej dziedzinie wprowadziły polski himalaizm na wyżyny niedostępne dla innych nacji. Prześledźmy jeszcze raz największe sukcesy Andrzeja Zawady jako kierownika wypraw i himalaisty.

***

1971. Pierwsze wejście na Kunyang Chhish (7852 m) – jeden z najwyższych, wówczas jeszcze niezdobytych szczytów świata. 26 sierpnia 1971 roku wierzchołek osiągnęli Zygmunt A. Heinrich, Jan Stryczyński, Ryszard Szafirski i Andrzej Zawada. Kierownikiem narodowej wyprawy był Andrzej Zawada.


Andrzej Zawada na szczycie Kunyang Chhish (fot. Ryszard Szafirski)

1972/73. Pierwsze wejście zimowe na Noszak (7492 m) w Hindukuszu Afgańskim. Było to pierwsze w historii zimowe wejście na szczyt siedmiotysięczny. Zawada był kierownikiem wyprawy Koła Warszawskiego Klubu Wysokogórskiego, wzmocnionej o Wojciecha Jedlińskiego z Koła Łódzkiego KW i Tadeusza Piotrowskiego z Koła Szczecińskiego KW. Na szczycie 13 lutego 1973 stanęli Tadeusz Piotrowski i Zawada.

1977. Pierwsze przejście północnej ściany Kohe Mandaras (6631 m) w Hindukuszu Afgańskim. Była to wyprawa polsko-angielska, którą kierował Andrzej Zawada. 1600-metrową ścianę Zawada przeszedł w towarzystwie angielskiego alpinisty Terry Kinga w dniach 10-14 sierpnia 1977 roku. W tych samych dniach innym wariantem pokonał ścianę zespół Piotr Jasiński i Marek Kowalczyk.

Ta sama wyprawa odniosła jeszcze jeden sukces. Zespół w składzie Wojciech Kurtyka, Alex McIntyre i John Porter dokonał pierwszego przejścia północno-wschodniej ściany Kohe Bandaka (6843 m).

1979/80. Andrzej Zawada był kierownikiem dwóch wypraw narodowych na Everest (8848 m) – zimowej i wiosennej.

Wyprawa zimowa dokonała pierwszego wejścia zimowego na najwyższy szczyt świata. 17 lutego 1980 roku na wierzchołku Everestu stanęli Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki. Był to (i jest do dzisiaj) największy sukces polskiego himalaizmu – rekord absolutny, nie do pobicia. Sam Zawada dotarł wówczas do Przełęczy Południowej (7906 m).


Uczestnicy zimowej wyprawy na Everest w bazie (fot. Bogdan Jankowski)

W czasie wyprawy wiosennej Polacy poprowadzili nową drogę na Everest – południowym filarem wprost z Kotła Zachodniego. Szturmowa dwójka Andrzej Czok i Jerzy Kukuczka osiągnęła wierzchołek w dniu 19 maja 1980 roku.

1984/85. Kierowana przez Andrzeja Zawadę wyprawa dokonała pierwszego wejścia zimowego na Cho Oyu (8201 m), wytyczając nową drogę południowo-wschodnim filarem. Wierzchołek osiągnęły dwie dwójki: Maciej Berbeka i Maciej Pawlikowski (12 lutego 1985) oraz Zygmunt A. Heinrich i Jerzy Kukuczka (15 lutego 1985).


Andrzej Zawada i Eugeniusz Chrobak w obozie II na Cho Oyu (fot. Zygmunt A. Heinrich)


Polska zimowa droga na Cho Oyu (fot. Andrzej Zawada, topo Janusz Kurczab)

1988/89. Andrzej Zawada był kierownikiem sportowym polsko-belgijskiej wyprawy zimowej na Everest i Lhotse. Ze strony polskiej w wyprawie wzięli udział Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki. Belgom nie powiodło się na Evereście, natomiast Polacy, zainteresowani tylko wejściem na Lhotse (8501 m), osiągnęli sukces. 31 grudnia 1988 roku w samotnym ataku na wierzchołek Lhotse dotarł Krzysztof Wielicki, dokonując pierwszego zimowego wejścia.

***

Andrzej Zawada jeszcze trzy razy prowadził wielkie wyprawy zimowe, na K2 (8611 m) w sezonie 1987/88 oraz na Nanga Parbat (8126 m) w sezonach 1996/97 i 1997/98, ale już żadna z nich nie zakończyła się powodzeniem. Myślał jeszcze o ponowieniu szturmu na K2, jednak śmiertelna choroba zniweczyła wszelkie plany.

Andrzej był prawdziwym erudytą, potrafił rozmawiać na wszystkie tematy, miał również talenty dyplomatyczne, które umiejętnie wykorzystywał w ważnych dla organizacji wypraw rozmowach z władzami. Mimo to, czasem miewał z nimi na pieńku. W 1968 roku za przewóz z Francji wraz z Maciejem Kozłowskim publikacji „Kultury” wpadł w ręce ludzi z „bezpieki” i jako świadek został włączony w tzw. „proces taterników”. Skutkowało to wstrzymaniem paszportu i niemożnością wyjazdu z rekonesansową wyprawą w Karakorum w 1969 roku.

W 1980 roku depesza, zawiadamiająca Papieża Jana Pawła II o zimowym wejściu na Mount Everest, spowodowała m.in. cofnięcie już zapowiedzianego spotkania zwycięskiej ekipy z Edwardem Gierkiem, Pierwszym Sekretarzem KC PZPR.


Gratulacje od papieża Jana Pawła II

Niemal od początku swojego taternictwa Andrzej Zawada prowadził działalność w organizacjach górskich i wchodził do różnych władz. W odrodzonym w roku1956 Klubie Wysokogórskim przez pierwszą kadencję pełnił funkcję sekretarza Zarządu Głównego, w latach 1964-1971 był prezesem Koła Warszawskiego KW, działał też w Sądzie Koleżeńskim i Komisji Rewizyjnej KW, a także w zarządach Stołecznego Klubu Tatrzańskiego. W 1986 roku otrzymał godność członka honorowego Polskiego Związku Alpinizmu. Miał też członkostwo honorowe brytyjskiego Alpine Club (od 1987 roku) i francuskiej ekskluzywnej Groupe de Haute Montagne (od 1998 roku).

Śmiertelna choroba zaatakowała nagle i postępowała szybko. Mimo walki wspieranej przez medyczne autorytety, Andrzej Zawada zmarł 21 sierpnia 2000 roku w Warszawie i spoczął na Cmentarzu Powązkowskim.

Janusz Kurczab

W kilka dni po rocznicy, 26 sierpnia na symbolicznym cmentarzu na Wiktorówkach odbędzie się uroczystość odsłonięcia pamiątkowej tablicy poświęconej tej jednej z najważniejszych postaci w historii polskiego alpinizmu. To dobra okazja, by przypomnieć czytelnikom sylwetkę Andrzeja.




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum