6 kwietnia 2011 11:28

Najważniejsza jest dla mnie strategia małych kroków… – Kinga Baranowska przed wyprawą na Makalu

W tym tygodniu Kinga Baranowska wylatuje do Nepalu, by zmierzyć się z piątą górą Ziemi – Makalu (8485 m). Tym samym otwiera drugą połowę swojego wyścigu do zdobycia wszystkich ośmiotysięczników: ma ich na koncie siedem, miejmy nadzieję, ze Makalu będzie ósmym. Mimo gorącego okresu przygotowań do wyjazdu Kinga zgodziła się udzielić krótkiego wywiadu dla czytelników naszego portalu.


Kinga Baranowska podczas wyprawy na K2 w 2010 r.
(fot. kingabaranowska.com)

***

Janusz Kurczab: Z kim będziesz działać, to znaczy do jakiej grupy się przyłączasz i kto może Ci towarzyszyć – miejmy nadzieję – do szczytu?

Kinga Baranowska: Jadę z Fabrizio Zangrilli. W bazie i powyżej będziemy działać tylko w tym małym, dwuosobowym zespole. W miarę możliwości chcemy sprawdzić trasę Jurka Kukuczki, przynajmniej na wybranych odcinkach. Jak będzie, zobaczymy na miejscu.

Natomiast nie wiem jeszcze, w jaki sposób agencja rozplanuje pozwolenia. Dziś odbywa się to inaczej niż kiedyś. Nie ma dużych wypraw z danego kraju, są tylko pojedynczy wspinacze, którzy łączą się w większe grupy, po to by zmniejszyć koszty pozwolenia. Domyślasz się, że ja nie wykupuję pozwolenia tylko dla siebie, bo bym zbankrutowała :)


Makalu (fot. Fabrizio Zangrilli)

Czy przewidujesz aklimatyzację na jakimś innym szczycie, czy tylko na stokach Makalu?

Będę miała krótką aklimatyzację w dolinie Khumbu.

Rozumiem, że dążysz do zdobycia Korony Himalajów. Masz na swoim koncie równo połowę z 14 ośmiotysięczników. Ale ta druga połowa wydaje się trudniejsza do zdobycia – wśród szczytów, na których jeszcze nie postawiłaś stopy, są cztery z klasy tzw. „wysokich ośmiotysięczników”: Everest, K2, Lhotse i Makalu. Czy masz jakąś długofalową strategię ich zdobywania i który byś najchętniej zostawiła sobie na deser?

Zależało mi na tym, by na początku (w miarę moich możliwości) wspinać się na trudniejsze góry. Jak wiemy, wyższa nie zawsze oznacza, że jest automatycznie trudniejsza. Istotne są chociażby kwestie bezpieczeństwa. Dlatego ważne dla mnie było, by wcześniej pojechać na Nangę, Dhaulagiri, Annapurnę, Kanczendzongę, K2, czyli góry „o złej sławie”.

Nie mam też ułożonego planu na wszystkie siedem pozostałych ośmiotysięczników. Dla mnie najważniejszą strategią jest strategia małych kroków, czyli skupianie się na najbliższym celu, a nie zachłyśnięcie Koroną. Jedyne założenie, które sobie kiedyś postawiłam, to takie, by zostawić Everest na sam koniec. Wiem, że to wbrew modzie i trendom, ale celowo nie chcę się im poddawać. Tak więc teraz skupiam całą swoją uwagę na dwóch ośmiotysięcznikach: Makalu i K2. O reszcie mogę rozmawiać później.


K2 – Kinga i Gerlide Kaltenbrunner (fot. kingabaranowska.com)

Wchodząc na Makalu, zrównałabyś się ilością zdobytych ośmiotysięczników z Wandą Rutkiewicz. Czy ambicja przewyższenia osiągnięć Wandy stanowi dla Ciebie dużą motywację?

Nigdy nie było to moim źródłem motywacji i ambicją. Nie chcę się porównywać do Wandy, bo uważam, że jesteśmy zupełnie różne. Jedyne, co mogę robić, to przypominać czasem o niej, bo zasługuje na szacunek.

W ogóle jesli chodzi o kwestie ambicji, to czasy udowadniania sobie czegokolwiek w górach mam już dawno za sobą. No bo, ile sobie można coś udowadniać? Inną sprawą jest natomiast nasza wewnętrzna motywacja. W momencie kiedy chodzenie w góry nie wypływa z miłości do nich, z serca, pasji, to prędzej czy później je sobie odpuścimy. Himalaje, jak dobrze wiesz, są bardzo wymagające.

Życzę pogody i dobrych warunków, bo o formę jestem spokojny!

Bardzo dziękuję. Bardzo doceniam to, że ludzie wysyłają mi dobrą energię.

Janusz Kurczab




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum