25 czerwca 2010 12:47

Nowa droga Hiszpanów na Ziemi Baffina

Wiosną w Dolinie Stewarta na Ziemi Baffina działały dwie ekspedycje, angielska i hiszpańska. O dokonaniach wyspiarzy, którzy wytyczyli nową drogę Arctic Monkeys już informowaliśmy. Kolej na zespół hiszpański, w skład którego weszło tylko dwóch wspinaczy David Palmade i Josep Maria Esquirol.

Po dotarciu do Doliny i założeniu bazy pod jedną z dziewiczych ścian, David i Jose przez sześć kolejnych dni transportowali sprzęt do podstawy ściany, skąd mieli rozpocząć właściwą akcję już bez schodzenia na dół. Ponieważ nie mieli żadnego punktu odniesienia ani informacji, jak wysoka może być ściana ani i jaki sprzęt będzie potrzebny do jej przejścia, zabrali ze sobą dosłownie wszystko, chcąc być przygotowanymi na każdą ewentualność.


Dziewiczy szczyt (w środku) w Dolinie Stewarta. na którym Hiszpanie otworzyli nową drogę (fot. desnivel.com)

Pierwotnie planowali otworzyć drogę środkiem ściany, jednak szybko zorientowali się, że będzie to niemożliwe z uwagi na fakt, że ściana w tym miejscu była praktycznie gładkim litym monolitem. Po próbie, podczas której mozolnie urobiono zaledwie 10-metrowy odcinek A3, Hiszpanie mając na uwadze skalę ściany i potencjalne trudności przekraczające A3 zrozumieli, że w tym tempie nie ma szans na przejście ściany.

Zdecydowali się zatem na bardziej oczywistą linię biegnącą systemem rys w lewej części ściany. Po 20 dniach w ścianie, podczas których wspinali się zarówno hakowo, klasycznie i w mikście, stanęli na spowitym mgła wierzchołku. Efekt ich wspinaczki to Sensacions C4, M6, 6c+, 60 ° 1.800/2.000 m. Zjazdy do podstawy ściany zajęły im cały dzień.


David i Josep w ścianie (fot. desnivel.com)

Podczas swojego pobytu na Ziemi Baffina Hiszpanie natrafili na bardzo trudne warunki wspinaczkowe. W ciągu 40 dni, jakie spędzili w Dolinie, tylko cztery dni były słoneczne (dwa w bazie i dwa w ścianie), w pozostałe dominował silny wiatr, opad śniegu i temperatury do  -20 o C. Jednak za największe wyzwanie obaj zgodnie uznali nie trudności wspinaczkowe czy też złe warunki pogodowe, ale całą logistykę poruszania się w ścianie i transport sprzętu do góry. Były dni, podczas których nie urobili ani jednego metra, spędzając cały dzień na transporcie sprzętu. Do tego dochodziło poczucie samotności i świadomość, że w sytuacji zagrożenia nie ma praktycznie co liczyć na pomoc z zewnątrz. Jak na ironię strzelba, która jest w tym rejonie świata z uwagi na możliwe spotkanie z niedźwiedziem polarnym, standardowym wyposażeniem każdej ekspedycji , okazała się kompletnie nieprzydatna, bowiem Hiszpanie zapomnieli do niej naboi.

Wilan

Źródła: desnivel




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum